/ tak jakom wyżej referował/ nabożny Jerodiakon rozumiejąc być omamienie diabelskie/ znowu ją dobrze łańcuchem opasze/ znowu modły pierwsze nad nią powtórzy/ znowu Pana z wysokości i Świętych Patronów do eliberacji i wyswobodzenia tej Panny od czarta przeklętego wzywa/ i odchodzi. Znowu mocą Bożą i Świętych Ojców spada łańcuch on/ znowu Panna uśmiechając się też modły powtarza; ode drzwi Pieczarnych zwróci się Jerodiakon Helizeus/ i toż widząc co i pierwej uwolnienie/ dzięki Panu/ który ziemia/ i tym co na niej ugundował władnie/ uczyniwszy /wywiódł ją zdrową w Sobotę/ i Matce oddał. Ta uweseliwszy się/ osobliwie spowiedź odprawuje z wyzwoloną/ i w Niedzielny dzień
/ ták iákom wyżey referował/ nabożny Ierodiákon rozumieiąc bydź omamienie dyabelskie/ znowu ią dobrze łáncuchem opasze/ znowu modły pierwsze nád nią powtorzy/ znowu Páná z wysokośći y Swiętych Pátronow do eliberátiey y wyswobodzenia tey Pánny od czártá przeklętego wzywa/ y odchodźi. Znowu mocą Bożą y Swiętych Oycow spada łáncuch on/ znowu Pánná vśmiecháiąc się też modły powtarza; ode drzwi Pieczárnych zwroći się Ierodiákon Helizeus/ y toż widząc co y pierwey vwolnienie/ dzięki Pánu/ ktory źiemia/ y tym co ná niey vgundował władnie/ vczyniwszy /wywiodł ią zdrową w Sobotę/ y Mátce oddał. Tá vweseliwszy się/ osobliwie spowiedź odpráwuie z wyzwoloną/ y w Niedźielny dźien
Skrót tekstu: KalCuda
Strona: 184.
Tytuł:
Teratourgema lubo cuda
Autor:
Atanazy Kalnofojski
Drukarnia:
Drukarnia Kijowopieczerska
Miejsce wydania:
Kijów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
publicznie przed nim o ich fałszywe oskarżenia konwinkować, ale jako pan spokojny, nie pozwolił mi tego, upewniając, że doskonale ich złość widzi.
Tandem poszedł na ufundowanie roczków, na których, gdy
Wieszczycki po przysiędze swojej miał mowę stylem jezuickim, dosyć, że tak rzekę, śmiesznym, kanclerz w zupełnej i dawnej poufałości uśmiechał się do mnie. Postrzegli to moi adwersarze i starali się, aby sama kanclerzyna, multum valens u męża, była mi implacabilis, aż tedy w półtora roku moja niewinność odkryła się. Ja zaś różnych nazażywawszy do przebłagania kanclerza instancji, gdy zdesperowałem o przeproszeniu jego, a będąc barzo łagodnie pociągany do księcia Czartoryskiego, naówczas
publicznie przed nim o ich fałszywe oskarżenia konwinkować, ale jako pan spokojny, nie pozwolił mi tego, upewniając, że doskonale ich złość widzi.
Tandem poszedł na ufundowanie roczków, na których, gdy
Wieszczycki po przysiędze swojej miał mowę stylem jezuickim, dosyć, że tak rzekę, śmiesznym, kanclerz w zupełnej i dawnej poufałości uśmiechał się do mnie. Postrzegli to moi adwersarze i starali się, aby sama kanclerzyna, multum valens u męża, była mi implacabilis, aż tedy w półtora roku moja niewinność odkryła się. Ja zaś różnych nazażywawszy do przebłagania kanclerza instancji, gdy zdesperowałem o przeproszeniu jego, a będąc barzo łagodnie pociągany do księcia Czartoryskiego, naówczas
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 248
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
”, i opowiedział przed Zboińskim dane mi francuskie pieniądze, a już wtenczas między Broglio, posłem francuskim, a grafem Brylem, pierwszym ministrem królewskim, żwawe dysensje były. Zboiński był addictus dworowi, tylko że mój przyjaciel.
Zjechaliśmy się tegoż dnia z Zboińskim na pokojach królewskich. Zboiński, obaczywszy mnie, począł się uśmiechać. Ja uważając, że Zboiński bez przyczyny uśmiechać się nie może, pro-
siłem go, aby mi powiedział, czego się uśmiecha. Na resztę Zboiński powiedział mi o pieniądzach francuskich wziętych przeze mnie i że dobrze mi jest mieć prawo z księciem kanclerzem lit., kiedy stąd mam profit. Nie zapierałem się przed Zboińskim
”, i opowiedział przed Zboińskim dane mi francuskie pieniądze, a już wtenczas między Broglio, posłem francuskim, a grafem Brylem, pierwszym ministrem królewskim, żwawe dysensje były. Zboiński był addictus dworowi, tylko że mój przyjaciel.
Zjechaliśmy się tegoż dnia z Zboińskim na pokojach królewskich. Zboiński, obaczywszy mnie, począł się uśmiechać. Ja uważając, że Zboiński bez przyczyny uśmiechać się nie może, pro-
siłem go, aby mi powiedział, czego się uśmiecha. Na resztę Zboiński powiedział mi o pieniądzach francuskich wziętych przeze mnie i że dobrze mi jest mieć prawo z księciem kanclerzem lit., kiedy stąd mam profit. Nie zapierałem się przed Zboińskim
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 740
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
, a już wtenczas między Broglio, posłem francuskim, a grafem Brylem, pierwszym ministrem królewskim, żwawe dysensje były. Zboiński był addictus dworowi, tylko że mój przyjaciel.
Zjechaliśmy się tegoż dnia z Zboińskim na pokojach królewskich. Zboiński, obaczywszy mnie, począł się uśmiechać. Ja uważając, że Zboiński bez przyczyny uśmiechać się nie może, pro-
siłem go, aby mi powiedział, czego się uśmiecha. Na resztę Zboiński powiedział mi o pieniądzach francuskich wziętych przeze mnie i że dobrze mi jest mieć prawo z księciem kanclerzem lit., kiedy stąd mam profit. Nie zapierałem się przed Zboińskim tych pieniędzy i mocno mu to remonstrowałem, że
, a już wtenczas między Broglio, posłem francuskim, a grafem Brylem, pierwszym ministrem królewskim, żwawe dysensje były. Zboiński był addictus dworowi, tylko że mój przyjaciel.
Zjechaliśmy się tegoż dnia z Zboińskim na pokojach królewskich. Zboiński, obaczywszy mnie, począł się uśmiechać. Ja uważając, że Zboiński bez przyczyny uśmiechać się nie może, pro-
siłem go, aby mi powiedział, czego się uśmiecha. Na resztę Zboiński powiedział mi o pieniądzach francuskich wziętych przeze mnie i że dobrze mi jest mieć prawo z księciem kanclerzem lit., kiedy stąd mam profit. Nie zapierałem się przed Zboińskim tych pieniędzy i mocno mu to remonstrowałem, że
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 740
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
pierwszym ministrem królewskim, żwawe dysensje były. Zboiński był addictus dworowi, tylko że mój przyjaciel.
Zjechaliśmy się tegoż dnia z Zboińskim na pokojach królewskich. Zboiński, obaczywszy mnie, począł się uśmiechać. Ja uważając, że Zboiński bez przyczyny uśmiechać się nie może, pro-
siłem go, aby mi powiedział, czego się uśmiecha. Na resztę Zboiński powiedział mi o pieniądzach francuskich wziętych przeze mnie i że dobrze mi jest mieć prawo z księciem kanclerzem lit., kiedy stąd mam profit. Nie zapierałem się przed Zboińskim tych pieniędzy i mocno mu to remonstrowałem, że Broglio, poseł francuski, nie pretendując żadnej ode mnie asekuracji ani żadnej nie
pierwszym ministrem królewskim, żwawe dysensje były. Zboiński był addictus dworowi, tylko że mój przyjaciel.
Zjechaliśmy się tegoż dnia z Zboińskim na pokojach królewskich. Zboiński, obaczywszy mnie, począł się uśmiechać. Ja uważając, że Zboiński bez przyczyny uśmiechać się nie może, pro-
siłem go, aby mi powiedział, czego się uśmiecha. Na resztę Zboiński powiedział mi o pieniądzach francuskich wziętych przeze mnie i że dobrze mi jest mieć prawo z księciem kanclerzem lit., kiedy stąd mam profit. Nie zapierałem się przed Zboińskim tych pieniędzy i mocno mu to remonstrowałem, że Broglio, poseł francuski, nie pretendując żadnej ode mnie asekuracji ani żadnej nie
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 741
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
umieją rozkazować: tak mu powiedział: I owszem dla tego/ iż obywatele tej Rzeczyposp. umieją Panom swym posłuszeństwo czynić. Wiele należy na mądrym Królu: ale też nie mniej na powolnych poddanych: bo upornym ludem nic nie sprawi.
TEKTAMENES gdy go Efory najwyższy Sędziowie Lacedemońscy swym dekretem skazali na gardło/ szedł od sądu uśmiechając się. A gdy mu jeden nieprzyjaciel jego/ za krzywdę to sobie biorąć/ rzekł: A jeszczesz się naśmiewasz z praw Likurgowych? Tak na to odpowiedział: Nic/ ale radem temu: iż taką winę na mnie skazali/ którą zapłacić mogę niukogo nie pożyczając.
HIPPOKRATIDAS, gdy się radził Starosta Kariej/ co
vmieią roskázowáć: ták mu powiedźiał: Y owszem dla tego/ iż obywátele tey Rzecżyposp. vmieią Pánom swym posłuszeństwo cżynić. Wiele należy ná mądrym Krolu: ále też nie mniey ná powolnych poddánych: bo vpornym ludem nic nie spráwi.
TEKTAMENES gdy go Efori naywyższy Sędźiowie Lácedemońscy swym dekretem skazáli ná gárdło/ szedł od sądu vśmiecháiąc się. A gdy mu ieden nieprzyiaćiel iego/ zá krzywdę to sobie biorąć/ rzekł: A ieszcżesz się náśmiewasz z praw Likurgowych? Ták ná to odpowiedźiał: Nic/ ále radem temu: iż táką winę ná mnie skazáli/ ktorą zápłáćić mogę niukogo nie pożycżáiąc.
HIPPOKRATIDAS, gdy się rádźił Stárostá Káriey/ co
Skrót tekstu: BudnyBPow
Strona: 137
Tytuł:
Krotkich a wezłowatych powieści [...] księgi IIII
Autor:
Bieniasz Budny
Drukarnia:
Piotr Blastus Kmita
Miejsce wydania:
Lubcz
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
filozofia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
bogatego kramu/ tam miedzy innemi klejnoty/ ujźrzał swój pas kosztowny i pierścień który Ambroży w Genewie mu był ukradł: Istwan oględując poznał że to pas i pierścień był jego/ i barzo się dziwował temu/ skąd się to tam wzięło. Jął się pytać/ czyjeby to tak piękne a kosztowne klejnoty były? Odpowiedział Ambroży uśmiechając się: Panie mój/ ten kram jest mój/ i te klejnoty są moje/ ale iż widzę mój Panie/ że się waszmości podobają/ proszę abyś je odemnie wdzięcznie przyjął/ abowiem i mnie te klejnoty łacno przyszły/ mam je od jednej nadobnej Paniej z Genewy/ które mi dała na znak miłości swej przeciwko
bogátego kramu/ tám miedzy innemi kleynoty/ vyźrzał swoy pás kosztowny y pierśćień ktory Ambroży w Genewie mu był vkradł: Istwan oględuiąc poznał że to pás y pierśćień był iego/ y bárzo się dźiwował temu/ skąd się to tám wźięło. Iął się pytáć/ cżyieby to ták piękne á kosztowne kleynoty były? Odpowiedźiał Ambroży vśmiecháiąc się: Pánie moy/ ten kram iest moy/ y te kleynoty są moie/ ále iż widzę moy Pánie/ że się wászmośći podobáią/ proszę ábyś ie odemnie wdźięcżnie przyiął/ ábowiem y mnie te kleynoty łácno przyszły/ mam ie od iedney nadobney Pániey z Genewy/ ktore mi dáłá ná znák miłośći swey przećiwko
Skrót tekstu: BudnyBPow
Strona: 162
Tytuł:
Krotkich a wezłowatych powieści [...] księgi IIII
Autor:
Bieniasz Budny
Drukarnia:
Piotr Blastus Kmita
Miejsce wydania:
Lubcz
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
filozofia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
pilnować; Bo mu idzie o grzbiet jego od ojca tak surowego. TRANSAKCJA ALBO OPISANIE
Lubo kto do niego gada, leć on nic nie odpowiada.
Częstować i pić kazano. Lubo go informowano, Leć on, piwszy, nie oddaje; więcej hororów przydaje. Ów, stojąc, kasle i wzdycha; leć on tylko się uśmiecha, A nieborak nie wie czego; już się chciał pytać samego. W rękopisie: herorów. Podczas się nie zrozumieli.
Już też krzesła odstawują, a do tańca się gotują. Kazano też służyć jemu: było się przypatrzyć czemu, Jak na jakiej komedyjej! Tańcuje w swojej delijej, Jakożkolwiek gdy małego, jak kuropatwa
pilnować; Bo mu idzie o grzbiet jego od ojca tak surowego. TRANSAKCYJA ALBO OPISANIE
Lubo kto do niego gada, leć on nic nie odpowiada.
Częstować i pić kazano. Lubo go informowano, Leć on, piwszy, nie oddaje; więcej hororów przydaje. Ów, stojąc, kasle i wzdycha; leć on tylko się uśmiecha, A nieborak nie wie czego; już się chciał pytać samego. W rękopisie: herorow. Podczas się nie zrozumieli.
Już też krzesła odstawują, a do tańca się gotują. Kazano też służyć jemu: było się przypatrzyć czemu, Jak na jakiej komedyjej! Tańcuje w swojej delijej, Jakożkolwiek gdy małego, jak kuropatwa
Skrót tekstu: StanTrans
Strona: 16
Tytuł:
Transakcja albo opisanie całego życia jednej sieroty
Autor:
Anna Stanisławska
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1685
Data wydania (nie wcześniej niż):
1685
Data wydania (nie później niż):
1685
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ida Kotowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1935
Ż DZIECIĘCIA
Emanuel, Emanuel
Cne Dziecię, Emanuelu, nalepsza Dziecinko z wielu, jaką radość stąd uczujem, gdy Cię w niebie pocałujem, jeśli i obraz tuteczny jest tak miły i tak wdzięczny? Matka, siedząc, stojącego piastuje kochanka swego, Ty zaś trzymasz, Dziecineczko, złote w rączce jabłuszeczko, na Matkę się uśmiechając, wzrok ludzki zatrzymywając, tak iż kto na Cię rad patrzy, całować musi raz, dwa, trzy, miłości Twej ten zadatek Tobie dając na ostatek. 4
. PŁACZ I NARZEKANIE DZIECIĘCE I. POETA
Quid vagis, Puer, et Tibi subinde
Co za przyczyna rozkwilenia Twego, co za przyczyna płaczu tak wielkiego?
Ż DZIECIĘCIA
Emmanuel, Emmanuel
Cne Dziecię, Emmanuelu, nalepsza Dziecinko z wielu, jaką radość stąd uczujem, gdy Cię w niebie pocałujem, jeśli i obraz tuteczny jest tak miły i tak wdzięczny? Matka, siedząc, stojącego piastuje kochanka swego, Ty zaś trzymasz, Dziecineczko, złote w rączce jabłuszeczko, na Matkę się uśmiechając, wzrok ludzki zatrzymywając, tak iż kto na Cię rad patrzy, całować musi raz, dwa, trzy, miłości Twej ten zadatek Tobie dając na ostatek. 4
. PŁACZ I NARZEKANIE DZIECIĘCE I. POETA
Quid vagis, Puer, et Tibi subinde
Co za przyczyna rozkwilenia Twego, co za przyczyna płaczu tak wielkiego?
Skrót tekstu: GrochWirydarz
Strona: 39
Tytuł:
Wirydarz abo kwiatki rymów duchownych o Dziecięciu Panu Jezusie
Autor:
Stanisław Grochowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Justyna Dąbkowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
/ Gdy schylili przy jasłeczkach kolana na dół. Zbawicielu mój/ Dzisia służka twój/ Wita ciebie a ty afekt serca upatruj. A mając go zac/ Do siebie wziąć racz/ A choć z łotrem na prawicy w Królestwie posadź. Symfonie Symfonia Trzydziesta szósta.
PRzyskoczę ja do złej szopy z cicha/ Alić dziecię małe się uśmiecha. Ten śmiech Oczu tych Niechaj będzie dla wszytkich A iż się to dzieciąteczko śmieje Niechże nam się wszytko dobre dzieje/ Toć znać Kiedy dać Ma co Bóg i obiecać. I pocznę ja przed Dzieciątkiem skakać/ By nie chciało na tym zimnie płakać. Więc iść/ pośpieszyć/ Przed nim czołem nisko bić. A
/ Gdy schylili przy iásłeczkách koláná ná doł. Zbáwićielu moy/ Dźiśia służká twoy/ Wita ćiebie á ty áffekt sercá vpátruy. A máiąc go zac/ Do śiebie wźiąć racż/ A choć z łotrem ná práwicy w Krolestwie posadź. Symphonie Symphonia Trzydźiesta szosta.
PRzyskocżę ia do złey szopy z ćicha/ Alić dźiećię máłe sie vśmiecha. Ten śmiech Ocżu tych Niechay będźie dla wszytkich A iż sie to dźiećiątecżko śmieie Niechże nam sie wszytko dobre dźieie/ Toć znáć Kiedy dáć Ma co Bog y obiecać. I pocżnę ia przed Dźiećiątkiem skákáć/ By nie chćiáło ná tym źimnie płákáć. Więc iść/ pośpieszyć/ Przed nim cżołem nisko bić. A
Skrót tekstu: ŻabSymf
Strona: F2v
Tytuł:
Symfonie anielskie
Autor:
Jan Żabczyc
Drukarnia:
Marcin Filipowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1631
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1631