: znak że się to nie accorduje; wojsko na respons legacji swojej bardzo szemrze; jako widzę z wielu łbów, że chcą przy swojej deklaraciej stać, zaczem wierę niewiem, jako temu zabieżeć przyjdzie; na tem będzie siła należało, aby tę donativę co prędzej przywieziono; w tym niedostatku co wiedzieć czy nieułakomią się na nią? Niedodawanie prowiantu, dla Boga, wielki nam niewczas
i Rzptej niebezpieczeństwo czyni; do wszystkiego jest przeszkoda: o czemem już tak wiele razy do Wm. M. M. Pana pisał, iteratis vicibus proszę, niech co prędzej choć owies sam będzie spuszczony: bo alias niedługo czekając samo się zwojuje
: znak że się to nie accorduje; wojsko na respons legatiej swojej bardzo szemrze; jako widzę z wielu łbów, że chcą przy swojej deklaraciej stać, zaczém wierę niewiem, jako temu zabieżeć przyjdzie; na tém będzie siła należało, aby tę donativę co prędzej przywieziono; w tym niedostatku co wiedzieć czy nieułakomią się na nię? Niedodawanie prowiantu, dla Boga, wielki nam niewczas
i Rzptej niebespieczeństwo czyni; do wszystkiego jest przeszkoda: o czémem już tak wiele razy do Wm. M. M. Pana pisał, iteratis vicibus proszę, niech co prędzej choć owies sam będzie spuszczony: bo alias niedługo czekając samo się zwojuje
Skrót tekstu: KoniecSListy
Strona: 101
Tytuł:
Listy Stanisława Koniecpolskiego Hetmana
Autor:
Stanisław Koniecpolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1672
Data wydania (nie wcześniej niż):
1672
Data wydania (nie później niż):
1672
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
kobyły dogryźli. Pan też, żeby ich z tydzień nie gonił do jatek, Skoro się psi najedli, uwędził ostatek. 100. WŁOCH PO POLSKU TAŃCUJE
Na Tworzyjańskiej u Śmida ulicy, Gdzie uczęszczając naszy politycy, Noc, wino, panny mając kałauzem, On dom poczciwy uczynią zamtuzem, Ożeni się Włoch, gdy go ułakomi Posag. Więc skoro naszy galantomi Wedle starego przywalą się kwitu, Chcąc zażyć tańcu i dobrego bytu, A jeden mu z nich koło żony grucha, To rękę ściska, to szepce do ucha, Gniewać się nie śmie, chodzi mu o skórę, Ale iść każe Włoch żenie na górę. Proszą ci jeszcze, żeby
kobyły dogryźli. Pan też, żeby ich z tydzień nie gonił do jatek, Skoro się psi najedli, uwędził ostatek. 100. WŁOCH PO POLSKU TAŃCUJE
Na Tworzyjańskiej u Śmida ulicy, Gdzie uczęszczając naszy politycy, Noc, wino, panny mając kałauzem, On dom poczciwy uczynią zamtuzem, Ożeni się Włoch, gdy go ułakomi Posag. Więc skoro naszy galantomi Wedle starego przywalą się kwitu, Chcąc zażyć tańcu i dobrego bytu, A jeden mu z nich koło żony grucha, To rękę ściska, to szepce do ucha, Gniewać się nie śmie, chodzi mu o skórę, Ale iść każe Włoch żenie na górę. Proszą ci jeszcze, żeby
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 246
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Tertullianowej i Ambroży święty/ gdy ten Naświętszy Sakrament/ męstwem dusze naszej/ niezwyciężoną przeciwko wszytkim występkom fortecą nazywa/ i mówi tak: . Pożywając abowiem tego chleba świętego/ takiego męstwa dusza nasza nabywa/ że się żadnym nieprawościom nie da zwyciężyć/ wszytkich dusznych i cielesnych nieprzyjaciół nie lęka się/ ma żadne ziemskie dostatki nie ułakomi się. Bo kiedy Żydzi na puszczy mieszkając/ wojowali z Amalechitami. (Amalech rozumie się populus lambens. który liże drugiego. I tak nas/ świat ciało/ i Czart/ liżąc się abo pochlebując do grzechu wiedzie) już byli skosztowali manny z nieba/ i przez nią mężnemi się stali do wojny. Ale póki
Tertullianowey y Ambroży święty/ gdy ten Naświętszy Sákráment/ męstwem dusze nászey/ niezwyćiężoną przećiwko wszytkim występkom fortecą názywa/ y mowi ták: . Pożywáiąc ábowiem tego chlebá świętego/ takiego męstwá duszá nászá nábywa/ że się żadnym niepráwośćiom nie da zwyćiężyć/ wszytkich dusznych y ćielesnych nieprzyiaćioł nie lęka się/ má żádne źiemskie dostátki nie vłákomi się. Bo kiedy Zydźi ná puszczy mieszkáiąc/ woiowáli z Amálechitámi. (Amalech rozumie się populus lambens. ktory liże drugiego. Y ták nas/ świát ćiáło/ y Czárt/ liżąc się ábo pochlebuiąc do grzechu wiedźie) iuż byli zkosztowáli mánny z niebá/ y przez nię mężnemi się stáli do woyny. Ale poki
Skrót tekstu: StarKaz
Strona: 43
Tytuł:
Arka testamentu zamykająca w sobie kazania niedzielne cz. 2 kazania
Autor:
Szymon Starowolski
Drukarnia:
Krzysztof Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1649
Data wydania (nie wcześniej niż):
1649
Data wydania (nie później niż):
1649
ich tam jest więcej — rzecze — Uczynię.” A z tym złotą siekierę wywlecze, Dalej srebrną, na koniec żelazną też po niej. „Któraż z tych twoją była, człowiecze, w tej toni?” Chłop za złotą: „Ta, panie.” Na to bóg: „Niecnoto, Że ułakomiwszy się, skłamałeś, na złoto, I żelaznej ci nie dam.” Toż wszytkie trzy skoro Wrzuci znowu, z którego wyjął był, w jezioro. Straciłeś topór, stracił sławę, bawiąc flisem, Gołym w herbie przodków swych szczycąc się abrysem Jako chłop toporzyskiem, na wojnęć nie z smakiem, Uczyć
ich tam jest więcej — rzecze — Uczynię.” A z tym złotą siekierę wywlecze, Dalej srebrną, na koniec żelazną też po niej. „Któraż z tych twoją była, człowiecze, w tej toni?” Chłop za złotą: „Ta, panie.” Na to bóg: „Niecnoto, Że ułakomiwszy się, skłamałeś, na złoto, I żelaznej ci nie dam.” Toż wszytkie trzy skoro Wrzuci znowu, z którego wyjął był, w jezioro. Straciłeś topór, stracił sławę, bawiąc flisem, Gołym w herbie przodków swych szczycąc się abrysem Jako chłop toporzyskiem, na wojnęć nie z smakiem, Uczyć
Skrót tekstu: PotPoczKuk_III
Strona: 398
Tytuł:
Poczet herbów szlachty
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
herbarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
wszystko co mam. Począł był i medytować ubogi Żołnierz et interim kazano oddawać więźniów i musiałem oddać. Doszło to Wojewody że od siebie obiecował 50000. Chwycono się tego zaraz się tylego szacunku upominano, i musiało tak być. kiedy negabat tylo dać broniąc się zem ja to obiecował dla tego że by się był ułakomił i wypuścił mię. Ale tak wiela summy nie miałem i mieć nie mogę. Nie słuchano tego kazano Pana Pisarza w kajdankach do wału do taków równo z drugiemi akomodować w Tykocinie musiał obiecac apotym dać Wziął przecie Wojewoda za swoich więźniów ze dwa Miliony bo nazamian niebyło co brać gdyż znaszej dywizyjej nie było w
wszystko co mąm. Począł był y medytować ubogi Zołnierz et interim kazano oddawać więzniow y musiałęm oddac. Doszło to Woiewody że od siebie obiecował 50000. Chwycono się tego zaraz się tylego szacunku upominano, y musiało tak bydz. kiedy negabat tylo dac broniąc się zem ia to obiecował dla tego że by się był ułakomił y wypuscił mię. Ale tak wiela summy nie miałęm y mieć nie mogę. Nie słuchano tego kazano Pana Pisarza w kaydankach do wału do takow rowno z drugiemi akkomodować w Tykocinie musiał obiecac apotym dac Wziął przecie Woiewoda za swoich więzniow ze dwa Milliony bo nazamian niebyło co brać gdyz znaszey dywizyiey nie było w
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 100v
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
zjedna prędzej, Aniż męstwo dziesiąciu rycerzów i więcej.”
Zapaśnik temi słowy poruszony, rozgniewawszy się, a o pomście nad przewoźnikiem myśląc, iż już od brzegu odstąpili byli, zawołał: — „Jeśli chcesz przestać na tej sukni, która jest na mnie, dam ci, a wróć się po mnie.”
Przewoźnik ułakomiwszy się na suknią, wrócił nawę do lądu.
Łakomstwo rozumowi oczy zawiązuje, Łakomstwo więc i ptaka do sidła wprawuje.
Jako prędko tedy przewoźnik do lądu przystąpił, dostał mu zapaśnik brody i kołnierza, a wyciągnąwszy go do siebie po swemu częstował. Wypadł towarzysz ratować go, i tego położył. Nie mogąc inaczej, prosić
zjedna prędzéj, Aniż męztwo dziesiąciu rycerzów i więcéj.”
Zapaśnik temi słowy poruszony, rozgniewawszy się, a o pomście nad przewoźnikiem myśląc, iż już od brzegu odstąpili byli, zawołał: — „Jeśli chcesz przestać na téj sukni, która jest na mnie, dam ci, a wróć się po mnie.”
Przewoźnik ułakomiwszy się na suknią, wrócił nawę do lądu.
Łakomstwo rozumowi oczy zawiązuje, Łakomstwo więc i ptaka do sidła wprawuje.
Jako prędko tedy przewoźnik do lądu przystąpił, dostał mu zapaśnik brody i kołnierza, a wyciągnąwszy go do siebie po swemu częstował. Wypadł towarzysz ratować go, i tego położył. Nie mogąc inaczéj, prosić
Skrót tekstu: SaadiOtwSGul
Strona: 149
Tytuł:
Giulistan to jest ogród różany
Autor:
Saadi
Tłumacz:
Samuel Otwinowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1610 a 1625
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1625
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
I. Janicki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Świdzińscy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1879
wieczną służbą nagrodzona. Słucha chłop Smoka przez czas tam niemały, Lecz się nie waży, jako chłop nieśmiały. Po długich prośbach, tak na koniec rzecze Smok: naznacz, co chcesz za łaskę, człowiecze, Wszystko wypełnię, i jako świat płaci, Tak ci zapłacę twym sługom i braci. Chłop się na takie ułakomił słowa, Idzie bezpiecznie, ni się więcej chowa, Urąbie wnet drąg, i za kilka razy Ów kamień straszny ze Smoka podważy. Smok w tym wychodzi, pełen wesołości, Otrzepuje się, i wyciąga kości; Potym za miasto, BÓG zapłać, chłopowi, Chodź sam Muzyku, mam cię zjeść, mu powi:
wieczną służbą nagrodzona. Słucha chłop Smoka przez czas tam niemały, Lecz śię nie waży, iako chłop nieśmiały. Po długich prośbach, tak na koniec rzecze Smok: naznacz, co chcesz za łaskę, człowiecze, Wszystko wypełnię, i iako świat płaći, Tak ći zapłacę twym sługom i braći. Chłop śię na takie ułakomił słowa, Idźie bezpiecznie, ni śię więcey chowa, Urąbie wnet drąg, i za kilka razy Ow kamień straszny ze Smoka podważy. Smok w tym wychodźi, pełen wesołośći, Otrzepuie śię, i wyćiąga kośći; Potym za miasto, BOG zapłać, chłopowi, Chodź sam Muzyku, mam ćię zieść, mu powi:
Skrót tekstu: JabłEzop
Strona: 25
Tytuł:
Ezop nowy polski
Autor:
Jan Stanisław Jabłonowski
Drukarnia:
Andrzej Ceydler
Miejsce wydania:
Lipsk
Region:
zagranica
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
bajki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1731
Data wydania (nie wcześniej niż):
1731
Data wydania (nie później niż):
1731
Sakramentu naświętszego/ wydania dziatek Chrześcijańskich na rzeź/ i do sprosności cielesnych używają. Ciż jeszcze Żydzi Cła/ Myta wyciągają/ w czym nad Chrześcijany barzo przewodzą/ kogo chc szarpają/ lżą/ sromocą. Czego wszystkiego nie jest ina przyczyna/ jeno łakomstwo Panów/ którzy na podarek Żydowski/ abo na podniesienie arendy się ułakomiwszy/ w niewolą im sromotną Chrześcijany podają/ tego nie upatrując/ iż co im Żydzi dają/ to na Chrześcijanach poddanych ich niemiłosiernie wycisną. Przez też Żydy ubożeją kupcy/ i rzemięslnicy Chrześcijańscy/ a to dla ich zabiegania/ towarów zakupowania/ przemysłów/ fortelów/ zdrad/ oszukania: więc i dla tego/ iż drugdy
Sakrámentu naświętszego/ wydánia dźiatek Chrześćiáńskich ná rzeź/ y do sprosnośći ćielesnych vżywáią. Ciż ieszcze Zydźi Cłá/ Mytá wyćiągáią/ w czym nád Chrześćiány bárzo przewodzą/ kogo chc szárpáią/ lżą/ sromocą. Czego wszystkiego nie iest ina przyczyná/ ieno łákomstwo Pánow/ ktorzy ná podárek Zydowski/ ábo ná podnieśienie árendy się vłákomiwszy/ w niewolą im sromotną CHrześćiány podáią/ tego nie vpátruiąc/ iż co im Zydźi dáią/ to ná CHrześćiánách poddánych ich niemiłośiernie wycisną. Przez też Zydy vbożeią kupcy/ y rzemięslnicy Chrześćiáńscy/ á to dla ich zábiegánia/ towárow zákupowánia/ przemysłow/ fortelow/ zdrad/ oszukánia: więc y dla tego/ iż drugdy
Skrót tekstu: BemKom
Strona: 37.
Tytuł:
Kometa to jest pogróżka z nieba na postrach, przestrogę i upomnienie ludzkie
Autor:
Mateusz Bembus
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1619
Data wydania (nie wcześniej niż):
1619
Data wydania (nie później niż):
1619
handle aż do Moskwy/ do Konstantynopola/ i do Aleksandrii Egipskiej: także ustawiczne ich rozboje; gdyż najeżdżają Kanarę/ Caput viryde, Brasil/ Nowy świat: Więc i żegłowania ich Forbiciera/ Drakona/ i Chendego. A iż włócząc się tak po morzach niektórzy z nich/ przywozili do domów potrosze bogactw; przeto drudzy ułakomiwszy się na taki/ acz niesławny zysk/ przedają swe grunty/ a onymi pieniędzmi budują/ abo kupują nawy/ żeby rozbijali Floty Hiszpańskie i Portugalskie. Kusili się przebyć do Katajo Oceanem północym/ jadąc już ku wschodowi/ już ku zachodowi: ale znać że im sam Bóg zamknął tamtę drogę. Byli przedtym Pany Ghienny/
hándle áż do Moskwy/ do Constántinopolá/ y do Alexándriey AEgyptskiey: tákże vstáwiczne ich rozboie; gdyż náieżdżáią Kánárę/ Caput viride, Brásil/ Nowy świát: Więc y żegłowánia ich Forbicierá/ Drákoná/ y Chendego. A iż włocząc się ták po morzách niektorzy z nich/ przywoźili do domow potrosze bogactw; przeto drudzy vłákomiwszy się ná táki/ ácz niesławny zysk/ przedáią swe grunty/ á onymi pieniądzmi buduią/ ábo kupuią nawy/ żeby rozbiiáli Flotty Hiszpáńskie y Portogálskie. Kuśili się przebyć do Kátáio Oceanem pułnocnym/ iádąc iuż ku wschodowi/ iuż ku zachodowi: ále znáć że im sam Bog zámknął támtę drogę. Byli przedtym Pány Ghienny/
Skrót tekstu: BotŁęczRel_II
Strona: 82
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. II
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Drukarnia:
Mikołaj Lob
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609