na takie męki/ żem grzech zatrzymała. W tym Kapłan poprzysięże/ na Boga żywego; Aby dała przyczynę karania/ takiego. Odpowie: te jaszczurki/ za głowy strojenie/ Sprosne żaby na oczu; za dworne patrzenie/ Strzały w uszach/ osławy/ i piosnki zjednały/ Piersi węże zsą/ że się sprośnie tykać dały. Ręce ci psi gryźć będą/ za to/ że co było Dać ubogim/ to się na zbrodnie obróciło. Ten zaś Smok/ co mię z bólem niepojętym nosi/ Wszeteczne sprawy moje/ tym postępkiem głosi. Pytał dalej: Powiedz mi/ co za grzech przyczyną? Dla którego/ mizerni/ wiecznie ludzie
ná tákie męki/ żem grzech zátrzymáła. W tym Kápłan poprzyśięże/ na Bogá żywego; Aby dáłá przyczynę kárániá/ tákiego. Odpowie: te iászczurki/ zá głowy stroienie/ Sprosne żáby ná oczu; zá dworne pátrzenie/ Strzáły w vszách/ osłáwy/ y piosnki ziednáły/ Pierśi węże zsą/ że się sprośnie tykáć dáły. Ręce ći pśi gryść będą/ żá to/ że co było Dáć vbogim/ to się ná zbrodnie obroćiło. Ten záś Smok/ co mię z bolem niepoiętym nosi/ Wszeteczne spráwy moie/ tym postępkiem głośi. Pytáł dáley: Powiedz mi/ co zá grzech przyczyną? Dlá ktorego/ mizerni/ wiecznie ludźie
Skrót tekstu: ŁączZwier
Strona: C3v
Tytuł:
Nowe zwierciadło
Autor:
Jakub Łącznowolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
, kędy wschodzącemu Winszując mistrzowi swemu Wiodą pięknymi zakręty Koło i pląszą nożęty
Pieszczonymi po murawie A drugie po gęstej trawie Lilie i tulipany Zbierają dla swojej panny.
Lecz i na parnaskim niebie Wszytko niesporo bez ciebie. Ty będziesz noty trzymała, Będziesz taniec zaczynała.
Same w twe ręce pieszczone Pójdą kwiatki nieuszczknione; Gdzie twa stopka tykać będzie, Lilie wynikną wszędzie.
Ockni się, już pod twoimi Oknami kryształowymi Słowik w przyległej leszczynie Jeszcze o pierwszej godzinie
Błagając okropne cienie Żałosne powtarza pienie, Pomniąc na nieuleczone Rany w sercu zatajone.
Z tymci się ja zgodzić mogę Mając wielką w sercu trwogę, Gdy cię nie dobrego pana Lecz srogiego znam tyrana;
Gdy
, kędy wschodzącemu Winszując mistrzowi swemu Wiodą pięknymi zakręty Koło i pląszą nożęty
Pieszczonymi po murawie A drugie po gęstej trawie Lilie i tulipany Zbierają dla swojej panny.
Lecz i na parnaskim niebie Wszytko niesporo bez ciebie. Ty będziesz noty trzymała, Będziesz taniec zaczynała.
Same w twe ręce pieszczone Pojdą kwiatki nieuszczknione; Gdzie twa stopka tykać będzie, Lilie wynikną wszędzie.
Ockni się, już pod twoimi Oknami kryształowymi Słowik w przyległej leszczynie Jeszcze o pierwszej godzinie
Błagając okropne cienie Żałosne powtarza pienie, Pomniąc na nieuleczone Rany w sercu zatajone.
Z tymci się ja zgodzić mogę Mając wielką w sercu trwogę, Gdy cię nie dobrego pana Lecz srogiego znam tyrana;
Gdy
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 378
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
mej Katarzyny. ODDAJĄC LUTNIĄ
Szczęśliwa lutni, która wdzięcznym swojem Ucieszysz uszy biegłe w nutach strojem!
Czemu mnie z raz tak szczęście nie potuszy, Abym mógł szeptać, co bym chciał, w te uszy?
Szczęśliwa lutni, której zgodne strony Przebieży nieraz paluszek pieszczony! Zazdroszczę-ć szczęścia, że się będziesz tykać Ręki, do której nie śmiem się przymykać.
Szczęśliwa lutni! Twych, niż będzie grała, Kołeczków panna będzie przyciągała; Mnie by i stroić do usług nie trzeba, Kiedy by tyle szczęścia dały nieba.
Szczęśliwa lutni, po cóż do tych ręku Przychodzisz, które bez ciebie dość wdzięku I na więzienie serc mają dość
mej Katarzyny. ODDAJĄC LUTNIĄ
Szczęśliwa lutni, która wdzięcznym swojem Ucieszysz uszy biegłe w nutach strojem!
Czemu mnie z raz tak szczęście nie potuszy, Abym mógł szeptać, co bym chciał, w te uszy?
Szczęśliwa lutni, której zgodne strony Przebieży nieraz paluszek pieszczony! Zazdroszczę-ć szczęścia, że się będziesz tykać Ręki, do której nie śmiem się przymykać.
Szczęśliwa lutni! Twych, niż będzie grała, Kołeczków panna będzie przyciągała; Mnie by i stroić do usług nie trzeba, Kiedy by tyle szczęścia dały nieba.
Szczęśliwa lutni, po cóż do tych ręku Przychodzisz, które bez ciebie dość wdzięku I na więzienie serc mają dość
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 8
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
poprawę, Niech sobie inszą wynajdzie zabawę. A jeśli zechce gwałtem mi w tym służyć, Niechże na koniec i w tym się da użyć, Żeby przyszedszy do mnie, niemieckiego Chciał się nauczyć szyć stroju lekkiego. Tam mu pokażę od pluder zawiasy I po kabacie różne wywijasy, I wstęgi, których nie trzeba się tykać, Chyba kto by chciał bez pluder umykać Z izby co prędzej; nauczę i tego, Jak ma zażywać rzemiesła własnego, Jak swoję suknią z cudzą suknią zszywać, Jak wścibiać igłę i jak jej dobywać, I jako świerzbi palec rzemieślnika, Kiedy naparstka nie ma od złotnika. Będzie tu igła do takiej roboty, Będzie
poprawę, Niech sobie inszą wynajdzie zabawę. A jeśli zechce gwałtem mi w tym służyć, Niechże na koniec i w tym się da użyć, Żeby przyszedszy do mnie, niemieckiego Chciał się nauczyć szyć stroju lekkiego. Tam mu pokażę od pluder zawiasy I po kabacie różne wywijasy, I wstęgi, których nie trzeba się tykać, Chyba kto by chciał bez pluder umykać Z izby co prędzej; nauczę i tego, Jak ma zażywać rzemiesła własnego, Jak swoję suknią z cudzą suknią zszywać, Jak wścibiać igłę i jak jej dobywać, I jako świerzbi palec rzemieślnika, Kiedy naparstka nie ma od złotnika. Będzie tu igła do takiej roboty, Będzie
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 28
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
! Kto ochoczy? Kto dowie się o nim? Nikt Wiśniowieckiej nie ubiegł w tem straży, Że śród pogańskich ogniów się przeważy, I pod wszystkiego wojska zamięszanie, Szczęśliwie pierwsza języka dostanie. Tak o fortelach sprawieni tureckich, Warujem obóz. Prawe Wiśniowieckich Toczy się skrzydło. Wódz sam przed wszystkiemi, Żartkim zda koniem nie tykać się ziemi. Czemuż nie tedy jędza jadowita, Która dziś cienie sławy jego chwyta, Co za niesmaki dawne swoje miała, Czemu nie tedy z tem się ozywała? Owszem się tęczą powlekłszy złoconą, Wdzięczną go mową zagrzewała oną: Tobą o książę, tobą oświecone, Stoją dziś rzeczy ledwie nie zginione. Gdy wszystkie
! Kto ochoczy? Kto dowie się o nim? Nikt Wiśniowieckiej nie ubiegł w tem straży, Że śród pogańskich ogniów się przeważy, I pod wszystkiego wojska zamięszanie, Szczęśliwie pierwsza języka dostanie. Tak o fortelach sprawieni tureckich, Warujem obóz. Prawe Wiśniowieckich Toczy się skrzydło. Wódz sam przed wszystkiemi, Żartkim zda koniem nie tykać się ziemi. Czemuż nie tedy jędza jadowita, Która dziś cienie sławy jego chwyta, Co za niesmaki dawne swoje miała, Czemu nie tedy z tem się ozywała? Owszem się tęczą powlekłszy złoconą, Wdzięczną go mową zagrzewała oną: Tobą o książę, tobą oświecone, Stoją dziś rzeczy ledwie nie zginione. Gdy wszystkie
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 56
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
ten weźmi a odnieś. Toż i Pan jego prośby swe powtarzając wnosi. Na co Jerodiakon Helizeusz rzecze: Wszakżem was synaczkowie napominał/ abyście się na tym miejscu świętym Chrześcijańsko zachowali/ nic nie ruszyli/ i tak modlili się: ŚWIĘCI OJCOWIE PIECZARSCY Módlcie PANA BOGA ZA NAS GRZESZNYCH, ktoć ukazał dziecię tykać się tego/ co nie to ja/ ani z nas żadnego rzecz jest? a jeszcze i brać zsobą/ odnieśże tam gdzieś wziął/ ale pacholę drżąc od zimnej bojaźni/ prawi: Nie pójdę tam więcej przeBóg/ nie pójdę. Wziął Staruszzek na prośbę Pana jego proszek ten/ a odprawiwszy zwyczajne przed obrazem
ten wezmi á odnieś. Toż y Pan iego prośby swe powtarzáiąc wnośi. Ná co Ierodiákon Helizeusz rzecze: Wszákżem was synaczkowie nápominał/ ábyśćie się ná tym mieyscu świętym Chrześćiáńsko záchowáli/ nic nie ruszyli/ y ták modlili się: SWIĘCI OYCOWIE PIECZARSCY MODLCIE PANA BOGA ZA NAS GRZESZNYCH, ktoć vkazał dziecię tykáć się tego/ co nie to iá/ áni z nas żadnego rzecz iest? á ieszcze y bráć zsobą/ odnieśże tám gdźieś wźiął/ ále pácholę drżąc od źimney boiáźni/ práwi: Nie poydę tám więcey przeBog/ nie poydę. Wźiął Stáruszzek ná prośbę Páná iego proszek ten/ á odpráwiwszy zwyczáyne przed obrázem
Skrót tekstu: KalCuda
Strona: 180.
Tytuł:
Teratourgema lubo cuda
Autor:
Atanazy Kalnofojski
Drukarnia:
Drukarnia Kijowopieczerska
Miejsce wydania:
Kijów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
oczyma mamy/ która nas skrzydłatemi prawie czyni do woli Bożej wypełnienia; nakoniec iż z dotknienia ich świętobliwość czerpiemy. Te to chcąc i dzisiejszy Niemczyk poczerpnąwszy/ w Agnusku/ jako sam powiedział nosić/ tak barzo skarany jest z tych miar/ że nad rozkazanie to uczynił starszego/ druga/ że jemu jako laikowi i tykać; nie tylko brać Świętych rzeczy niegodziło się: trzecia że kradzież popełnił za przykazano: nie ukradniesz/ rozumiejąc że jako przed ludźmi/ tak ukryje sięj przed Bogiem/ a rzeczono: Bóg z blizka ja jestem/ a nie Bóg zdaleka/ jeśli się zatai człowiek w skrytych miejscach aza go nieobaczę/ mówi
oczymá mamy/ ktora nas skrzydłátemi práwie czyni do woli Bożey wypełnienia; nákoniec iż z dotknienia ich świętobliwość czerpiemy. Te to chcąc y dźiśieyszy Niemczyk poczerpnąwszy/ w Agnusku/ iáko sám powiedźiał nośić/ ták bárzo skarány iest z tych miar/ że nád roskazánie to vczynił stárszego/ druga/ że iemu iáko láikowi y tykać; nie tylko bráć Swiętych rzeczy niegodźiło się: trzećia że kradzież popełnił zá przykazano: nie vkrádniesz/ rozumieiąc że iáko przed ludzmi/ ták vkryie sięy przed Bogiem/ á rzeczono: Bog z blizká ia iestem/ á nie Bog zdáleká/ ieśli sie zátái człowiek w skrytych mieyscách áza go nieobaczę/ mowi
Skrót tekstu: KalCuda
Strona: 181.
Tytuł:
Teratourgema lubo cuda
Autor:
Atanazy Kalnofojski
Drukarnia:
Drukarnia Kijowopieczerska
Miejsce wydania:
Kijów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
po obraniu takowym Pana przyszłego, w zupełnym Poddaństwie i nienaruszonej wierności ku I. K. M. trwać, i statecznie zostawać będziemy. Do nowego Pana, z bezprawiem Majestatu I. K. Mści, i wierności naszej obracać się nie będziemy, ani onemu żadnego rządu tak politycznego jako wojennego, bez pozwolenia Pana teraźniejszego tykać się dopuściemy, i cokolwiek do Osoby abo Stanu jego po Elekcji należeć będzie, w tym wszytkim z I. K. Mcią z nosić się będziemy. W desygnacji zaś samego Sukcesora, żadnego Kandydata, na nadzieję sukcesiej, o której się traktuje, nieweźmiemy. Któryby nie był Katolikiem Rzymskim, i dobrze młodszym
po obrániu tákowym Páná przyszłego, w zupełnym Poddáństwie y nienáruszoney wiernośći ku I. K. M. trwáć, y státecznie zostáwáć będźiemy. Do nowego Páná, z bezpráwiem Máiestatu I. K. Mśći, y wiernośći nászey obrácáć się nie będźiemy, áni onemu żadnego rządu ták politycznego iáko woiennego, bez pozwolenia Páná teráznieyszego tykáć się dopuśćiemy, y cokolwiek do Osoby ábo Stanu iego po Elekcyey należeć będźie, w tym wszytkim z I. K. Mćią z nośić się będziemy. W designátiey záś sámego Successorá, żadnego Candidatá, ná nádźieię successiey, o ktorey się tráctuie, nieweźmiemy. Ktoryby nie był Kátolikiem Rzymskim, y dobrze młodszym
Skrót tekstu: LubJMan
Strona: 21
Tytuł:
Jawnej niewinności manifest
Autor:
Jerzy Sebastian Lubomirski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1666
Data wydania (nie wcześniej niż):
1666
Data wydania (nie później niż):
1666
być mają. Co jednak aby prędko Stanęło.
8uo. Aby Konwokacja i Elekcja przed Zimą skończona być mogła, i dalszych odwłok nie brała: żeby odciąć micysce factiom, corrupcjom, których zażywać ci co Królestw pragną, zwykli z wielkim uszczerbkiem Pactorum conuentorum, któremi samemi poprawują się nam defekta, których zażywota panujących, tykać się niegodzi.
Z tąd jawnie widzieć, co o Elekcji z początku, co za czasem przed Sejmikami, co na Sejmikach rozumiałem, i jeżeli na Sejmie moja nie kontradykcja: ale nagłości niebezpiecznej wstrzymywanie, i do dalszej uwagi całej Rzeczyposp: do przyszłego Sejmu proszona odemnie dylacja, była wykroczona, i takiej
bydź máią. Co iednák áby prętko stáneło.
8uo. Aby Conwokácya y Elekcya przed Zimą skończona bydź mogłá, y dálszych odwłok nie brałá: żeby odciąć micysce factiom, corrupcyom, ktorych záżywáć ci co Krolestw prágną, zwykli z wielkim vszczerbkiem Pactorum conuentorum, ktoremi sámemi popráwuią się nam defektá, ktorych záżywotá pánuiących, tykáć się niegodźi.
Z tąd iáwnie widźieć, co o Elekcyey z początku, co zá czásem przed Seymikámi, co ná Seymikách rozumiałem, y ieżeli ná Seymie moiá nie contrádikcya: ále nagłośći niebespieczney wstrzymywánie, y do dálszey vwagi cáłey Rzeczyposp: do przyszłego Seymu proszona odemnie dilácya, byłá wykroczona, y tákiey
Skrót tekstu: LubJMan
Strona: 31
Tytuł:
Jawnej niewinności manifest
Autor:
Jerzy Sebastian Lubomirski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1666
Data wydania (nie wcześniej niż):
1666
Data wydania (nie później niż):
1666
do sposobności rządu, rozkazywania i powagi! I któreż kiedy większe być mogło opus na świecie nad owę wieżę Babel, a jakież, pytam się, per summitatem suam do zupełnej proporcji posłuszeństwo miała? Jak się rozkaz z czynieniem, czynienie z rozkazem zgadzały? Confusio in caput erat, że jako chciano, wierzchołkiem tykać się nieba nie mogła. Nie za staturą i okazałością, ale za wewnętrznym kształtem i ułożeniem persony cnota postępować zwykła, za cnotą dopiero idzie szacunek, za szacunkiem godność, za godnością miłość, za miłością obserwancja, za obserwancyją posłuszeństwo, za posłuszeństwem rządu przystojność i powaga. Nie to jeno, nie to, miły długoszu
do sposobności rządu, rozkazywania i powagi! I któreż kiedy większe bydź mogło opus na świecie nad owę wieżę Babel, a jakież, pytam się, per summitatem suam do zupełnej proporcyi posłuszeństwo miała? Jak się rozkaz z czynieniem, czynienie z rozkazem zgadzały? Confusio in caput erat, że jako chciano, wierzchołkiem tykać się nieba nie mogła. Nie za staturą i okazałością, ale za wewnętrznym kształtem i ułożeniem persony cnota postępować zwykła, za cnotą dopiero idzie szacunek, za szacunkiem godność, za godnością miłość, za miłością obserwancyja, za obserwancyją posłuszeństwo, za posłuszeństwem rządu przystojność i powaga. Nie to jeno, nie to, miły długoszu
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 269
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962