Jakublowem, a wtem wielkie grzmoty były i pioruny bić zaczęły. Ucieka tedy Jakublów z pokoju do pokoju w tymże budynku, chroniąc się przed piorunami, a gdy do ostatniego pokoju, uciekając, próg przestępuje, piorun go zabił. A tymczasem śniło ojcu memu się, jakoby go jakaś szędziwa i poważna osoba za ramię uchwyciła i rzekła: „Nie bój się, ale jeżeli nie będziesz pościł piątków i sobót, toż samo tobie się stanie.” Prędko się ten sen zweryfikował, gdyż pułkownik Jakublów, trzeciego dnia potem apopleksją ruszony, prawie na ręku ojca mego skonał. Od tego czasu ociec mój piątki, a osobliwie soboty, będąc zawsze
Jakublowem, a wtem wielkie grzmoty były i pioruny bić zaczęły. Ucieka tedy Jakublow z pokoju do pokoju w tymże budynku, chroniąc się przed piorunami, a gdy do ostatniego pokoju, uciekając, próg przestępuje, piorun go zabił. A tymczasem śniło ojcu memu się, jakoby go jakaś szędziwa i poważna osoba za ramię uchwyciła i rzekła: „Nie bój się, ale jeżeli nie będziesz pościł piątków i sobót, toż samo tobie się stanie.” Prędko się ten sen zweryfikował, gdyż pułkownik Jakublow, trzeciego dnia potem apopleksją ruszony, prawie na ręku ojca mego skonał. Od tego czasu ociec mój piątki, a osobliwie soboty, będąc zawsze
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 390
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
z jajec alias ikry. Bywają ryby dobrym prognostykiem, jako się pokazało; gdy Augustowi Cesarzowi nad brzegiem morskim stojącemu ryba rzuciwszy się pod nogi mu padła, ominując, że i morze hołdować mu będzie. Plinius. Mauryliusowi Biskupowi Andegaweńskiemu, przed tą godnością uchodzącemu, gdy klucze od Kościoła w morze mu wypadły, ryba ją uchwyciła, oddała; jako pisze Marulus l. 4. Poganin jeden Nisibu miasta obywatel, gdy na żony Chrześcijanki perswazją dał ubogim jałmużnę; za którą mu żona centuplum spodziewać się kazała, w rybie kupionej tak drogi znalazł klejnot, że się nim cudnie zbogacił. Sophronius in Prato Spirituali.
Specyfikacja Ryb osobliwych, łacińskim w przód
z iaiec alias ikry. Bywaią ryby dobrym prognostykiem, iako się pokazało; gdy Augustowi Cesarzowi nad brzegiem morskim stoiącemu ryba rzuciwszy się pod nogi mu padła, ominuiąc, że y morze hołdować mu będzie. Plinius. Mauriliusowi Biskupowi Andegaweńskiemu, przed tą godnością uchodzącemu, gdy klucze od Kościoła w morze mu wypadły, ryba ię uchwyciła, oddała; iako pisze Marulus l. 4. Poganin ieden Nisibu miasta obywatel, gdy na żony Chrześcianki perswazyą dał ubogim iałmużnę; za ktorą mu żona centuplum spodziewać się kazała, w rybie kupioney tak drogi znalazł kleynot, że się nim cudnie zbogacił. Sophronius in Prato Spirituali.
Specifikacya Ryb osobliwych, łacinskim w przod
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 305
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
gryzła/ trzecia co raz ukąsić szyje człowieczej pragnęła: czwarta żadnych pokarmów niechciała/ tylko jednego piekarza szmat ramienia wykąsić żądała/ aż mąż jej nieborak stargował i uprosił piekarza/ który trzeciego ukąszenia znieść nie mógł/ a brzemienna w krótce dwie parze żywych/ trzecią synów zmarłych urodziła: piąta nie ostróżnego chłopca złaźnie idącego uchwyciła/ i szmat mu pięty ugryzła. Takiemi i inszemi chciwościami bywają pękate uwiedzione/ i niemasz pewnie żadnej któraby jakiej pożądliwości niemiała: jednak że najdują się tak poważne i mężne białegłowy/ że takowe złe chęci wsobie umarzają/ i same nad sobą przewiodą. Afekt ten jest pożądanie niejakie potraw/ złej jakowości
gryzłá/ trzećia co raz vkąśić szyie człowieczey prágnęłá: czwarta żadnych pokármow niechćiała/ tylko iedneg^o^ piekárzá szmát rámieniá wykąśić żądáłá/ áż mąż iey nieborak stárgował y vprośił piekárzá/ ktory trzećieg^o^ vkąszenia znieść nie mogł/ á brzemienna w krotce dwie parze żywych/ trzećią synow zmárłych vrodźiłá: piąta nie ostrożnego chłopcá złáźnie idącego vchwyćiłá/ y szmát mu pięty vgryzłá. Tákiemi y inszemi chćiwośćiámi bywáią pękáte vwiedźione/ y niemász pewnie żadney ktoraby iákiey pożądliwośći niemiáłá: iednak że náyduią się ták poważne y mężne białegłowy/ że tákowe złe chęći wsobie vmarzáią/ y sáme nád sobą przewiodą. Affekt ten iest pożądánie nieiákie potraw/ złey iákowośći
Skrót tekstu: CiachPrzyp
Strona: A4
Tytuł:
O przypadkach białychgłów brzemiennych
Autor:
Piotr Ciachowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
poradniki, traktaty
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1624
Data wydania (nie wcześniej niż):
1624
Data wydania (nie później niż):
1624
i grzeszyć przeciwko Bogu. 10. I stało się gdy ona namawiała Józefa na każdy dzień/ a on jej nie zezwalał aby spał z nią/ albo bywał z nią. 11.
TEdy dnia niektórego/ gdy wszedł do domu dla odprawowania prace swej/ a nie było tam z domowników nikogo w domu. 12. Uchwyciła go za szatę jego mówiąc/ śpi ze mną. Ale on zostawiwszy szatę swoję w ręku jej/ uciekł/ i wyszedł precz. 13. A gdy ona obaczyła/ iż zostawił szatę swoję w ręku jej/ a uciekł precz/ 14. Tedy zawołała na czeladź domu swego/ i rzekła do nich/ mówiąc:
y grzeszyć przećiwko Bogu. 10. Y stáło śię gdy oná námawiáłá Iozefá ná káżdy dźień/ á on jey nie zezwalał áby spał z nią/ albo bywał z nią. 11.
TEdy dniá niektorego/ gdy wszedł do domu dla odpráwowánia prace swey/ á nie było tám z domownikow nikogo w domu. 12. Uchwyćiłá go zá szátę jego mowiąc/ spi ze mną. Ale on zostáwiwszy szátę swoję w ręku jey/ ućiekł/ y wyszedł precz. 13. A gdy oná obaczyłá/ iż zostáwił szátę swoję w ręku jey/ á ućiekł precz/ 14. Tedy záwołáłá ná czeladź domu swego/ y rzekłá do nich/ mowiąc:
Skrót tekstu: BG_Rdz
Strona: 41.
Tytuł:
Biblia Gdańska, Księga Rodzaju
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Daniel Mikołajewski
Drukarnia:
Andreas Hünefeld
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
Biblia
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1632
Data wydania (nie wcześniej niż):
1632
Data wydania (nie później niż):
1632
Tak się stanie mężowi/ któryby nie budował domu brata swego. 10. I nazywać będą imię jego w Izraelu: Dom wyzutego. 11.
GDyby się powadzili z sobą dwaj jacy mężowie/ a przybieżałaby żona jednego/ aby wyrwała męża swego/ z ręki onego co go bije/ a sciągnąwszy rękę swą/ uchwyciłaby go za łono jego: 12. Utniesz jej rękę: i nie zlituje się nad nią oko twoje. 13.
NIe będziesz miał w worku twoim różnych gwichtów/ wietszego i mniejszego. 14. Nie będziesz też miał w domu twoim dwojakiego korca/ więtszego i mniejszego: 15. Wagę słuszną i sprawiedliwą mieć będziesz
Ták śię stánie mężowi/ ktoryby nie budował domu brátá swego. 10. Y názywáć będą imię jego w Izráelu: Dom wyzutego. 11.
GDyby śię powádźili z sobą dwáj jácy mężowie/ á przybieżáłáby żoná jednego/ áby wyrwáłá mężá swego/ z ręki onego co go bije/ á zćiągnąwszy rękę swą/ uchwyćiłáby go zá łono jego: 12. Utniesz jey rękę: y nie zlituje śię nád nią oko twoje. 13.
NIe będźiesz miał w worku twojm roznych gwichtow/ wietszego y mniejszego. 14. Nie będźiesz też miał w domu twojim dwojákiego korcá/ więtszego y mniejszego: 15. Wagę słuszną y spráwiedliwą mieć będźiesz
Skrót tekstu: BG_Pwt
Strona: 211
Tytuł:
Biblia Gdańska, Księga Powtórzonego Prawa
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Daniel Mikołajewski
Drukarnia:
Andreas Hünefeld
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
Biblia
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1632
Data wydania (nie wcześniej niż):
1632
Data wydania (nie później niż):
1632
mówił. Jeszcze się WMPani mnie pytasz, co mi moje rozstanie ciężkim czyni? WMPani, sama WMPani i na jeden raz umilkł, chcąc swoję zataić żałość. Jakożem się zdumiała, widząc jego takowe ku mnie przywiązanie! Zamilkłam, albom raczej mówić nie mogła: Chciał odchodzić; leczem go w trwodze za rękę uchwyciła. Dokąd WMPan zamyślasz? Chcę siebie samego, odpowiedział, za moję teraz popełnioną skarać śmiałość, i pożegnać się z WMPanią, i--- Lecz gdybym WMPana prosiła, żebyś jeszcze nie odjechał; nie zostałbyś WMPan u mnie? Nie chciałlibyś WMPan swojej Ojczyzny, swoich Przyjaciół widzenie cokolwiek odwlec? Ach Mościa Dobrodziejko
mowił. Jeszcze się WMPani mnie pytasz, co mi moie rozstanie ćiężkim czyni? WMPani, sama WMPani i na ieden raz umilkł, chcąc swoię zataić żałość. Jakożem śię zdumiała, widząc iego takowe ku mnie przywiązanie! Zamilkłam, albom raczey mowić nie mogła: Chciał odchodzić; leczem go w trwodze za rękę uchwyćiła. Dokąd WMPan zamyślasz? Chcę siebie samego, odpowiedział, za moię teraz popełnioną skarać śmiałość, i pożegnać śię z WMPanią, i--- Lecz gdybym WMPana prośiła, żebyś ieszcze nie odiechał; nie zostałbyś WMPan u mnie? Nie chćiałlibyś WMPan swoiey Oyczyzny, swoich Przyiaćioł widzenie cokolwiek odwlec? Ach Mośćia Dobrodzieyko
Skrót tekstu: GelPrzyp
Strona: 164
Tytuł:
Przypadki szwedzkiej hrabiny G***
Autor:
Christian Fürchtegott Gellert
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Jan Chrystian Kleyb
Miejsce wydania:
Lipsk
Region:
zagranica
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
epika
Gatunek:
romanse
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
u wujecznego mego Pana Szczęsnego Chociwskiego, był tez uniego Ksiądz Trzebieński i usiadł podle mnie zastołem a wydra lezała podle mnie na ławie obiadła się i spała wznak rozwaliwszy się. Bo to jej był najmilszy zwyczaj wznak lezec. Ksiądz posiedziawszy obaczył wydrę i rozumiejąc że to rękaw porwie wydrę chcąc obejrzec wydra przebudzona zaskrzeczy okrutnie uchwyciła go za rękę i ukąsiła Ksiądz i z bólu i sprzestrachu zemdlał ledwie się go dotrzezwiono kiedy już Straszkowski widział owej wydry Qualitates obaczył tez i insze myślistwo moje jako to Zwierzyniec ptaszy który miałem zbudowany kratami drotowemi nakryty, A w nim Ptastwo Omnis Generis które tylko mogły się znajdować wpolszcze gniazdka robiło i lęgło się na
u wuiecznego mego Pana Szczęsnego Chociwskiego, był tez uniego Xiądz Trzebienski y usiadł podle mnie zastołem a wydra lezała podle mnie na ławie obiadła się y spała wznak rozwaliwszy się. Bo to iey był naymilszy zwyczay wznak lezec. Xiądz posiedziawszy obaczył wydrę y rozumieiąc że to rękaw porwie wydrę chcąc obeyrzec wydra przebudzona zaskrzeczy okrutnie uchwyciła go za rękę y ukąsiła Xiądz y z bolu y sprzestrachu zemdlał ledwie się go dotrzezwiono kiedy iuz Straszkowski widział owey wydry Qualitates obaczył tez y insze myslistwo moie iako to Zwierzyniec ptaszy ktory miałęm zbudowany kratami drotowemi nakryty, A w nim Ptastwo Omnis Generis ktore tylko mogły się znaydować wpolszcze gniazdka robiło y lęgło się na
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 253v
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
tę pyszną bestyją, Niechaj ci, którzy w jej tyraństwie żyją I w jej kajdany ciężkie okowani, Złota wolnością będą darowani. EMBLEM A 40
Oblubienica szukając Oblubieńca swego znalazła go i raduje się bardzo. Napis: Czy widzieliście tego, którego lubi dusza moja? Tylkom ich minęła, znalazłam go, uchwyciłam go i nie puszczę. Cant. 3, 3, 4.
Czy Ciebież ja to widzę, czy łakomy Wzrok mię mój zwodzi, a tylko znikomy Cień miasto Ciebie, moje ulubione Kochanie, serce łudzi utrapione? Tyś jest, Kochanku, Ty, już się nie mylę, O jakoż tę
tę pyszną bestyją, Niechaj ci, którzy w jej tyraństwie żyją I w jej kajdany ciężkie okowani, Złotą wolnością będą darowani. EMBLEM A 40
Oblubienica szukając Oblubieńca swego znalazła go i raduje się bardzo. Napis: Czy widzieliście tego, którego lubi dusza moja? Tylkom ich minęła, znalazłam go, uchwyciłam go i nie puszczę. Cant. 3, 3, 4.
Czy Ciebież ja to widzę, czy łakomy Wzrok mię mój zwodzi, a tylko znikomy Cień miasto Ciebie, moje ulubione Kochanie, serce łudzi utrapione? Tyś jest, Kochanku, Ty, już się nie mylę, O jakoż tę
Skrót tekstu: MorszZEmbWyb
Strona: 302
Tytuł:
Emblemata
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
emblematy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1658 a 1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1658
Data wydania (nie później niż):
1680
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wybór wierszy
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1975
I o raz wita Ojczyznę kochaną, Nie tak uboga matka, kiedy syna, O którym była żałosna nowina Przyszła, że poległ na wojnie, ogląda, Jako ja teraz, gdym, czego pożąda Tak dawno dusza moja, doczekała. Rada bym z Tobą na wieki została I tak, jakom Cię teraz uchwyciła, Żeby mię sama śmierć nie rozdzieliła. EMBLEM A 41
Oblubienica daje serce Oblubieńcowi i koło obraca, żeby je na nim szlifował i polerował. Napis: Zetrzej rdzę, a będzie czyste. Przypów. 25, 4. Oblubieńcze mój, w Twoje ręce święte Oddaję serce z piersi mych wyjęte, Tak dymem brzydkich
I o raz wita Ojczyznę kochaną, Nie tak uboga matka, kiedy syna, O którym była żałosna nowina Przyszła, że poległ na wojnie, ogląda, Jako ja teraz, gdym, czego pożąda Tak dawno dusza moja, doczekała. Rada bym z Tobą na wieki została I tak, jakom Cię teraz uchwyciła, Żeby mię sama śmierć nie rozdzieliła. EMBLEM A 41
Oblubienica daje serce Oblubieńcowi i koło obraca, żeby je na nim szlifował i polerował. Napis: Zetrzej rdzę, a będzie czyste. Przypow. 25, 4. Oblubieńcze mój, w Twoje ręce święte Oddaję serce z piersi mych wyjęte, Tak dymem brzydkich
Skrót tekstu: MorszZEmbWyb
Strona: 302
Tytuł:
Emblemata
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
emblematy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1658 a 1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1658
Data wydania (nie później niż):
1680
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wybór wierszy
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1975