260 (P). W DOBRYM BYCIE PRZYJACIEL
Gore dom, a gospodarz biedny, co się zdarzy, Choć go iskry osypą, choć go nieraz sparzy, Wynosi swoje sprzęty i, czego już ręką Dostać nie może, z ognia wywłóczy osęką. Aż i szczurek ucieka z swojej jamy dawnej, A ten go uchwyciwszy, choć barzo zabawny: „Dokądże, przyjacielu? Dokąd bieżysz ale? Dobrym ci był, póki mój dom zostawał w cale, A teraz mnie w nieszczęściu zostawujesz” — rzecze, I z tym rzuci do ognia, że się w nim upiecze. Siłaż dziś takich szczurków, siła takich myszy, Póki płuży
260 (P). W DOBRYM BYCIE PRZYJACIEL
Gore dom, a gospodarz biedny, co się zdarzy, Choć go iskry osypą, choć go nieraz sparzy, Wynosi swoje sprzęty i, czego już ręką Dostać nie może, z ognia wywłóczy osęką. Aż i szczurek ucieka z swojej jamy dawnej, A ten go uchwyciwszy, choć barzo zabawny: „Dokądże, przyjacielu? Dokąd bieżysz ale? Dobrym ci był, póki mój dom zostawał w cale, A teraz mnie w nieszczęściu zostawujesz” — rzecze, I z tym rzuci do ognia, że się w nim upiecze. Siłaż dziś takich szczurków, siła takich myszy, Póki płuży
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 115
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
przybił się do Wyspu rzeczonego Urtica. Aże przy onym okręcie/ w którym on jachał/ był na zadzi uwiązany bacik jeden mały na powrozie/ i tam w nim sługa jego Baraua na imię coś pilnego robiąc/ urwał się od okrętu/ i wywrócił w wodę/ wałami morskiemi okryty/ na co sam Biskup patrzał/ uchwyciwszy się jednak wsiadł na wierzch onego baciku/ jako na konia/ i tak po morzu latał gdzie go wiatry pędziły; ale od wiatrów i zimna/ i strachu do tego niezmiernego/ i głodu też samego przez kilka dni już prawie był obumarł/ i niewiedział co się z nim działo. A w tym mu się
przybił się do Wyspu rzeczonego Vrtica. Aże przy onym okręćie/ w ktorym on iáchał/ był ná zádźi vwiązány baćik ieden máły ná powroźie/ y tám w nim sługá iego Baraua ná imię coś pilnego robiąc/ vrwał się od okrętu/ y wywroćił w wodę/ wáłámi morskiemi okryty/ ná co sam Biskup pátrzał/ vchwyćiwszy się iednák wśiadł ná wierzch onego baćiku/ iáko ná koniá/ y ták po morzu latał gdźie go wiátry pędźiły; ále od wiátrow y źimná/ y stráchu do tego niezmiernego/ y głodu też sámego przez kilká dni iuż práwie był obumárł/ y niewiedźiał co się z nim dźiało. A w tym mu się
Skrót tekstu: StarKaz
Strona: 47
Tytuł:
Arka testamentu zamykająca w sobie kazania niedzielne cz. 2 kazania
Autor:
Szymon Starowolski
Drukarnia:
Krzysztof Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1649
Data wydania (nie wcześniej niż):
1649
Data wydania (nie później niż):
1649
piły żelaznej akomodowane od natury, nóg 4 nakształt gęsich, głowę małą, krótką. Wyrzuca się na brzeg morski, i tam twardym snem złożona bywa i chrapi. Co wyraził Martialis: Dormitis nimium glires, Vituliq Marini. Gdy największe na morzu szumy i o Rybach osobliwych
nawałności, ich nie czując, skały się uchwyciwszy, mocno śpi, i we śnie ryk wydaje, skąd Cielęciem, albo Wołem nazwana. Jest to Zwierz człekowi przychylny z natury. Jeden Matacz, albo Szarletan miał psa morskiego ćwiczonego, którego z sobą dla zysku wszędzie prowadził, który na wspomnienie imion Chrześcijańskich wesołą miną jakąś wyrażał znaki, szmer czynił: na wspomnienie Turczyna
piły żelazney akkommodowane od natury, nog 4 nakształt gęsich, głowę małą, krotką. Wyrzuca się na brzeg morski, y tam twardym snem złożona bywa y chrapi. Co wyraził Martialis: Dormitis nimium glires, Vituliq Marini. Gdy naywiększe na morzu szumy y o Rybach osobliwych
nawałności, ich nie czuiąc, skały się uchwyciwszy, mocno spi, y we śnie ryk wydaie, zkąd Cielęciem, albo Wołem nazwana. Iest to Zwierz człekowi przychylny z natury. Ieden Matacz, albo Szarletan miał psa morskiego ćwiczonego, ktorego z sobą dla zysku wszędzie prowadził, ktory na wspomnienie imion Chrześciańskich wesołą miną iakąś wyrażał znaki, szmer czynił: na wspomnienie Turczyna
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 630
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
jest gnuśna, do takiej przy- O Rybach Historia naturalna.
chodzi otyłości i tlustości, że na tysiąc funtów jej waga wynosi; i jak się uchwyci za wędę, aż kilka par wołów do wyciągnienia jej z wody potrzeba, a przecie tak wielką machinę clupea, rybka alias sardela w pysk jej szeroki wpadłszy, pewnej tam uchwyciwszy się pyskiem żyły, ją zabija. Plinius libr. 9. cap. 16. Tak na świecie nihil tam firmum, cui non subsit periculum etiam ab invalido.
BALAENA wieloryb samica, Cete zaś, albo Cetus jest wieloryb samiec jako dystyngwuje Albertus Magnus. Wielkość czy to samca, czy samicy, opisałem w części
iest gnusna, do takiey przy- O Rybach Historia naturalna.
chodzi otyłości y tlustości, że na tysiąc funtow iey waga wynosi; y iak się uchwyci za wędę, áż kilka par wołow do wyciągnienia iey z wody potrzeba, á przecie tak wielką machinę clupea, rybka alias sardela w pysk iey szeroki wpadłszy, pewney tam uchwyciwszy się pyskiem żyły, ią zabiia. Plinius libr. 9. cap. 16. Tak na swiecie nihil tam firmum, cui non subsit periculum etiam ab invalido.
BALAENA wieloryb samica, Cete zaś, albo Cetus iest wieloryb samiec iako distingwuie Albertus Magnus. Wielkość czy to samca, czy samicy, opisałem w części
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 307
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
minami obalili, na 600 Klasztorów z ziemią zrujnowali, inne popalili. Najświętszy SAKRAMENT wieprzom dawali, deptali. W Zamku Petra fortis, Rotę Katolików na parol się poddających z wysoka porozbijali.
W Miasteczku Morvasium nad Rodanem rzeką, także się na wiarę ich spuszczających, z góry skalistej na 200 Katolików zepchnęli; z których jeden uchwyciwszy się rózgi z skały wyrosłej, strzelany był od nich, ale nie trafiony, sznura podanego od nich niechciał się uchwycić; Bożej pomocy czekał, jakoź zdrów i cały uszedł. Król Karol IX obieżdzajac Zamki swe, był ciekawy widzieć go, i dał posag Córce jego i jemu opatrzenie. Tamże Panna jedna Ojca zranionego
minami obalili, na 600 Klasztorow z ziemią zruynowali, inne popalili. Nayświętszy SAKRAMENT wieprzom dawali, deptali. W Zámku Petra fortis, Rotę Katolikow ná parol się poddaiących z wysoká porozbiiali.
W Miásteczku Morvasium nad Rodanem rzeką, także się na wiárę ich spuszczaiących, z gory skalistey na 200 Katolikow zepchnęli; z ktorych ieden uchwyciwszy się rozgi z skały wyrosłey, strzelany był od nich, ale nie trafiony, sznura podanego od nich niechciał się uchwycić; Bożey pomocy czekał, iakoź zdrow y cáły uszedł. Krol Károl IX obieżdzaiac Zamki swe, był ciekawy widzieć go, y dał posag Corce iego y iemu opátrzenie. Tamże Panna iedna Oyca zránionego
Skrót tekstu: ChmielAteny_IV
Strona: 198
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 4
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1756
Data wydania (nie później niż):
1756
prawdziwy Chrystus przyszedł; ale się w tym ztobą zatrzymam do Piątego Punktu/ gdzie rozumiem dosyć będziesz miał. Co głupi osłowie Manichei mają/ powiadając Starego Testamentu początkiem być złe/ ponieważ oni sami/ jeśli nie pierwszym są złym/ przynamniej są barzo złymi. Co inszy Heretycy pokazać mając na potwierdzenie wiary swojej? tylko uchwyciwszy słowo jedno/ nie znosiwszy go z słowy uprzedzającymi i następującemi zle zrozumieli Pismo święte/ jako ta proposycja: HOC EST CORPVS MEVM, powadają że jest takowej mocy, jako i ta: Ego sum vitis vera: albowiem jako z tej propozyciej nie idzie/ aby Chrystus z natury był prawdziwą Macicą/ tak też i ta
prawdźiwy Chrystus przyszedł; ále się w tym ztobą zátrzymam do Piątego Punktu/ gdźie rozumiem dosyć będźiesz miał. Co głupi osłowie Mánichei máią/ powiádáiąc Stárego Testámentu początkiem bydź złe/ ponieważ oni sami/ iesli nie pierwszym są złym/ przynamniey są bárzo złymi. Co inszy Heretycy pokazáć máiąc ná potwierdzenie wiáry swoiey? tylko vchwyćiwszy słowo iedno/ nie znośiwszy go z słowy vprzedzáiącymi y nástępuiącemi zle zrozumieli Pismo święte/ iáko tá proposycya: HOC EST CORPVS MEVM, powádáią że iest tákowey mocy, iáko y tá: Ego sum vitis vera: álbowiem iáko z tey propozyciey nie idźie/ áby Chrystus z nátury był prawdźiwą Máćicą/ ták też y tá
Skrót tekstu: KorRoz
Strona: 10
Tytuł:
Rozmowa teologa katolickiego z rabinem żydowskim przy arianinie nieprawym chrześcijaninie
Autor:
Marek Korona
Drukarnia:
Drukarnia Kolegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
dialogi, pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1645
Data wydania (nie wcześniej niż):
1645
Data wydania (nie później niż):
1645
na sercu rany Odniesione zawijać, żąć, coś siał aż poty, Szałas i na pałace frymarczyć namioty, Aż, już nieszczęśliwego dopądzając lądu, Toniesz. Któż dojdzie z śmiercią, kto z tym światem rządu? Toniesz z owym rozbitem z swoich łez powodzi, Który na jednej deszczce, postradawszy łodzi, Brzegu się uchwyciwszy, choć będzie bogaty, Musi przecie zapłakać swoich fortun straty. Nie fortun, boć je raczył spełna Bóg ocalić — Żonyś pozbył. Żem ociec, nie mogę jej chwalić. To tylko przydać mogę, człowiek utrapiony, Żeś pozbył ciebie z dusze kochającej żony, I dobrej, i powolnej; jeszcze
na sercu rany Odniesione zawijać, żąć, coś siał aż poty, Szałas i na pałace frymarczyć namioty, Aż, już nieszczęśliwego dopądzając lądu, Toniesz. Któż dojdzie z śmiercią, kto z tym światem rządu? Toniesz z owym rozbitem z swoich łez powodzi, Który na jednej deszczce, postradawszy łodzi, Brzegu się uchwyciwszy, choć będzie bogaty, Musi przecie zapłakać swoich fortun straty. Nie fortun, boć je raczył spełna Bóg ocalić — Żonyś pozbył. Żem ociec, nie mogę jej chwalić. To tylko przydać mogę, człowiek utrapiony, Żeś pozbył ciebie z dusze kochającej żony, I dobrej, i powolnej; jeszcze
Skrót tekstu: PotZabKuk_I
Strona: 538
Tytuł:
Smutne zabawy ...
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
treny, lamenty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Obrócili się znowu po trzeci raz (odpocząwszy) do siebie/ skąd większy gniew i zapałczywość w nich uznać było/ z wielkim podziwieniem: abowiem nie tylko że się nosami jako kilofami dziubali/ barkami raz w raz uderzali/ pazurami szkaradnie zażymali/ a było to przez niemałą chwilę; ale nakoniec/ jeden drugiego pazurami uchwyciwszy/ i noźdrzami zwarszy się/ po powietrzu miotali sobą/ i pasowali tak długo: aż w tym jeden który miał pazury swoje prawie w boku lewym drugiego/ lewą nogą trzymał go za biodra prawe mocno z wierzchu/ ba i pazury głęboko wtłoczone mając; tego który mu także swoją prawą nogą pod lewą biodrą/ a
Obroćili się znowu po trzeći raz (odpocząwszy) do siebie/ zkąd większy gniew y zápáłczywość w nich vznáć było/ z wielkim podźiwieniem: ábowiem nie tylko że się nosámi iáko kilofámi dźiubáli/ bárkámi raz w raz vderzáli/ pázurámi szkárádnie záżymáli/ á było to przez niemáłą chwilę; ále nákoniec/ ieden drugiego pázurámi vchwyćiwszy/ y noźdrzámi zwárszy się/ po powietrzu miotáli sobą/ y pássowáli ták długo: áż w tym ieden ktory miał pázury swoie práwie w boku lewym drugiego/ lewą nogą trzymał go zá biodrá práwe mocno z wierzchu/ bá y pázury głęboko wtłoczone máiąc; tego ktory mu tákże swoią práwą nogą pod lewą biodrą/ á
Skrót tekstu: NeuPoj
Strona: 1
Tytuł:
Neumachia albo pojedynek [...] dwóch orłów
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Drukarnia wdowy i dziedziców Piotra Elerta
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
wiadomości prasowe i druki ulotne
Gatunek:
relacje
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1655
Data wydania (nie wcześniej niż):
1655
Data wydania (nie później niż):
1655
rodziców/ w domu brata swego żołnierza/ przy żenie jego/ panna służbistą była/ nigdy z żadnym mężczyzną żadnych żartów nie przypuściła. Dnia jednego tłukła salszę w moździerzu/ przypaszy jeden z pachołków chciał ją pocałować/ ale tego dokazać nie mógł/ abowiem tłuczkiem którym salszę tarła/ w łeb mu dała/ a on uchwyciwszy się za głowę/ rzecze: O nazłośliwsza/ jam z togą grał/ atyś mię uderzyła? A ona z pochmurną twarzą rzecze: I ja też gram. W takiej tedy surowości straży cnoty trwając/ panna szlachetnie urodzona/ tak się wławiła/ iż Księżna z Engolsimu po nie posłała/ żądając żeby u córki
rodźicow/ w domu brátá swego żołnierzá/ przy żenie iego/ pánna służbistą byłá/ nigdy z żadnym mężczyzną żadnych żártow nie przypvśćiłá. Dniá iednego tłukłá salszę w moźdźierzu/ przypaszy ieden z páchołkow chćiał ią pocáłowáć/ ále tego dokázać nie mogł/ ábowiem tłuczkiem ktorym sálszę tárłá/ w łeb mu dáłá/ á on vchwyćiwszy sie zá głowę/ rzecze: O nazłośliwsza/ iam z togą grał/ átyś mię vderzyłá? A oná z pochmurną twarzą rzecze: Y ia też gram. W tákiey tedy surowośći straży cnoty trwaiąc/ pánná szláchetnie vrodzona/ ták sie wławiłá/ iż Kśiężná z Engolsimu po nie posłáłá/ żądáiąc żeby v corki
Skrót tekstu: ZwierPrzykład
Strona: 193
Tytuł:
Wielkie zwierciadło przykładów
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Szymon Wysocki
Drukarnia:
Jan Szarffenberger
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
umarły z grobu wyszedł/ iż się młynarzowi zdało który na to patrzył/ jakoby od dromu ciężkiego niebo i ziemia zadrżała. Dziwna rzecz/ skoro się dłos wołajacego skończył/ kamień który był na grobie precz odpadł/ ziemia się też z grogu wyrzuciła/ i wyszedłz drogu jako owca lękliwa ujrzawszy lwa/ zadrżał. I uchwyciwszy się pala który tam był aby go nie porywał/ mizernymi prośubami/ gwałtem odrwawszy go od pala/ płaczącego i narzekającego przymusił iść zasobą. Lecz ab ywszytkim jawno było/ jako ciężkiemi/ rzeczy niesprawiedliwie nabytych/ tłomikami/ nędznik on obciążony chodził a przez Cmentarz idąc nogę położył/ niemał aż do kolan na twardej ziemi
vmárły z grobu wyszedł/ iż sie młynárzowi zdáło ktory ná to pátrzył/ iakoby od dromu ćiężkiego niebo y źiemiá zádrżáłá. Dziwna rzecż/ skoro sie dłos wołáiacego skończył/ kámień ktory był ná grobie precz odpadł/ źiemiá sie też z grogu wyrzućiłá/ y wyszedłz drogu iáko owcá lękliwa vyrzawszy lwá/ zádrżał. Y vchwyćiwszy sie palá ktory tam był áby go nie porywał/ mizernymi prośvbámi/ gwałtem odrwawszy go od palá/ płáczącego y nárzekaiącego przymuśił iśdź zásobą. Lecz áb ywszytkim iáwno było/ iako ciężkiemi/ rzeczy niesprawiedliwie nabytych/ tłomikámi/ nędznik on obciążony chodził á przez Cmentarz idąc nogę położył/ niemał áż do kolan ná twárdey źiemi
Skrót tekstu: ZwierPrzykład
Strona: 244
Tytuł:
Wielkie zwierciadło przykładów
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Szymon Wysocki
Drukarnia:
Jan Szarffenberger
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612