jak gruby błąd popełnia, i jeżeli będzie kiedykolwiek sposobna i zdatna do dystyngowania konwersacyj - - - - Oczy rozumie że na to jej tylko dane są aby patrzała, a pojąć nie może, że niemi gadać można. Od dwóch miesięcy uczę ją wzdychać, i tego jeszcze nie mogła dorozumieć się, iż można westchnąć nie turbując się, - - - zapomniałam jeszcze i to namienić, iż niechce chodzić w takt, i gdy ja o to strofowałam, miała impertynencją odpowiedzieć mi, iż jej niepodobna taktu zachować w ten czas, kiedy nie grają. Taką w niej uczyniło imprezyą wiesniackie grubiaństwo, iż lubo od sześciu miesięcy bawi się
iak gruby błąd popełnia, y ieżeli będzie kiedykolwiek sposobna y zdatna do dystyngowania konwersacyi - - - - Oczy rozumie że na to iey tylko dane są aby patrzała, á poiąć nie może, że niemi gadać można. Od dwoch miesięcy uczę ią wzdychać, y tego ieszcze nie mogła dorozumieć się, iż można westchnąć nie turbuiąc się, - - - zapomniałam ieszcze y to namienić, iż niechce chodzić w takt, y gdy ia o to strofowałam, miała impertynencyą odpowiedzieć mi, iż iey niepodobna taktu zachować w ten czas, kiedy nie graią. Taką w niey uczyniło impresyą wiesniackie grubiaństwo, iż lubo od sześciu miesięcy bawi się
Skrót tekstu: Monitor
Strona: 77
Tytuł:
Monitor na Rok Pański 1772
Autor:
Ignacy Krasicki
Drukarnia:
Wawrzyniec Mitzler de Kolof
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1772
Data wydania (nie wcześniej niż):
1772
Data wydania (nie później niż):
1772
Ale i wspłynie twój Korab, Krzysztofie, Bo tak fortuna chce mieć przy Denhofie.
Ty coś z rotmistrzem imienia spolnego, A w twarzy Marsa niesiesz gniewliwego, Zacny Tołkaczu, tłucz. Turków jak w stępie, Lub jak leśnego zwierza gdzie w ostępie. Już ty za wczasu poszli do wezyra, Niech nie turbując ciebie kawalera, Osobną kupę na twą dziel wyznaczy, Którą w pień wytniesz, niż się ow obaczy. I ty coś ciężko podolskiego miru Litował, kiedy nie według emiru I przeciw paktom świeżo pod Żorawnem Porta pokojem zbyła nas niestrawnym, Cny Lutomirski, wyjrzy z pod szyszaka, A samym wzrokiem Turka lub Bosnaka Ubij,
Ale i wspłynie twoj Korab, Krzysztofie, Bo tak fortuna chce mieć przy Denhoffie.
Ty coś z rotmistrzem imienia spolnego, A w twarzy Marsa niesiesz gniewliwego, Zacny Tołkaczu, tłucz. Turkow jak w stępie, Lub jak leśnego zwierza gdzie w ostępie. Już ty za wczasu poszli do wezyra, Niech nie turbując ciebie kawalera, Osobną kupę na twą dziel wyznaczy, Ktorą w pień wytniesz, niż się ow obaczy. I ty coś ciężko podolskiego miru Litował, kiedy nie według emiru I przeciw paktom świeżo pod Żorawnem Porta pokojem zbyła nas niestrawnym, Cny Lutomirski, wyjrzy z pod szyszaka, A samym wzrokiem Turka lub Bosnaka Ubij,
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 284
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
uderzą, który ze wszytkiego Także serca i siły, przed wał się wydawszy Ziezdą samą, a Pieszym obron rozkazawszy Swych pilnować, utrzyma na sobie ich w-kroku Niesłychanym uporem. Toż jako w-obłoku Przypadszy Tatarowie, i tu, i tam, wszedy Zuater słabszych probują, tylkoby któredy Przepaść mogli, powietrze turbując hałasem, I strzały jadowite puszczając nawiasem; Które jako pioruny z-góry ostre biły. Z tądże wszytkie, ile ich, jednostajne siły Obrócą na Firleja, dopinając głowy Przez aaboje szkaradne; i aż same rowy Trupem wyrownywając. Cóż? Chłopstwo szalone Żadnym, ani baczeniem, ani uwiedzione Względem jakim żywota, jako nawał
uderzą, ktory ze wszytkiego Także serca i siły, przed wał sie wydawszy Ziezdą samą, á Pieszym obron rozkazawszy Swych pilnować, utrzyma na sobie ich w-kroku Niesłychanym uporem. Toż iáko w-obłoku Przypadszy Tátárowie, i tu, i tam, wszedy Zuáter słabszych probuią, tylkoby ktoredy Przepaść mogli, powietrze turbuiąc hałasem, I strzały iádowite puszczaiąc nawiasem; Ktore iáko pioruny z-gory ostre biły. Z tądże wszytkie, ile ich, iednostayne siły Obrocą na Firleiá, dopinaiąc głowy Przez aaboie szkárádne; i aż same rowy Trupem wyrownywáiąc. Coż? Chłopstwo szalone Zadnym, ani baczeniem, ani uwiedźione Wzgledem iakim żywota, iáko nawał
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 59
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
, zaszczyt i obrońca. Tu zdjęty snem odpocznie; kto ma spełna zdrowie, Trawnik mu za materac, kamień za wezgłowie. Siadszy pod zasłoną twych oganistych cieni, Zje z dobrym przyjacielem po zrazie pieczeni, A potem, co w piwnicy stoi pogotowiu Wypiwszy, nie zapomnią o wzajemnym zdrowiu. Jeśli trudny Lijeus, nie turbując Bacha, Alboż nam zła pszeniczna Ceres, nasza swacha? Ma też i chmiel swój korzeń. A mnie nikt na wieki, Niechaj chwali tarcalę, nie zgani pasieki. Mądry Bóg i wie dobrze, czego komu trzeba: Dałby był pewnie wino, jako nam dał chleba. Dla jakiejże przyczyny bogacim sąsiady
, zaszczyt i obrońca. Tu zdjęty snem odpocznie; kto ma spełna zdrowie, Trawnik mu za materac, kamień za wezgłowie. Siadszy pod zasłoną twych oganistych cieni, Zje z dobrym przyjacielem po zrazie pieczeni, A potem, co w piwnicy stoi pogotowiu Wypiwszy, nie zapomnią o wzajemnym zdrowiu. Jeśli trudny Lijeus, nie turbując Bacha, Alboż nam zła pszeniczna Ceres, nasza swacha? Ma też i chmiel swój korzeń. A mnie nikt na wieki, Niechaj chwali tarcalę, nie zgani pasieki. Mądry Bóg i wie dobrze, czego komu trzeba: Dałby był pewnie wino, jako nam dał chleba. Dla jakiejże przyczyny bogacim sąsiady
Skrót tekstu: PotSielKuk_I
Strona: 115
Tytuł:
Sielanka
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1676
Data wydania (nie wcześniej niż):
1676
Data wydania (nie później niż):
1676
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, układali, w minę, w fantazyją, w wielorakie czynienie sposobili młódź szlachecką tak dalece, że ten szyk prowadzić, przyprowadzić i odprowadzić, ów krydkę modno i należycie położyć, tamten rzecz głęboko i rzetelnie opisać, inszy wymówić i udać, wszyscy bez nagany należycie czynić, nie kosztując rodziców swoich ani w zwyczaj teraźniejszy turbując, umieli i mogli. Nie wspominam zaś owej wspaniałej stołów symetrii, liczbą nad zamiar wielką i wieloraką dyskursów, osób godnością zagęszczonych, z których podawała się rzecz zawsze młodym do nauki, do naśladowania i doskonałości wszelakich tak dalece, że nie więcej z tysiąca ksiąg, sejmików, sejmów i trybunałów wiadomości politycznych, jako od
, układali, w minę, w fantazyją, w wielorakie czynienie sposobili młódź szlachecką tak dalece, że ten szyk prowadzić, przyprowadzić i odprowadzić, ów krydkę modno i należycie położyć, tamten rzecz głęboko i rzetelnie opisać, inszy wymówić i udać, wszyscy bez nagany należycie czynić, nie kosztując rodziców swoich ani w zwyczaj teraźniejszy turbując, umieli i mogli. Nie wspominam zaś owej wspaniałej stołów symetryi, liczbą nad zamiar wielką i wieloraką dyskursów, osób godnością zagęszczonych, z których podawała się rzecz zawsze młodym do nauki, do naśladowania i doskonałości wszelakich tak dalece, że nie więcej z tysiąca ksiąg, sejmików, sejmów i trybunałów wiadomości politycznych, jako od
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 276
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
chorążego liwskiego odmienności. Trapiło mię to, a najbardzej pewny gniew księcia kanclerza. Kazał mi zatem chorąży liwski, abym był u Ossolińskiego, naówczas chorążego nadwornego koronnego, a teraźniejszego wojewody wołyńskiego, który mię barzo dobrze przyjął, a potem chorąży liwski większą mi stateczność i afekt swój pokazywać zaczął.
Co do gniewu, turbując się o to, byłem u Karasia, cześnika buskiego, marszałka dworu Poniatowskiego, kasztelana kraków-
skiego, mego poufałego przyjaciela. Powiedziałem mu o wszystkim, radząc się, co mam czynić. Życzył mi pisać do księcia kanclerza i oznajmić o wszystkim, uprzedzając go swoją relacją, nim kto inny złośliwie oskarży. Uczynił
chorążego liwskiego odmienności. Trapiło mię to, a najbardzej pewny gniew księcia kanclerza. Kazał mi zatem chorąży liwski, abym był u Ossolińskiego, naówczas chorążego nadwornego koronnego, a teraźniejszego wojewody wołyńskiego, który mię barzo dobrze przyjął, a potem chorąży liwski większą mi stateczność i afekt swój pokazywać zaczął.
Co do gniewu, turbując się o to, byłem u Karasia, cześnika buskiego, marszałka dworu Poniatowskiego, kasztelana krakow-
skiego, mego poufałego przyjaciela. Powiedziałem mu o wszystkim, radząc się, co mam czynić. Życzył mi pisać do księcia kanclerza i oznajmić o wszystkim, uprzedzając go swoją relacją, nim kto inny złośliwie oskarży. Uczynił
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 357
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
wziął pieniędzy Radziwiłłowskich dwa tysiące zł, a przy tym miał supliki od poddanych stwołowickich, supliki na chorążego brzeskiego, zaraz mu odebrał Stwołowicze, Berezę jego nie wyreparowaną oddał, a za zdzierstwa stwołowickie po uczynionej weryfikacji musiał dać Wereszczaka Flemingowi oblig na czerw, zł dwieście.
Bohusz zatem, nie mając wiadomości o innych sejmikach i turbując się o następujący trybunał, mówił mi, abym pisał do Duranda, ministra francuskiego, prosząc, aby owe deklarowane drugie dwa tysiące czerwonych dać raczył. Napisałem tedy takowy list, który wziąwszy Bohusz, tak dla tych pieniędzy, jako też dla oznajmienia dworowi, jak kombinacja warszawska w niczym nie jest dotrzymana, w
wziął pieniędzy Radziwiłłowskich dwa tysiące zł, a przy tym miał supliki od poddanych stwołowickich, supliki na chorążego brzeskiego, zaraz mu odebrał Stwołowicze, Berezę jego nie wyreparowaną oddał, a za zdzierstwa stwołowickie po uczynionej weryfikacji musiał dać Wereszczaka Flemingowi oblig na czerw, zł dwieście.
Bohusz zatem, nie mając wiadomości o innych sejmikach i turbując się o następujący trybunał, mówił mi, abym pisał do Duranda, ministra francuskiego, prosząc, aby owe deklarowane drugie dwa tysiące czerwonych dać raczył. Napisałem tedy takowy list, który wziąwszy Bohusz, tak dla tych pieniędzy, jako też dla oznajmienia dworowi, jak kombinacja warszawska w niczym nie jest dotrzymana, w
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 760
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
cnota dwojaką nagrodę/ Bo tu na świecie duszę wdzięcznie uwesela/ Po tym wiecznego czyni dziedzicem wesela.
Kto inaczej nie mądrze o występkach mniema/ Błądzi/ bo grzech spełniony inszych uciech nie ma/ Nad to/ że grzeszącego frasunkiem turbuje/ Po którego spełnieniu ów gorzko żałuje. A tak sobie samemu bywa człowiek katem/ Turbując się że Bożym pogardził mandatem. A choć na ukaranie grzechów niebyłoby Zgotowanego piekła/ i choćby ozdoby Chwały żadnej nie stracił/ jednak jak psem wściekłem Był by robak gryzący/ a tak zawsze piekłem. Grzech wszytkiego złego jest przyczyną.
Sam na sobie doświadczam grzesznik nieszczęśliwy/ Którego ten paroksyzm trapi nieżyczliwy. Cokolwiek
cnotá dwoiáką nágrodę/ Bo tu ná świećie duszę wdźięcżnie uwesela/ Po tym wiecżnego cżyni dźiedźicem wesela.
Kto inacżey nie mądrze o występkách mniema/ Błądźi/ bo grzech spełniony inszych ućiech nie ma/ Nád to/ że grzeszącego frásunkiem turbuie/ Po ktorego spełnieniu ow gorzko żáłuie. A ták sobie samemu bywa cżłowiek kátem/ Turbuiąc się że Bożym pogárdźił mándátem. A choc na ukáranie grzechow niebyłoby Zgotowánego ṕiekłá/ y chocby ozdoby Chwały żádney nie stráćił/ iednák iák psem wśćiekłem Był by robak gryzący/ á ták zawsze piekłem. Grzech wszytkiego złego iest przyczyną.
Sam ná sobie doświadcżam grzesznik nieszcżęśliwy/ Ktorego ten pároxyzm trápi nieżycżliwy. Cokolwiek
Skrót tekstu: BesKuligHer
Strona: 37
Tytuł:
Heraklit chrześcijański
Autor:
Piotr Besseusz
Tłumacz:
Mateusz Ignacy Kuligowski
Drukarnia:
Kollegium Scholarum Piarum
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1694
Data wydania (nie wcześniej niż):
1694
Data wydania (nie później niż):
1694
mi przydaje takiego, co świadom progresu tego: Żeby mię w tym informował i sam żeby w tym pracował, Stawając, gdzie trzeba tego, jakby pod imieniem jego. Przydał mi p. Koniecpolskiego, swego krewnego, żeby mi w tym służył, jako też takiej transakcyjej wiadomy.
Tu już mniszki w wielkiej trwodze, turbując się o to srodze, Radyby mię wyprawiły z klasztoru, bo utraciły Dobrodzieja, co je swemi opatrował dość hojnemi Jałmużnami - bo się miejsce fundacyją szczyci jeszcze. Mniszki się turbowały – chciały mię wydać z klasztora.
Ale temu zabieżono, inhibicyją włożono, Ażeby mię nie wydały mniszki, boby kłopot miały. Nuncyjusz
mi przydaje takiego, co świadom progresu tego: Żeby mię w tym informował i sam żeby w tym pracował, Stawając, gdzie trzeba tego, jakby pod imieniem jego. Przydał mi p. Koniecpolskiego, swego krewnego, żeby mi w tym służył, jako też takiej transakcyjej wiadomy.
Tu już mniszki w wielkiej trwodze, turbując się o to srodze, Radyby mię wyprawiły z klasztoru, bo utraciły Dobrodzieja, co je swemi opatrował dość hojnemi Jałmużnami - bo się miejsce fundacyją szczyci jeszcze. Mniszki się turbowały – chciały mię wydać z klasztora.
Ale temu zabieżono, inhibicyją włożono, Ażeby mię nie wydały mniszki, boby kłopot miały. Nuncyjusz
Skrót tekstu: StanTrans
Strona: 67
Tytuł:
Transakcja albo opisanie całego życia jednej sieroty
Autor:
Anna Stanisławska
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1685
Data wydania (nie wcześniej niż):
1685
Data wydania (nie później niż):
1685
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ida Kotowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1935
Maleńki mój nadobniusieńki/ Takli prendo z Kolebki/ spieszysz do trunienki/ Nie złości to/ miłości/ leć dziło bez mała/ Ciebie się pono Babsko śmierć rozimłowała. To Piekna.
JEden idąc przed Żydem kiedy Czapkę zdejmie. Towarzysz ten postępek/ snadź z Dysgustem przymie/ Na co ów rzecze/ tym się nieturbując wstydem/ Jam dziś Czapkę/ tyś wczora kontusz zdjął/ przed Żydem. Potrzebne Rekwisita.
POwiadają przy śmierci. Ze Jeleń/ łzy leje/ Zaś Łabędz umierając/ wdzięczny Paean pieje. Oboje to pobożny przy śmierci człek miewa/ Z skruchy płacze ze grzeszył/ a znadzieje śpiewa. Fraszek. Strój.
Máleńki moy nadobniuśieńki/ Tákli prendo z Kolebki/ spieszysz do trunienki/ Nie złośći to/ miłosći/ leć dźiło bez máłá/ Ciebie sie pono Bábsko śmierć rozimłowałá. To Piekna.
IEden idąc przed Zydem kiedy Czapkę zdeymie. Towárzysz ten postępek/ snadź z Disgustem przymie/ Ná co ow rzecze/ tym się nieturbuiąc wstydem/ Iam dźiś Czapkę/ tyś wczorá kontusz zdiął/ przed Zydem. Potrzebne Requisitá.
POwiádáią przy śmierći. Ze Ieleń/ łzy leie/ Záś Łábędz vmieráiąc/ wdźięczny Paean pieie. Oboie to pobożny przy śmierći człek miewa/ Z skruchy płácze ze grzeszył/ á znádźieie spiewa. Frászek. Stroy.
Skrót tekstu: KochProżnEp
Strona: 37
Tytuł:
Epigramata polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674