pogański trup nieprzeliczony. We krwi zmoczoną szablą gdzie zamierzy, Zdechnie ordyniec, choć go nie uderzy. Czy małoż tam jest dobrego junaka? Koniuszy Mazur, z Litwy Komuniaka, Twoja też ręka wiem położy wielu, W harcu i w boju odważny Danielu. Kosoch z Sowczyńskim i to piękna para, Wiem niejednego ubije Tatara. A i ty coś się rodził w Kompientynie Zacny Swinarski, niech twa dzielność słynie.
Wypuść lotnemu wodze dzianetowi A utni lewe ucho ordyńcowi. A któż wypisze, abo kto wypowie, Jacy są w boju Kondratowiczowie? Ciebie nie wspomnię i z twoim rodakiem, Wam nie z ordyńcem, ale z srogim jakim
pogański trup nieprzeliczony. We krwi zmoczoną szablą gdzie zamierzy, Zdechnie ordyniec, choć go nie uderzy. Czy małoż tam jest dobrego junaka? Koniuszy Mazur, z Litwy Komuniaka, Twoja też ręka wiem położy wielu, W harcu i w boju odważny Danielu. Kosoch z Sowczyńskim i to piękna para, Wiem niejednego ubije Tatara. A i ty coś się rodził w Kompientynie Zacny Swinarski, niech twa dzielność słynie.
Wypuść lotnemu wodze dzianetowi A utni lewe ucho ordyńcowi. A ktoż wypisze, abo kto wypowie, Jacy są w boju Kondratowiczowie? Ciebie nie wspomnię i z twoim rodakiem, Wam nie z ordyńcem, ale z srogim jakim
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 449
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
kaukazyjskie zdeptany tułacze. Gdzieżby to wzbić się tak lotnymi piory, Tam gdzie nad Wiedniem przykre wiszą góry, A przypatrzyć się jako tam dowodzisz Waleczny królu, jak wojska przywodzisz? Wiem, że tam każdy twoje pańskie oczy Mając za świadki, odważnie poskoczy I w niezliczonych pułkach się okryje I dziesięć na się sam jeden ubije. Aleć nie dufa sobie muza, żeby Mogła wojsk całych straszliwe potrzeby, Dzieła królewskie i hetmańskie sprawy, Nuż pułkowników przedniejszych zabawy, Lub pojedynkiem cnych koronnych synów Ogłosić godnie sławę wielkich czynów. O cnej kompanijej swego wojewody Chcę kęs namienić, bo jeśli nagrody To jest pochwały za to nie dostanie, I wstyd i
kaukazyjskie zdeptany tułacze. Gdzieżby to wzbić się tak lotnymi piory, Tam gdzie nad Wiedniem przykre wiszą gory, A przypatrzyć się jako tam dowodzisz Waleczny krolu, jak wojska przywodzisz? Wiem, że tam każdy twoje pańskie oczy Mając za świadki, odważnie poskoczy I w niezliczonych pułkach się okryje I dziesięć na się sam jeden ubije. Aleć nie dufa sobie muza, żeby Mogła wojsk całych straszliwe potrzeby, Dzieła krolewskie i hetmańskie sprawy, Nuż pułkownikow przedniejszych zabawy, Lub pojedynkiem cnych koronnych synow Ogłosić godnie sławę wielkich czynow. O cnej kompaniej swego wojewody Chcę kęs namienić, bo jeśli nagrody To jest pochwały za to nie dostanie, I wstyd i
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 281
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
świerczka albo polnego okrutnie zamordował recka. Ale pódźmy z tego pola, gdzie sobie, jak chcą, dla rozrywki niechaj polują ludzie, wszakże na to nie boleje drugi ani szwankuje, że ów pan myśliwy w oko-li czyli w gardło, czy też w samo serce, choć bez prochu, trafi zręcznie i ubije niedźwiedzia. Są insze pola, w których przez takowych myśliwych często szwankują ludzie, honor, reputacyją i uczciwe tracąc, a czasem i samo pokładając życie. Udać, obwinić, donieść fałszywie jest nie tylko poszczwać, ale raczej oszczekać bliźniego. A jakoż to szlachcicowi przystojnie ma służyć, co kondysowi i samej bełkotliwej złai dało
świerczka albo polnego okrutnie zamordował recka. Ale pódźmy z tego pola, gdzie sobie, jak chcą, dla rozrywki niechaj polują ludzie, wszakże na to nie boleje drugi ani szwankuje, że ów pan myśliwy w oko-li czyli w gardło, czy też w samo serce, choć bez prochu, trafi zręcznie i ubije niedźwiedzia. Są insze pola, w których przez takowych myśliwych często szwankują ludzie, honor, reputacyją i uczciwe tracąc, a czasem i samo pokładając życie. Udać, obwinić, donieść fałszywie jest nie tylko poszczwać, ale raczej oszczekać bliźniego. A jakoż to szlachcicowi przystojnie ma służyć, co kondysowi i samej bełkotliwej złai dało
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 187
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
. Nie będą twarde/ błotne/ glejkie drogi/ same zagęszczone ostre pogórach chrosty/ przez które się piąć/ i przedzierać trzeba/ dość pracy/ dość trudów zadadzą. Prawie się to znami jakom rzekł/ na naszej zamierzonego kresu drodze dzieje: gdy lubo niektórych za łaską i miłosierdziem Boskim śmiertelny grzech nieubije/ ani powszednie grubsze/ z łask i pomocy Boskich tak dalece nie ukradną; same jednak wrodzone skażonej natury naszej pasie/ i nieuskromione namiętności// jako plątające się przy drodze gęstwiny/ tyle w przedsięwziętym postępowaniu zawady w przykrości człowiekowi zadadza/ iż dla nich samych/ nie jeden się wstęskniwszy/ ba raczej w nich się
. Nie będą twarde/ błotne/ gleykie drogi/ same zagęszczone ostre pogorách chrosty/ przez ktore się piąć/ y przedźieráć trzeba/ dość pracy/ dość trudow zádadzą. Práwie się to známi iákom rzekł/ ná nászey zámierzonego kresu drodze dźieie: gdy lubo niektorych zá łaską y miłośierdźiem Boskim śmiertelny grzech nieubiie/ ani powszednie grubsze/ z łask y pomocy Boskich tak dálece nie ukradną; same iednak wrodzone skáżoney natury nászey pássie/ y nieuskromione námiętnośći// iáko plątaiące się przy drodze gęstwiny/ tyle w przedsięwźiętym postępowániu záwady w przykrośći człowiekowi zádadza/ iż dlá nich samych/ nie ieden się wstęskniwszy/ ba raczey w nich się
Skrót tekstu: BujnDroga
Strona: 64
Tytuł:
Droga do domu
Autor:
Michał Bujnowski
Drukarnia:
Akademia Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Wiara nowa chłop stary/ Diabłu wdzięczne ofiary. Włoch.
WLoch kamienie hebluje/ Pięknie gmachy muruje. Kościoły/ Zamki/ wieże/ Obraży piękne rzeże: Co weźmie w ręce zrobi/ A każdą rzecz ozdobi. Jest dowcipu ostrego/ Skoku barzo chypkiego. Tylko że mdłej natury/ By nawiętszej statury: Nikogo nie ubije/ Ledwie wiatrem nie żyje. Niemiec. Fraszki.
Niemiec pyszny i hardy/ Wyskakuje galardy Robi pancerze zbroje/ Rad widzi krwawe boje. Piostolety stychuje/ Szyszak/ zbroje/ szmelcuje. Wszak pola nie dostoi/ Bo się polaka boi. Więc z Polakiem na udry/ A wszy pełniuchne pludry. Odjąć się im nie
Wiárá nowa chłop stáry/ Dyabłu wdźięczne ofiáry. Włoch.
WLoch kámienie hebluie/ Pięknie gmáchy muruie. Kośćioły/ Zamki/ wieże/ Obráży piękne rzeże: Co weźmie w ręce zrobi/ A kázdą rzecz ozdobi. Iest dowćipu ostrego/ Skoku bárzo chypkiego. Tylko że mdłey nátury/ By nawiętszey státury: Nikogo nie vbiie/ Ledwie wiátrem nie żyie. Niemiec. Frászki.
Niemiec pyszny y hárdy/ Wyskákuie gálárdy Robi páncerze zbroie/ Rad widźi krwáwe boie. Piostolety stychuie/ Szyszak/ zbroie/ szmelcuie. Wszák polá nie dostoi/ Bo się polaká boi. Więc z Polakiem ná vdry/ A wszy pełniuchne pludry. Odiąć się im nie
Skrót tekstu: FraszSow
Strona: B3v
Tytuł:
Fraszki Sowiźrzała nowego
Autor:
Jan z Kijan
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
wypogodziło się po południu. wyprawiło się za Niestr Pogaństwa do 5000. którzy na to się szańcowali/ aby naszym w Obozie przeszkodę czynili/ i tak pola wszystkie okryli rosypką rzęsistą/ tamże dopiero z dział do Kozaków/ i Lisowskich parzyć poczęli/ ale to ludzie ze trzemi duszami/ nie łatwo ich czarna dusza ujźrzy i ubije : był i ten rumor że sam Car miał być w tej kupie/ przypatrując się jako młody obozowi naszemu/ tamże długo aż ku wieczorowi strzelanie ledwo ustało. A naszy to postrzegszy czyniło im oskominy widząc że Turcy bogato przybrani/ w łańcuchy przepasane złote/ aby ich dostać żelazem się frymarczac/ bo Żołnierz srebrem przybrany nie
wypogodźiło sie po południu. wypráwiło sie zá Niestr Pogánstwá do 5000. ktorzy ná to sie száncowáli/ áby naszym w Oboźie przeszkodę czynili/ y ták polá wszystkie okryli rosypką rzęśistą/ támże dopiero z dział do Kozakow/ y Lisowskich parzyć poczęli/ ále to ludźie ze trzemi duszámi/ nie łátwo ich czarna duszá vyźrzy y vbiie : był y ten rumor że sam Cár miał bydź w tey kupie/ przypátruiąc się iáko młody obozowi nászemu/ támże długo áż ku wieczorowi strzelánie ledwo vstało. A nászy to postrzegszy czyniło im oskominy widząc że Turcy bogáto przybráni/ w łancuchy przepasáne złote/ áby ich dostać żelázem się frymárczac/ bo Zołnierz srebrem przybrány nie
Skrót tekstu: ZbigAdw
Strona: C2v
Tytuł:
Adwersaria, albo terminata sprawy wojennej
Autor:
Prokop Zbigniewski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1621
Data wydania (nie wcześniej niż):
1621
Data wydania (nie później niż):
1621
komu chcą, i słabszy nie mają się jem przeciwić.
Dygnitarze, dobrze, aby każde województwo obierało na ten czas, kiedy deputaty obierają, a KiM. niechajby aprobował, któregoby chciał z elektów kandydatów obranych czterech.
Ten artykuł zaprawdę mi się nie podoba. Bity płacze, a kiedy go broniąc się, ubije, niech cierpi, gdyż tego umyślnie szukają niektórzy; i owszem, powinienby nadgradzać temu, coby przyczynę dał do zwady, do bronienia się praemisso scrutinio, także i kiedy broniąc się, zabiłby, nie miałby nic dawać za głowę.
Urzędy wszystkie: wojewodze, staroście, podkomorskie, żupnicze i wszystkie
komu chcą, i słabszy nie mają się jem przeciwić.
Dygnitarze, dobrze, aby każde województwo obierało na ten czas, kiedy deputaty obierają, a KJM. niechajby aprobował, któregoby chciał z elektów kandydatów obranych czterech.
Ten artykuł zaprawdę mi się nie podoba. Bity płacze, a kiedy go broniąc się, ubije, niech cierpi, gdyż tego umyślnie szukają niektórzy; i owszem, powinienby nadgradzać temu, coby przyczynę dał do zwady, do bronienia się praemisso scrutinio, także i kiedy broniąc się, zabiłby, nie miałby nic dawać za głowę.
Urzędy wszystkie: wojewodze, staroście, podkomorskie, żupnicze i wszystkie
Skrót tekstu: SposPodCz_II
Strona: 401
Tytuł:
Sposób podania drogi do ś. sprawiedliwości i pokoju pospolitego w Koronie polskiej
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1606
Data wydania (nie wcześniej niż):
1606
Data wydania (nie później niż):
1606
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
kadzenie. 36.
POtym rzekł PAN do Mojżesza/ mówiąc: 37. Rzecz do Eleazara Syna Aaronowego/ Kapłana/ aby pozbierał kadzilnice z onego pogorzeliska/ a Ogień i tam i sam niech rozrzuci: bo są poświęcone: 38. A z kadzilnic tych którzy zgrzeszyli przeciwko duszam swym/ rozbiwszy je na blachy/ niech ubije Ołtarz: bo iż w nich Ofiarowali przed PAnem/ poświęcone są/ przetoż będą na znak Synom Izraelskim. 39. Tedy pozbierał Eleazar Kapłan one miedziane Kadzilnice/ w których Ofiarowali oni popaleni: i rozbito je na blachy/ na Obicie Ołtarza/ 40. Na pamiątkę Synom Izraelskim/ aby nie przystępował żaden Obcy/
kádzenie. 36.
POtym rzekł PAN do Mojzeszá/ mowiąc: 37. Rzecż do Eleázárá Syná Aáronowego/ Kápłaná/ áby pozbierał kádźilnice z onego pogorzeliská/ á Ogień y tám y sám niech rozrzući: bo są poświęcone: 38. A z kádźilnic tych ktorzy zgrzeszyli przećiwko duszam swym/ rozbiwszy je ná bláchy/ niech ubije Ołtarz: bo iż w nich Ofiárowáli przed PAnem/ poświęcone są/ przetoż będą ná znák Synom Izráelskim. 39. Tedy pozbierał Eleázár Kápłan one miedźiáne Kádźilnice/ w ktorych Ofiárowáli oni popaleni: y rozbito je ná bláchy/ ná Obićie Ołtarzá/ 40. Ná pámiątkę Synom Izráelskim/ áby nie przystępował żaden Obcy/
Skrót tekstu: BG_Lb
Strona: 158
Tytuł:
Biblia Gdańska, Księga Liczb
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Daniel Mikołajewski
Drukarnia:
Andreas Hünefeld
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
Biblia
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1632
Data wydania (nie wcześniej niż):
1632
Data wydania (nie później niż):
1632
napój, i z tym napojem gotują ścierw koński albo też z koni krwi dobywają, i z nią chleb prosiany robią i jedzą, najwięcej zaś w pół żywe mięso końskie jedzą, łowami się także bawią z łukami i ze psy, i owszem tak są przyuczeni, gdzie który zamierzy z łuku, tam zwierza utrafi i ubije, złodziejstwem, rozbojami, najazdami najwięcej się bawią, i za kuńszt najwojenniejszy sobie mają najechac i zlupić kogo. Chan Tatarski 10000. klacz zawsze każe konserwować, po których mleko za trunek najprzedniejszy pije, a potrawy jego najdelikatniejsze są z zrzebiąt, konserwuje przytym dla swojej uciechy 10000. Łowczych i 10000. Strzelców,
nápoy, y z tym nápoiem gotuią scierw koński álbo też z koni krwi dobywáią, y z nią chleb prosiány robią y iedzą, naywięcey záś w puł żywe mięso końskie iedzą, łowámi się tákże báwią z łukámi y ze psy, y owszem ták są przyuczeni, gdzie ktory zámierzy z łuku, tám zwierzá utráfi y ubiie, złodzieystwem, rozboiámi, náiázdámi naywięcey się báwią, y zá kuńszt naywoiennieyszy sobie máią náiechác y zlupić kogo. Chán Tátárski 10000. klácz záwsze każe konserwowáć, po ktorych mleko zá trunek nayprzednieyszy piie, á potráwy iego naydelikátnieysze są z zrzebiąt, konserwuie przytym dla swoiey uciechy 10000. Łowczych y 10000. Strzelcow,
Skrót tekstu: ŁubŚwiat
Strona: 548
Tytuł:
Świat we wszystkich swoich częściach
Autor:
Władysław Aleksander Łubieński
Drukarnia:
Wrocławska Akademia Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Wrocław
Region:
Śląsk
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1740
Data wydania (nie wcześniej niż):
1740
Data wydania (nie później niż):
1740
we Francjej szukając/ Menapy spędzili/ i na ich gruntach usiedli. Stąd do Eburonów i Kondruzów ruszyli się/ a choć pierwszą utarczką konną Cezariany pogromili/ jednak potym Cezar obóz im wziął/ z nich którzy uciec mogli/ za Ren do Sygambrów uszli. Most na Renie Cezar zbudowawszy/ zemścił się nad Sygambrami/ a Ubije oswobodził. Wrócił się do Francjej/ i u Morynów wsiadł na okręty/ do Brytanii się przewiozł/ kędy z trudnością wojsko wysadził/ naród on w poddaństwo wziął. Ale Brytani morzem utrapioną Rzymską armatę wiedząc/ do tego konnych nie bacząc/ rebelizowali/ dla czego znowu je bił/ a zastawy wziąwszy/ do Francjej się
we Fráncyey szukáiąc/ Menápy spędźili/ y ná ich gruntách vśiedli. Stąd do Eburonow y Kondruzow ruszyli sie/ á choć pierwszą vtarczką konną Cezáryany pogromili/ iednák potym Cezár oboz im wziął/ z nich ktorzy vćiec mogli/ zá Ren do Sygámbrow vszli. Most ná Renie Cezár zbudowawszy/ zemśćił sie nád Sygámbrámi/ á Vbiie oswobodził. Wroćił sie do Fráncyey/ y v Morynow wśiadł ná okręty/ do Brytánniey sie przewiozł/ kędy z trudnośćią woysko wysádził/ narod on w poddáństwo wziął. Ale Brytánni morzem vtrapioną Rzymską ármatę wiedząc/ do tego konnych nie bacząc/ rebellizowáli/ dla czego znowu ie bił/ á zastáwy wziąwszy/ do Fráncyey sie
Skrót tekstu: CezWargFranc
Strona: 73.
Tytuł:
O wojnie francuskiej ksiąg siedmioro
Autor:
Gajusz Juliusz Cezar
Tłumacz:
Andrzej Wargocki
Drukarnia:
Drukarnia wdowy Jakuba Sibeneychera
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608