ta ropa miała być pokarmem i paszą tego ognia podziemnego/ a to z tej przyczyny. Ogień gdy ma trwałość z jakiej materii; prawda jest że on żarzy się i płomień więtszy wydaje/ i góratszym się zstaje kiedy ma dostatek materii: ale przecię by nawięcej miał materii od którejby się żarzył/ onej materii musi ubywać potrosze/ tak dalece że jej nie zostanie nic. Toź podobno będzie i z siarką i z tym klejem póki będzie zstawać siarki/ poty też i on ogień będzie trwał/ i potyż i ciepliczne ono ciepło wody w sobie będą mieć: jako skoro wygóre i wypali się ona materia/ natychmiast i ogień on zgasnie
tá ropá miałá bydź pokármem y paszą tego ogniá podźiemnego/ á to z tey przycżyny. Ogień gdy ma trwáłość z iákiey máteriey; prawdá iest że on żarzy się y płomień więtszy wydaie/ y goratszym się zstáie kiedy ma dostátek materiey: ále przećię by nawięcey miał máteriey od ktoreyby się żarzył/ oney máteriey muśi vbywáć potrosze/ tak dalece że iey nie zostánie nic. Toź podobno będźie y z śiárką y z tym kliiem poki będźie zstáwáć śiárki/ poty też y on ogień będźie trwał/ y potyż y ćieplicżne ono ćiepło wody w sobie będą mieć: iáko skoro wygore y wypali się oná máteria/ nátychmiast y ogień on zgásnie
Skrót tekstu: SykstCiepl
Strona: 113.
Tytuł:
O cieplicach we Skle ksiąg troje
Autor:
Erazm Sykstus
Drukarnia:
Krzysztof Wolbramczyk
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1617
Data wydania (nie wcześniej niż):
1617
Data wydania (nie później niż):
1617
/ jako wy o Modlitwach w Łożnicy/ ale Autorów poważnych wam przytaczam. Jeszczeć to póki lata łode/ kiedy mniej o wszytko człek uważa/ kiedy pożywić się lub w Wojsku lub u Dworu możesz/ i jako mówią z groszem się układziesz/ a ze dwiema wstaniesz: Ale podźmy jedno dalej/ kiedyć już ubywać sił pocznie/ kiedy razy owe w[...] Marsowym albo w Wenerycznym polu nabyte/ odzywać się poczną w kościach/ w ten czz się trochę a już po czasie reflektujesz. Tym czasem lata jak idą tak idą któż potym na starość koło kaliki chodzić będzie: to na koniec do Szpitala w Tykoczynie: zechceszli się też
/ iáko wy o Modlitwach w Lożnicy/ ále Authorow poważnych wam przytáczam. Ieszczeć to poki látá łode/ kiedy mniey o wszytko człek uważa/ kiedy pożywić się lub w Woysku lub u Dworu możesz/ y iáko mowią z groszem się ukłádźiesz/ á ze dwiemá wstániesz: Ale podźmy iedno dáley/ kiedyć iusz ubywáć śił pocznie/ kiedy rázy owe w[...] Mársowym albo w Venerycznym polu nabyte/ odzywáć się poczną w kośćiách/ w ten czs się trochę á iusz po czásie reflektuiesz. Tym czásem látá iák idą ták idą ktosz potym ná stárość koło kaliki chodźić będźie: to ná koniec do Szpitala w Tykoczynie: zechceszli się tesz
Skrót tekstu: GorzWol
Strona: 58
Tytuł:
Gorzka wolność młodzieńska
Autor:
Andrzej Żydowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1670 a 1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1700
nie może i raz się to nadało panu kanclerzowi, choć inaczej pan kanclerz szedł i czegoś inszego chciał, a przecię poznali ludzie, że go prywata uwodzieîa, bo na jednym sejmie oburzywszy się tak ostrze przeciwko królowi, na drugim w kilku niedziel wszystkiego z wielkiem pochlebstwem pozwolił z podziwieniem ludzkim, i zaraz poczęło mu też ubywać rozumienia, że to nie z miłości ojczyzny czynił. Panu Wojewodzie zaś, aby miał się nadać ten hy-*
steron proteron, wątpię. Tak zowię dlatego, że pan kanclerz jeździł z Lublina do Jędrzejowa, a on z Stężyce do Lublina. Widzę, ja widzę coś barzo złego, co pan Wojewoda tym swym niepotrzebnym
nie może i raz się to nadało panu kanclerzowi, choć inaczej pan kanclerz szedł i czegoś inszego chciał, a przecię poznali ludzie, że go prywata uwodzieîa, bo na jednym sejmie oburzywszy się tak ostrze przeciwko królowi, na drugim w kilku niedziel wszystkiego z wielkiem pochlebstwem pozwolił z podziwieniem ludzkim, i zaraz poczęło mu też ubywać rozumienia, że to nie z miłości ojczyzny czynił. Panu Wojewodzie zaś, aby miał się nadać ten hy-*
steron proteron, wątpię. Tak zowię dlatego, że pan kanclerz jeździł z Lublina do Jędrzejowa, a on z Stężyce do Lublina. Widzę, ja widzę coś barzo złego, co pan Wojewoda tym swym niepotrzebnym
Skrót tekstu: DeklPisCz_II
Strona: 323
Tytuł:
Deklaracya pisma pana Wojewody krakowskiego, w Stężycy miedzy ludzie podanego
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1606
Data wydania (nie wcześniej niż):
1606
Data wydania (nie później niż):
1606
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
na komendzie grzecznego kapitana szlachcica Duńskiego, z ludźmi nowo zaciąznemi. Bo taki był ordynans że zaraz za nami gdzieśmy weszli z Wojskiem, oficerowie króla Duńskiego werbowali i tymi ludźmi osadzono Fortece które się Dostawały wzion jednak Wojewoda sobie sto Szwedów dobrych i pomieszał ich między dragoniją w nagrodę tych co przecię tu i owdzie musiało ich ubywać jako to zwyczajnie gdzie drwa rąbią tam trzaski padają. Potym wróciło się wojsko do swoich kwater już się nazad w statkach przewoząc jako tedy ten Rok pięknie się skończył wzięciem koldynka z dobrą sławą tak i ten nowy dosyć się w fortunie zaczął wzięciem tak gloriose tej Insuły ALIEN Juzesmy potym posiedzieli kilka niedziel spokojnie. Poszlismy potym pod
na kommendzie grzecznego kapitana szlachcica Dunskiego, z ludzmi nowo zaciąznemi. Bo taki był ordynans że zaraz za nami gdziesmy weszli z Woyskięm, officerowie krola Dunskiego werbowali y tymi ludzmi osadzono Fortece ktore się Dostawały wzion iednak Woiewoda sobie sto Szwedow dobrych y pomięszał ich między dragoniią w nagrodę tych co przecię tu y owdzie musiało ich ubywać iako to zwyczaynie gdzie drwa rąbią tam trzaski padaią. Potym wrociło się woysko do swoich kwater iuż się nazad w statkach przewoząc iako tedy ten Rok pięknie się skonczył wzięcięm koldynka z dobrą sławą tak y ten nowy dosyc się w fortunie zaczął wzięcięm tak gloriose tey Insuły ALIEN Iuzesmy potym posiedzieli kilka niedziel spokoynie. Poszlismy potym pod
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 62
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
żywioły, dla siebie i kompanów miłych. T. Których kompanów? B. Ognia, Powietrza, Wody, Ziemie. T. Ta to kompania, ta nie owa, z którąś Wmść zwykł był siadać nabakrze i stymbosku, z młodszych lat swoich. B. Posileni oną essnecją piątą juzwięcej ustawać nie możem ani ubywać nas będzie. Więc Demogergenes postrzegszy czas wyjazdu, mojego z pomieszanej breły, uderzyłfatalnym swym palcatem w gruby ogrom Chaosa, rozrywając go na cztery smaty, gdzie każdy mój kompan wedla woli twej, obrał sobie rezydencją wczesną, mnie przypadła fantasia z Ksiemią zostać w kommpaniej tu nisko, na której trujmfy odprawuje żyjąc, wszak obaczysz
żywioły, dla śiebie y kompanow miłych. T. Ktorych kompanow? B. Ogniá, Powietrzá, Wody, Ziemie. T. Tá to kompánia, tá nie owá, z ktorąś Wmść zwykł był śiádáć nábákrze y stymbosku, z młodszych lat swoich. B. Pośileni oną essnetią piątą iuzwięcey vstáwáć nie możem áni vbywáć nas będźie. Więc Demogergenes postrzegszy czás wyiázdu, moiego z pomięszáney breły, vderzyłfátálnym swym pálcatem w gruby ogrom Cháosá, rozrywáiąc go ná cztery smáty, gdźie káżdy moy kompan wedla woli twey, obrał sobie residentią wczesną, mnie przypádłá phántásia z Xiemią zostáć w kõmpániey tu nisko, ná ktorey truymfy odpráwuie żyiąc, wszák obaczysz
Skrót tekstu: AndPiekBoh
Strona: 78
Tytuł:
Bohatyr straszny
Autor:
Francesco Andreini
Tłumacz:
Krzysztof Piekarski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
dialogi
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
pierunami kometami, gradami, dżdżami, aż do ustąpienia onych wód w pospolitym ruszeniu następujących na granice ziemskie, na której ex putredine urosźczonemu, koniecznie a prawie cudownie i długiemu i miązszemu wiekowi, uciąłem; jako więc gęsi ucinają szyję które się tam najdują bestie. T. Panie mój, ponieważ Wmści nie mogło ubywać, ponieważ ś Wmść nie mógł umrzeć, z ginąć, ani się zalać. obzarszy się piątej esencji z piątego żywiołu wydystillowanej, toś mógł wybornie, bez wselakiego niebezpieczeń- stwa, zostawać w pośrzodku istory; istotnego potopu rozkazując sobie raz do żółtej juchy, raz do rosołu, czasem z Węgierska zgotować do tego do owego
pierunámi kometami, grádámi, dzdzámi, áż do vstąpienia onych wod w pospolitym ruszeniu nástępuiących ná gránice źiemskie, ná ktorey ex putredine vrosźczonemu, koniecznie á práwie cudownie y długiemu y miązszemu wiekowi, vćiąłem; iáko więc gęśi vćináią szyię ktore się tám náyduią bestie. T. Pánie moy, ponieważ Wmśći nie mogło vbywáć, ponieważ ś Wmść nie mogł vmrzeć, z ginąć, áni się zálać. obzárszy się piątey essentiey z piątego żywiołu wydistillowáney, toś mogł wybornie, bez wselákiego niebeśpieczeń- stwá, zostawáć w pośrzodku istory; istotnego potopu roskázuiąc sobie raz do zołtey iuchy, raz do rosołu, czásem z Węgierská zgotowáć do tego do owego
Skrót tekstu: AndPiekBoh
Strona: 78
Tytuł:
Bohatyr straszny
Autor:
Francesco Andreini
Tłumacz:
Krzysztof Piekarski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
dialogi
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
naszę, to zacne królestwo nasze zgubią, swoję pobożność, auctoritatem, raczej pożytki szerząc. Widziemy Szwecją, która miała być akcesją temu królestwu, Inflanty, Prusy, pokój domowy, związek inter cives jako upiastowali i piastują. Sami i nad swą własną prywatą zmiłowaćby się mieli, bo tej jem temi mieszaninami ubywa i ubywać będzie; straciwszy tu wczasy swoje i intraty, niech się ich w Rzymie nie spodziewają. Strzeż Boże więtszego i gorętszego miedzy sobą zapędu: dopieroż nie tylko peregrinis consiliis, ale i fascibus wrota otworzemy do siebie! Rzesza tak wiela obraz i respektów swych mając, rzuci się na to et in quaerendo et in tuendo
naszę, to zacne królestwo nasze zgubią, swoję pobożność, auctoritatem, raczej pożytki szerząc. Widziemy Szwecyą, która miała być akcesyą temu królestwu, Inflanty, Prusy, pokój domowy, związek inter cives jako upiastowali i piastują. Sami i nad swą własną prywatą zmiłowaćby się mieli, bo tej jem temi mieszaninami ubywa i ubywać będzie; straciwszy tu wczasy swoje i intraty, niech się ich w Rzymie nie spodziewają. Strzeż Boże więtszego i gorętszego miedzy sobą zapędu: dopieroż nie telko peregrinis consiliis, ale i fascibus wrota otworzemy do siebie! Rzesza tak wiela obraz i respektów swych mając, rzuci się na to et in quaerendo et in tuendo
Skrót tekstu: CollatioCz_III
Strona: 119
Tytuł:
Collatio tego wszystkiego, co na rokoszu i w Wiślicy zawarto
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1606
Data wydania (nie wcześniej niż):
1606
Data wydania (nie później niż):
1606
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
z królów perskich powiedano, że na dobro poddanych swoich ręce chciwości swej barzo był wyciągnął, i wielkie krzywdy i bezprawia im czynił, tak, iż poddani już więcej złości jego znosić nie mogąc, po świecie się rozbiegali, domy swe opuściwszy, do arabskiej ziemie pouchodzili. Gdy tedy w królestwie poddanych mało zostało, bogactw ubywać a ubóztwo się mnożyć poczęło, skarb królewski też (bo nie było niskąd dochodu) zubożał. Czego gdy okoliczni nieprzyjaciele postrzegli, zewsząd się gotować poczęli.
Pomsta nad takim każdym wiesza się gotowa, Który dla swej ochrony żołnierza nie chowa. Wojskiem monarcha srogi, wojsko państwy włada; Kto go mogąc, żałuje chować,
z królów perskich powiedano, że na dobro poddanych swoich ręce chciwości swéj barzo był wyciągnął, i wielkie krzywdy i bezprawia im czynił, tak, iż poddani już więcéj złości jego znosić nie mogąc, po świecie się rozbiegali, domy swe opuściwszy, do arabskiéj ziemie pouchodzili. Gdy tedy w królestwie poddanych mało zostało, bogactw ubywać a ubóztwo się mnożyć poczęło, skarb królewski też (bo nie było nizkąd dochodu) zubożał. Czego gdy okoliczni nieprzyjaciele postrzegli, zewsząd się gotować poczęli.
Pomsta nad takim każdym wiesza się gotowa, Który dla swéj ochrony żołnierza nie chowa. Wojskiem monarcha srogi, wojsko państwy włada; Kto go mogąc, żałuje chować,
Skrót tekstu: SaadiOtwSGul
Strona: 25
Tytuł:
Giulistan to jest ogród różany
Autor:
Saadi
Tłumacz:
Samuel Otwinowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1610 a 1625
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1625
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
I. Janicki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Świdzińscy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1879
, nigdy niewyrownają jednemu angułowi (LUF) prostościennemu, by namniejszemu między dwiema prostymi liniami (LV, UF,) zawartemu.
Ponieważ z Własności poprzedzającej zangułu zetknienia linia prosta nie może być wyprowadzona; któraby się w cyrkule nie utopiła. WŁANOSC LI. Może angułu pewnego bez końca przybywać, a drugiego bez końca ubywać, a przecię przybywanie pierwszego, będzie zawsze mniejsze nad zmniejszenie drugiego. Claujus eks Cardano 16. tertii Euclidys. TAki jest w figgurze poprzedzającej, anguł zetknienia LUT, którego zwiększenie mniejszymi cyrkułami, nigdy nie dojdzie zmniejszenia angułu prostościennego LUF. WŁASNOSC LII. Może być przeście od mniejszej wielkości do większej: albo od większej do
, nigdy niewyrownáią iednemu ángułowi (LVF) prostośćiennemu, by namnieyszemu między dwiemá prostymi liniiámi (LV, VF,) záwártemu.
POnieẃaż z Własnośći poprzedzáiącey zángułu zetknienia liniia prosta nie może bydź wyprowádzona; ktoraby się ẃ cyrkule nie vtopiłá. WŁANOSC LI. Może ángułu pewnego bez końcá przybywáć, á drugiego bez końcá vbywáć, á przećię przybywánie pierwszego, będżie záwsze mnieysze nád zmnieyszęnie drugiego. Clauius ex Cardano 16. tertii Euclidis. TAki iest w figgurze poprzedzaiącey, ánguł zetknienia LVT, ktorego zwiększenie mnieyszymi cyrkułámi, nigdy nie doydźie zmnieyszęnia ángułu prostościennego LVF. WŁASNOSC LII. Może bydź prześćie od mnieyszey wielkośći do większey: álbo od większey do
Skrót tekstu: SolGeom_I
Strona: 244
Tytuł:
Geometra polski cz. 1
Autor:
Stanisław Solski
Drukarnia:
Jerzy i Mikołaj Schedlowie
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
matematyka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1683
Data wydania (nie wcześniej niż):
1683
Data wydania (nie później niż):
1683
przyczyną/ iż słońce od którego miesiąc bierze swoję moc/ odsadza się w swym biegu od miesiąca na 12. gradusów/ i na 21. minut. Drudzy to przypisują dwojakiemu obrotowi przeciwnemu miesięcznemu. Księgi pierwsze.
Nie jest też i to tak doskonale prawdziwa/ aby przybywać morza miało 6. godzin/ a tyle drugie ubywać: abowiem to przytrafia się różnie/ wedle różnej sposobności położenia miejsc: gdyż w krainie Gineej/ Oceanu przybywa przez 4. a ubywa zaś przez 8. godzin: u Bordeo przybywa go przez 7. a ubywa przez 5. godzin. A te i insze różnice przystępowania i ustępowania tego/ pochodzą z różnych przyczyn.
przyczyną/ iż słońce od ktorego mieśiąc bierze swoię moc/ odsadza się w swym biegu od mieśiącá ná 12. gradusow/ y ná 21. minut. Drudzy to przypisuią dwoiákiemu obrotowi przećiwnemu mieśięcznemu. Kśięgi pierwsze.
Nie iest też y to ták doskonále prawdźiwa/ áby przybywáć morzá miáło 6. godźin/ á tyle drugie vbywáć: ábowiem to przytráfia się roznie/ wedle rozney sposobnośći położenia mieysc: gdyż w kráinie Gineey/ Oceanu przybywa przez 4. á vbywa záś przez 8. godźin: v Bordeo przybywa go przez 7. á vbywa przez 5. godźin. A te y insze rożnice przystępowánia y vstępowánia tego/ pochodzą z roznych przyczyn.
Skrót tekstu: BotŁęczRel_II
Strona: 13
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. II
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Drukarnia:
Mikołaj Lob
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609