przyjadę. Dziewka Wprzód ja zmacam i wzmiankę uczynię o tobie. Potym dam znać, jakobyś miał postąpić sobie. Dafnis Długoż mam tego czekać? Kto miłej nowiny Czeka, dni idą rokiem, miesiącem godziny. Dziewka Kto czeka, doczeka się; a kto nagle kwapi, Abo w oczy poszczuje, abo nie ułapi. Dafnis Kto czas ma, czasu czeka, czas tylko upuszcza; Zły ptak, co nie ugania, gorszy, co upuszcza. Dziewka Kto myśli o czym, łacno wszystkiemu dogodzi. Co czynisz? Nie macaj mię, kędy się nie godzi! Dafnis Wszak to już piersi moje, wszakeś i ty moja.
przyjadę. Dziewka Wprzód ja zmacam i wzmiankę uczynię o tobie. Potym dam znać, jakobyś miał postąpić sobie. Dafnis Długoż mam tego czekać? Kto miłej nowiny Czeka, dni idą rokiem, miesiącem godziny. Dziewka Kto czeka, doczeka się; a kto nagle kwapi, Abo w oczy poszczuje, abo nie ułapi. Dafnis Kto czas ma, czasu czeka, czas tylko upuszcza; Zły ptak, co nie ugania, gorszy, co upuszcza. Dziewka Kto myśli o czym, łacno wszystkiemu dogodzi. Co czynisz? Nie macaj mię, kędy się nie godzi! Dafnis Wszak to już piersi moje, wszakeś i ty moja.
Skrót tekstu: SzymSiel
Strona: 64
Tytuł:
Sielanki
Autor:
Szymon Szymonowic
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Sielanki i pozostałe wiersze polskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1964
Niechaj się nim zabawia, komu zginąć miło. Jam raz zginął: tak mucha więźnie w pajęczynie, Tak sikora na lepie, tak mysz w łapce ginie. Pańko Kto na swym nie przestawa, a co raz się kusi O nierówną, zawsze być niewolnikiem musi, Pod czas i swoje straci, i za cień ułapi. Powoli prędzej dojdzie niż ten, co się kwapi. Wonton Pozna rada po szkodzie! Przyjdzie odżałować Wszystkiego, a na lepszą dolą się zachować I o czym inszym myślić. Już was, proste pieśni, Bóg żegnaj! Bóg was żegnaj, satyrowie leśni! Was, nimfy! Was, pasterze! Już więcej Wontona
Niechaj się nim zabawia, komu zginąć miło. Jam raz zginął: tak mucha więźnie w pajęczynie, Tak sikora na lepie, tak mysz w łapce ginie. Pańko Kto na swym nie przestawa, a co raz się kusi O nierówną, zawsze być niewolnikiem musi, Pod czas i swoje straci, i za cień ułapi. Powoli prędzej dojdzie niż ten, co się kwapi. Wonton Pozna rada po szkodzie! Przyjdzie odżałować Wszystkiego, a na lepszą dolą się zachować I o czym inszym myślić. Już was, proste pieśni, Bóg żegnaj! Bóg was żegnaj, satyrowie leśni! Was, nimfy! Was, pasterze! Już więcej Wontona
Skrót tekstu: SzymSiel
Strona: 122
Tytuł:
Sielanki
Autor:
Szymon Szymonowic
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Sielanki i pozostałe wiersze polskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1964
/ Obaczymy kto weźmie zwycięstwa koronę. Patrzcież namilszy moi/ patrzcie na tę krwawą Utarczkę/ patrzmy/ kto tu odejdzie z niesławą. Długi czas przewodziła nad nami ta jędza/ Zaganiając w podziemne ciemnice/ gdzie nędza. Tęsknica/ trwoga/ nasze ojce i dziś trapi: Zdarzy Pan Bóg/ że tu szwank ostatni ułapi: Z którym pójdzie do lochów skowycząc na wieki; A nas zwyciężca sławny przyjmie do opieki. Ukrzyżowanie Pańskie na Kalwariej.
Et venerunt in locum, qui dicitur Golgota, quod est Calvariae locus, et ibi crucifixerunt eum. Luc: 23. Matt: 27. Ioan: 19.
Żałość mię moja trapi/ a
/ Obaczymy kto weźmie zwyćięstwá koronę. Pátrzćiesz namilszy moi/ pátrzćie ná tę krwáwą Vtarczkę/ pátrzmy/ kto tu odeydźie z niesławą. Długi czás przewodźiła nád námi tá iędzá/ Záganiáiąc w podźiemne ćiemnice/ gdźie nędzá. Tesknicá/ trwogá/ násze oyce y dźiś trapi: Zdárzy Pan Bog/ że tu szwánk ostátni vłápi: Z ktorym poydźie do lochow skowycząc ná wieki; A nas zwyćiężcá sławny przyimie do opieki. Vkrzyżowánie Páńskie ná Kálwáryey.
Et venerunt in locum, qui dicitur Golgota, quod est Calvariae locus, et ibi crucifixerunt eum. Luc: 23. Matt: 27. Ioan: 19.
ZAłość mię moiá trapi/ á
Skrót tekstu: RożAPam
Strona: 71.
Tytuł:
Pamiątka krwawej ofiary Pana Zbawiciela Naszego Jezusa Chrystusa
Autor:
Abraham Rożniatowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610
(ubroń Boże, nieszczęścia jakiego!) Słuchajcie, gdy wam rozkażę do czego! Sroższe jest morze niżeli bój krwawy, Jednym Mars szczęści — a drugim nieprawy, Pod macedońskim nie wszyscy żelazem Giną — a w morzu wszyscy toną razem; Rzadko kto z szturmów port miły obłapi — I to za szczęściem, gdy deskę ułapi. Zaczym jeśli się w swym zdrowiu kochacie, Mnie wszyscy w trwogach ochotnie słuchajcie! Ten też artykuł wielkiej jest powagi: Jeden drugiemu nie czyńcie zniewagi, Przyczyn nie dajcie ani przezywania, Ani fasołów czyńcie, ni łajania. Lubo was różne porodziły matki I różnych ojców porośliście dziatki, Ale was teraz jedna wozi nawa
(ubroń Boże, nieszczęścia jakiego!) Słuchajcie, gdy wam rozkażę do czego! Sroższe jest morze niżeli bój krwawy, Jednym Mars szczęści — a drugim nieprawy, Pod macedońskim nie wszyscy żelazem Giną — a w morzu wszyscy toną razem; Rzadko kto z szturmów port miły obłapi — I to za szczęściem, gdy deskę ułapi. Zaczym jeśli się w swym zdrowiu kochacie, Mnie wszyscy w trwogach ochotnie słuchajcie! Ten też artykuł wielkiej jest powagi: Jeden drugiemu nie czyńcie zniewagi, Przyczyn nie dajcie ani przezywania, Ani fasołów czyńcie, ni łajania. Lubo was różne porodziły matki I różnych ojców porośliście dziatki, Ale was teraz jedna wozi nawa
Skrót tekstu: BorzNaw
Strona: 45
Tytuł:
Morska nawigacyja do Lubeka
Autor:
Marcin Borzymowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1662
Data wydania (nie wcześniej niż):
1662
Data wydania (nie później niż):
1662
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Morskie
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
było wysłać do obozu Na wojnę niż na radę. Ale po cóż, pytam; Tak im drwa w Opatowie rąbać, jako i tam. Nie umie nabić żaden i z muszkietu strzelić, Chyba że gadać przy nich łacniej się ośmielić; Aleć pomogą biedę z berdyszami knapi, Jeśli kto pana za łeb w kościele ułapi. Niech i Szwajcarów chowa; będzieli sam knapem, Nie ustraszy nikogo furyją i sapem. 412. PÓŹNA PRZY OŁTARZU ZMOWA NA TOZ DRUGI RAZ
Nie do upodobania małżeństwa dziś między Ludźmi widzimy, ale do jednych pieniędzy: Niech będzie głupi, szpetny, byle chleba grzanka, Idzie za Ormianina i wojewodzianka; Pojmie z pieniędzmi
było wysłać do obozu Na wojnę niż na radę. Ale po cóż, pytam; Tak im drwa w Opatowie rąbać, jako i tam. Nie umie nabić żaden i z muszkietu strzelić, Chyba że gadać przy nich łacniej się ośmielić; Aleć pomogą biedę z berdyszami knapi, Jeśli kto pana za łeb w kościele ułapi. Niech i Szwajcarów chowa; będzieli sam knapem, Nie ustraszy nikogo furyją i sapem. 412. PÓŹNA PRZY OŁTARZU ZMOWA NA TOZ DRUGI RAZ
Nie do upodobania małżeństwa dziś między Ludźmi widzimy, ale do jednych pieniędzy: Niech będzie głupi, szpetny, byle chleba grzanka, Idzie za Ormianina i wojewodzianka; Pojmie z pieniądzmi
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 247
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Wściekłość pijaństwo: Lecz chciwość pieniędzy, Większą wściekłością nad owe opoje, Pijaństwo prawie zakończy się prędzej, Dłużej łakomstwa wściekłe trwają gnoje, Gdy w skrzyni Crassie gnębisz twoje zbiory, Pijana, czy chora myśl, cię we śnie trapi, Tylko się obudź, uczyń krok twój spory, Nie ujrzysz bogactw, nic cię nieułapi. ELEGIA Niedobrze się zgadza Niebo z Ziemią.
NIe zatrzyma się w sercu jednym zgodnie, Nieba Pachole, i Ziemi Pachole, Tego zaszczytu Nieba pragnąć godnie, Ziemia nie może, ustąpi mu pole, Ani gniew błyśnie Tebańskim płomieniem, Którym niezgoda w koło okrążyła, Ani zawziętość iskrawym promieniem, Braci Tantala w popiół obróciła
Wściekłość pijaństwo: Lecz chciwość pieniędzy, Większą wściekłością nad owe opoje, Pijaństwo prawie zákończy się prędzy, Dłużey łakomstwa wściekłe trwaią gnoie, Gdy w skrzyni Crassie gnębisz twoie zbiory, Pijana, czy chora myśl, cię we śnie trapi, Tylko się obudź, uczyń krok twoy spory, Nie uyrzysz bogactw, nic cię nieułapi. ELEGIA Niedobrze się zgadza Niebo z Ziemią.
NIe zátrzyma się w sercu iednym zgodnie, Nieba Pachole, y Ziemi Pachole, Tego zászczytu Nieba pragnąć godnie, Ziemia nie może, ustąpi mu pole, Ani gniew błyśnie Thebańskim płomieniem, Ktorym niezgoda w koło okrążyła, Ani záwziętość iskráwym promieniem, Braći Tantala w popioł obrociła
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 166
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
po koronie, jeżeli ją zdjąć ma poganin z głowy. Jeśli pół Polski, jako chce, zazionie, nie trzeba króla, hołdownik gotowy. Wolę się pierwej z niem rozeprzeć o nią, niźli od niego brać przywilej nowy; kto ma wychodzić, niech się wniść nie kwapi, darmo ten, co ma upuścić, ułapi.
30 Nie nowina to i koronowanem panom pod niebem przezimować obcem, z domu nie będzie żaden zawołanem – jeszczem to w szkołach małem czytał chłopcem. Póki mnie orda z żołnierzem wybranem czuje w tym miejscu, to jej tylko kopcem. Ruszę się stopą, któż zabroni wojsku? I ona puści zagony po swojsku.
po koronie, jeżeli ją zdjąć ma poganin z głowy. Jeśli pół Polski, jako chce, zazionie, nie trzeba króla, hołdownik gotowy. Wolę się pierwej z niem rozeprzeć o nię, niźli od niego brać przywilej nowy; kto ma wychodzić, niech się wniść nie kwapi, darmo ten, co ma upuścić, ułapi.
30 Nie nowina to i koronowanem panom pod niebem przezimować obcem, z domu nie będzie żaden zawołanem – jeszczem to w szkołach małem czytał chłopcem. Póki mnie orda z żołnierzem wybranem czuje w tym miejscu, to jej tylko kopcem. Ruszę się stopą, któż zabroni wojsku? I ona puści zagony po swojsku.
Skrót tekstu: PotMuzaKarp
Strona: 21
Tytuł:
Muza polska
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
panegiryki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1676
Data wydania (nie wcześniej niż):
1676
Data wydania (nie później niż):
1676
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Adam Karpiński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1996
Choć by też oczywiście, i zdrowiu szkodziło, O jak wielką pijaństwo przynosi ruine, Na duszy i na ciele, podając przyczyne. Do gniewu zawziętości, często i zabójstwa, Do nierządu utraty, wielkiego ubóstwa. Do szwanków i kalectwa, kiedy w pojedynku, Dostanie paragrafów, w karczmie lub na rynku, Podczas guza ułapi, z konia poszwankuje, Złamie kark, nogę rękę drugi womituje. Obżarty jak bestia, z każdym się poswarzy, Po pysku, i po bokach często mu się zdarzy. Do czasu utracenia kradzierzy, rozbójstwa, Do nocnej kompanijej, do kart i kosterstwa. Odważni męczennicy, którzy dobra, życie, Dla Bachusa mizernie
Choć by tesz oczywiśćie, y zdrowiu szkodźiło, O iák wielką pijáństwo przynośi ruine, Ná duszy y ná ćiele, podáiąc przyczyne. Do gniewu záwźiętośći, często y zaboystwá, Do nierządu utráty, wielkiego ubostwá. Do szwánkow y kálectwá, kiedy w poiedynku, Dostánie párágráfow, w kárczmie lub ná rynku, Podczás guzá ułápi, z koniá poszwánkuie, Złamie kárk, nogę rękę drugi womituie. Obżárty iák bestya, z káżdym się poswárzy, Po pysku, y po bokach często mu się zdárzy. Do czásu utrácenia krádźierzy, rozboystwá, Do nocney kompániey, do kart y kosterstwá. Odwáżni męczennicy, ktorzy dobrá, żyćie, Dla Bachusa mizernie
Skrót tekstu: PromMed
Strona: 5
Tytuł:
Promptuarium medicum
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1716
Data wydania (nie wcześniej niż):
1716
Data wydania (nie później niż):
1716
na posługę gotowi są, myśli swe zabawiając nie grzeszą, zaczem tem bezpieczniej służyć Panu Bogu zawsze mogą. Ale w ubóztwie będący; z niedostatku wiele rzeczy, jakoś słychał, ważyć się śmieją.
„Zacnych uczonych ludzi krwią pięść swą farbował, Końce palców jak broczą czerwono malował. Serce kiedy się czego pięknego ułapi, Już się do tej, co siła gachów ma, nie kwapi. Kiedy na sztukę mięsa głodny pies napada, Nie zwłaczając zaraz ją porywa i zjada, Ni się pyta, osła-li prorockiego ciało, Czy czyjego inszego jeść mu się dostało? Z ubóztwa przyszło o śmierć dobrych ludzi siła, Wielu ich szczodrobliwość
na posługę gotowi są, myśli swe zabawiając nie grzeszą, zaczém tém bezpieczniéj służyć Panu Bogu zawsze mogą. Ale w ubóztwie będący; z niedostatku wiele rzeczy, jakoś słychał, ważyć się śmieją.
„Zacnych uczonych ludzi krwią pięść swą farbował, Końce palców jak broczą czerwono malował. Serce kiedy się czego pięknego ułapi, Już się do téj, co siła gachów ma, nie kwapi. Kiedy na sztukę mięsa głodny pies napada, Nie zwłaczając zaraz ją porywa i zjada, Ni się pyta, osła-li prorockiego ciało, Czy czyjego inszego jeść mu się dostało? Z ubóztwa przyszło o śmierć dobrych ludzi siła, Wielu ich szczodrobliwość
Skrót tekstu: SaadiOtwSGul
Strona: 222
Tytuł:
Giulistan to jest ogród różany
Autor:
Saadi
Tłumacz:
Samuel Otwinowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1610 a 1625
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1625
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
I. Janicki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Świdzińscy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1879