Wschową zginął. Generał Posen, stary żołnierz, pułkownik gwardii pieszej.
Pułkownik Rozen, potem generał.
Pułkownik Dyckier, ożenił się w Litwie z ip. Ogińską, potem generał i feldmarszałek.
Pułkownik Erensztet.
Pułkownik Taube, urody pięknej, piękniejszy zdzierca.
Pułkownik Amelton.
Pułkownik Daldorf kawaler wielki, ten mostu warszawskiego ubronił we stu szwedów, przeciw kilku tysięcy Moskwy i Sasów i Litwy. Postrzelony kilka razy, ale drapacz niemiłosierny.
Pułkownik Konte de la Garde, zacny kawaler.
Pułkownik Rossen kawalerii inflanckiej, miły człowiek.
Pułkownik Wrangiel.
Pułkownik Bannier, dobry starzec i dobry żołnierz, na ludzie miłosierny.
Pułkownik Borkhausen, żołnierz stary.
Wschową zginął. Generał Possen, stary żołnierz, pułkownik gwardyi pieszéj.
Pułkownik Rozen, potém generał.
Pułkownik Dyckier, ożenił się w Litwie z jp. Ogińską, potém generał i feldmarszałek.
Pułkownik Erensztet.
Pułkownik Taube, urody pięknéj, piękniejszy zdzierca.
Pułkownik Amelton.
Pułkownik Daldorf kawaler wielki, ten mostu warszawskiego ubronił we stu szwedów, przeciw kilku tysięcy Moskwy i Sasów i Litwy. Postrzelony kilka razy, ale drapacz niemiłosierny.
Pułkownik Conte de la Garde, zacny kawaler.
Pułkownik Rossen kawaleryi inflanckiéj, miły człowiek.
Pułkownik Wrangiel.
Pułkownik Bannier, dobry starzec i dobry żołnierz, na ludzie miłosierny.
Pułkownik Borkhausen, żołnierz stary.
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 386
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
Wiec w-którą, cię wbieła Fortuna prezumpcją, i tak wielka sieła Straszliwym uczyniła, kiedyć te zaboje I krew nasza smakuje, kończ zawziecia swoje, Ruszaj Piekła, podrażni Scylle, i Charybdy, A -Duchów w-nas wspaniałych nie zniewolisz nigdy. I tedy porzucone odbierzesz nam broni, (Czego nas Bóg, wierzymy, Najwyższy ubroni) Kiedy rece i głowy. Straszliwie tu po nich Pojzrzał Tyran, i mało nie myślił źle onich; By nie Han, obserwując prawo w-tym światowe, Kazał ich odprowadzić. Skąd nowu gotowe Oświezieją rankory. Noc nad zwyczaj była Ciemna tedy, i jako w-gruby wór zaszyła Świat niezmierny: gdy
Wiec w-ktorą, ćie wbieła Fortuna prezumpcyą, i tak wielka siełá Straszliwym uczyniła, kiedyć te zaboie I krew násza smakuie, kończ zawźiećia swoie, Ruszay Piekła, podrażni Scylle, i Charybdy, A -Duchow w-nas wspaniałych nie zniewolisz nigdy. I tedy porzucone odbierzesz nam broni, (Czego nas Bog, wierzymy, Naywyższy ubroni) Kiedy rece i głowy. Straszliwie tu po nich Poyzrzał Tyran, i mało nie myślił źle onich; By nie Han, obserwuiąc prawo w-tym światowe, Kazáł ich odprowádźić. Zkąd nowu gotowe Oświeźieią rankory. Noc nad zwyczay była Ciemna tedy, i iako w-gruby wor zaszyła Świat niezmierny: gdy
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 68
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
wedle zasług płaci. Ponieważ ten krzywoprzysięsca/ który od Cesarza I. M. wielkie dobrodziejstwa wziąwszy/ wszytkich Progresów Nieprzyjacielskich/ z pustoszenia ziemie/ i zguby ludzi przyczyną był/ więcej by złego był nabroił/ gdyby jego consilia do skutku przywiedzione były. Za tę opatrzność Boską powinniśmy P. Bogu dziękować/ że nas ubronił/ i prosić aby nas na potym bronić raczył. Po piąte/ że Wallenstein zabit tegoż Miesiąca/ tegoż tegodnia/ i około rocznice niemiłosiernej egzekucji swej/ którą na pokryci hańby i niesłąwy swojej pod Lipskiem w bitwie z Gustawem wziętej czynił/ Oficjerów niektórych tracąc niewinnie/ i przypisując jakoby jego niesławy przyczyną byli/
wedle zásług płáći. Poniewasz ten krzywoprzyśięscá/ ktory od Cesárzá I. M. wielkie dobrodźieystwá wźiąwszy/ wszytkich Progressow Nieprzyiaćielskich/ z pustoszenia źiemie/ y zguby ludźi przyczyną był/ więcey by złego był nábroił/ gdyby iego consilia do skutku przywiedzione były. Zá tę opátrzność Boską powinnismy P. Bogu dźiękowáć/ że nas vbronił/ y prośić áby nas ná potym bronić raczył. Po piąte/ że Wállenstein zábit tegoż Mieśiącá/ tegoż tegodniá/ y około rocznice niemiłośierney executiey swey/ ktorą ná pokryći háńby y niesłąwy swoiey pod Lipskiem w bitwie z Gustawem wźiętey czynił/ Officierow niektorych trácąc niewinnie/ y przypisuiąc iákoby iego niesławy przyczyną byli/
Skrót tekstu: RelWall
Strona: A4v
Tytuł:
Krótka ale prawdziwa relacja rzeczy, które [...] z Olbrachtem Wallensteinem [...] na świat się pokazały
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Drukarnia wdowy po Janie Rossowskim
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
wiadomości prasowe i druki ulotne
Gatunek:
relacje
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1634
Data wydania (nie wcześniej niż):
1634
Data wydania (nie później niż):
1634
żebym nie szkodziła; I żebyś w wodach niebaczny nie zginął, Tego się boję, gdybyś stąd popłynął. Żyj. tegoć życzę, i przez te sposoby Wolę cię pozbyć, nizbym na twe groby, Poglądać miała: niechaj mię świat raczy, Zgubioną z twojej przyczyny obaczy. Daj to, czego cię ubroń mocny Boże, Jak złość wyrządzić niefortuna może; I niechaj będą słowa me na wietrze; Coć przyjdzie na myśl; gdy cię fala zetrze? Zaraz się w oczach wiarołomstwo stawi, Zamilknieć język, co wprzód siła prawi: Zaraz Frygijska Dydo na myśl przyjdzie, Którąś twą zdradą przywiódł ku ohydzie. Obaczysz widok oszukanej
żebym nie szkodźiłá; Y żebyś w wodach niebáczny nie zginął, Tego się boię, gdybyś ztąd popłynął. Zyi. tegoć zyczę, y przez te sposoby Wolę ćię pozbyć, nizbym ná twe groby, Poglądáć miáłá: niechay mię świát raczy, Zgubioną z twoiey przyczyny obaczy. Day to, czego ćię ubroń mocny Boże, Iák złość wyrządźić niefortuná może; Y niechay będą słowá me ná wietrze; Coć przyidźie ná myśl; gdy ćię fálá zetrze? Záraz się w oczách wiárołomstwo stáwi, Zamilknieć ięzyk, co wprzod siłá práwi: Záraz Frygiyská Dido ná myśl przyidźie, Ktorąś twą zdrádą przywiodł ku ohydźie. Obáczysz widok oszukáney
Skrót tekstu: OvChrośRoz
Strona: 88
Tytuł:
Rozmowy listowne
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Wojciech Stanisław Chrościński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
a z tego Go chwalmy, Że w Jego rękach jak kaczki pływamy; On nas tonących bezpiecznie ratuje, On falom, wiatrom cale rozkazuje. Diabła tu — proszę — ani wspominajcie, Raczej się zaraz od niego żegnajcie! Ma on stygiejskie wody przy Awernie, W nich się niech swojej każe wozić Lernie. Mnie (ubroń Boże, nieszczęścia jakiego!) Słuchajcie, gdy wam rozkażę do czego! Sroższe jest morze niżeli bój krwawy, Jednym Mars szczęści — a drugim nieprawy, Pod macedońskim nie wszyscy żelazem Giną — a w morzu wszyscy toną razem; Rzadko kto z szturmów port miły obłapi — I to za szczęściem, gdy deskę ułapi.
a z tego Go chwalmy, Że w Jego rękach jak kaczki pływamy; On nas tonących bezpiecznie ratuje, On falom, wiatrom cale rozkazuje. Diabła tu — proszę — ani wspominajcie, Raczej się zaraz od niego żegnajcie! Ma on stygiejskie wody przy Awernie, W nich się niech swojej każe wozić Lernie. Mnie (ubroń Boże, nieszczęścia jakiego!) Słuchajcie, gdy wam rozkażę do czego! Sroższe jest morze niżeli bój krwawy, Jednym Mars szczęści — a drugim nieprawy, Pod macedońskim nie wszyscy żelazem Giną — a w morzu wszyscy toną razem; Rzadko kto z szturmów port miły obłapi — I to za szczęściem, gdy deskę ułapi.
Skrót tekstu: BorzNaw
Strona: 44
Tytuł:
Morska nawigacyja do Lubeka
Autor:
Marcin Borzymowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1662
Data wydania (nie wcześniej niż):
1662
Data wydania (nie później niż):
1662
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Morskie
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
: „I ty ode mnie, mój bracie rodzony, Jedziesz? skądże ten afekt rozdzielony Miłości naszej, afekt — mówię — złoty, Droższy nad wszytkie skarby i klejnoty? Przecz mię opuszczasz w tak dalekiej drodze, Czyli nie ufasz ze mną w Panie Bodze? Strzeż się ty, jak chcesz, gdy Bóg nie ubroni, W każdej nieszczęście ułowi cię toni I śmierć nie tylko tu po morzu brodzi, Lecz i na wielkich wieżach z kosą chodzi. Ty mnie — jak widzę — masz za zgubionego, Że mnie odchodzisz, brata rodzonego! Ale wżdyć i mnie miłe — jako tobie — Zdrowie i życia (wierz mi!)
: „I ty ode mnie, mój bracie rodzony, Jedziesz? skądże ten afekt rozdzielony Miłości naszej, afekt — mówię — złoty, Droższy nad wszytkie skarby i klejnoty? Przecz mię opuszczasz w tak dalekiej drodze, Czyli nie ufasz ze mną w Panie Bodze? Strzeż się ty, jak chcesz, gdy Bóg nie ubroni, W każdej nieszczęście ułowi cię toni I śmierć nie tylko tu po morzu brodzi, Lecz i na wielkich wieżach z kosą chodzi. Ty mnie — jak widzę — masz za zgubionego, Że mnie odchodzisz, brata rodzonego! Ale wzdyć i mnie miłe — jako tobie — Zdrowie i życia (wierz mi!)
Skrót tekstu: BorzNaw
Strona: 98
Tytuł:
Morska nawigacyja do Lubeka
Autor:
Marcin Borzymowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1662
Data wydania (nie wcześniej niż):
1662
Data wydania (nie później niż):
1662
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Morskie
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
nie strach? czyli płacz niemały, Kiedy nas wiatry takie obracały? Już jedni, którzy mieli relikwije Na sobie nosząc, rwali od swej szyje A w morze, które okrutnie szalało, Rzucali, by się przez nie ubłagało; Drudzy zaś deski sobie najdowali, A do onych się mocno przypasali Mając nadzieję — (ubroń Boże! żeby Okręt się rozbił) z gwałtownej potrzeby Przy owych deskach chcieli się ratować I jakokolwiek swe zdrowie zachować. Któż i w ostatku wyliczy ich dzieje! Teraz się drugi z strachu swego śmieje. Co godniejszego jeżeli nie wiecie, Powiem wam, bracia, że się ucieszycie, Powiem szczęśliwość i tryjumf zrządzony I pokój
nie strach? czyli płacz niemały, Kiedy nas wiatry takie obracały? Już jedni, którzy mieli relikwije Na sobie nosząc, rwali od swej szyje A w morze, które okrutnie szalało, Rzucali, by się przez nie ubłagało; Drudzy zaś deski sobie najdowali, A do onych się mocno przypasali Mając nadzieję — (ubroń Boże! żeby Okręt się rozbił) z gwałtownej potrzeby Przy owych deskach chcieli się ratować I jakokolwiek swe zdrowie zachować. Któż i w ostatku wyliczy ich dzieje! Teraz się drugi z strachu swego śmieje. Co godniejszego jeżeli nie wiecie, Powiem wam, bracia, że się ucieszycie, Powiem szczęśliwość i tryjumf zrządzony I pokój
Skrót tekstu: BorzNaw
Strona: 104
Tytuł:
Morska nawigacyja do Lubeka
Autor:
Marcin Borzymowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1662
Data wydania (nie wcześniej niż):
1662
Data wydania (nie później niż):
1662
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Morskie
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
nogach kajdany; Cóż na sercu! Ty mi na oko ukaż, Czyli śmierć kochasz, czyli też żywota Zażywać wolisz? któreć milsze wrota? 18
Nie umrzesz, ale cierpieć będziesz męki A na codziennym zostając kochaniu Będą cię szarpać jaszczurcze paszczęki, Jeżeli nie chcesz na mym przebyć zdaniu, Które cię od złej chce ubronić ręki. Więc serce twoje niechaj ma w kochaniu Tę, którą kochasz, kiedyś tak zażarty, Na twoje piersi okrutnik uparty. 19
Otworz-że piersi miłości szalonej, Która cię dręczyć bez przestanku będzie, Daj się namówić Wenerze łakomej, Od której bole będziesz cierpieć wszędzie! Chwytasz się wiatru i piany znikomej, Która ci
nogach kajdany; Coż na sercu! Ty mi na oko ukaż, Czyli śmierć kochasz, czyli też żywota Zażywać wolisz? ktoreć milsze wrota? 18
Nie umrzesz, ale cierpieć będziesz męki A na codziennym zostając kochaniu Będą cię szarpać jaszczurcze paszczęki, Jeżeli nie chcesz na mym przebyć zdaniu, Które cię od złej chce ubronić ręki. Więc serce twoje niechaj ma w kochaniu Tę, którą kochasz, kiedyś tak zażarty, Na twoje piersi okrutnik uparty. 19
Otworz-że piersi miłości szalonej, Ktora cię dręczyć bez przestanku będzie, Daj się namowić Wenerze łakomej, Od ktorej bole będziesz cierpieć wszędzie! Chwytasz się wiatru i piany znikomej, Która ci
Skrót tekstu: LubSPir
Strona: 10
Tytuł:
Piram i Tyzbe
Autor:
Stanisław Herakliusz Lubomirski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1660 a 1702
Data wydania (nie wcześniej niż):
1660
Data wydania (nie później niż):
1702
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Poznań
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Księgarnia św. Wojciecha
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1929
przychodziło, gdym z żałością serdeczną, z miłości ku ojczyźnie z innemi bacznemi a pokornemi na rozerwanie sejmów patrzył, dla tego, iż dymokracja sama wszytko psuje, a kilka osób to, co mądrze i pożytecznie uradzono, rozerwać na szkodę i upadek wszytkiego królestwa może; czym zguba nasza o to już we drzwiach. Ubroń jej, Boże!
Takie kazania w politykę się nie wdawają, ale ludzie przestrzegając i od wielkich grzechów, od niezgody, od sedycji, od zguby ojczyzny odwodząc, politykę do teologiej naciągają, która sama jest nawyższą mistrzynią wszytkich profesyj i nauk; bo naprzedniejszą ona sama odprawuje robotę, do zbawienia i szczęścia wiecznego prowadząc,
przychodziło, gdym z żałością serdeczną, z miłości ku ojczyźnie z innemi bacznemi a pokornemi na rozerwanie sejmów patrzył, dla tego, iż dymokracya sama wszytko psuje, a kilka osób to, co mądrze i pożytecznie uradzono, rozerwać na szkodę i upadek wszytkiego królestwa może; czym zguba nasza o to już we drzwiach. Ubroń jej, Boże!
Takie kazania w politykę się nie wdawają, ale ludzie przestrzegając i od wielkich grzechów, od niezgody, od sedycyi, od zguby ojczyzny odwodząc, politykę do teologiej naciągają, która sama jest nawyższą mistrzynią wszytkich profesyj i nauk; bo naprzedniejszą ona sama odprawuje robotę, do zbawienia i szczęścia wiecznego prowadząc,
Skrót tekstu: SkarArtykułCz_III
Strona: 102
Tytuł:
Na artykuł o Jezuitach zjazdu sędomierskiego odpowiedź
Autor:
Piotr Skarga
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1606
Data wydania (nie wcześniej niż):
1606
Data wydania (nie później niż):
1606
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
śrebrny pozłocisty/ i nożny/ (nożenki.) A pani matka sprawiła mi łańcuch złoty/ z kosztownym zawieszeniem/ i kilka pierścionków. Będziesz tedy barzo strojna/ strojniejsza niżeli Burmostrzowa córka. A co ja dbam/ choć ze mnie szydzisz. Nie gniewaj się/ ja się z ciebie nie naśmiewam/ Boże mię tego ubroń/ jedno z tobą żartuję. A już idziesz precz? Czemu się kwapisz? Muszę iszć/ czas mam wielki/ boję się by mię nie ubito/ iż tak długo mieszkam. Idź tedy w imię pańskie. XVII. DIALÓG. XVII. DIALÓG. XVII. DIALÓG. XVII. DIALÓG. XVII. DIALÓG.
śrebrny pozłoćisty/ y nożny/ (nożenki.) A páni mátká spráwiłá mi łáncuch złoty/ z kosztownym záwieszeniem/ y kilká pierscionkow. Będźiesz tedy bárzo stroyna/ stroynieysza niżeli Burmostrzowa corká. A co ja dbam/ choć ze mnie szydźisz. Nie gnieway się/ ja się z ciebie nie naśmiewam/ Boże mię tego ubroń/ jedno z tobą żártuię. A już idźiesz precż? Cżemu się kwápisz? Muszę iszć/ cżás mam wielki/ boję się by mię nie ubito/ iż ták długo mieszkam. Idź tedy w imię páńskie. XVII. DIALOG. XVII. DIALOG. XVII. DIALOG. XVII. DIALOG. XVII. DIALOG.
Skrót tekstu: VolcDial
Strona: 62
Tytuł:
Viertzig dialogi
Autor:
Nicolaus Volckmar
Miejsce wydania:
Toruń
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
rozmówki do nauki języka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612