miarkuję, iż się ona bardzo myli, gdy rozumie iż edukacja wykwintna i modna, jest to samo co edukacja przystojna i dobra. Powolny W. M. P. sługa. Matyasz.
Ma rację Pan Matiasz. Wielka jest i istotna różnica między temi dwoma rodzajami edukacyj, które on rozsądnie oznaczył. Jest nad czym ubolewać, iż osobliwie w edukacyj płci Damskiej, wszyscy się teraz jedynie tylko do światowości i mody garną. Ułożenie powierzchowne celem jest teraz i najpierwszym i czasem jedynym wychowania Panieńskiego. Ledwo co tylko dziewcze chodzić poczyna, zaraz jej obroź żelazną na szyję kładą, i w tym stanie jak dzikie zwierze pod Mistrzem tańcu zaczyna się uczyć
miarkuię, iż się ona bardzo myli, gdy rozumie iż edukacya wykwintna y modna, iest to samo co edukacya przystoyna y dobra. Powolny W. M. P. sługa. Mathyasz.
Ma racyę Pan Mathiasz. Wielka iest y istotna roznica między temi dwoma rodzaiami edukacyi, ktore on rozsądnie oznaczył. Jest nad czym ubolewać, iż osobliwie w edukacyi płci Damskiey, wszyscy się teraz iedynie tylko do światowości y mody garną. Ułożenie powierzchowne celem iest teraz y naypierwszym y czasem iedynym wychowania Panieńskiego. Ledwo co tylko dziewcze chodzić poczyna, zaraz iey obroź żelazną na szyię kładą, y w tym stanie iak dzikie zwierze pod Mistrzem tańcu zaczyna się uczyć
Skrót tekstu: Monitor
Strona: 79
Tytuł:
Monitor na Rok Pański 1772
Autor:
Ignacy Krasicki
Drukarnia:
Wawrzyniec Mitzler de Kolof
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1772
Data wydania (nie wcześniej niż):
1772
Data wydania (nie później niż):
1772
więcej niż o utrzymanie jednego jakiego takiego sejmu, przez który zapewne nie ustanie gubiący nas nierząd. Z gruntu tu co inszego nam radzić potrzeba.
Pierwszą tedy rzecz, kto tej dobrze życzy ojczyźnie, kto jej ostatniego za nierządem pewnie idącego obawia się nieszczęścia, kto nad teraźniejszą jej tak nędzną, że nie można nędzniejszej, ubolewa niedolą, pierwszą, mówię, tę rzecz wziąć przed się powinien, to jest proponować poprawę tak złej obrad publicznych formy; ta poprawiona skuteczniejsze nasze rady uczyni, a rady skuteczne i sejmy powoli wszystko, cośmy wyżej wyliczyli, i co życzemy, poprawią. Lecz na końcu tej części przypadnie nam jeszcze mówić więcej o
więcej niż o utrzymanie jednego jakiego takiego sejmu, przez który zapewne nie ustanie gubiący nas nierząd. Z gruntu tu co inszego nam radzić potrzeba.
Pierwszą tedy rzecz, kto tej dobrze życzy ojczyźnie, kto jej ostatniego za nierządem pewnie idącego obawia się nieszczęścia, kto nad teraźniejszą jej tak nędzną, że nie można nędzniejszej, ubolewa niedolą, pierwszą, mówię, tę rzecz wziąść przed się powinien, to jest proponować poprawę tak złej obrad publicznych formy; ta poprawiona skuteczniejsze nasze rady uczyni, a rady skuteczne i sejmy powoli wszystko, cośmy wyżej wyliczyli, i co życzemy, poprawią. Lecz na końcu tej części przypadnie nam jeszcze mówić więcej o
Skrót tekstu: KonSSpos
Strona: 115
Tytuł:
O skutecznym rad sposobie
Autor:
Stanisław Konarski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1760 a 1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1760
Data wydania (nie później niż):
1763
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma wybrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Juliusz Nowak-Dłużewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
, sumiennego i dobrego Pana nam nieba dały, to szczęście nasze, ale przy tylu nieuważnie zerwanych sejmach, gdyby to berło nie w tak ojcowskich i sprawiedliwych znajdowało się rękach, co by się stać dotąd mogło? Lecz czy nie widziemy z tego, że więcej pełne ku nam dobroci nad publicznymi tylu sejmów skazionych nieszczęściami jego ubolewa serce niż nasze nad oczywistym niebezpieczeństwem własnym? Śmijmyż się więc jeszcze skarżyć, nie wiem o co, i niby z nałogu na Dwór, a my sejm po sejmie już kilkanasty niepamiętnie zrywajmy. Skarżmy się o poselstwa, o sądy zadworne, o trybunały i jurysdykcyje zmięszane, narzekajmy, że obce wojska bez wiedzy i konsensu
, sumiennego i dobrego Pana nam nieba dały, to szczęście nasze, ale przy tylu nieuważnie zerwanych sejmach, gdyby to berło nie w tak ojcowskich i sprawiedliwych znajdowało się rękach, co by się stać dotąd mogło? Lecz czy nie widziemy z tego, że więcej pełne ku nąm dobroci nad publicznymi tylu sejmów skazionych nieszczęściami jego ubolewa serce niż nasze nad oczywistym niebezpieczeństwem własnym? Śmijmyż się więc jeszcze skarżyć, nie wiem o co, i niby z nałogu na Dwór, a my sejm po sejmie już kilkanasty niepamiętnie zrywajmy. Skarżmy się o poselstwa, o sądy zadworne, o trybunały i jurysdykcyje zmięszane, narzekajmy, że obce wojska bez wiedzy i konsensu
Skrót tekstu: KonSSpos
Strona: 168
Tytuł:
O skutecznym rad sposobie
Autor:
Stanisław Konarski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1760 a 1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1760
Data wydania (nie później niż):
1763
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma wybrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Juliusz Nowak-Dłużewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
; nie mniej rzecz potrzebna providere securitati granic, przez żałożenie fortec według miejsc sytuacyj, przekonawszy w sobie tę szkodliwą prewencją, że nam nic po fortecach; gdyż jeżeli nieprzyjaciel znajdzie wota otwarte do kraju, nie snadno go moźna wypędzić; wojować zaś na swoich śmieciach, co za ruina kraju? odsyłam do fatalnej eksperiencyj. Ubolewając na nieuwagę w tym nasżę, myślę sobie, że nie masź tego wieśniaka, żeby swej chaty nie ogrodził dla bezpiecżeństwa swego; nie masź tego stworzenia, żeby mu natura nie dała sposobu do obrony; my sami tak zuchwali, że non prospiciendo obronie naszej, dajemy owszem okazją i pochop nieprzyjacielowi do tak snadnego jakie znajduje
; nie mniey rzecź potrzebna providere securitati gránic, przez załoźenie fortec według mieysc sytuácyi, przekonáwszy w sobie tę szkodliwą prewencyą, źe nam nic po fortecach; gdyź ieźeli nieprzyiaćiel znaydźie wota otwárte do kráiu, nie snadno go moźna wypędźić; woiowáć záś na swoich śmiećiach, co za ruina kráiu? odsyłam do fatalney experyencyi. Ubolewáiąc na nieuwagę w tym nasźę, myślę sobie, źe nie masź tego wieśniáka, źeby swey cháty nie ogrodźił dla bespiecźeństwa swego; nie masź tego stworźenia, źeby mu natura nie dała sposobu do obrony; my sami tak zuchwáli, źe non prospiciendo obronie naszey, dáiemy owszem okkazyą y pochop nieprzyiáćielowi do tak snadnego iakie znayduie
Skrót tekstu: LeszczStGłos
Strona: 108
Tytuł:
Głos wolny wolność ubezpieczający
Autor:
Stanisław Leszczyński
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1733
Data wydania (nie wcześniej niż):
1733
Data wydania (nie później niż):
1733
: Ut antia slagitis, sic tunc Legibus Rempublicam laborase. Te vitium Polskę opanowaly Kotonę, w której już Praw i Konstytucyj, Pięć Tomów Wiek teraźniejszy Siedmnasty nazbierał: W ludzkiej Pamięci konserwować, dopieroż te obserwować niepodobna: Lepiejby mało mieć Konstytucyj, a wiele rygóru na Transgresorów. CHRYZOSTOM ZAŁUSKI Kanclerz, Polski Lipsyusz ubolewa super sortem Polski, że jeszcze Konstytucje Polskie nie wyschły, gdy wyszły z druku, już prżestąpione Wiekopomnej godni sławy Rzymianie, iż mieli Cenzorów, Magistros Disciplinae. Ten Urząd mieli za największy Tego Chrześcijańskim Państwom życzą Lipsius i Bodynus. PRAWA wszystkich Ojczyzny Obywatelów, obligują ad sui observanitam, chyba że kto osobliwym egzemptus Przywilejem wolny
: Ut antia slagitis, sic tunc Legibus Rempublicam laborase. Te vitium Polskę òpanowaly Kotonę, w ktorey iuż Praw y Konstytucyi, Pięć Tomow Wiek teraznieyszy Siedmnasty nazbierał: W ludzkiey Pamięci konserwować, dopieroż te obserwować niepodobna: Lepieyby mało mieć Konstytucyi, a wiele rygoru na Transgresorow. CHRYZOSTOM ZAŁUSKI Kanclerz, Polski Lipsyusz ubolewa super sortem Polski, że ieszcze Konstytucye Polskie nie wyschły, gdy wyszły z druku, iuż prżestąpione Wiekopomney godni sławy Rzymianie, iż mieli Censorow, Magistros Disciplinae. Ten Urząd mieli za naywiększy Tego Chrześciańskim Państwom życzą Lipsius y Bodinus. PRAWA wszystkich Oyczyzny Obywatelow, obliguią ad sui observanitam, chyba że kto osobliwym exemptus Przywileiem wolny
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 362
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
Ballam Krucyate, tojest Odpust dla tych, którzyby Ligę Wojsk Chrześcijańskich na Turków uchwaloną, mogli siłami, pieniędzmi suplementować. Bulla ta przyszła też do Saksonii, X. Janowi Teleciuszowi Zakonu Kaznodziejskiego oddana do publikacyj przez Arcy-Biskupa i Elektora Mogunckiego. Zazdrościł Dominikanom tego szczęścia Luter, zawsze altiora se quaerens, a bardzo na to ubolewając, iż ani Komisarzem, ani Penitencjarzem in ordyne tej Bulli kreowany, sto bez pięciu tylko wydał propozycyj contra Indulgentias, a Teleciusz Dominikan, sto i sześć, probujących prawdę i skutek Odpustów. Favebat mu Fryderycus Elektor Saski, od pewnego Zakonnika scandalizatus, mówiącego, że to Włoska Avaritia Odpustów inventrix: kontent był z takiego
Ballam Cruciatae, toiest Odpust dla tych, ktorzyby Ligę Woysk Chrześciańskich na Turkow uchwaloną, mogli siłami, pieniędzmi supplementować. Bulla ta przyszła też do Saxonii, X. Ianowi Teleciuszowi Zakonu Kaznodzieyskiego oddana do publikacyi przez Arcy-Biskupa y Elektora Mogunckiego. Zazdrościł Dominikanom tego szczęścia Luter, zawsze altiora se quaerens, á bardzo na to ubolewaiąc, iż ani Kommisarzem, ani Penitencyarzem in ordine tey Bulli kreowany, sto bez pięciu tylko wydał propozycyi contra Indulgentias, á Teleciusz Dominikan, sto y sześć, probuiących prawdę y skutek Odpustow. Favebat mu Fridericus Elektor Saski, od pewnego Zakonnika scandalizatus, mowiącego, że to Włoska Avaritia Odpustow inventrix: kontent był z takiego
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 1123
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
em, że mu marszałek żadną miarą nie chciał wierzyć, a Sosnowski, łzy w oczach mając, mocno się eksplikował. Było to wtenczas, kiedy marszałek nadworny, chcąc jechać do dworu, już wsiadał do karety. Już mi tedy z marszałkiem nadwornym koronnym nie można było mówić. Zostałem się z Sosnowskim strapionym. Ubolewałem nad jego umartwieniem i mówiłem, że go wszędzie szukając, aż na tym miejscu znalazłem, a gdybym pierwej z nim się widział i po mówieniu z nim uczynił remonstracją marszałkowi nadwornemu, inaczej: by rzeczy były poszły.
Tenże Sosnowski taki mi proponował w tenże czas projekt swój, że jako
em, że mu marszałek żadną miarą nie chciał wierzyć, a Sosnowski, łzy w oczach mając, mocno się eksplikował. Było to wtenczas, kiedy marszałek nadworny, chcąc jechać do dworu, już wsiadał do karety. Już mi tedy z marszałkiem nadwornym koronnym nie można było mówić. Zostałem się z Sosnowskim strapionym. Ubolewałem nad jego umartwieniem i mówiłem, że go wszędzie szukając, aż na tym miejscu znalazłem, a gdybym pierwej z nim się widział i po mówieniu z nim uczynił remonstracją marszałkowi nadwornemu, inaczej: by rzeczy były poszły.
Tenże Sosnowski taki mi proponował w tenże czas projekt swój, że jako
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 456
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
sprawie naszej z księciem kanclerzem lit. w Mińsku niedawno sądzonej dał kreskę swoją za nami — mają szukać okazji do odsądzenia jego od pisarstwa ziemskiego wileńskiego. Byłem u tegoż Abramowicza, pisarza ziemskiego wileńskiego, który mnie barzo łaskawie przyjął, a opowiedziawszy mi przyczynę choroby swojej, tak nad swoim, jako i nad moim ubolewał frasunkiem.
A tymczasem książę kanclerz na karnawał, alias na ostatki zapust pojechał do Słonima do zięcia swego Sapiehy, podkanclerzego lit., dokąd z całej prawie Litwy książę kanclerz konwokował urzędników i dystyngwowańszą szlachtę. A ponieważ na wielu sejmikach w Litwie lauda sejmików gospodarskich postawały, aby popisy świętomichalskie reasumowane były, tedy na tym zjeździe
sprawie naszej z księciem kanclerzem lit. w Mińsku niedawno sądzonej dał kreskę swoją za nami — mają szukać okazji do odsądzenia jego od pisarstwa ziemskiego wileńskiego. Byłem u tegoż Abramowicza, pisarza ziemskiego wileńskiego, który mnie barzo łaskawie przyjął, a opowiedziawszy mi przyczynę choroby swojej, tak nad swoim, jako i nad moim ubolewał frasunkiem.
A tymczasem książę kanclerz na karnawał, alias na ostatki zapust pojechał do Słonima do zięcia swego Sapiehy, podkanclerzego lit., dokąd z całej prawie Litwy książę kanclerz konwokował urzędników i dystyngwowańszą szlachtę. A ponieważ na wielu sejmikach w Litwie lauda sejmików gospodarskich postawały, aby popisy świętomichalskie reasumowane były, tedy na tym zjeździe
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 636
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
niby dla naradzenia się, co z tym czynić, ale żadnej rady na zawziętość księcia kanclerza i na potencją w trybunale Flemingowskim, ile po świeżym odsądzeniu Abramowicza od pisarstwa ziemskiego wileńskiego, znaleźć nie można było. Jedyna tylko do Pana Boga ucieczka zostawała. Powiedziałem potem Bekowi, sekretarzowi hetmańskiemu cudzo-
ziemskiej ekspedycji, który ubolewał nade mną i hetmanowi o tym wszystkim w terminach do kompasji pobudzających opowiedział. Kazał mi potem hetmani za sobą jechać do Białegostoku, skąd hetman pisał list po francusku do Fleminga, podskarbiego wielkiego lit., marszałka trybunału wileńskiego, dufając w jego dawną przyjaźń, a zatem mocno upraszając, ażeby na nas był łaskaw i nie
niby dla naradzenia się, co z tym czynić, ale żadnej rady na zawziętość księcia kanclerza i na potencją w trybunale Flemingowskim, ile po świeżym odsądzeniu Abramowicza od pisarstwa ziemskiego wileńskiego, znaleźć nie można było. Jedyna tylko do Pana Boga ucieczka zostawała. Powiedziałem potem Bekowi, sekretarzowi hetmańskiemu cudzo-
ziemskiej ekspedycji, który ubolewał nade mną i hetmanowi o tym wszystkim w terminach do kompasji pobudzających opowiedział. Kazał mi potem hetmani za sobą jechać do Białegostoku, skąd hetman pisał list po francusku do Fleminga, podskarbiego wielkiego lit., marszałka trybunału wileńskiego, dufając w jego dawną przyjaźń, a zatem mocno upraszając, ażeby na nas był łaskaw i nie
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 695
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
że król pruski ma to w animadwersji, aby Rzplta Polska w swoich prawach i przyjaźni z nim sąsiedzkiej żadnego uszczerbku nie miała.
Gdy zatem dzień sejmu zaczęcia nastąpił, tedy wszyscy senatorowie, ministrowie status i posłowie sejmowi zjechali się do pałacu księcia prymasa. A zatem książę prymas stojąc — i wszyscy senatorowie stali — zaczął mowę ubolewając nad przeciwnością szczęścia królewskiego, a przez to nad nieszczęśliwością Rzpltej Polskiej, że bez przytomności najpierwszego w osobie królewskiej stanu swego w tak gwałtownych potrzebach swoich rady mieć nie może, wolne każdemu do domów swoich rozjechanie się do szczęśliwszego, da Bóg, ogłosił czasu. Było wprawdzie siła różnych zdań, aby tymczasem sejm zaczynać, a
że król pruski ma to w animadwersji, aby Rzplta Polska w swoich prawach i przyjaźni z nim sąsiedzkiej żadnego uszczerbku nie miała.
Gdy zatem dzień sejmu zaczęcia nastąpił, tedy wszyscy senatorowie, ministrowie status i posłowie sejmowi zjechali się do pałacu księcia prymasa. A zatem książę prymas stojąc — i wszyscy senatorowie stali — zaczął mowę ubolewając nad przeciwnością szczęścia królewskiego, a przez to nad nieszczęśliwością Rzpltej Polskiej, że bez przytomności najpierwszego w osobie królewskiej stanu swego w tak gwałtownych potrzebach swoich rady mieć nie może, wolne każdemu do domów swoich rozjechanie się do szczęśliwszego, da Bóg, ogłosił czasu. Było wprawdzie siła różnych zdań, aby tymczasem sejm zaczynać, a
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 719
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986