Wzrok straszliwy, ponury, a patrzał rozoko; Na drugie nic nie widział, bo mu je wyjęto, Kiedy mu nos pospołu z policzkiem odcięto. Ten zajźrzawszy w jaskiniej Orlanda mężnego, Z Izabellą przed ogniem rozmawiającego, Obróci się do swoich: „Tom temu ptakowi Nie kładł sidła, a widzę, że się wnet ułowi!”
XXXIV.
Potem rzekł do Orlanda: „Nigdy - prawi - jeszcze Potrzebniejszy nie przyszedł nad cię na to miejsce. Jeśliś się sam domyślił, jeślić kto powiedział, Wiedzieć nie mogę; ale znać, żeś się dowiedział, Że mi beło potrzeba takiej właśnie zbroje, I te szaty żałobne trafią
Wzrok straszliwy, ponury, a patrzał rozoko; Na drugie nic nie widział, bo mu je wyjęto, Kiedy mu nos pospołu z policzkiem odcięto. Ten zajźrzawszy w jaskiniej Orlanda mężnego, Z Izabellą przed ogniem rozmawiającego, Obróci się do swoich: „Tom temu ptakowi Nie kładł sidła, a widzę, że się wnet ułowi!”
XXXIV.
Potem rzekł do Orlanda: „Nigdy - prawi - jeszcze Potrzebniejszy nie przyszedł nad cię na to miejsce. Jeśliś się sam domyślił, jeślić kto powiedział, Wiedzieć nie mogę; ale znać, żeś się dowiedział, Że mi beło potrzeba takiej właśnie zbroje, I te szaty żałobne trafią
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 281
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
zemsty, wysztukowania i dogodzenia sobie nie pojmiesz, przebiegów nabycia lada jakiego nie potrafisz, uporu i zawziętości nie przekonasz. Ma on na wołu boty, na kapłona wędę, na szczupaka misterne jarzmo, na plebana bicz, na sąsiada rogi, na żonę kłódkę. Ukradnie i wprowadzi bez szlaku, uchwyci i zdementuje fortelem, ułowi, nikt nie zgadnie jako, mesznego nie odda i klątwy się nie boi, cudzej się lada jako tyczy, własnej żony dobrze pilnuje. Słowem, każdego oszuka, sobie krzywdy nie dopuści. Wiary dobrej nie pytaj, pobożności nie masz, bojaźni Bożej nie znajdziesz, praca szczyra i podciwa zginęła, wszeteczeństwa pełno. Trójca
zemsty, wysztukowania i dogodzenia sobie nie pojmiesz, przebiegów nabycia lada jakiego nie potrafisz, uporu i zawziętości nie przekonasz. Ma on na wołu boty, na kapłona wędę, na szczupaka misterne jarzmo, na plebana bicz, na sąsiada rogi, na żonę kłódkę. Ukradnie i wprowadzi bez szlaku, uchwyci i zdementuje fortelem, ułowi, nikt nie zgadnie jako, mesznego nie odda i klątwy się nie boi, cudzej się lada jako tyczy, własnej żony dobrze pilnuje. Słowem, każdego oszuka, sobie krzywdy nie dopuści. Wiary dobrej nie pytaj, pobożności nie masz, bojaźni Bożej nie znajdziesz, praca szczyra i podciwa zginęła, wszeteczeństwa pełno. Trójca
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 209
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
się tłustością nasmaruje Lwią, meretur gratiam apud Principes. Teste Ravisio. Ródzą się Lwy w Afryce najbardziej, osobliwie w Libii: w Syryj znajdują się czarne. Ravisius.
LAMPART po Łacinie Lèopardus, to tylko ma do siebie, że Zwierz jest wielkiej prędkości, i to, iż jeżeli za pierwszym i drugim susem nie ułowi sobie łupu, już go więcej nie ściga. Dla tego mu przypisano: Aut cito, aut nunquam.
LIS, LISZKA, jest Symbolum chytrości; często rozciągnowszy się na ziemi, udają się za zdechłe, interim ptactwo jako to Wrony, Kruki, na ścierw apetyczne, zlatują się, chcąc tego w sobie pochować trupa
się tłustością nasmaruie Lwią, meretur gratiam apud Principes. Teste Ravisio. Rodzą się Lwy w Afryce naybardziey, osobliwie w Lybii: w Syryi znayduią się czarne. Ravisius.
LAMPART po Łacinie Lèopardus, to tylko ma do siebie, że Zwierz iest wielkiey prędkości, y to, iż ieżeli za pierwszym y drugim susem nie ułowi sobie łupu, iuż go więcey nie ściga. Dla tego mu przypisano: Aut cito, aut nunquam.
LIS, LISZKA, iest Symbolum chytròści; często rościągnowszy się na ziemi, udaią się za zdechłe, interim ptactwo iako to Wrony, Kruki, na ścierw appetyczne, zlatuią się, chcąc tego w sobie pochować trupa
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 578
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
tym krzu różanym Od pułnocy mię budzisz swoim głosem ranym! I ty nie z serca śpiewasz, i ciebie coś boli: I ja śpiewam, a rym mój idzie po niewoli. Symich Garlico, ma garlico! I ciebie coś więzi, Że tu siadasz osobno na suchej gałęzi. Siadasz osobno, aż cię chytry lep ułowi: I mnie, nędznicę, pędzi do grobu stan wdowi. Soboń Koźlęta mi w kapuście poczyniły szkody, Szpacy mi pozjadali na trześniach jagody, Wróble proso wypili; tę mam korzyść z tego, Że za Fillidą biegam, a nie dojrzę swego. Symich Cieliczka mi do sadu przez płot przeskakuje I kwiateczki mi depce,
tym krzu różanym Od pułnocy mię budzisz swoim głosem ranym! I ty nie z serca śpiewasz, i ciebie coś boli: I ja śpiewam, a rym mój idzie po niewoli. Symich Garlico, ma garlico! I ciebie coś więzi, Że tu siadasz osobno na suchej gałęzi. Siadasz osobno, aż cię chytry lep ułowi: I mnie, nędznicę, pędzi do grobu stan wdowi. Soboń Koźlęta mi w kapuście poczyniły szkody, Szpacy mi pozjadali na trześniach jagody, Wróble proso wypili; tę mam korzyść z tego, Że za Fillidą biegam, a nie dojrzę swego. Symich Cieliczka mi do sadu przez płot przeskakuje I kwiateczki mi depce,
Skrót tekstu: SzymSiel
Strona: 150
Tytuł:
Sielanki
Autor:
Szymon Szymonowic
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Sielanki i pozostałe wiersze polskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1964
Elekcyj klejnotu przez to stracić, chociaż kandydatów z Domów Królewskich zaciągali. Kwestia TRZECIA Kwestia
3tio Teraz podźmy do racyj politycznych. Nietrzeba się obawiać jus successionis, póki Król utwierdzony na Tronie, prawa o wolnej Elekcyj, albo siłami i wojną nie złamie. Osiodławszy Polskę przez wiktorie, i osadzenie fortec, albo ją figlami ułowi, że mu dadzą dyploma, że po śmierci jego, nieobierac Króla, tylko Syna albo krewnego po Rzymsku, adoptatum dicere Regem, bo póki tego niebędzie, jakiemu siłami, albo sposobem ma się Królewicz uczynić Królem, w oczach zebranej, i uzbrojonej Rzeczypospolitej, a choćby chciał temerarie targnąć się na acefalum corpus Rzeczypospolitej
Elekcyi kleynotu przez to straćić, choćiaż kandydatow z Domow Krolewskich záćiągali. KWESTYA TRZECIA KWESTYA
3tio Teraz podźmy do racyi politycznych. Nietrzebá się obawiać jus successionis, poki Krol utwierdzony ná Tronie, prawá o wolney Elekcyi, álbo śiłami y woyną nie złamie. Ośiodławszy Polskę przez wiktorye, y osadzenie fortec, álbo ią figlami ułowi, że mu dadzą dyploma, że po śmierći iego, nieobierac Krolá, tylko Syná álbo krewnego po Rzymsku, adoptatum dicere Regem, bo poki tego niebędźie, iákiemu śiłami, álbo sposobem ma się Krolewicz uczynić Krolem, w oczách zebraney, y uzbroioney Rzeczypospolitey, á choćby chćiał temerarie targnąć się ná acefalum corpus Rzeczypospolitey
Skrót tekstu: RadzKwest
Strona: 50
Tytuł:
Kwestie polityczne
Autor:
Franciszek Radzewski
Drukarnia:
Drukarnia Akademicka
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1743
Data wydania (nie później niż):
1743
mnie, mój bracie rodzony, Jedziesz? skądże ten afekt rozdzielony Miłości naszej, afekt — mówię — złoty, Droższy nad wszytkie skarby i klejnoty? Przecz mię opuszczasz w tak dalekiej drodze, Czyli nie ufasz ze mną w Panie Bodze? Strzeż się ty, jak chcesz, gdy Bóg nie ubroni, W każdej nieszczęście ułowi cię toni I śmierć nie tylko tu po morzu brodzi, Lecz i na wielkich wieżach z kosą chodzi. Ty mnie — jak widzę — masz za zgubionego, Że mnie odchodzisz, brata rodzonego! Ale wżdyć i mnie miłe — jako tobie — Zdrowie i życia (wierz mi!) życzę sobie. Którego jeśli
mnie, mój bracie rodzony, Jedziesz? skądże ten afekt rozdzielony Miłości naszej, afekt — mówię — złoty, Droższy nad wszytkie skarby i klejnoty? Przecz mię opuszczasz w tak dalekiej drodze, Czyli nie ufasz ze mną w Panie Bodze? Strzeż się ty, jak chcesz, gdy Bóg nie ubroni, W każdej nieszczęście ułowi cię toni I śmierć nie tylko tu po morzu brodzi, Lecz i na wielkich wieżach z kosą chodzi. Ty mnie — jak widzę — masz za zgubionego, Że mnie odchodzisz, brata rodzonego! Ale wzdyć i mnie miłe — jako tobie — Zdrowie i życia (wierz mi!) życzę sobie. Którego jeśli
Skrót tekstu: BorzNaw
Strona: 98
Tytuł:
Morska nawigacyja do Lubeka
Autor:
Marcin Borzymowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1662
Data wydania (nie wcześniej niż):
1662
Data wydania (nie później niż):
1662
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Morskie
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
lub ptaki Różnie łowne chowają, lecz że zwyczaj taki, Żeby zwierzynę tylko z samej brali spony, Obrzydły zaś im ptak jest pod siecią duszony, Przeto że ni rozjazdu, ni sposobu znali, Sami się w pole jechać do naszych wpraszali. Nie mogąc pojąć tego, że — gdy ptak przeleci — Całe stado kuropatw ułowi się w sieci. Nasi też, zwłaszcza młodzi, bardzo na to chciwi, Gdy co czynią, że znajdą, kto się im zadziwi, Dla której nie widanej w tym kraju nowiny Milsza było polować niżli dla zwierzyny.
Nad rzekę też, o której wyżej się mówiło, Prześć się ku wieczorowi czasem było miło.
lub ptaki Różnie łowne chowają, lecz że zwyczaj taki, Żeby źwierzynę tylko z samej brali spony, Obrzydły zaś im ptak jest pod siecią duszony, Przeto że ni rozjazdu, ni sposobu znali, Sami się w pole jechać do naszych wpraszali. Nie mogąc pojąć tego, że — gdy ptak przeleci — Całe stado kuropatw ułowi się w sieci. Nasi też, zwłaszcza młodzi, bardzo na to chciwi, Gdy co czynią, że znajdą, kto się im zadziwi, Dla której nie widanej w tym kraju nowiny Milsza było polować niżli dla zwierzyny.
Nad rzekę też, o której wyżej się mówiło, Prześć się ku wieczorowi czasem było miło.
Skrót tekstu: GośPosBar_II
Strona: 462
Tytuł:
Poselstwo wielkie Stanisława Chomentowskiego...
Autor:
Franciszek Gościecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
relacje
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1732
Data wydania (nie wcześniej niż):
1732
Data wydania (nie później niż):
1732
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
przynieść tak ci dawał jej pokawałku a ona jadła niejedząc na owym złotogłowie Już tam chodziła po pokojach gdzie chciała co raz swobodniej byłasz tedy dwa dni. Postawiono jej wody wnaczyniach wielkich napuszczano tam Rybek Raków to się cieszyła wynosiła. Król rzecze do królowej Marysienku nie będę jutro jadł ryby tylko co mi ta wydra ułowi Pojedziemy jutro da Pan Bóg do Willanova i tam ją będziemy probować jeżeli się tam pozna z Rybami.
Napisałem tedy Informacyjej Arkusz jako znią mają postępować i to tez napisałem żeby jej nigdy niewiązać za obrączkę ale podle obrączki za szyję dlatego że uwydry grubsza jest szyja niżeli głowa to choć by najciasniejsza obrączka
przynieść tak ci dawał iey pokawałku a ona iadła nieiedząc na owym złotogłowie Iuż tam chodziła po pokoiach gdzie chciała co raz swobodniey byłasz tedy dwa dni. Postawiono iey wody wnaczyniach wielkich napuszczano tam Rybek Rakow to się cieszyła wynosiła. Krol rzecze do krolowey Marysięnku nie będę iutro iadł ryby tylko co mi ta wydra ułowi Poiedziemy iutro da Pan Bog do Villanova y tam ią będziemy probowac iezeli się tam pozna z Rybami.
Napisałęm tedy Informacyiey Arkusz iako znią maią postępować y to tez napisałęm zeby iey nigdy niewiązać za obrączkę ale podle obrączki za szyię dlatego że uwydry grubsza iest szyia nizeli głowa to choc by nayciasnieysza obrączka
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 255
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
do wierszów trzeba i nauki, Dopiero wybornych słów; jakby dał jałowo Kapustę: i niesmaczno, i słuchać niezdrowo. Słowa rzeczom omastą; tymi wiersz obiema Stoi; niech mu da pokój, kto obojga nie ma. Jakby włok po deszczowej ciągnął wodzie, tyle Wskóra, zwłaszcza na drodze, że gówno kobyle Miasto ryby ułowi, kto te wiersze czyta. Życzę, niech je poeta sam zębami chwyta. 529. W CZEPKU SIĘ URODZIŁ
W czepku, co do afekcji należy niewieściej, Urodził się, mówimy wedle przypowieści, Jeśli szczęśliwie komu rzeczy się powodzą, Choć tak w nich, jako bez nich ludzie na świat rodzą. Skąd dowód?
do wierszów trzeba i nauki, Dopiero wybornych słów; jakby dał jałowo Kapustę: i niesmaczno, i słuchać niezdrowo. Słowa rzeczom omastą; tymi wiersz obiema Stoi; niech mu da pokój, kto obojga nie ma. Jakby włok po deszczowej ciągnął wodzie, tyle Wskóra, zwłaszcza na drodze, że gówno kobyle Miasto ryby ułowi, kto te wiersze czyta. Życzę, niech je poeta sam zębami chwyta. 529. W CZEPKU SIĘ URODZIŁ
W czepku, co do afekcji należy niewieściej, Urodził się, mówimy wedle przypowieści, Jeśli szczęśliwie komu rzeczy się powodzą, Choć tak w nich, jako bez nich ludzie na świat rodzą. Skąd dowód?
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 323
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Adoniasz jakie uprządł nici Na złowienie Senatu, wojska, i Poddanych, Zaprosił na traktament kilka głów wybranych, Przez które chce być Królem w tych dniach mianowanym, Jakoby z woli twojej na Państwo obranym, Jam świadek, żeś poprzysiągł Matce, i Synowi, Ze Salomon, nie inny, Tron z Państwem ułowi,
Teraz masz czas Dawidzie, pokić służą zmysły, Uczyń pokoj w swych Synach, uczyń kontrakt ścisły Wyraźnej woli twojej, ogłoś Salomona Publicznie, że on Królem, że Jego Korona. Słuchał Dawid Natana, odwłokę uprzątnął, Pilnie się koło sprawy tak mocnej zaprzątnął. Wezwał tych, co Królewskie głowy Koronują,
Adoniasz iakie uprządł nici Na złowienie Senatu, woyska, y Poddanych, Zaprosił na traktament kilka głow wybranych, Przez ktore chce bydź Krolem w tych dniach mianowanym, Jakoby z woli twoiey na Państwo obranym, Jam świadek, żeś poprzysiągł Matce, y Synowi, Ze Salomon, nie inny, Tron z Państwem ułowi,
Teraz masz czas Dawidzie, pokić służą zmysły, Uczyń pokoy w swych Synach, uczyń kontrakt ścisły Wyraźney woli twoiey, ogłoś Salomona Publicznie, że on Krolem, że Jego Korona. Słuchał Dawid Natana, odwłokę uprzątnął, Pilnie się koło sprawy tak mocney zaprzątnął. Wezwał tych, co Krolewskie głowy Koronuią,
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 143
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752