Darmo tedy/ Duchowni/ za Ogony/ łają: Co/ muszą/ Ogonatki czuć/ ale nie dbają. Laj ty Sroce/ za ogon/ gań dłuższy/ Pawicy. Przecię/ żadna nie utnie/ pierzanej Spodnicy: Tak właśnie Polskie Damy/ by się nie zerwały/ Ciężar swoich Ogonów/ Karłom nosić dały. Uciąć/ ani pomyślaj byłoby to z szkodą/ V tych Pawic/ co włóczą Ogony za Modą. Aleć ujdzie Pawicy/ choć ma ogon długi; Bo jej do noszenia go/ nie potrzeba sługi: Lecz Dam/ wielki niestatek: o Ogony proszą/ A kiedy są/ to samy nie rady ich noszą.
Darmo tedy/ Duchowni/ zá Ogony/ łáią: Co/ muszą/ Ogonátki czuć/ ále nie dbáią. Láy ty Sroce/ zá ogon/ gań dłuższy/ Páwicy. Przećię/ żadna nie vtnie/ pierzáney Spodnicy: Ták właśnie Polskie Dámy/ by się nie zerwáły/ Ciężar swoich Ogonow/ Kárłom nośić dáły. Vćiąć/ áni pomyślay byłoby to z szkodą/ V tych Pawic/ co włoczą Ogony zá Modą. Aleć vydźie Pawicy/ choc ma ogon długi; Bo iey do noszenia go/ nie potrzebá sługi: Lecz Dám/ wielki niestátek: o Ogony proszą/ A kiedy są/ to sámy nie rády ich noszą.
Skrót tekstu: ŁączZwier
Strona: Ev
Tytuł:
Nowe zwierciadło
Autor:
Jakub Łącznowolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
chwali? Darmo bez niej, chociaż kto ciało swoje spali. Szczerą, wierną miłością w nieskończone czasy Od kochającej żony zaprawne te pasy. O, grzech nieodpuszczony, o, nierozum wielki! Wydać męża na wojnę dla marnej manelki. Zawstydzisz się w piekielnej, Eryfilo, męce: Nie manele, obie bym dała uciąć ręce, Żebyś mię nie odbiegał, mocą tego pasu, Dla przyszłego z okrutnym pogaństwem hałasu. Jakożkolwiek ja wszelkim pogardziwszy wczasem Wiążę strapione serce u ciebie za pasem; Masz mnie wszędy przy sobie, gdzie obrócisz koniem: Jako kłębka po nici, tak cię dojdę po niem. I dlatego życzliwą ręką dziś po glanku
chwali? Darmo bez niej, chociaż kto ciało swoje spali. Szczerą, wierną miłością w nieskończone czasy Od kochającej żony zaprawne te pasy. O, grzech nieodpuszczony, o, nierozum wielki! Wydać męża na wojnę dla marnej manelki. Zawstydzisz się w piekielnej, Eryfilo, męce: Nie manele, obie bym dała uciąć ręce, Żebyś mię nie odbiegał, mocą tego pasu, Dla przyszłego z okrutnym pogaństwem hałasu. Jakożkolwiek ja wszelkim pogardziwszy wczasem Wiążę strapione serce u ciebie za pasem; Masz mnie wszędy przy sobie, gdzie obrócisz koniem: Jako kłębka po nici, tak cię dojdę po niem. I dlatego życzliwą ręką dziś po glanku
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 395
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
w Lizbonie gwałtowne ziemi trzęsienie tak obywatelów przestraszyło, iż z domów w pole uciekli. Szkody jednak nie uczyniło.
30 Lipca. Około Magdeburga straszliwa nawałnica. O mile we wsi Randau piorun uderzył w dom kmiecia jednego, który z synem u stołu siedział. Ojcu wszystkie włosy spalił. Synowi nogę zgruchotał tak, iż ją uciąć musiano. Dom w perzynę obrócił.
16 Sierpnia. W Meningen. Powietrze wprzód tak grube było, iż ludzie zemdleni ledwo odetchnąć mogli. Nastąpiła nawałność z gradem wielkości jaja kokoszy: ten okna, dachy potłukł, wiele ludzi zranił: piorun bił po piorunie. Jeden z nich dom pewny spalił, drugi ogień zgasił.
w Lizbonie gwałtowne ziemi trzęsienie tak obywatelow przestraszyło, iż z domow w pole uciekli. Szkody iednak nie uczyniło.
30 Lipca. Około Magdeburga straszliwa nawałnica. O mile we wsi Randau piorun uderzył w dom kmiecia iednego, ktory z synem u stołu siedział. Oycu wszystkie włosy spalił. Synowi nogę zgruchotał tak, iż ią uciąć musiano. Dom w perzynę obrocił.
16 Sierpnia. W Meningen. Powietrze wprzod tak grube było, iż ludzie zemdleni ledwo odetchnąć mogli. Nastąpiła nawałność z gradem wielkości iaia kokoszy: ten okna, dachy potłukł, wiele ludzi zranił: piorun bił po piorunie. Jeden z nich dom pewny zpalił, drugi ogień zgasił.
Skrót tekstu: BohJProg_II
Strona: 243
Tytuł:
Prognostyk Zły czy Dobry Komety Roku 1769 y 1770
Autor:
Jan Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki, traktaty
Tematyka:
astronomia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1770
Data wydania (nie wcześniej niż):
1770
Data wydania (nie później niż):
1770
tej plugawej podłości, trzeba multyplikować fora bez apelacji na podobne przypadki, nie zostawując ich ordynaryjnemu sądów i sprawiedliwości kursowi. A jako to są rzeczy uczynkowe, których prawda lub fałsz, mając pewne dowody, łatwo się odkrywa, trzeba więc znieść w takowych sprawach apelacyje wszelkie, które by nieskończenie sprawę mogły wyciągać. Trzeba krótko uciąć. Trzeba na ostatek wielkie kary wyznaczyć na skonwinkowanych o tę podłość obmierzłą i Ojczyźnie niezmiernie szkodliwą, którą niegodziwy człowiek partykularny przedawać się waży, żeby z ciężkości kary postrzegły te liche przedajne dusze ciężkość i niegodziwość ich grzechu, wstydu, hańby i nierządu, który sprawują w Rzeczypospolitej...
Można by potym przydać i znaczny
tej plugawej podłości, trzeba multyplikować fora bez appellacyi na podobne przypadki, nie zostawując ich ordynaryjnemu sądów i sprawiedliwości kursowi. A jako to są rzeczy uczynkowe, których prawda lub fałsz, mając pewne dowody, łatwo się odkrywa, trzeba więc znieść w takowych sprawach appellacyje wszelkie, które by nieskończenie sprawę mogły wyciągać. Trzeba krótko uciąć. Trzeba na ostatek wielkie kary wyznaczyć na skonwinkowanych o tę podłość obmierzłą i Ojczyźnie niezmiernie szkodliwą, którą niegodziwy człowiek partykularny przedawać się waży, żeby z ciężkości kary postrzegły te liche przedajne dusze ciężkość i niegodziwość ich grzechu, wstydu, hańby i nierządu, który sprawują w Rzeczypospolitej...
Można by potym przydać i znaczny
Skrót tekstu: KonSSpos
Strona: 277
Tytuł:
O skutecznym rad sposobie
Autor:
Stanisław Konarski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1760 a 1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1760
Data wydania (nie później niż):
1763
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma wybrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Juliusz Nowak-Dłużewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
mają Wm. M. M. Pana nieprzyjaciołom. I kiedy to jest za występek jeden, być przyjacielem, być sługą Wm. M. M. Pana. A nie oto idzie, jeśli się to słusznie dzieje? ale że się dzieje, a dzieje się zręcznie, i prawie z aplausem. Trzeba to prędko uciąć, żeby się to nie snowało dalej, bo na koniec najniesprawiedliwsze rzeczy, mają pozór słuszności: jeżeli się proceder dobrze uda, i fawor popularitatis przystąpi. Wszytkiemu temu niewidzę tarcze, któraby się założyć mogła, tylko Królowa w której że widzę do tej sprawy przychylność, jakiej życzę ect. nie tracę nadzieje,
máią Wm. M. M. Páná nieprzyiaćiołom. Y kiedy to iest zá występek ieden, bydź przyiacielem, bydź sługą Wm. M. M. Páná. A nie oto idźie, ieśli się to słusznie dźieie? ále że się dźieie, á dżieie się zręcznie, y práwie z applausem. Trzebá to prędko vciąć, żeby się to nie snowáło dáley, bo ná koniec nayniespráwiedliwsze rzeczy, máią pozor słusznośći: ieżeli się proceder dobrze vda, y fawor popularitatis przystąpi. Wszytkiemu temu niewidzę tarcze, ktoraby się záłożyć mogła, tylko Krolowa w ktorey że widzę do tey spráwy przychylność, iákiey życzę ect. nie trácę nádźieie,
Skrót tekstu: LubJMan
Strona: 38
Tytuł:
Jawnej niewinności manifest
Autor:
Jerzy Sebastian Lubomirski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1666
Data wydania (nie wcześniej niż):
1666
Data wydania (nie później niż):
1666
ś. którego ani scriptami/ ani dysputaciami niezbożni Ariuszowi sektarze przewyciężyć nie mogąc/ różne a szkarade/ ku ohydzie i obelżeniu jego/ potwarzy zmyślali/ miedzy któremi były i te/ jakoby niewiaste jedną/ będąc u niej gościem/ kmyśli swej plugawej zniewolić. I jakoby swemu Klerykowi Arseniusowi rękę/ na czynienie Czarnoksięstwa/ uciąć miał/ a na podparcie tego swego udania ręki gdzieś ludzkiej dostawszy/ ukazowali ją tym którzy widzieć chcieli. Te i tym podobne w samej piekielnej kaźni ukowane potwarzy wielki on żołnierz Chrystusów i dobrze przykładny cierpliwości wzór w niewinności swej ponosząc/ cieszył się onemi słodkiemi Zbawiciela swego słowy. Błogosławieni jesteście gdy was będą przeklinać ludzie,
ś. ktorego áni scriptámi/ áni disputáciámi niezbożni Ariuszowi sektarze przewyćiężyć nie mogąc/ rozne á szkáráde/ ku ohydźie y obelżeniu ie^o^/ potwarzy zmyśláli/ miedzy ktoremi były y te/ iákoby niewiáste iedną/ będąc v niey gośćiem/ kmyśli swey plugáwey zniewolić. Y iákoby swemu Clerikowi Arseniusowi rękę/ ná cżynienie Cżárnokśięstwá/ vćiąć miał/ á ná podpárćie tego swego vdánia ręki gdźieś ludzkiey dostawszy/ vkázowáli ią tym ktorzy widźieć chćieli. Te y tym podobne w sámey piekielney kaźni vkowáne potwarzy wielki on żołnierz Chrystusow y dobrze przykłádny cierpliwośći wzor w niewinnośći swey ponosząc/ ćieszył się onemi słodkiemi Zbáwićielá swego słowy. Błogosłáwieni iesteśćie gdy was będą przeklináć ludzie,
Skrót tekstu: SmotLam
Strona: 26
Tytuł:
Threnos, to iest lament [...] wschodniej Cerkwi
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610
Obozie albo dródże ukontentować opisałem niektóre potrawy barzo dobre/ Mieśne na zimno/ pasztety zaś zimne Mięśne i Rybne/ na swym miejscu osobnym znajdziesz/ i Rybne potrawy i Marynaty. VI. Cąber Jeleni.
Weźmij Cąber Jeleni/ Danieli/ Bawoli/ Wołowy/ Sarni/ Wieprza dzikiego/ który według descripcji wżwysz mianowanej masz uciąć/ a schędożywszy namocz w occie dobrym wsypawszy w ten Ocet Soli/ Majeranu/ Kolendry/ a mocz to godźn cztery/ albo pięć; Weźmij potym Słoniny nakraj długo /i przez mięsiste a chudsze miejsca prześpikuj/ uwiń w płótno/ warz w tym Occie/ w którymeś moczył/ zasoliwszy dobrze/ a gdy uwre
Oboźie álbo drodże vkontentować opisałem niektore potráwy bárzo dobre/ Mieśne ná źimno/ pasztety zaś źimne Mięśne y Rybne/ ná swym mieyscu osobnym znaydźiesz/ y Rybne potráwy y Márynáty. VI. Cąber Ieleni.
Weźmiy Cąber Ieleni/ Dánieli/ Báwoli/ Wołowy/ Sárni/ Wieprzá dźikiego/ ktory według descriptiey wżwysz miánowaney masz vćiąć/ á zchędożywszy námocz w oććie dobrym wsypawszy w ten Ocet Soli/ Maieranu/ Kolendry/ á mocz to godźn cztery/ álbo pięć; Weźmiy potym Słoniny nákray długo /y przez mięśiste á chudsze mieyscá prześpikuy/ uwiń w płotno/ warz w tym Oććie/ w ktorymeś moczył/ zasoliwszy dobrze/ á gdy uwre
Skrót tekstu: CzerComp
Strona: 41
Tytuł:
Compendium ferculorum albo zebranie potraw
Autor:
Stanisław Czerniecki
Drukarnia:
Jerzy i Mikołaj Schedlowie
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
poradniki
Tematyka:
kulinaria
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1682
Data wydania (nie wcześniej niż):
1682
Data wydania (nie później niż):
1682
wie, iż niepokój zbytnie szczęście rodzi, A wielki stan z sumnieniem wolnym się nie zgodzi. LXVII. Nie czyń złemu dobrze! O CHŁOPIE A GAJU.
Przyszedłszy chłop do gaja, w niezmiernej gęstwinie Przypatrzał się tam i sam z daleka dębinie, Prosząc gaja, aby mu tę łaskę pokazał, A drewno do siekiery uciąć sobie kazał.
Którąby mógł tym spieszniej robotę zawziętą Kończyć sobie, konając już pracę zaczętą. Gaj słysząc prośbę jego, chętnie go darował Toporzyskiem. Chłop mu też zaraz podziękował Nie słowy lecz siekierą, bo gdy ją ustalił,
Wkrótce więtszą część gaju, tnąc dęby, obalił. Tak kto złego człowieka wzmaga uczynnością,
wie, iż niepokój zbytnie szczęście rodzi, A wielki stan z sumnieniem wolnym się nie zgodzi. LXVII. Nie czyń złemu dobrze! O CHŁOPIE A GAJU.
Przyszedłszy chłop do gaja, w niezmiernej gęstwinie Przypatrzał się tam i sam z daleka dębinie, Prosząc gaja, aby mu tę łaskę pokazał, A drewno do siekiery uciąć sobie kazał.
Którąby mógł tym spieszniej robotę zawziętą Kończyć sobie, konając już pracę zaczętą. Gaj słysząc prośbę jego, chętnie go darował Toporzyskiem. Chłop mu też zaraz podziękował Nie słowy lecz siekierą, bo gdy ją ustalił,
Wkrótce więtszą część gaju, tnąc dęby, obalił. Tak kto złego człowieka wzmaga uczynnością,
Skrót tekstu: VerdBłażSet
Strona: 63
Tytuł:
Setnik przypowieści uciesznych
Autor:
Giovanni Mario Verdizzotti
Tłumacz:
Marcin Błażewski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Wilhelm Bruchnalski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1897
„Łżesz, poganinie". Jam odpowiedział: „Nie łgę, bo prawdę mówię. Ciebie, miłościwy Panie, pierwszy raz widzę, a królam kiedy chciał, tom go widział". Tym bardziej z większym ferworem na mnie się porwał z wezgłowia tak dalece, że rozumiałem, iż mi łeb każe uciąć Wezyr, o co u nich nietrudno. Potym, upamiętawszy się, mówi do mnie. „Idź, a uczyń to, coć każę, a będziesz miał nadgrodę dobrą, jak z dobrą wiadomością powrócisz". Potym, wysłuchawszy relacyji tego Wołoszyna, Król pyta się go: „Tenże to ja Król,
„Łżesz, poganinie". Jam odpowiedział: „Nie łgę, bo prawdę mówię. Ciebie, miłościwy Panie, pierwszy raz widzę, a królam kiedy chciał, tom go widział". Tym bardziej z większym ferworem na mnie się porwał z wezgłowia tak dalece, że rozumiałem, iż mi łeb każe uciąć Wezyr, o co u nich nietrudno. Potym, upamiętawszy się, mówi do mnie. „Idź, a uczyń to, coć każę, a będziesz miał nadgrodę dobrą, jak z dobrą wiadomością powrócisz". Potym, wysłuchawszy relacyji tego Wołoszyna, Król pyta się go: „Tenże to ja Król,
Skrót tekstu: DyakDiar
Strona: 53
Tytuł:
Diariusz wiedeńskiej okazji
Autor:
Mikołaj Dyakowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki, relacje
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1717 a 1720
Data wydania (nie wcześniej niż):
1717
Data wydania (nie później niż):
1720
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef A. Kosiński, Józef Długosz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Ministerstwo Obrony Narodowej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1983
Wezyra i czynił mu relacyją, że: „Wojska wielkie są i sam Król polski jest w osobie swojej, któregom nie tylko widział, alem z nim i gadał i kazał Waszej Wezyrskiej Mości powiedzieć Król, że ci się w niedzielę stawi na śniadanie". Wezyr temu nie wierząc, kazał mu za kłamstwo łeb uciąć. We środę tedy, porzuciwszy tabory pod Tulnem, a komunikiem się z wojskami tak swemi, jako i cesarskiemi wybrawszy, Król poszedł na imprezę, gdzie kałauszowie niezwyczajnym traktem, bo wielkiemi lasami i górami, prowadzili wojsko, które przyszłej wiktoryji otrzymało praesagium takowym sposobem. Stanęły wojska tak między lasami, jako i koło lasów
Wezyra i czynił mu relacyją, że: „Wojska wielkie są i sam Król polski jest w osobie swojej, któregom nie tylko widział, alem z nim i gadał i kazał Waszej Wezyrskiej Mości powiedzieć Król, że ci się w niedzielę stawi na śniadanie". Wezyr temu nie wierząc, kazał mu za kłamstwo łeb uciąć. We środę tedy, porzuciwszy tabory pod Tulnem, a kommunikiem się z wojskami tak swemi, jako i cesarskiemi wybrawszy, Król poszedł na imprezę, gdzie kałauszowie niezwyczajnym traktem, bo wielkiemi lasami i górami, prowadzili wojsko, które przyszłej wiktoryji otrzymało praesagium takowym sposobem. Stanęły wojska tak między lasami, jako i koło lasów
Skrót tekstu: DyakDiar
Strona: 54
Tytuł:
Diariusz wiedeńskiej okazji
Autor:
Mikołaj Dyakowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki, relacje
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1717 a 1720
Data wydania (nie wcześniej niż):
1717
Data wydania (nie później niż):
1720
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef A. Kosiński, Józef Długosz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Ministerstwo Obrony Narodowej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1983