rano jutro szykiem Wyniść mają umówi, tym czasem z-Iezykiem Ktoś przybieży, i rumor gruchnie podejrzany, Ze w-kilku Nieprzyjaciel milach już widziany Zmierza ku Obozowi o czym Gdeszyńskiemu, Meżowi w-tych odwagach przed laty Wielkiemu, Król podjechać rozkaże; i dojść pewnej rzeczy. Który bliższe około zbiezawszy posieczy, I knieje i uchody, kiedy nijakiego Tropu postrzec nie może Nieprzyjacielskiego, Nazad się w-tym powróci. Król jednak przeczuje Noc te wszytke, i co skąd chrośnie upatruje. Pod Zborowem ustanowi Obóz. Aparament jego. Część TRZECIA I Wojskowa mowa. WOJNY DOMOWY PIERWSZEJ Część TRZECIA Rumor o nieprzyjacielu Gdeszyński podjezdza ale mało sprawi.
Zaczym dzień sam
rano iutro szykiem Wyniść maią umowi, tym czásem z-Iezykiem Ktoś przybieży, i rumor gruchnie podeyrzány, Ze w-kilku Nieprzyiaćiel milach iuż widźiány Zmierza ku Obozowi o czym Gdeszynskiemu, Meżowi w-tych odwagach przed láty Wielkiemu, Krol podiechać roskaże; i doyść pewney rzeczy. Ktory bliższe około zbiezawszy posieczy, I knieie i uchody, kiedy niiakiego Tropu postrzedz nie może Nieprzyiacielskiego, Názad sie w-tym powroći. Krol iednak przeczuie Noc te wszytke, i co zkąd chrośnie upatruie. Pod Zborowem ustanowi Oboz. Appárámẽt iego. CZESC TRZECIA I Woyskowa mowa. WOYNY DOMOWY PIERWSZEY CZESC TRZECIA Rumor o nieprzyiaćielu Gdeszynski podiezdza ale mało sprawi.
Záczym dźień sam
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 82
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
zaraz Rozkazano dobywać z Hetmańską Piechotą. Ale się też unioźszy i drudzy ochotą Z-podlekczejszych Chorągwi, konie porzucają, I zewsząd go, jakoby wilka ohukają Zamknionego w-oborze. Przecież on nie dawa Ręku jeszcze. Zaczym też ciemna noc nastawa. Kiedy pod jej zasłoną widząc być zginione Rzeczy swoje, i Straże wszedy zastąpione Przy uchodach około, i ogniach palojch, Uciec wszytkim nie broni. Sam oprócz zgubionych Przednich Wodzów i Znaków, których sto Królowi I wszytkiemu na on czas bliźszemu Sejmowi Prezentował Radziwieł, w-głowę postrzelony, I tylkoż do Obozu żywo przyniesiony Duszę tamże wypienił. Nie jednakże i tą W-tak niezmiernym Howadzie klęską znakomitą
zaraz Rozkazano dobywáć z Hetmańską Piechotą. Ale się też unioźszy i drudzy ochotą Z-podlekczeyszych Chorągwi, konie porzucaią, I zewsząd go, iakoby wilka ohukaią Zamknionego w-oborze. Przećież on nie dawa Ręku ieszcze. Záczym też ćiemna noc nastawa. Kiedy pod iey zasłoną widząc bydź zginione Rzeczy swoie, i Straże wszedy zastąpione Przy uchodach około, i ogniach paloych, Ućiec wszytkim nie broni. Sam oprocz zgubionych Przednich Wodzow i Znakow, ktorych sto Krolowi I wszytkiemu na on czas bliźszemu Seymowi Prezentował Radźiwieł, w-głowę postrzelony, I tylkoż do Obozu żywo przyniesiony Duszę tamże wypienił. Nie iednakże i tą W-tak niezmiernym Howádźie klęską znakomitą
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 103
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
że testamencie na obligach będące wyrażone, przez czas półtrzecia roku od daty testamentu do daty śmierci swojej sam poodbierał i wszystkim to wiadomo było nam braci. Za czym o to kwestia żadna nie była. Potem całej substancji swojej cztery schedy, alias działy na nas czterech swoich synów uczynił.
Dla mnie Rasnę z Wojnówką i z uchodami w Puszczy Białowieskiej, Rohacze, sumę zastawną na Czemerach i gotowej sumy 2000 kilkaset zł pol. naznaczył, a drugie trzy działy do wolnego między trzema synami obrania zostawił. Tylko przydał życząc, aby się dobra płockie pułkownikowi bratu memu, jako mającemu kredyt w województwie płockim, dostały.
Według notacji ojca naszego, znaleźliśmy
że testamencie na obligach będące wyrażone, przez czas półtrzecia roku od daty testamentu do daty śmierci swojej sam poodbierał i wszystkim to wiadomo było nam braci. Za czym o to kwestia żadna nie była. Potem całej substancji swojej cztery schedy, alias działy na nas czterech swoich synów uczynił.
Dla mnie Rasnę z Wojnówką i z uchodami w Puszczy Białowieskiej, Rohacze, sumę zastawną na Czemerach i gotowej sumy 2000 kilkaset zł pol. naznaczył, a drugie trzy działy do wolnego między trzema synami obrania zostawił. Tylko przydał życząc, aby się dobra płockie pułkownikowi bratu memu, jako mającemu kredyt w województwie płockim, dostały.
Według notacji ojca naszego, znaleźliśmy
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 404
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
surowe wilgotnośćo pomnożą nadchodzi oczu i wszytkiego ciała puchlina/ trudne chodzenie/ ciężki oddech/ kaszel suchy/ gorączka mała: rzadkoć to wprawdzie bywa/ ale mianowicie przed czwartym Księżyczem/ wtąż jako i z żołądka przypadki/ jedno w trzecim Księżycu/ dla tego też boleści żołądkowe/ w te puchliny się obracają/ abo iż miesięcznych uchodów/ więcej niż przez jeden Księżyc przedtym nie miewała/ a wątroba dla niestrawności częstej osłabiona. Puchliny te nożne/ i sine nabrzmiałe żeły na goleniach brzemiennych/ mniej są ciężkie nad insze/ abowiem choroby/ którym afekty przyrodzone okazją podają/ nie tak są niebezpieczne/ i w nich pomocy wyglądać w zlężeniu/ gdzie zwykły bez
surowe wilgotnośćo pomnożą nádchodźi oczu y wszytkiego ćiáła puchliná/ trudne chodzenie/ ćięszki oddech/ kászel suchy/ gorączká máła: rzadkoć to wprawdźie bywa/ ále miánowićie przed czwártym Kśiężyczem/ wtąż iáko y z żołądka przypadki/ iedno w trzećim Kśiężycu/ dla tego też boleśći żołądkowe/ w te puchliny się obracáią/ ábo iż mieśięcznych vchodow/ więcey niż przez ieden Kśiężyc przedtym nie miewáłá/ á wątrobá dla niestráwnośći częstey osłábiona. Puchliny te nożne/ y śine nábrzmiáłe żeły ná goleniach brzemiennych/ mniey są ćiężkie nád insze/ ábowiem choroby/ ktorym áffekty przyrodzone okázyą podáią/ nie ták są niebespieczne/ y w nich pomocy wyglądáć w zlężeniu/ gdźie zwykły bez
Skrót tekstu: CiachPrzyp
Strona: E
Tytuł:
O przypadkach białychgłów brzemiennych
Autor:
Piotr Ciachowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
poradniki, traktaty
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1624
Data wydania (nie wcześniej niż):
1624
Data wydania (nie później niż):
1624
Póki złotoruche Dzień z morza ochyniony światło swe rozwinie/ Skąd na jednej wesołej ujżrzą się równinie/ I tu starzec. Otożeś minęła te wszytkie Zabiegi Cyklopowe/ i chachmeci brzydkie/ Podźże zatym szczęśliwie. Ja wrócić się muszę Do dom nazad. Pasą tu niedaleko tuszę Trzody swoje Pasterze/ którzy lepiej wiedzą Pustyń tych tu uchody/ i cić dopowiedzą Gdzie się dalej obrócisz. Ty uczynność moję Wdzięcznie przyjmij. Tak w drogę Paskwalina swoję Pójdzie znowuż jedyna/ nikogo nie mając Wodzem więcej/ a i tu/ i owdzie rzucając Oczy błędne po stronach/ skądli się co ruszy/ Lubo chrośnie jaszczurka/ lubo list ukruszy/ Od wiatru kołysany/
Poki złotoruche Dzien z morza ochyniony swiátło swe rozwinie/ Zkąd ná iedney wesołey vyżrzą się rowninie/ Y tu stárzec. Otożeś minęłá te wszytkie Zabiegi Cyklopowe/ y cháchmeci brzydkie/ Podźże zátym szczęśliwie. Ia wrocić się muszę Do dom názad. Pásą tu niedáleko tuszę Trzody swoie Pásterze/ ktorzy lepiey wiedzą Pustyń tych tu vchody/ y cić dopowiedzą Gdzie się dáley obrocisz. Ty vczynność moię Wdzięcznie przyimiy. Ták w drogę Pásqualina swoię Poydzie znowuż iedyna/ nikogo nie máiąc Wodzem więcey/ á y tu/ y owdzie rzucáiąc Oczy błędne po stronách/ zkądli się co ruszy/ Lubo chrośnie iászczurká/ lubo list vkruszy/ Od wiátru kołysány/
Skrót tekstu: TwarSPas
Strona: 56
Tytuł:
Nadobna Paskwalina
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1701
Data wydania (nie wcześniej niż):
1701
Data wydania (nie później niż):
1701
od tamtej co idzie do Rosseto/ nie daleko od morza wpada w jedno wielkie jezioro/ które czyni morzem/ rozchodząc się po ziemi: przeto dla pomieszania wody słodkiej z słoną/ schodzi się tak wiele do niego głowaczów/ i rozmaitych ryb/ iż posoliwszy je/ nabierają ich po całych okrętach. Oprócz tych odnóg i uchodów samoródnych/ gdyż tak droga jest woda Nilowa/ iż z niej a z słońca idzie wszytko dobre Egiptowi; widzieć tam inszych bez liczby przemysłem porobionych odnóg z niego wziętych. Miedzy inszemi jest tam jedna/ która poczynając się pod Fuą/ idzie aż do przekopów Aleksandryjskich/ a potym kamiennemi rurami puszcza się do morza podle starego
od támtey co idźie do Rosseto/ nie dáleko od morzá wpada w iedno wielkie ieźioro/ ktore czyni morzem/ rozchodząc się po źiemi: przeto dla pomieszánia wody słodkiey z słoną/ schodźi się ták wiele do niego głowaczow/ y rozmáitych ryb/ iż posoliwszy ie/ nábieráią ich po cáłych okrętách. Oprocz tych odnog y vchodow sámorodnych/ gdyż ták droga iest wodá Nilowa/ iż z niey á z słońcá idźie wszytko dobre Egyptowi; widźieć tám inszych bez liczby przemysłem porobionych odnog z niego wźiętych. Miedzy inszemi iest tám iedná/ ktora poczynáiąc się pod Fuą/ idźie áż do przekopow Alexándriyskich/ á potym kámiennemi rurámi puscza się do morzá podle stárego
Skrót tekstu: BotŁęczRel_I
Strona: 214
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. I
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
; Na którą, skoro wpadli, z portu poszli nagle, Na wodę wiosła, na wiatr wyciągnąwszy żagle.
XCVI.
Wszytko miasto angielskie książę i przedmieście Przebieżał aż do morza; ale i po mieście I w porcie wszytkie próżne ulice zostały: Niewiasty się pokryły i pouciekały. Beły i te, co z wielkiej bojaźni uchody Obracały w plugawe miejsca i wychody; Drugie się wpław na morze głębokie puściły, Nie wiedząc, gdzie się podzieć i w niem się topiły.
XCVII.
Astolf, jako się było rzekło między niemi, Spodziewał się u portu potrafić z swojemi. Około siebie wszędzie wkoło upatruje, Ale brzeg tylko pusty, bez ludzi najduje
; Na którą, skoro wpadli, z portu poszli nagle, Na wodę wiosła, na wiatr wyciągnąwszy żagle.
XCVI.
Wszytko miasto angielskie książę i przedmieście Przebieżał aż do morza; ale i po mieście I w porcie wszytkie próżne ulice zostały: Niewiasty się pokryły i pouciekały. Beły i te, co z wielkiej bojaźni uchody Obracały w plugawe miejsca i wychody; Drugie się wpław na morze głębokie puściły, Nie wiedząc, gdzie się podzieć i w niem się topiły.
XCVII.
Astolf, jako się było rzekło między niemi, Spodziewał się u portu potrafić z swojemi. Około siebie wszędzie wkoło upatruje, Ale brzeg tylko pusty, bez ludzi najduje
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 137
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
temu nie z twarzą modrawą/ Acis był. i tak było: w zdrój się Acis zmienił Ani starodawnego przemianku odmienił. Skończyła Galatea. Precz się rozwijają Nereidy/ i po swych wodach upływają. Scyla hatra: wodom się bo poufać boi Gdzie lub przechadzki goło po piaskowi stroi/ Lub morskich wód tajemne zważywszy uchody Studzona swe w nich członki płocze dla ochłody. Oto pródląc bałwany morza głębokiego/ Nowy mięszkanie Glaukus świeżo z ciała swego W Ewbojskiej Antedonie wyjęt następuje/ I miłością zajźrzanej dziewki się zajmuje. gdzie którekolwiek słowa trzyma jego zdanie Ważne na zawściąg panny/ zdobywa się na nie. Ta uchodzić/ i z strachu w ukwapliwym biegu
temu nie z twarzą modráwą/ Acis był. y ták było: w zdroy się Acis zmienił Ani stárodawnego przemiánku odmienił. Skończyłá Gálátea. Precz się rozwiiáią Nereidy/ y po swych wodách vpływáią. Scylá hátrá: wodom się bo poufáć boi Gdźie lub przechadzki goło po piaskowi stroi/ Lub morskich wod táięmne zważywszy vchody Studzona swe w nich członki płocze dla ochłody. Oto prodląc báłwány morzá głębokiego/ Nowy mięszkánie Glaukus świeżo z ćiáłá swego W Ewboyskiey Antedonie wyięt nástępuie/ Y miłośćią záyźrzáney dźiewki się záymuie. gdźie ktorekolwiek słowá trzyma iego zdánie Ważne ná záwsćiąg pánny/ zdobywa się ná nie. Tá vchodźić/ y z stráchu w vkwápliwym biegu
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 344
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
, Gdzie dla większego wierności waloru Ze go w usłudze Rycerstwo nie zdradzi Przysięgą wszyscy; drudzy dla pozoru, Niech się bezpiecznie na ich wierze sadzi Jakby nie oni, co go współ z Cesarzem Beśżtali, zowiąc spolnym Adwersarzem CCV. Stamtąd w Arymin w ozdobnym odwodzie Na pogranicze Francjej się ruszy Świeże zebrawszy Pułki w tym uchodzie Choć z młodych, ale których śmiałość wzruszy Tak znowu równy; znowu strachem bodzie Zbiegą się, co ich odmiana rozpruszy Ze pułki cztery ćwiczonego męża Z zwykłym posiłkiem ściągnie do oręża. CCVI Tyleż w Hiszpanij Lepidus ich liczy Pollio ma dwa, w dalszych Frankach z trzema Plancus partyzant, czeka na granicy, O tych
, Gdzie dla większego wiernośći waloru Ze go w usłudze Rycerstwo nie zdradzi Przysięgą wszyscy; drudzy dla pozoru, Niech się bespiećżnie na ich wierze sadzi Iakby ńie oni, co go wspoł z Cesarzem Beśżtali, zowiąc spolnym Adwersarźem CCV. Ztamtąd w Arymin w ozdobnym odwodzie Na pograńicze Francyey się ruśzy Swieże zebrawszy Pułki w tym uchodzie Choc z młodych, ale ktorych smiałość wzruszy Tak znowu rowny; znowu strachem bodzie Zbiegą się, co ich odmiana rozpruśzy Ze pułki cztery ćwiczonego męża Z zwykłym pośiłkiem śćiągnie do oręża. CCVI Tyleśz w Hiśzpaniy Lepidus ich lićży Pollio ma dwa, w dálśzych Frankach z trzema Plancus partyzant, ćżeka na granicy, O tych
Skrót tekstu: ChrośKon
Strona: 104
Tytuł:
Pharsaliej... kontynuacja
Autor:
Wojciech Stanisław Chrościński
Drukarnia:
Klasztor Oliwski
Miejsce wydania:
Oliwa
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1693
Data wydania (nie wcześniej niż):
1693
Data wydania (nie później niż):
1693
XLIV. Bo któż się już mógł spodziewać zbawienia Kiedy powinni Konsulów skazani I Toranius nie umknął imienia Tasz go przygoda, co i drugich rani Lubo był godzien za to obronienia Ze Opiekunem Cesarz go nie gani, A skoro edykt wydadzą na bramy Warta je zawrze śledząc kąty, jamy. XLV. I wszytkie porty z miejskiemi uchody Błota, kałuże, obbiezy i trzciny Gdziekolwiek mogły jakie być zagrody Ciekając, trzęsąc, do najmniejszej krszyny Spiegają pola, wartują ogrody Co jednej prawie działo się godziny Zaczym i w Mieście i za Miastem wielu W niespodziewanym pobiją fortelu. XLVI. Ten w swej zacności grube wdziawszy stroje Razem z Pospólstwem gdzie może ucieka, Tego
XLIV. Bo ktosz się iuż mogł spodziewać zbawienia Kiedy powinni Konsulow skazani I Toranius nie umknął imienia Tasz go przygoda, co y drugich rani Lubo był godzien za to obronienia Ze Opiekunem Cesarz go nie gani, A skoro edykt wydadzą na bramy Warta ie zawrze sledząc kąty, iamy. XLV. I wszytkie porty z mieyskiemi uchody Błota, kałuże, obbiezy y trzciny Gdziekolwiek mogły iakie być zagrody Ciekaiąc, trzęsąc, do naymnieyszey krszyny Zpiegaią pola, wartuią ogrody Co iedney prawie działo się godziny Zaczym y w Miescie y za Miastem wielu W niespodziewanym pobiią fortelu. XLVI. Ten w swey zacnośći grube wdziawszy stroie Razem z Pospolstwem gdzie może ucieka, Tego
Skrót tekstu: ChrośKon
Strona: 169
Tytuł:
Pharsaliej... kontynuacja
Autor:
Wojciech Stanisław Chrościński
Drukarnia:
Klasztor Oliwski
Miejsce wydania:
Oliwa
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1693
Data wydania (nie wcześniej niż):
1693
Data wydania (nie później niż):
1693