Wiedz, iż od Pana Boga recta consilia pochodzą: ato w onem przedsięwzięciu naraził WKM. na ten niniejszy a tak barzo lekki respons CYMci, za którym już żadną miarą o małżeństwie w tym domu WKM. myślić nie możesz, bobyś się WKM. jednego z tych dwu rozumienia ludzkiego nie uchronił: albo że WKM. to od CYMci żadne i lekkie poważenie nie może obejść, albo iż takiego responsu WKM. sobie życzył i oczekiwał, każde z tych nie bez obrazy dostojeństwa, a pośledniejsze i sumnienia, gdzieby i z Panem Bogiem, nie tylko z ludźmi nieszczerze się w tem obchodzić miało.
Wiedz, iż od Pana Boga recta consilia pochodzą: ato w onem przedsięwzięciu naraził WKM. na ten niniejszy a tak barzo lekki respons CJMci, za którym już żadną miarą o małżeństwie w tym domu WKM. myślić nie możesz, bobyś się WKM. jednego z tych dwu rozumienia ludzkiego nie uchronił: albo że WKM. to od CJMci żadne i lekkie poważenie nie może obyść, albo iż takiego responsu WKM. sobie życzył i oczekiwał, każde z tych nie bez obrazy dostojeństwa, a pośledniejsze i sumnienia, gdzieby i z Panem Bogiem, nie tylko z ludźmi nieszczerze się w tem obchodzić miało.
Skrót tekstu: SkryptWojCz_II
Strona: 274
Tytuł:
Mikołaj Zebrzydowski, Skrypt p. Wojewody krakowskiego, na zjeździe stężyckim niektórym pp. senatorom dany, 1606
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1606
Data wydania (nie wcześniej niż):
1606
Data wydania (nie później niż):
1606
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
matron uczciwych, z mężami pospołu, Siedziało przy obiedzie u jednego stołu. O różnych materiach dyskurując z sobą, Prawią, jaką też która stękała chorobą. Że łożnica najgorsza, chronić się jej każą, Gdzie od wielkiego bólu i włosy obłażą. Aż jedna, co niedawno była panią młodą: „Trudnoż się jej uchronić, kiedy kogo wiodą. Wiem ja, com tej nieszczęsnej ucierpiała nocy.” Jeszcze coś mówić chciała o onej niemocy, Lecz widząc starsze, że tu bez kaw być nie może, Porwą się za obrusem, pochowawszy noże. 26 (F). DO DZIEDZICA WSI LIPY, UTRATNEGO
Rad bym wiedział
matron uczciwych, z mężami pospołu, Siedziało przy obiedzie u jednego stołu. O różnych materyjach dyskurując z sobą, Prawią, jaką też która stękała chorobą. Że łożnica najgorsza, chronić się jej każą, Gdzie od wielkiego bólu i włosy obłażą. Aż jedna, co niedawno była panią młodą: „Trudnoż się jej uchronić, kiedy kogo wiodą. Wiem ja, com tej nieszczęsnej ucierpiała nocy.” Jeszcze coś mówić chciała o onej niemocy, Lecz widząc starsze, że tu bez kaw być nie może, Porwą się za obrusem, pochowawszy noże. 26 (F). DO DZIEDZICA WSI LIPY, UTRATNEGO
Rad bym wiedział
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 22
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Ledwie nie na śmierć z skały roztrącony, A sławę jego wznoszą takie wskoki Aż pod obłoki.
I twej żaden wiek sławy nie zagłuszy, Zacny Sapieho, litewski koniuszy, Szwank twój wielkiemu z przodków Twoich domu Nie czyni sromu.
Godzien pochwały Zamoyski podstoli, Gdy mocno Turków po zawojach goli, Sam się ciężkiego szwanku nie uchroni Tureckiej broni.
Mężny Lipnicki, pułkowniku stary, Nie jedneżeś ty już oddał ofiary Z nieprzyjacielskiej krwie i własnej swojej Ojczyźnie twojej.
Tylkoć się szyja na krtani została, Dziw, że się też już dusza nie rozstała Z martwym wpoł ciałem, zawsze ta w potrzebie Gościem u ciebie.
Oberszter Morsztyn, choć już postrzelony
Ledwie nie na śmierć z skały roztrącony, A sławę jego wznoszą takie wskoki Aż pod obłoki.
I twej żaden wiek sławy nie zagłuszy, Zacny Sapieho, litewski koniuszy, Szwank twoj wielkiemu z przodkow Twoich domu Nie czyni sromu.
Godzien pochwały Zamoyski podstoli, Gdy mocno Turkow po zawojach goli, Sam się ciężkiego szwanku nie uchroni Tureckiej broni.
Mężny Lipnicki, pułkowniku stary, Nie jedneżeś ty już oddał ofiary Z nieprzyjacielskiej krwie i własnej swojej Ojczyźnie twojej.
Tylkoć się szyja na krtani została, Dziw, że się też już dusza nie rozstała Z martwym wpoł ciałem, zawsze ta w potrzebie Gościem u ciebie.
Oberszter Morsztyn, choć już postrzelony
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 493
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
Jaga dla pewnej przeszkody Nie przyjdzie do mnie, aż świt wznidzie z wody. Uparta gwiazdo, cofnęłaś się wsteczą I wydałaś się, jak i ja, z swą rzeczą: Ociągasz się, to chcąc widzieć, jeżeli Jaśniej się Jaga niźli ty zabieli. Ach, ustąp, głupia, i jeżeli przydzie, Uchroń się własnej hańbie i ohydzie! Nie tak od słońca miesiąc, od księżyca Ty giniesz, jak cię zgasi ma dziewica. Ale nie wierzysz, postój tylko chwilę, Doznasz, że nie żart, że cię nie omylę.
— Przyjdź, moja dziewko, czekam cię z ochotą, Przyjdź mnie z ochłodą, jutrzence z
Jaga dla pewnej przeszkody Nie przyjdzie do mnie, aż świt wznidzie z wody. Uparta gwiazdo, cofnęłaś się wsteczą I wydałaś się, jak i ja, z swą rzeczą: Ociągasz się, to chcąc widzieć, jeżeli Jaśniej się Jaga niźli ty zabieli. Ach, ustąp, głupia, i jeżeli przydzie, Uchroń się własnej hańbie i ohydzie! Nie tak od słońca miesiąc, od księżyca Ty giniesz, jak cię zgasi ma dziewica. Ale nie wierzysz, postój tylko chwilę, Doznasz, że nie żart, że cię nie omylę.
— Przyjdź, moja dziewko, czekam cię z ochotą, Przyjdź mnie z ochłodą, jutrzence z
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 253
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
po ostatnim głosie: wynidzie długość Łęgu, albo drogi przemierzonej woskiem Mierniczym zupełna, (2819. naprzykład.) PRZESTROGA 1. Miasto ziarn grochu drobnego, sposobniejszy będzie Bób albo pręt jaki na sztuczki porznięty, do liczenia dziesiątych obrotów kołka. 2. Rachmistrz dla tego liczyć ma od dziesiąci do dziesiąci, aby się uchronił omyłki, która się zwykła trafiać w mianowaniu dziesiątków, jeden za drugi: pięćdziesiąt naprzykład i trzy; miasto czterdziestu i trzech: 97, miasto 87: i tym podobnych. Dopieroż we stach, aj dwóch set miasto trzech, nie rachował. 3. Dla większej pewności, może być Rachistrzów kilka, aby
po ostátnim głośie: wynidżie długość Łęgu, álbo drogi przemierzoney woskiem Mierniczym zupełná, (2819. náprzykład.) PRZESTROGA 1. Miásto źiarn grochu drobnego, sposobnieyszy będźie Bob álbo pręt iáki ná sztuczki porznięty, do liczenia dźieśiątych obrotow kołká. 2. Ráchmistrz dla tego liczyć ma od dźieśiąći do dźieśiąći, áby się vchronił omyłki, ktora się zwykłá tráfiáć w miánowániu dźieśiątkow, ieden zá drugi: pięćdźieśiąt náprzykład y trzy; miásto czterdźiestu y trzech: 97, miásto 87: y tym podobnych. Dopieroż ẃe stách, áy dwoch set miasto trzech, nie ráchował. 3. Dla większey pewnosći, może bydź Ráchistrzow kilká, áby
Skrót tekstu: SolGeom_II
Strona: 8
Tytuł:
Geometra polski cz. 2
Autor:
Stanisław Solski
Drukarnia:
Jerzy i Mikołaj Schedlowie
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
matematyka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1684
Data wydania (nie wcześniej niż):
1684
Data wydania (nie później niż):
1684
, wiedziała że do Chrystusa, że do Pana idzie, chciała takiej ostróżności zażyć, aby była Pana czymkolwiek nie uraziła, a upatrywała: jak się oka ludzkiego strzec nie będę, zgani mi to Chrystus, zdrowia nie dostąpię, accessit retro mówi Chryzolog vt turbae declinatret oculos, z-tyłu przyszła, aby się rzeszy uchroniła oczu. 10. Wiedziała jeszcze dobrze przez wiarę, dla której ją nad Apostoła Tomasza, który Pana się dotykać chciał i Ran jego, Fide praecessitApostolum, przekłada tenże Chryzolog: wiedziała mówię dobrze przez wiarę, że Chrystus Bóg jest, iż okiem jest wszystek, z-kąd przyjdziesz do niego przed oko jego przyjdziesz:
, wiedźiáłá że do Chrystusá, że do Páná idźie, chćiałá tákiey ostrożnośći záżyć, áby byłá Páná czymkolwiek nie vráziłá, á vpátrywáłá: iák się oká ludzkiego strzec nie będę, zgáni mi to Christus, zdrowia nie dostąpię, accessit retro mowi Chryzolog vt turbae declinatret oculos, z-tyłu przyszłá, áby się rzeszy vchroniłá oczu. 10. Wiedźiáłá ieszcze dobrze przez wiárę, dla ktorey ią nád Apostołá Tomaszá, ktory Páná się dotykáć chćiał i Ran iego, Fide praecessitApostolum, przekłáda tenże Chryzolog: wiedźiáłá mowię dobrze przez wiárę, że Christus Bog iest, iż okiem iest wszystek, z-kąd przyidźiesz do niego przed oko iego przyidźiesz:
Skrót tekstu: MłodzKaz
Strona: 18
Tytuł:
Kazania i homilie
Autor:
Tomasz Młodzianowski
Drukarnia:
Collegium Poznańskiego Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
dobiec mogę, aż, gdy miejsca odległość w głowie trutynuję, większą nad połowicę część drogi znajduję. Ach, niestetyż! Wszytka mię siła odstąpiła, daleka droga więcej trudów przyczyniła. Zaczym z mizernym głosem oczy w niebo wznoszę, żeby kto dał ratunek, utrapiona proszę, mówiąc: „Któż od słonecznych żarów mię uchroni i głowę, która ogniem pała, kto zasłoni? Obacz, jak pod krzakami ziemia się zajmuje, noga ledwie gorącość piaskową strzymuje. O puszcze, ciemne bory, drzewa rozłożyste! O lochy, zimne źrzódła! O knieje krzewiste! Pozwólcie choć topole jednej na zasłonę, niech jabłoń da mej głowie cienie ulubione”.
dobiec mogę, aż, gdy miejsca odległość w głowie trutynuję, większą nad połowicę część drogi znajduję. Ach, niestetyż! Wszytka mię siła odstąpiła, daleka droga więcej trudów przyczyniła. Zaczym z mizernym głosem oczy w niebo wznoszę, żeby kto dał ratunek, utrapiona proszę, mówiąc: „Któż od słonecznych żarów mię uchroni i głowę, która ogniem pała, kto zasłoni? Obacz, jak pod krzakami ziemia się zajmuje, noga ledwie gorącość piaskową strzymuje. O puszcze, ciemne bory, drzewa rozłożyste! O lochy, zimne źrzódła! O knieje krzewiste! Pozwólcie choć topole jednej na zasłonę, niech jabłoń da mej głowie cienie ulubione”.
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 119
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
/ że bez niej doskonale być nie może. Ponieważ z Szlachcica Polskiego/ Senator staje się/ a Senator stróżem Wolności/ stróżem zdrowia Rzeczypospolitej jest. Trzeba tedy inklusa tego mieć zawsze przy sobie (tak więc pospolity człowiek/ nie mądrości mądrego/ ale inklusowi zwykł przypisować) aby nie zbłądził siatek i sideł nieprzyjacielskich mógł się uchronić. Zrozumieć w przód ciuitatum et singulorum hominum mores; gétes aliae iracundae, aliae audaces, quaedam timidę, in vinum, in Venerem, aliae proniores. A że Hostem aduersum homini strenuo opprimere, hauq difficile est, oculta pericula neque facere neque uitare bonis in promptu est. Jakoż poznać jeżeli zdradzić może: Gdzie łakomstwo
/ że bez niey doskonále bydz nie może. Ponieważ z Szláchćicá Polskiego/ Senator sstaie się/ á Senator strożem Wolnośći/ strożem zdrowia Rzeczypospolitey iest. Trzebá tedy inclusá tego mieć záwsze przy sobie (ták więc pospolity człowiek/ nie mądrośći mądrego/ ále inclusowi zwykł przypisowáć) áby nie zbłądził śiatek y śideł nieprzyiaćielskich mogł się vchronić. Zrozumieć w przod ciuitatum et singulorum hominum mores; gétes aliae iracundae, aliae audaces, quaedam timidę, in vinum, in Venerem, aliae proniores. A że Hostem aduersum homini strenuo opprimere, hauq difficile est, oculta pericula neque facere neque uitare bonis in promptu est. Iákoż poznáć ieżeli zdrádzić może: Gdzie łákomstwo
Skrót tekstu: KunWOb
Strona: C3v
Tytuł:
Obraz szlachcica polskiego
Autor:
Wacław Kunicki
Drukarnia:
Drukarnia dziedziców Jakuba Sibeneychera
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1615
Data wydania (nie wcześniej niż):
1615
Data wydania (nie później niż):
1615
kary nie ujdą; gdyż to rzecz nie pojęta, żeby kto sub favore wolności, śmiał impunè przestempować prawa; a dopieroź żeby wolność sama się utrzymała, nie obserwując tego, co Jej validitatem czyni. Drugi: żeby należite wziąć prekaucje przeciwko roźnym przypadkom, miarkując się według cyrkumstancyj, którym snadniej zabiezeć, niż się ich uchronić, kiedy nagle przypadną. Trzeci: gotować materie, które będą miały być agitowane na sejmie, żeby ut moris est, na sejmiki przedsejmowe podać propozycje dobrze zordynowane, i do koniunktur, które na ten czas będą, służące. Te trzy obiekta będąc indispensabiliter potrzebne w obradach, jeżeli mają być skuteczne, potrzebują continuam vigilantiam
kary nie uydą; gdyź to rzecz nie poięta, zeby kto sub favore wolnośći, śmiał impunè przestęmpowáć práwa; á dopieroź źeby wolność sama się utrzymała, nie obserwuiąc tego, co Iey validitatem czyni. Drugi: źeby naleźyte wziąć prekaucye przećiwko roźnym przypadkom, miárkuiąc się według cyrkumstancyi, ktorym snadniey zabiezeć, niź się ich uchronić, kiedy nagle przypadną. Trzeći: gotowáć materye, ktore będą miały bydź agitowane na seymie, źeby ut moris est, na seymiki przedseymowe podáć propozycye dobrze zordynowáne, y do konjunktur, ktore na ten czas będą, słuźące. Te trzy objekta będąc indispensabiliter potrzebne w obradach, ieźeli maią bydź skuteczne, potrzebuią continuam vigilantiam
Skrót tekstu: LeszczStGłos
Strona: 98
Tytuł:
Głos wolny wolność ubezpieczający
Autor:
Stanisław Leszczyński
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1733
Data wydania (nie wcześniej niż):
1733
Data wydania (nie później niż):
1733
. Z rzadka kto idzie do kościoła bez interesu i okazji. Ten i ów napatrzyć się białychgłów, ogień pożądliwości do serca porwać, z kurwą się poznać i rozmówić, gdzie mieszka, z tym i z owym widzieć się i rozgadać, wiadomości publicznych zasiągnąć, kapeli się chórowej nasłuchać i przed gościem albo importunem z domu uchronić. A cóż o białej płci rozumieć, których wszytka rzecz odpustów, kiermaszów i nabożeństwa na tym stoi, aby się w urodzie, w kształcię, w modzie, w rzyźwości, w aparencji pokazać i zalecić, tego i owego do siebie pociągnąć i obligować, inszych obmówić, potępić i otak- sować. Zgoła
. Z rzadka kto idzie do kościoła bez interesu i okazyi. Ten i ów napatrzyć się białychgłów, ogień pożądliwości do serca porwać, z kurwą się poznać i rozmówić, gdzie mieszka, z tym i z owym widzieć się i rozgadać, wiadomości publicznych zasiągnąć, kapeli się chórowej nasłuchać i przed gościem albo importunem z domu uchronić. A cóż o białej płci rozumieć, których wszytka rzecz odpustów, kiermaszów i nabożeństwa na tym stoi, aby się w urodzie, w kształcie, w modzie, w rzyźwości, w aparencyi pokazać i zalecić, tego i owego do siebie pociągnąć i obligować, inszych obmówić, potępić i otak- sować. Zgoła
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 239
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962