małpy plaski, że się tyka, Ba i leży na wargach; inszy zakrzywiony Wzgorę jak u perlisie; inszy zawieszony Właśnie jak ow potrzebny gmach nad Wisłą, ale Najdziesz i taki, co nim najmocniejsze pale Jak babą wbijać możesz, lub rozkołysanym Ściany rozwalać możesz jakoby taranem, Taki pałce podobien. Drugi zaś natura Wielce ubogaciła, że jak jaka gora Wzniosła się nad doliny, tak żeby od niego, Jak od bulwerku abo od wału jakiego Mógł się trop pieszych strzelać; gdyć jeszcze u chłopa Wielkiego ta nad gębą stodoła czy szopa,
Ale gdy chłopek mały a z okrutnym nosem, Właśnie jako podstawek pod wielkim kolosem. Bywa czasem i
małpy plaski, że się tyka, Ba i leży na wargach; inszy zakrzywiony Wzgorę jak u perlisie; inszy zawieszony Właśnie jak ow potrzebny gmach nad Wisłą, ale Najdziesz i taki, co nim najmocniejsze pale Jak babą wbijać możesz, lub rozkołysanym Ściany rozwalać możesz jakoby taranem, Taki pałce podobien. Drugi zaś natura Wielce ubogaciła, że jak jaka gora Wzniosła się nad doliny, tak żeby od niego, Jak od bulwerku abo od wału jakiego Mogł się trop pieszych strzelać; gdyć jeszcze u chłopa Wielkiego ta nad gębą stodoła czy szopa,
Ale gdy chłopek mały a z okrutnym nosem, Właśnie jako podstawek pod wielkim kolosem. Bywa czasem i
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 386
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
,
Nie upodobał sobie (lubo próżne Jej strachy były, bo jej Pallas sroga Strzegła, i choćbym się w podstaci rożne Mienił, próżnaby na dół moja droga)
Wyswatała ją. Ale za takiego, Któremu między mieszkańcy ziemskimi Nie zaraz pono znalazby równego. Ow to, ow, cośmy go darami rożnymi
Ubogacili. Więc gdy kreatury Nasze, za naszym idąc rozrządzeniem Wesołe, i my patrząc na to z góry, Dobrze, że ten czas takim posiedzeniem
Strawimy sobie. Ale ty tymczasem Leć co najprędzej pośle skrzydłonogi I nad wysokim stanąwszy Parnasem Powiedz to co się dzieje między bogi
Muzom i rozkaż, żeby swym porządkiem Każda tej parze
,
Nie upodobał sobie (lubo prożne Jej strachy były, bo jej Pallas sroga Strzegła, i choćbym się w podstaci rożne Mienił, prożnaby na doł moja droga)
Wyswatała ją. Ale za takiego, Ktoremu między mieszkańcy ziemskimi Nie zaraz pono znalazby rownego. Ow to, ow, cośmy go darami rożnymi
Ubogacili. Więc gdy kreatury Nasze, za naszym idąc rozrządzeniem Wesołe, i my patrząc na to z gory, Dobrze, że ten czas takim posiedzeniem
Strawimy sobie. Ale ty tymczasem Leć co najprędzej pośle skrzydłonogi I nad wysokim stanąwszy Parnasem Powiedz to co się dzieje między bogi
Muzom i rozkaż, żeby swym porządkiem Każda tej parze
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 462
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
, Nie dba śmierć, czy to skromnie, czy z kłopotem znosisz. I jeźliś w czym nadzieją miał, jeźliś przykładał Serca, będziesz, straciwszy, na swe głupstwo biadał. Zgoła żadnen się przed jej terminem nie skryje – I komu tylko pozew da, zaraz nie żyje. Fortuna zaś, choć kogo ubogaci szczodrze, Ani sam wie, kiedy go aż do naga odrze. To się już nic nie znajdzie na tym świecie niskiem, Co by człowieka mogło cieszyć jakim zyskiem? To dobra nie masz? Ani spodziewać się godzi, Żeby go zażył, kto się na biedy urodzi? To nas już te dwie panie zabrały w
, Nie dba śmierć, czy to skromnie, czy z kłopotem znosisz. I jeźliś w czym nadzieją miał, jeźliś przykładał Serca, będziesz, straciwszy, na swe głupstwo biadał. Zgoła żadnen się przed jej terminem nie skryje – I komu tylko pozew da, zaraz nie żyje. Fortuna zaś, choć kogo ubogaci szczodrze, Ani sam wie, kiedy go aż do naga odrze. To się już nic nie znajdzie na tym świecie niskiem, Co by człowieka mogło cieszyć jakim zyskiem? To dobra nie masz? Ani spodziewać się godzi, Żeby go zażył, kto się na biedy urodzi? To nas już te dwie panie zabrały w
Skrót tekstu: MorszSŻaleBar_II
Strona: 112
Tytuł:
Smutne żale...
Autor:
Stanisław Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1698
Data wydania (nie wcześniej niż):
1698
Data wydania (nie później niż):
1698
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
Póki pieniędzy; potem ze wstydem odchodzi. Był ten, co suknią przedał i ledwie nie nagi Szedł od faryny, wziąwszy na ramię biesagi. Idąc biedna kucharka z konewką po wodę, Szostak nijała, szóstak też dała na swą szkodę; Aż na co pan wielmożny trzy tysiące stracił, W to onę jeden moment czasu ubogacił. Śmiałem się niesłychanie i dziwował razem, W oczach świat i fortunę mający obrazem. Na cóż się człek ogląda, czegóż nie odważy, Jeśli mu się doczesnych honorów zabaży, Władze, sławy, bogactwa? W też go sidła wpądza I pomsty, i miłości nieskrócona żądza. Straci cnotę, mało to; niebo
Póki pieniędzy; potem ze wstydem odchodzi. Był ten, co suknią przedał i ledwie nie nagi Szedł od faryny, wziąwszy na ramię biesagi. Idąc biedna kucharka z konewką po wodę, Szostak njiała, szóstak też dała na swą szkodę; Aż na co pan wielmożny trzy tysiące stracił, W to onę jeden moment czasu ubogacił. Śmiałem się niesłychanie i dziwował razem, W oczach świat i fortunę mający obrazem. Na cóż się człek ogląda, czegóż nie odważy, Jeśli mu się doczesnych honorów zabaży, Władze, sławy, bogactwa? W też go sidła wpądza I pomsty, i miłości nieskrócona żądza. Straci cnotę, mało to; niebo
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 307
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
oglądacie mię. 2. Niech to będzie pierwsze stosowanie, czyli też miła Ojczyzna nasza miła Ojczyzna mówię nie ma Modicum et non videbitis me. Maluczko a nie oglądacie mię. Miłą Ojczyznę, nie darmom nazwał miłą Ojczyzną: bo jej Korona nigdy na głowie heretyckiej nie postała. Miła Ojczyzna, która Kościoły tak ubogaciła, że gdyby wszystkie bogactwa od czasów Miecysława aż do dzisiejszego Pana ucalały były, Europa okrom Świętego Piotra, bogatszych Kościołów nie miałaby była. Miła Ojczyzna, która z-nabożeństwa do Bogarodzicy Panny, nie tylko w-Polszcze ołtarze i kaplice bogaci, ale usługą swoją i aż do Loretu zaszła. Miła Ojczyzna którą
oglądaćie mię. 2. Niech to będźie pierwsze stosowánie, czyli też miła Oyczyzná nászá miła Oyczyzná mowię nie ma Modicum et non videbitis me. Máluczko á nie oglądaćie mię. Miłą Oyczyznę, nie dármom názwał miłą Oyczyzną: bo iey Koroná nigdy ná głowie heretyckiey nie postałá. Miła Oyczyzná, ktora Kośćioły ták ubogáćiłá, że gdyby wszystkie bogáctwá od czásow Miecysłáwá áż do dźiśieyszego Páná ucáláły były, Europá okrom Swiętego Piotrá, bogátszych Kośćiołow nie miáłáby byłá. Miła Oyczyzna, ktora z-nabożeństwá do Bogárodźicy Pánny, nie tylko w-Polszcze ołtarze i káplice bogáći, ále usługą swoią i áż do Loretu zászłá. Miła Oyczyzná ktorą
Skrót tekstu: MłodzKaz
Strona: 93
Tytuł:
Kazania i homilie
Autor:
Tomasz Młodzianowski
Drukarnia:
Collegium Poznańskiego Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
obronę. Widzieć było za jego pracą i przykładem, Tą tu dzicz bałwochwalskim napuszczaną jadem Menić się w religiją: za marne żywioły, Węże, drzewa, pochwisty, krzyże i kościoły Nowe wstawać, a hurmem do świętej się wody Niezmiernej płci obojej ubiegać narody. Za co jako i z nieba pobłogosławiony, Tak i tu ubogacon zacnemi imiony Od pana i pani swej. On też tak łaskawy Znając polski geniusz, przeniósł się z Morawy Ze wszystkim tu narodem, i rozrządził znacznie. A tu już od Filipa wielka się ta zacznie Syna jego fabryka. Cóż skąpe papiery Dziejów polskich na on czas, gdy te bohatery, Prze niepamięć z grubych nie
obronę. Widzieć było za jego pracą i przykładem, Tą tu dzicz bałwochwalskim napuszczaną jadem Menić się w religiją: za marne żywioły, Węże, drzewa, pochwisty, krzyże i kościoły Nowe wstawać, a hurmem do świętej się wody Niezmiernej płci obojej ubiegać narody. Za co jako i z nieba pobłogosławiony, Tak i tu ubogacon zacnemi imiony Od pana i pani swej. On też tak łaskawy Znając polski geniusz, przeniósł się z Morawy Ze wszystkim tu narodem, i rozrządził znacznie. A tu już od Filipa wielka się ta zacznie Syna jego fabryka. Cóż skąpe papiery Dziejów polskich na on czas, gdy te bohatery, Prze niepamięć z grubych nie
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 105
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
sprawiwszy/ gdy już jedli/ pili/ i do domów swych się rozchodzili/ sam ze trzema młodzieńcami/ którzy go ustawicznie pilnowali/ na pokoj szedłszy/ snem ujęty odpoczywał. Pod który czas ci trzej młodziani rzekli do siebie: Dajmy sobie gadki/ a którego z nas mędrsza i sprawiedliwsza będzie/ tego Król Darius ubogaci. Napisał tedy. Pierwszy/ Mocne jest wino: drugi mocniejszy jest Król: trzeci mocniejsze są białegłowy/ ale nad to wszytko mocniejsza jest i szlachetniejsza Prawda. Wszytka abowiem ziemia prawdy woła/ i niebo ją błogosławi/ bo gdzie ona jest/ tam złego być nic nie może. Niesprawiedliwy Król/ bo czasem złym żądzom
spráwiwszy/ gdy iuż iedli/ pili/ y do domow swych się rozchodzili/ sam ze trzemá młodzieńcámi/ ktorzy go vstáwicznie pilnowáli/ ná pokoy szedszy/ snem vięty odpoczywał. Pod ktory czás ći trzey młodziani rzekli do śiebie: Daymy sobie gadki/ á ktorego z nas mędrsza y spráwiedliwsza będzie/ tego Krol Dáryus vbogáći. Nápisał tedy. Pierwszy/ Mocne iest wino: drugi mocnieyszy iest Krol: trzeći mocnieysze są białegłowy/ ále nád to wszytko mocnieysza iest y szláchetnieysza Prawdá. Wszytká ábowiem ziemiá prawdy woła/ y niebo ią błogosłáwi/ bo gdzie oná iest/ tám złego bydz nic nie może. Niespráwiedliwy Krol/ bo czásem złym żądzom
Skrót tekstu: KunWOb
Strona: D2v
Tytuł:
Obraz szlachcica polskiego
Autor:
Wacław Kunicki
Drukarnia:
Drukarnia dziedziców Jakuba Sibeneychera
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1615
Data wydania (nie wcześniej niż):
1615
Data wydania (nie później niż):
1615
, a tempore belli more maiorum contra insultus et incursiones hostium.
Trzynasta: Dignitates et officia aby nie były sufokowane ani umniejszane, mianowicie KiM. aby raczył bez mieszkania wielkie hetmaństwo konferować człowieku godnemu, bogatemu, abo któregoby też, bo tego hetmanowi trzeba et usus na przeszłym hetmanie docuit, sam IKM. raczył go ubogacić. Bo acz przedtym wielkie hetmaństwo nie dożywotne, ale arbitrarium było et extraordinarium, jednak w ten czas to było, kiedy ruszeniem pospolitym odprawowały się wojny. Ale iż teraz milite mercenario res agitur, trzeba ordinarium supremum exercitus imperatorem. Marszałkowski też urząd wiele sobie arroguje, dając terminos tactos, pozwy wysyłając do dóbr szlacheckich supra
, a tempore belli more maiorum contra insultus et incursiones hostium.
Trzynasta: Dignitates et officia aby nie były suffokowane ani umniejszane, mianowicie KJM. aby raczył bez mieszkania wielkie hetmaństwo konferować człowieku godnemu, bogatemu, abo któregoby też, bo tego hetmanowi trzeba et usus na przeszłym hetmanie docuit, sam JKM. raczył go ubogacić. Bo acz przedtym wielkie hetmaństwo nie dożywotne, ale arbitrarium było et extraordinarium, jednak w ten czas to było, kiedy ruszeniem pospolitym odprawowały się wojny. Ale iż teraz milite mercenario res agitur, trzeba ordinarium supremum exercitus imperatorem. Marszałkowski też urząd wiele sobie arroguje, dając terminos tactos, pozwy wysyłając do dóbr szlacheckich supra
Skrót tekstu: DyskRokCz_II
Strona: 432
Tytuł:
38. Dyskurs około rokoszu, przez zjazd lubelski in diem sextam Augusti miedzy Sendomierzem a Pokrzywnicą roku 1606 uchwalonego
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1606
Data wydania (nie wcześniej niż):
1606
Data wydania (nie później niż):
1606
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
które Cesarzowie Wschodni zaledwie tych czasów ochronić mogli/ to jest roku 805. O czym Alberius Crantius tak pisze. Przypisują niektórzy daninę oną Włoskiej Ziemie i Niemieckiej, i inszych niewiem jakich krain przez Konstantyna wielkiego Kościołowi Rzymskiemu uczynioną, o której niech sami uważą, co mówią. Carolus był który z zwycięstwa Longobardów Rzymski Kościół ubogacił, gdyż przed tym i Gostki swego czasu. a potym Longobardscy Królowie byli już nieco nadali. Czwarta. Iż Papieżowie sami miedzy sobą przeciwne rzeczy o tej daninie powiadają i barzo różne, Abowiem indziej (jaka w tej daninie/ o której powieść) Konstantynowi Wielk. tę daninę panowania Zachodniego Rzymskiemu Papieżowi Roku 338. nadaną
ktore Cesárzowie Wschodni záledwie tych cżásow ochronić mogli/ to iest roku 805. O cżym Alberius Crántius ták pisze. Przypisuią niektorzy dáninę oną Włoskiey Ziemie y Niemieckiey, y inszych niewiem iákich kráin przez Constántiná wielkiego Kośćiołowi Rzymskiemu vcżynioną, o ktorey niech sami vważą, co mowią. Carolus był ktory z zwyćięstwá Longobárdow Rzymski Kościoł vbogáćił, gdyż przed tym y Gostki swego cżásu. á potym Longobárdscy Krolowie byli iuż nieco nádáli. Cżwarta. Iż Papieżowie sámi miedzy sobą przećiwne rzecży o tey dáninie powiádáią y bárzo rozne, Abowiem indźiey (iáka w tey dáninie/ o ktorey powieść) Constántinowi Wielk. tę dáninę pánowánia Zachodniego Rzymskiemu Papieżowi Roku 338. nádáną
Skrót tekstu: SmotLam
Strona: 59v
Tytuł:
Threnos, to iest lament [...] wschodniej Cerkwi
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610
naszym, że jest jednym z nami wyobrażeniem i Kościołem Chrystusowym tudzież ceną nieoszacowanego odkupienia skarbu i że co jemu miał i mógł dać, tobie na ubogacenie kondycji szczodrobliwie dać raczył i, nazad odebrawszy, jemu znowu dać może. Albo że go w podłości stanu i mizerii drożej nad ciebie szacuje, kocha i dostatniej na wieki ubogacić zamyślił. Nie masz cnoty dozoru dusz sobie powierzonych w napominaniu, w reflektowaniu i prowadzeniu do Boga i chwały Jego, bo nie masz łaski usiłowania według powinności i powołania swojego. Zgoła nie masz pobudki i przykładu do dobrego, bo nie masz cnót, nie masz i łaski żadnej. A cóż wżdy jest przecie dlaboga?
naszym, że jest jednym z nami wyobrażeniem i Kościołem Chrystusowym tudzież ceną nieoszacowanego odkupienia skarbu i że co jemu miał i mógł dać, tobie na ubogacenie kondycyi szczodrobliwie dać raczył i, nazad odebrawszy, jemu znowu dać może. Albo że go w podłości stanu i mizeryi drożej nad ciebie szacuje, kocha i dostatniej na wieki ubogacić zamyślił. Nie masz cnoty dozoru dusz sobie powierzonych w napominaniu, w reflektowaniu i prowadzeniu do Boga i chwały Jego, bo nie masz łaski usiłowania według powinności i powołania swojego. Zgoła nie masz pobudki i przykładu do dobrego, bo nie masz cnót, nie masz i łaski żadnej. A cóż wżdy jest przecie dlaboga?
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 227
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962