, żeś mi przysiągł. Miałabym ja była kogo inszego, a choćby szkutnika, lepiej by mię szanował i robił na mię. Ni ja teraz mężatka, ni wdowa. A cóż mi po wszytkim, kiedy przyjaciela nie masz. Ja jego, a on kogo miłuje inszego. Ja się pięknie i biało ubieram, jednakże mój mąż w brudnej koszuli, lada matulkę woli i tuli. Prawda, bom ja stara, alem też była młoda, i, kiedyś mię wziął, nie mierziona”.
Arcem e cloaca facere volui.
Cóż czynić, moja babko, któż ci się kazał tak dawno urodzić? —
, żeś mi przysiągł. Miałabym ja była kogo inszego, a choćby szkutnika, lepiej by mię szanował i robił na mię. Ni ja teraz mężatka, ni wdowa. A cóż mi po wszytkim, kiedy przyjaciela nie masz. Ja jego, a on kogo miłuje inszego. Ja się pięknie i biało ubieram, jednakże mój mąż w brudnej koszuli, leda matulkę woli i tuli. Prawda, bom ja stara, alem też była młoda, i, kiedys mię wziął, nie mierziona”.
Arcem e cloaca facere volui.
Cóż czynić, moja babko, któż ci się kazał tak dawno urodzić? —
Skrót tekstu: MatłBabBad
Strona: 177
Tytuł:
Baba abo stary inwentarz
Autor:
Prokop Matłaszewski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1690
Data wydania (nie wcześniej niż):
1690
Data wydania (nie później niż):
1690
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
ręce wznosi/ Upada na oblicze/ już potrzecie prosi: Już/ jeśliże Ojcze mój/ ten kielich nie może Minąć mię/ stań się wola twoja wieczny Boże. Jużysz niechaj się kończy sprawa przedsięwzięta/ Niech z człowieka zdejmuje jarzmo śmierć przeklęta. A ty łaskawy Ojcze/ patrz na walkę moję/ Oto się już ubieram w cierpliwości zbroję. Już podnoszę miłości tarczą nie przebitą: Już/ już pałam zwycięstwa sławą znamienitą. Thren:3 Pamiątka
Wyrzekł: A zatym Ociec miłosierny z nieba Widząc/ że jakiejkolwiek pociechy potrzeba. A nie mogąc w sercu swym Ojcowskiej litości Zadzierżeć/ śle Anioła swego z wysokości. Nieś poselstwo pociechy Synowi mojemu:
ręce wznośi/ Vpada ná oblicze/ iuż potrzećie prośi: Iuż/ iesliże Oycze moy/ ten kielich nie może Minąć mię/ sstań się wola twoiá wieczny Boże. Iużysz niechay się kończy spráwá przedśięwźięta/ Niech z człowieká zdeymuie iárzmo śmierć przeklęta. A ty łáskáwy Oycze/ pátrz ná walkę moię/ Oto się iuż vbieram w ćierpliwośći zbroię. Iuż podnoszę miłośći tarczą nie przebitą: Iuż/ iuż pałam zwyćięstwá sławą známienitą. Thren:3 Pámiątká
Wyrzekł: A zátym Oćiec miłośierny z niebá Widząc/ że iákieykolwiek poćiechy potrzebá. A nie mogąc w sercu swym Oycowskiej litośći Zádźierżeć/ śle Anyołá swego z wysokośći. Nieś poselstwo poćiechy Synowi moiemu:
Skrót tekstu: RożAPam
Strona: 9.
Tytuł:
Pamiątka krwawej ofiary Pana Zbawiciela Naszego Jezusa Chrystusa
Autor:
Abraham Rożniatowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610
coś my wlassy weszli az X. Piekarskiemu wiozą aparat po który był nocą wyprawił tak tedy stanęło wojsko na gotowano do Mszej na pniaku ściętego dębu i tam od prawiło się Nabozeństwo napaliwszy ogień do rozgrzewania kielicha bo mróz był tęgi Te Deum Laudamus śpiewano az się po lessie rozlegało, klęknąłem Księdzu Piekarskiemu służyć do Mszej Ujuszony ubieram Księdza az Wojewoda rzecze Panie Bracie przynajmniej ręcę umyć odpowie Ksiądz niewadzi to nić niebrzydzi się Bóg krwią rozlaną Imienia swego A potym naszych luznych spotykaliśmy wiezących nam suplement różny. Gdzie kto swego zastał tam siadł i jadł zowego wczoraiszego głodu, Wojewoda Wesoło jechał że to prawie niezwyczajnym przykładem bez Armaty i piechot wziął
cos my wlassy weszli az X. Piekarskiemu wiozą apparat po ktory był nocą wyprawił tak tedy stanęło woysko na gotowano do Mszey na pniaku sciętego dębu y tam od prawiło się Nabozęnstwo napaliwszy ogięn do rozgrzewania kielicha bo mroz był tęgi Te Deum Laudamus spiewano az się po lessie rozlegało, klęknąłem Xiędzu Piekarskiemu słuzyc do Mszey Uiuszony ubieram Xiędza az Woiewoda rzecze Panie Bracie przynaymniey ręcę umyć odpowie Xiądz niewadzi to nić niebrzydzi się Bog krwią rozlaną Imięnia swego A potym naszych luznych spotykaliśmy wiezących nąm supplement rozny. Gdzie kto swego zastał tam siadł y iadł zowego wczoraiszego głodu, Woiewoda Wesoło iechał że to prawie niezwyczaynym przykładem bez Armaty y piechot wzioł
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 61
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688