go z inszemi Dardynel porównywa; podle niego pana Z Kornowaliej z konia zwalił, Arymana.
LIII.
Kiedy leciał do ziemie Aryman zwalony, Przybiegł mu na ratunek brat jego rodzony; Ale niewiele pomógł i niewiele sprawił: Tak, go, jako i brata, Dardynel odprawił. Stefan, w gębę trafiony, szablę mu uślinił, A on go wolnem za to od długu uczynił; Bo beł obiecał żenie, na wojnę jadęcy, Gdzieby żyw beł, wrócić się za dziewięć miesięcy. PIEŚŃ XVIII.
LIV.
Wtem z daleka obaczył, że Lurkani wszędy, Gdzie się udał, mieszając afrykańskie rzędy, Zabił, przeciąwszy mu łeb po zęby
go z inszemi Dardynel porównywa; podle niego pana Z Kornowaliej z konia zwalił, Arymana.
LIII.
Kiedy leciał do ziemie Aryman zwalony, Przybiegł mu na ratunek brat jego rodzony; Ale niewiele pomógł i niewiele sprawił: Tak, go, jako i brata, Dardynel odprawił. Stefan, w gębę trafiony, szablę mu uślinił, A on go wolnem za to od długu uczynił; Bo beł obiecał żenie, na wojnę jadęcy, Gdzieby żyw beł, wrócić się za dziewięć miesięcy. PIEŚŃ XVIII.
LIV.
Wtem z daleka obaczył, że Lurkani wszędy, Gdzie się udał, mieszając afrykańskie rzędy, Zabił, przeciąwszy mu łeb po zęby
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 49
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
ślinie. I gdyby tak z ust twoich miały płynąć miody, Do dnia trzeciego bym się nie domydlił brody. Drugi raz, jeżeli tam będę siedział, gdzie ty, Odpuść mi, że zażyję na brodę serwety. Krzywdę bym ci, zowąc cię słodkoustym, czynił; Słonoustym nie zbłądzę, kiedyś mię uślinił. 504. DO TEGOŻ JĘKOTA
Siła mówisz, jękocie, zawsze na sejmiku, Lecz to jeszcze znośniejsza wada w twym języku: Gorsza, że nic do rzeczy wszytkie mowy twoje; Wolałbyś milczeć, kiedy źle mówisz we dwoje. Daremnie ktoś, ćwicząc się z tobą, gębę przetnie; Po staremu źle
ślinie. I gdyby tak z ust twoich miały płynąć miody, Do dnia trzeciego bym się nie domydlił brody. Drugi raz, jeżeli tam będę siedział, gdzie ty, Odpuść mi, że zażyję na brodę serwety. Krzywdę bym ci, zowąc cię słodkoustym, czynił; Słonoustym nie zbłądzę, kiedyś mię uślinił. 504. DO TEGOŻ JĘKOTA
Siła mówisz, jękocie, zawsze na sejmiku, Lecz to jeszcze znośniejsza wada w twym języku: Gorsza, że nic do rzeczy wszytkie mowy twoje; Wolałbyś milczeć, kiedy źle mówisz we dwoje. Daremnie ktoś, ćwicząc się z tobą, gębę przetnie; Po staremu źle
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 498
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
ta Swawola goła więcej niż trzeba rozpuściła konie w Polskiej Koronie.
Języki bystre własnej łają głowie, a pobocz modrzy z półhaki Węgrowie czekają, rychło do tych skoczyć mają, co nie zwalają.
Drudzy zaś jamby jadowite sieją, skąd się ich ludzie nigdy nie spodzieją, poruczając swe dotkliwe irony
sylabie wronej.
Ten kieł uślinił jako wieprz dziwoki, z furyją pisząc Kartelusz szeroki, ale on, choć tak bezpiecznie wychodzi, nic nie dowodzi.
Co kto chce czyni, a o cóż wołają, kiedy po sobie taką wolność mają? Ale – wierzcie mi – niewola w te tropy już kładzie stopy.
Bo czego się wżdy już spodziewać mamy,
ta Swawola goła więcej niż trzeba rozpuściła konie w Polskiej Koronie.
Języki bystre własnej łają głowie, a pobocz modrzy z półhaki Węgrowie czekają, rychło do tych skoczyć mają, co nie zwalają.
Drudzy zaś jamby jadowite sieją, skąd się ich ludzie nigdy nie spodzieją, poruczając swe dotkliwe irony
sylabie wronéj.
Ten kieł uślinił jako wieprz dziwoki, z furyją pisząc Kartelusz szeroki, ale on, choć tak bezpiecznie wychodzi, nic nie dowodzi.
Co kto chce czyni, a o cóż wołają, kiedy po sobie taką wolność mają? Ale – wierzcie mi – niewola w te tropy już kładzie stopy.
Bo czego się wżdy już spodziewać mamy,
Skrót tekstu: MiasKZbiór
Strona: 207
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Kacper Miaskowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia, fraszki i epigramaty
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Alina Nowicka-Jeżowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1995