kom o was to rozumiał, że mu Słuszną odpowiedź dacie jak mądremu. Lecz kiedy mi to przyjdzie konkludować, Ze go nikt dobrze nie mógł z was strofować, Nie mówcie tego z chełpliwej mądrości, Iż go wypuścił BÓG z swej opatrzności. Iż za to, że mu pomyślnie się wiodło, Teraz go ostre nieszczęście ubodło, Nie sądzi jak człek; i ma o nim pieczą Wszechmocny, choć go przygody kaleczą. Nic mnie, jako wam, nie mówił przykrego, Nic mu tez według responsu waszego. Dla któreście przestali z nim gadać, Nie mogę pewnie przykro odpowiadać. Zabaliście się słów jego uczonych, I stąd się znacie
kom o was to rozumiał, że mu Słuszną odpowiedź daćie iák mądremu. Lecz kiedy mi to przyidźie konkludowáć, Ze go nikt dobrze nie mogł z was strofowáć, Nie mowćie tego z chełpliwey madrośći, Iż go wypuśćił BOG z swey opátrznośći. Iż zá to, że mu pomyślnie się wiodło, Teraz go ostre nieszczęśćie ubodło, Nie sądźi iák człek; i ma o nim pieczą Wszechmocny, choć go przygody kaleczą. Nic mnie, iáko wam, nie mowił przykrego, Nic mu tez według responsu wászego. Dla ktoreśćie przestáli z nim gadáć, Nie mogę pewnie przykro odpowiádać. Zabaliśćie się słow iego uczonych, I ztąd się znaćie
Skrót tekstu: ChrośJob
Strona: 120
Tytuł:
Job cierpiący
Autor:
Wojciech Stanisław Chrościński
Drukarnia:
Drukarnia Ojców Scholarum Piarum
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1705
Data wydania (nie wcześniej niż):
1705
Data wydania (nie później niż):
1705
owi nieśli, Co koło szańcu bawili się w trzcinie; Ci już z obozu na nich bezpiecznie szli Po rozrzuconym w koło Rawelinie, I rozproszywszy znowu ich na błota; Wracali w obóz niedbając o wrota. CLXXIV. A którzy w placu docierali godła Słysząc, że obóz przez Antona wzięty, Ze ich ostatnia przygoda ubodła, Pójdą w rozsypkę, ten skłoty, ten ścięty, Inszego klęska wpułżywym uwiodła, Ów porąbany od głowy do pięty, Próżno ich Kasj zajeżdza i wraca, Kiędy co mógł mieć, każdy znich utraca. CLXXV. Tak Brutus wręku swych miał już wygraną; Kasjus znał się za zwyciężonego; To jednak mieli
owi niesli, Co koło szancu bawili się w trzcinie; Ci iuż z obozu na nich bespiecznie szli Po rozrzuconym w koło Rawelinie, I rosproszywszy znowu ich na błota; Wracali w oboz niedbaiąc ó wrota. CLXXIV. A ktorzy w placu docierali godła Słysząc, że oboz przez Antona wzięty, Ze ich ostatnia przygoda ubodła, Poydą w rozsypkę, ten skłoty, ten scięty, Inszego klęska wpułżywym uwiodła, Ow porąbány od głowy do pięty, Prożno ich Kassy zaieżdza y wraca, Kiędy co mogł mieć, kazdy znich utraca. CLXXV. Tak Brutus wręku swych miał iuz wygraną; Kassyus znał się za zwyciężonego; To iednak mieli
Skrót tekstu: ChrośKon
Strona: 259
Tytuł:
Pharsaliej... kontynuacja
Autor:
Wojciech Stanisław Chrościński
Drukarnia:
Klasztor Oliwski
Miejsce wydania:
Oliwa
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1693
Data wydania (nie wcześniej niż):
1693
Data wydania (nie później niż):
1693
chociaż trafię dobrze dziło, Pan mię ubije zazdrością niemiłą. Co słysząc zaraz z pospólstwa wołano, Aby mu wolność bez odwłoki dano. Filozof nie chciał, długo się targował, Ale go Burmistrz prędko nakierował: Jeźli nie zechcesz z swojej dobrej woli? To go dziś miasto mocą swą wyzwoli. Ta deklaracja choć w serce ubodła Ksantusa, lecz go na koniec przywiodła, Ze mu wolność dał długo pożądaną, Potym Ezopa z katedry słuchano, Który tak mówił: że za Boską wolą, Ten cud im grozi i miastu niewolą; Za ten to Orzeł cale nic inszego Nie znaczy, tylko Króla potężnego, Który ich prawa porwać i pieczęci Chce
choćiaż trafię dobrze dźiło, Pan mię ubiie zazdrośćią niemiłą. Co słysząc zaraz z pospolstwa wołano, Aby mu wolność bez odwłoki dano. Filozof nie chćiał, długo śię targował, Ale go Burmistrz prętko nakierował: Jeźli nie zechcesz z swoiey dobrey woli? To go dziś miasto mocą swą wyzwoli. Ta deklaracya choć w serce ubodła Ksantusa, lecz go na koniec przywiodła, Ze mu wolność dał długo pożądaną, Potym Ezopa z katedry słuchano, Ktory tak mowił: że za Bozką wolą, Ten cud im groźi i miastu niewolą; Za ten to Orzeł cale nic inszego Nie znaczy, tylko Krola potężnego, Ktory ich prawa porwać i pieczęći Chce
Skrót tekstu: JabłEzop
Strona: C3
Tytuł:
Ezop nowy polski
Autor:
Jan Stanisław Jabłonowski
Drukarnia:
Andrzej Ceydler
Miejsce wydania:
Lipsk
Region:
zagranica
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
bajki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1731
Data wydania (nie wcześniej niż):
1731
Data wydania (nie później niż):
1731