Pannę, jako ta była, co ją udawiono; Którą na brzegu morskiem mają Proteowi Ofiarować, jeśli chcą uść jego gniewowi. Jeśli mu się spodoba, że na niej przestanie, Weźmie ją i oddali od nich to karanie; Jeśli nie, niechaj drugiej i trzeciej szukają, Tak pięknej i tak długo, aż go ubłagają.
LVII.
Tak się począł ten twardy los między wszytkiemi, Które beły z twarzami co najpiękniejszemi, Że na każdy dzień jednę Proteowi niosą, Aż go tą, która mu się spodoba, przeproszą. Pierwsza, druga i insze wszytkie zbyły garła, Bo je łakoma orka zjadła i pożarła, Która, gdy insze straszne
Pannę, jako ta była, co ją udawiono; Którą na brzegu morskiem mają Proteowi Ofiarować, jeśli chcą uść jego gniewowi. Jeśli mu się spodoba, że na niej przestanie, Weźmie ją i oddali od nich to karanie; Jeśli nie, niechaj drugiej i trzeciej szukają, Tak pięknej i tak długo, aż go ubłagają.
LVII.
Tak się począł ten twardy los między wszytkiemi, Które beły z twarzami co najpiękniejszemi, Że na każdy dzień jednę Proteowi niosą, Aż go tą, która mu się spodoba, przeproszą. Pierwsza, druga i insze wszytkie zbyły garła, Bo je łakoma orka zjadła i pożarła, Która, gdy insze straszne
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 161
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
chleb na ołtarzu swoim/ zawierający w sobie cudownym sposobem Ciało i krew jego przenadroższą. Vt si quis e ipso manducauerit, non moriatur. A zatym mówi Dawid święty: Orietur in diebus eius abundantia pacis. A jako Glosza mówi: Erit placentia frumenti in capitibus Sacerdotum, że kapłani ten chleb najdostojniejszej Bogu Ojcu ofiarując/ ubłagają gniew jego święty/ i sprawią nam przez Chrystusa Pana pokoj/ i tu na ziemi doczesny/ i w niebie po śmierci wieczny. Gecopitus Boranus starych Zako- nów Historyk/ powiada iż za pogańskich czasów ci ludzie Bogu Marsowi chleb ofiarowali na ubłaganie/ aby ich nie szkodził wojnami. Bóg nasz Chrześcijanie nabożni jest Deus vltinum
chleb ná ołtarzu swoim/ záwieráiący w sobie cudownym sposobem Ciáło y krew iego przenadroższą. Vt si quis e ipso manducauerit, non moriatur. A zátym mowi Dawid święty: Orietur in diebus eius abundantia pacis. A iáko Glosza mowi: Erit placentia frumenti in capitibus Sacerdotum, że kápłáni ten chleb naydostoynieyszey Bogu Oycu ofiáruiąc/ vbłagáią gniew iego święty/ y spráwią nam przez Chrystusá Paná pokoy/ y tu ná źiemi doczesny/ y w niebie po śmierći wieczny. Gecopitus Boranus stárych Záko- now Historyk/ powiáda iż zá pogáńskich czásow ći ludźie Bogu Mársowi chleb ofiárowáli ná vbłagánie/ áby ich nie szkodźił woynámi. Bog nász Chrześćiánie nabożni iest Deus vltinum
Skrót tekstu: StarKaz
Strona: 30
Tytuł:
Arka testamentu zamykająca w sobie kazania niedzielne cz. 2 kazania
Autor:
Szymon Starowolski
Drukarnia:
Krzysztof Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1649
Data wydania (nie wcześniej niż):
1649
Data wydania (nie później niż):
1649
którym świadczą zacne księgi Galenowe. Dostań wilczego czosnku, tak też wielogrochu, Co zaważy pól funta, stłuc dobrze do prochu. Bielidło także dobre i korzeń się zgodzi Fiołkowy, który nam Iliryka rodzi. Ten do tarcia przytrudny, aż do dnia czwartego Trzeć trzeba, póki zważysz ćwierć funta startego. Chociaj kadzidła gniewne bogi ubłagają, Niemało do gładkości twarzy pomagają. Tego ćwierć funta odważ, złączywszy z saletrą, Dodaj pilności, niech to jak nacieniej zetrą. Przyłóż pól ćwierci k temu gumi tłuczonego I także wiele mirry, korzenia wonnego, Amaraku i róże trzy garści czerwonej Przyłącz do kwiecia tej to mirry wdzięcznowonnej. Te, iż są wdzięczne zioła
którym świadczą zacne księgi Galenowe. Dostań wilczego czosnku, tak też wielogrochu, Co zaważy pól funta, stłuc dobrze do prochu. Bielidło także dobre i korzeń się zgodzi Fijołkowy, który nam Iliryka rodzi. Ten do tarcia przytrudny, aż do dnia czwartego Trzeć trzeba, póki zważysz ćwierć funta startego. Chociaj kadzidła gniewne bogi ubłagają, Niemało do gładkości twarzy pomagają. Tego ćwierć funta odważ, złączywszy z saletrą, Dodaj pilności, niech to jak nacieniej zetrą. Przyłóż pól ćwierci k temu gumi tłuczonego I także wiele mirry, korzenia wonnego, Amaraku i róże trzy garści czerwonej Przyłącz do kwiecia tej to mirry wdzięcznowonnej. Te, iż są wdzięczne zioła
Skrót tekstu: GładBarwBad
Strona: 57
Tytuł:
Barwiczka dla ozdoby twarzy panieńskiej
Autor:
Radopatrzek Gładkotwarski
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1605
Data wydania (nie wcześniej niż):
1605
Data wydania (nie później niż):
1605
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
Polacy do jutrzejszej mieli się potrzeby, Bo pokój w ostrzu broni; niech im żadne miry Nie mglą oczu, miejsca tam nie mają papiery, Kędy szable i łuki będą ich krew hustem Toczyć, nie pisać piórem albo inkaustem. Albo się niech poddadzą i omyją płaczem Daleki trud z nóg naszych; cesarza haraczem Wiecznym niech ubłagają i do domu cało Powrócą, krwie nie lejąc; mnie by się tak zdało, Owszem jako przyjaciel stary życzę szczerze; Inaczej niech ich żadne nie błaźni przymierze, Jeszcze Szemberg domawia, gdy się walą z góry Pod sprawą Sajdacznego kozackie tabory. Już milę od Chocima chciał nocować, ale Widząc, że nań pogańskie
Polacy do jutrzejszej mieli się potrzeby, Bo pokój w ostrzu broni; niech im żadne miry Nie mglą oczu, miejsca tam nie mają papiéry, Kędy szable i łuki będą ich krew hustem Toczyć, nie pisać piórem albo inkaustem. Albo się niech poddadzą i omyją płaczem Daleki trud z nóg naszych; cesarza haraczem Wiecznym niech ubłagają i do domu cało Powrócą, krwie nie lejąc; mnie by się tak zdało, Owszem jako przyjaciel stary życzę szczerze; Inaczej niech ich żadne nie błaźni przymierze, Jeszcze Szemberg domawia, gdy się walą z góry Pod sprawą Sajdacznego kozackie tabory. Już milę od Chocima chciał nocować, ale Widząc, że nań pogańskie
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 113
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924