/ którejch pełni w tym rozkazanie wdzieczni będąc przyjmują. A za znak chęci Jego Mci przeciwko sobie/ tąż chęcią tę łaskę Jego Mci za każdą pogodą nagrodzić gotowi zostawiają: Oddawaniu Marcypanów Mowa przy Dziękowaniu za Marcypany, od PANNY.
DObrze to był niektóry z mądrych powiedziałMoj Mciwy P. że miłość jest jako Magnes który twarde żelazo pociaga za sobą/ znakiem pownnej wdzięczności i uprzejmości. Abowiem taż miłość tymże sposobem ludzi do zobopolnego przyjaźni i życzliwości jednania pociaga/ taż przyjaźń i szczery afekt w ludzkich chęciach zostawuje: A jako nikt wątpić nie może/ widzę że ten pożar jeszcze z Raju poszedł: Bo jako świat nastał/ tak
/ ktoreych pełni w tym roskázánie wdźiecżni będąc przyimuią. A zá znák chęći Iego Mći przeciwko sobie/ tąż chęćią tę łáskę Iego Mći za każdą pogodą nagrodźić gotowi zostáwiáią: Oddawániu Márcypanow Mowá przy Dźiękowániu zá Márcypány, od PANNY.
DObrze to był niektory z mądrych powiedźiałMoy Mciwy P. że miłość iest iáko Mágnes ktory twarde żelazo poćiaga zá sobą/ znákiem pownney wdźięcżnośći y vprzeymośći. Abowiem táż miłość tymże sposobem ludźi do zobopolnego przyiáźni y życżliwośći iednánia pociaga/ táż przyiaźń y szczery áffekt w ludzkich chęćiách zostáwuie: A iáko nikt wątpić nie może/ widzę że ten pożar ieszcże z Ráiu poszedł: Bo iáko świát nástał/ ták
Skrót tekstu: SpiżAkt
Strona: B3
Tytuł:
Spiżarnia aktów rozmaitych przy zalotach, weselach, bankietach, pogrzebach
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
niespane Nocy/ i dni wsprzykrzonym Szyszaku przetrwane. Podjazdy niebezpieczne/ tęskliwe podsłuchy; Okazje bez żadnej żywota otuchy. Przykry deszcz/ ciężkie zimno/ i nieznośne mrozy/ I co więc trapić zwykło wojenne obozy. Znosić trzeba w pochyłym kurcząc się szałasu: Gdzie od uciążliwego karki trzeszczą wczasu. Ziemia stół/ ziemia ławą/ twarde ziemia łoże/ Uważ co za wygoda i wczas tam być może. Jeśli też spracowane/ sen obłapi ciało/ A głowie na Kulbace wesprzeć się dostało. Ledwo się trochę zdrzymiesz/ aż kazą do koni; I tak niespana w tropy noc czujny dzień goni. Co że na ten czas w polu znosić przykro było/
niespáne Nocy/ y dni wsprzykrzonym Szyszaku przetrwáne. Podiázdy niebeśpieczne/ tęskliwe podsłuchy; Okázye bez żadney żywotá otuchy. Przykry descz/ ćięszkie źimno/ y nieznośne mrozy/ Y co więc trapić zwykło woienne obozy. Znośić trzebá w pochyłym kurcząc się száłásu: Gdźie od vćiążliwego kárki trzeszczą wczásu. Ziemiá stoł/ źiemiá łáwą/ twárde źiemiá łoże/ Vważ co zá wygodá y wczás tám bydź może. Ieśli tesz sprácowáne/ sen obłápi ćiáło/ A głowie ná Kulbáce wesprzeć się dostáło. Ledwo się trochę zdrzymiesz/ áż kazą do koni; Y ták niespána w tropy noc czuyny dźień goni. Co że ná ten czás w polu znośić przykro było/
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 184
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
rola I szmat łąk bagnisty Miał: Niech się dzieje GOLENIÓW Knieje Spłachciu mój Ojczysty. Witam cię cale A ty już Vale Miej odemnie GAJU. Będzie tęskniło Serce gdzie miło Jak dusza do Raju. Księgi Trzecie. Lirycorum Polskich. Księgi Trzecie. Pieśń XXIV. KRADZIESZ
Inclusam Danáèn Turris Ahaenea. etc. Hor. TWarde bronią Zapory/ Do lubej wniść komory Kędy skarb jest schowany NIeoszacowany. Już Slosarskie wytrychy Macają ząmek cichy Już odbić chcę zawiasy W ciemne nocne czasy. Już i pod przyciesz spodem/ Chcę podłeść trudnym chodem Lub wyłupawszy błony Wniść niepostrzeżony. Alić nie Hydra żywa Leć Baba zazdrościwa Zniebaczka się ozowie Ej stójcie Panowie. Nie
rola Y szmat łąk bágnisty Miał: Niech się dźieie GOLENIOW Knieie Spłachćiu moy Oyczysty. Witam ćię cále A ty iuż Vale Miey odemnie GAIU. Będźie tęskniło Serce gdźie miło Iák duszá do Ráiu. Kśięgi Trzećie. Lyricorum Polskich. Kśięgi Trzećie. PIESN XXIV. KRADZIESZ
Inclusam Danáèn Turris Ahaenea. etc. Hor. TWárde bronią Zapory/ Do lubey wniść komory Kędy skarb iest schowány NIeoszácowány. Iuż Slosárskie wytrychy Mácáią ząmek ćichy Iuż odbić chcę zawiásy W ćiemne nocne czásy. Iuż y pod przyćiesz spodem/ Chcę podłeść trudnym chodem Lub wyłupawszy błony Wniść niepostrzeżony. Alić nie Hydrá żywá Leć Bábá zazdrośćiwa Zniebaczká się ozowie Ey stoyćie Pánowie. Nie
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 195
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
oziębłość, praktyki i zdrady Polska nasza niszczeje, giną jej osady. Wszak z tych kuźniów, co oni, szable nabywacie, Nie dla kształtu, rozumiem, przy bokach je macie. Taż szlachecka żyje w was krew cnych Polaków, Przodków naszych, a dawnych Lechowych junaków. Czas by się już ocucić z letargu twardego, Jeśli zdrowia pragniecie zażyć sposobnego. Wiadoma rzecz, żeście już bardzo ociężali, Ku nieprzyjacielowi w ochocie ospali; Lub ostatnie was wici w pole wyciągają, Lecz prędko oziębłości na wstecz powracają.
Umiecie się a kształtnie prawem swym zastawiać, W polu stać na sześć niedziel, z tego się wymawiać. Bystre wasze do
oziębłość, praktyki i zdrady Polska nasza niszczeje, giną jej osady. Wszak z tych kuźniów, co oni, szable nabywacie, Nie dla kształtu, rozumiem, przy bokach je macie. Taż ślachecka żyje w was krew cnych Polaków, Przodków naszych, a dawnych Lechowych junaków. Czas by się już ocucić z letargu twardego, Jeśli zdrowia pragniecie zażyć sposobnego. Wiadoma rzecz, żeście już bardzo ociężali, Ku nieprzyjacielowi w ochocie ospali; Lub ostatnie was wici w pole wyciągają, Lecz prętko oziębłości na wstecz powracają.
Umiecie się a kształtnie prawem swym zastawiać, W polu stać na sześć niedziel, z tego się wymawiać. Bystre wasze do
Skrót tekstu: SatStesBar_II
Strona: 730
Tytuł:
Satyr steskniony z pustyni w jasne wychodzi pole
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
dla wspólnego obwarowania granic państw sąsiedzkich postanowione. Naostatek samych wmpanów bezpieczeństwo na tem zawisło, aby uchodząc dalszego zamieszania i z niem podobnych, które teraz rzeczpospolita cierpi w sobie civilis vulnera dextrae, niemniej armorum gravamis, które przeciwko pospolitemu nieprzyjacielowi i jego adherentom niosą hostilem sententiam, nie w maszkarę neutralitatis przybierali się, albo errores twardej na dobro pospolite zawziętości, co sub vindice ferro pro tali censetur noxa, ale jako najprędzej za powagą króla imci pana mego miłościwego ut hoc non habeat fulero stante ruina locum. Co aby tem prędzej wiadomości doszło, etc. Data w obozie pod Raszkowem.
Józef Potocki, W. K. hetman wielki koronny.
NB
dla wspólnego obwarowania granic państw sąsiedzkich postanowione. Naostatek samych wmpanów bezpieczeństwo na tém zawisło, aby uchodząc dalszego zamieszania i z niém podobnych, które teraz rzeczpospolita cierpi w sobie civilis vulnera dextrae, niemniéj armorum gravamis, które przeciwko pospolitemu nieprzyjacielowi i jego adherentom niosą hostilem sententiam, nie w maszkarę neutralitatis przybierali się, albo errores twardéj na dobro pospolite zawziętości, co sub vindice ferro pro tali censetur noxa, ale jako najprędzej za powagą króla imci pana mego miłościwego ut hoc non habeat fulero stante ruina locum. Co aby tém prędzéj wiadomości doszło, etc. Data w obozie pod Raszkowem.
Józef Potocki, W. K. hetman wielki koronny.
NB
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 295
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
Tam nim zgniję, nim mój wiek naznaczony minie, Od początku do szczątku piją ze mnie świnie. Biedna beczka, pomyślę, miły panie, że tu. Cóż gospodarz? Cóż ma być? Gość kontent z bankietu. 55 (P). DO MĘŻCZYZN
Z ognia się gnie żelazo: im dalej komina, Tym twardsza, tym trudniejsza do reformy szyna; Rychlej schylisz latorośl niż wyrosłe dęby. Ma rada: póki chłopcu mech nie puszy gęby, Nie żałować kowadła, nie folgować młotu; Jeśli twardy, ciąć w goły zadek prętem z płotu. Minęło dwadzieścia lat: choćbyś kołem walił, Już ani drgnie, bo oziąbł, bo
Tam nim zgniję, nim mój wiek naznaczony minie, Od początku do szczątku piją ze mnie świnie. Biedna beczka, pomyślę, miły panie, że tu. Cóż gospodarz? Cóż ma być? Gość kontent z bankietu. 55 (P). DO MĘŻCZYZN
Z ognia się gnie żelazo: im dalej komina, Tym twardsza, tym trudniejsza do reformy szyna; Rychlej schylisz latorośl niż wyrosłe dęby. Ma rada: póki chłopcu mech nie puszy gęby, Nie żałować kowadła, nie folgować młotu; Jeśli twardy, ciąć w goły zadek prętem z płotu. Minęło dwadzieścia lat: choćbyś kołem walił, Już ani drgnie, bo oziąbł, bo
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 33
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
ma być? Gość kontent z bankietu. 55 (P). DO MĘŻCZYZN
Z ognia się gnie żelazo: im dalej komina, Tym twardsza, tym trudniejsza do reformy szyna; Rychlej schylisz latorośl niż wyrosłe dęby. Ma rada: póki chłopcu mech nie puszy gęby, Nie żałować kowadła, nie folgować młotu; Jeśli twardy, ciąć w goły zadek prętem z płotu. Minęło dwadzieścia lat: choćbyś kołem walił, Już ani drgnie, bo oziąbł, bo serce ustalił. Kowalmi są mistrzowie, szkoły nasze kuźnie, Gdzie choć też czasem weźmie pan młody po huźnie, Z pociechą tego potem zażyje, nie z żalem, Złotem, z
ma być? Gość kontent z bankietu. 55 (P). DO MĘŻCZYZN
Z ognia się gnie żelazo: im dalej komina, Tym twardsza, tym trudniejsza do reformy szyna; Rychlej schylisz latorośl niż wyrosłe dęby. Ma rada: póki chłopcu mech nie puszy gęby, Nie żałować kowadła, nie folgować młotu; Jeśli twardy, ciąć w goły zadek prętem z płotu. Minęło dwadzieścia lat: choćbyś kołem walił, Już ani drgnie, bo oziąbł, bo serce ustalił. Kowalmi są mistrzowie, szkoły nasze kuźnie, Gdzie choć też czasem weźmie pan młody po huźnie, Z pociechą tego potem zażyje, nie z żalem, Złotem, z
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 33
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
. To pan, który bogactwa swe mierzy dosytem; Żebrak głębiej bezdennym siąga apetytem. Tamten ni ocz nie prosi, bowiem ma już dosyć, Choć na małe; ten wielu nie wstydzi się prosić, Nie wstyd go myślą ciekać od dworu do dworu, Lecz ani sam Bóg napcha dziurawego woru: Dosypuje tysiącem skrzyń i twardych sklepów, Tysiąc mu po folwarkach zboże młóci cepów, Tysiącem co dzień lichwi, tysiąc stada pasie; Cóż po tym, gdy do tego wszytkiego nie zna się? Cudze wsi i intraty, cudze stada liczy I wiedzie na swobodzie żywot niewolniczy. 133 (F). DO JEGOMOŚCI PANA ANDRZEJA LUBIENIECKIEGO
Nowa moda i,
. To pan, który bogactwa swe mierzy dosytem; Żebrak głębiej bezdennym siąga apetytem. Tamten ni ocz nie prosi, bowiem ma już dosyć, Choć na małe; ten wielu nie wstydzi się prosić, Nie wstyd go myślą ciekać od dworu do dworu, Lecz ani sam Bóg napcha dziurawego woru: Dosypuje tysiącem skrzyń i twardych sklepów, Tysiąc mu po folwarkach zboże młóci cepów, Tysiącem co dzień lichwi, tysiąc stada pasie; Cóż po tym, gdy do tego wszytkiego nie zna się? Cudze wsi i intraty, cudze stada liczy I wiedzie na swobodzie żywot niewolniczy. 133 (F). DO JEGOMOŚCI PANA ANDRZEJA LUBIENIECKIEGO
Nowa moda i,
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 65
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
rzeczy od umarłych budzi. W tej wstawa materyjej, odmiana w tytułe. A to papier, prostaku, ze zgniłej koszule. 233 (F). DRUGA
Wielki to cud, że Mojżesz z uderzonej skały Wylał wodę na puszczy; lecz i to niemały, Kiedy słysząc po trzykroć piejącego kura, Deszczowa się z opoki twardej stała chmura I spadały w gorącej gorzkie krople plucie. O szczęśliwy kamieniu! O święty kogucie! 234 (N). PRÓŻNA SŁAWA
Siła prawił przede mną jeden wojewoda, Jako na różne figle swojego ogroda Wielką sumę wyliczył, jako niezrównaną, Na swą sławę, ozdobił Warszawę fontaną. Nuż pałac tak wspaniały, piękny
rzeczy od umarłych budzi. W tej wstawa materyjej, odmiana w tytule. A to papier, prostaku, ze zgniłej koszule. 233 (F). DRUGA
Wielki to cud, że Mojżesz z uderzonej skały Wylał wodę na puszczy; lecz i to niemały, Kiedy słysząc po trzykroć piejącego kura, Deszczowa się z opoki twardej stała chmura I spadały w gorącej gorzkie krople plucie. O szczęśliwy kamieniu! O święty kogucie! 234 (N). PRÓŻNA SŁAWA
Siła prawił przede mną jeden wojewoda, Jako na różne figle swojego ogroda Wielką sumę wyliczył, jako niezrównaną, Na swą sławę, ozdobił Warszawę fontaną. Nuż pałac tak wspaniały, piękny
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 106
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
się za rozkoszą udawszy i zbytkiem, Nie rzemiosł, które ludziom mogły być pożytkiem, Bo figlów końca nie ma, ale wszelkiej cnoty I męstwa się, prócz jednej, wyrzecze, pieszczoty. Zgoła zgłupiał, znikczemniał po prostu wiek trzeci, I nie dziw, ludzie starzy dwa razy są dzieci. Młody, zdrowy z twardą się może potrzeć szyną, Starego dziadka trzeba grzać i pod pierzyną. 322 (N). OKAZJA
Siedział podle mnie łysy szlachcic jeden z brodą. Taką, rzekę, malują okazją modą, Jakby mówiła: bierz mię, gdzie masz za co, z czoła, W tyle nie powetujesz, bom tam cale goła
się za rozkoszą udawszy i zbytkiem, Nie rzemiosł, które ludziom mogły być pożytkiem, Bo figlów końca nie ma, ale wszelkiej cnoty I męstwa się, prócz jednej, wyrzecze, pieszczoty. Zgoła zgłupiał, znikczemniał po prostu wiek trzeci, I nie dziw, ludzie starzy dwa razy są dzieci. Młody, zdrowy z twardą się może potrzeć szyną, Starego dziadka trzeba grzać i pod pierzyną. 322 (N). OKAZJA
Siedział podle mnie łysy szlachcic jeden z brodą. Taką, rzekę, malują okazyją modą, Jakby mówiła: bierz mię, gdzie masz za co, z czoła, W tyle nie powetujesz, bom tam cale goła
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 137
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987