kryjąc Wielkim nie pomierzonym. Ze ją gdzieś tam myjąc Zoczył niepostrzeżoną/ i stąd ku niebodze Plugawym apetytem zapalił się srodze/ Co noc jej tu czatując. Gdy ona gdzie może Abo w te niedostępne wisze i rogoże/ Abo czasem i do mnie przed nim tu ucieka/ On się zatym jako pies jadowity wścieka/ I uchopić nie mogąc tak wdzięcznej zdobyczy Po brzegach tych około przeraźliwie krzyczy/ Słyszysz oto głos jego. A kto się nawinie/ Zabija i pożera/ znosząc do jaskinie Stąd tu bliskiej. I cóż jest tego za przyczyna/ Przyszedszy w tym do siebie (rzecze) Paskwalina, Ze tu mieszkasz: nie mogąc nigdy być bezpiecznym/
kryiąc Wielkim nie pomierzonym. Ze ią gdzieś tám myiąc Zoczył niepostrzeżoną/ y ztąd ku niebodze Plugawym áppetytem zápalił się srodze/ Co noc iey tu czatuiąc. Gdy oná gdzie może Abo w te niedostępne wisze y rogoże/ Abo czásem y do mnie przed nim tu ucieka/ On się zátym iáko pies iadowity wścieka/ Y vchopić nie mogąc ták wdzięczney zdobyczy Po brzegách tych około przeráźliwie krzyczy/ Słyszysz oto głos iego. A kto się náwinie/ Zábiia y pożera/ znosząc do iáskinie Ztąd tu bliskiey. Y coż iest tego zá przyczyná/ Przyszedszy w tym do siebie (rzecze) Pasqualina, Ze tu mieszkasz: nie mogąc nigdy bydź bespiecznym/
Skrót tekstu: TwarSPas
Strona: 52
Tytuł:
Nadobna Paskwalina
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1701
Data wydania (nie wcześniej niż):
1701
Data wydania (nie później niż):
1701
w Cyzyceny. V. Sam wielką quotę i srebra i złota, Znajduje w skarbach sobie poruczonych, Skąd bić monetę wzięła go ochota, Dla Wojsk i oraz Narodów postronnych. Ksantowie jednak zawrą mu swe wrota, Odrażając go od murów obronnych, I na pięćdziesiąt stop wgłąb fosę kopią Azali prędzej w ten go dół uchopią. VI. Wysokość wału z murami się równa, Ze z niego strzelać w prosty cel się mogą; Dół ich, jak rzeka dzieli jaka główna, Tą gdy się Brutus w Miasto bierze drogą, Szopy wojenne z przekopem porówna, W których do szturmu kupę kryje mnogą, I ażeby mu ludzie nie słabieli, Tych
w Cyzyceny. V. Sam wielką quotę y srebra y złota, Znayduie w skarbach sobie poruczonych, Zkąd bić monetę wzięła go ochota, Dla Woysk y oraz Narodow postronnych. Xanthowie iednak zawrą mu swe wrota, Odrażaiąc go od murow obronnych, I na pięcdziesiąt stop wgłąb fossę kopią Azali prędzey w ten go doł uchopią. VI. Wysokość wału z murami się rowna, Ze z niego strzelać w prosty cel się mogą; Doł ich, iak rzeka dzieli iaka głowna, Tą gdy się Brutus w Miasto bierze drogą, Szopy woienne z przekopem porowna, W ktorych do szturmu kupę kryie mnogą, I ażeby mu ludzie nie słabieli, Tych
Skrót tekstu: ChrośKon
Strona: 215
Tytuł:
Pharsaliej... kontynuacja
Autor:
Wojciech Stanisław Chrościński
Drukarnia:
Klasztor Oliwski
Miejsce wydania:
Oliwa
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1693
Data wydania (nie wcześniej niż):
1693
Data wydania (nie później niż):
1693