Dametas Kwiatek róży z ręku swych Hyjella mi dała, A westchnąwszy serdeczna kilka słów przydała. Jako ten kwiatek, tak się od ognia rumieni Serce me, a wzdychanie przymnaża płomieni. I jam nie kwiatek, alem płomień przyjął właśnie, Który także w sercu mym nigdy nie ugaśnie; A jeśli kiedy ognie skryte ucichają, Ustawiczne wzdychania znowu je wskreszają. Tityrus Wieczorna gwiazdo, jasnej nocy napiękniejsza Ozdobo, cnej Wenery świeco naśliczniejsza! Ciemniejszaś ty księżyca, a ile ciemniejsza, Tyle nad insze gwiazdy niebieskie jaśniejsza! Bądź łaskawa, a teraz, gdy do miłej mojej Idę na taniec, dożycz mi światłości swojej Miasto księżyca, który dopiero
Dametas Kwiatek róży z ręku swych Hyjella mi dała, A westchnąwszy serdeczna kilka słów przydała. Jako ten kwiatek, tak się od ognia rumieni Serce me, a wzdychanie przymnaża płomieni. I jam nie kwiatek, alem płomień przyjął właśnie, Który także w sercu mym nigdy nie ugaśnie; A jeśli kiedy ognie skryte ucichają, Ustawiczne wzdychania znowu je wskreszają. Tityrus Wieczorna gwiazdo, jasnej nocy napiękniejsza Ozdobo, cnej Wenery świeco naśliczniejsza! Ciemniejszaś ty księżyca, a ile ciemniejsza, Tyle nad insze gwiazdy niebieskie jaśniejsza! Bądź łaskawa, a teraz, gdy do miłej mojej Idę na taniec, dożycz mi światłości swojej Miasto księżyca, który dopiero
Skrót tekstu: SzymSiel
Strona: 42
Tytuł:
Sielanki
Autor:
Szymon Szymonowic
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Sielanki i pozostałe wiersze polskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1964
me rumieni Od ognia serce, a większych płomieni Coraz tęskliwe przymnaża wzdychanie. Nigdy ten ogień we mnie nie ustanie!” Na to kawaler rzecze podobnemi — We mgłości stojąc — słowy żałobnemi: „I jam nie różą, lecz płomień wziął właśnie, Który też w sercu moim nie ugaśnie. A jeśli kiedy ognie ucichają, Częste wzdychania znowu je wskrzeszają”. Wtym się odezwie Marynarz i rzecze: „Siadajcie prędko! daremno płaczecie! Dość w morzu wody! Długoż tu stać będziem? Lubo płaczecie — na łzach nie pojedziem!” Więc podniósł żagle; toż na okręt wsiedli Kawalerowie, a żal długi wiedli. Panny zaś batem
me rumieni Od ognia serce, a większych płomieni Coraz tęskliwe przymnaża wzdychanie. Nigdy ten ogień we mnie nie ustanie!” Na to kawaler rzecze podobnemi — We mgłości stojąc — słowy żałobnemi: „I jam nie różą, lecz płomień wziął właśnie, Który też w sercu moim nie ugaśnie. A jeśli kiedy ognie ucichają, Częste wzdychania znowu je wskrzeszają”. Wtym się odezwie Marynarz i rzecze: „Siadajcie prędko! daremno płaczecie! Dość w morzu wody! Długoż tu stać będziem? Lubo płaczecie — na łzach nie pojedziem!” Więc podniósł żagle; toż na okręt wsiedli Kawalerowie, a żal długi wiedli. Panny zaś batem
Skrót tekstu: BorzNaw
Strona: 41
Tytuł:
Morska nawigacyja do Lubeka
Autor:
Marcin Borzymowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1662
Data wydania (nie wcześniej niż):
1662
Data wydania (nie później niż):
1662
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Morskie
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
położyło. Nuż wody obfitość Wsie, Miasta i zboża psująca. Tu rzecz ucieszną pisze Kochowski, pod czas powodzi, gdy kopy siana woda po Wiśle niosła, na jednej widziano kopie Wilka z kozą, wzajemnie się w niebezpieczeństwie zgadzających. Dalej jednak wyroki Boskie Polskę przyciskać nieprzestały, ledwo bowiem Kozackie bunty nieco zdały się ucichać, aż znowu Szwedzka Protekcja Polskę popadła. Hieronim bowiem Radziejowski dla pewniego ekscessu z Urzędu złożony, i z Ojczyzny wywołany, niemogąc przeprosić Króla, i całej Rzeczypospolitej wzian Protekcją Karola Gustawa, za którego powodem Gustaw pod pretekstem niby Protekcyj Polaków przeciw Kozakom i Moskwie, , potym znalazłszy przyczynę, że Kazimierz do niego pisząc
położyło. Nuż wody obfitość Wsie, Miasta y zboża psuiąca. Tu rzecz ucieszną pisze Kochowski, pod czas powodzi, gdy kopy siana woda po Wiśle niosła, na iedney widziano kopie Wilka z kozą, wzaiemnie się w niebespieczenstwie zgadzaiących. Daley iednak wyroki Boskie Polskę przyćiskać nieprzestały, ledwo bowiem Kozackie bunty nieco zdały się ućichać, aż znowu Szwedzká Protekcyiá Polskę popadła. Hieronym bowiem Radzieiowski dla pewniego excessu z Vrzędu złożony, y z Oyczyzny wywołány, niemogąc przeprosić Krola, y całey Rzeczypospolitey wźian Protekcyą Karola Gustawa, za którego powodęm Gustaw pod pretextem niby Protekcyi Polakow przećiw Kozakom y Moskwie, , potym znalaższy przyczynę, że Kazimierz do niego pisząc
Skrót tekstu: KołTron
Strona: 177
Tytuł:
Tron ojczysty
Autor:
Augustyn Kołudzki
Drukarnia:
Drukarnia Akademicka
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1707
Data wydania (nie wcześniej niż):
1707
Data wydania (nie później niż):
1707
, tłoczy winogrady, I na czas dalszy żyzność przechowywa, A na gotowym Zima odpoczywa. Słońce za słusznym od wieku pomiarem Promieniem ziemski krąg oświeca jarem, I krążąc zrana, aże ku wieczoru Naznaczonego nie uchybia toru. Rzekom wysypał groble i zabiegi, Morza nad zwykłe nie wychodzą brzegi, Gdy każe szumią, każe ucichają, I okryslonym tam nie przelewają. Piekielną otłań zawiesił na niczem, Która przed jego zawsze drży obliczem, I według pierwszych rozkazów się sprawia, A z wieku danych ustaw nieodnawia. Więc w takim wszytko trzymając dozorże Świat, Niebo, ziemię, otchłanie, i morże, Podobnasz to jest? aby się wysilił
, tłoczy winogrady, I ná czás dálszy żyzność przechowywa, A ná gotowym Zimá odpoczywa. Słońce za słusznym od wieku pomiarem Promieniem źiemski krąg oświeca iárem, I krążąc zrana, áże ku wieczoru Naznáczonego nie uchybia toru. Rzekom wysypał groble i zabiegi, Morża nád zwykłe nie wychodzą brżegi, Gdy każe szumią, każe ućicháią, I okryslonym tám nie przelewáią. Piekielną othłań záwieśił ná niczem, Ktora przed iego záwsze drży obliczem, I według pierwszych roskazow się spráwia, A z wieku dánych ustaw nieodnawia. Więc w tákim wszytko trzymáiąc dozorże Swiát, Niebo, źiemię, otchłanie, i morże, Podobnasz to iest? áby się wysilił
Skrót tekstu: ChrośJob
Strona: 93
Tytuł:
Job cierpiący
Autor:
Wojciech Stanisław Chrościński
Drukarnia:
Drukarnia Ojców Scholarum Piarum
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1705
Data wydania (nie wcześniej niż):
1705
Data wydania (nie później niż):
1705
wołoski to był wojewodzic, Syn Symona Mohiły, że tuteczny rodzic, Skoro zginął Żółkiewski, jego wierny patron, Przylgnął do Chodkiewicza: bowiem zmierzał na tron Dziedziczny kiedykolwiek, który nań i człeczem, I bożym spadał prawem (lecz kędy za mieczem Idą rzeczy, tam święta sprawiedliwość wzdycha, Tam wszelka sukcesyja bliskiej krwie ucicha, Milczy prawo na wojnie), o któreśmy spadki Opłakanych Mohiłów i dziś wpadli w siatki. W te Korecki z Potockim i Piasecki trzeci, W te mogiły Żółkiewski pod Cecorą leci. Lubomirski się przeprawił Deductio Mohiłów CZĘŚĆ TRZECIA
Tamci przy Aleksandrze, Konstantym, Bohdanie Mohiłach, a Żółkiewski już przy Gracjanie. Tu
wołoski to był wojewodzic, Syn Symona Mohiły, że tuteczny rodzic, Skoro zginął Żółkiewski, jego wierny patron, Przylgnął do Chodkiewicza: bowiem zmierzał na tron Dziedziczny kiedykolwiek, który nań i człeczem, I bożym spadał prawem (lecz kędy za mieczem Idą rzeczy, tam święta sprawiedliwość wzdycha, Tam wszelka sukcesyja bliskiej krwie ucicha, Milczy prawo na wojnie), o któreśmy spadki Opłakanych Mohiłów i dziś wpadli w siatki. W te Korecki z Potockim i Piasecki trzeci, W te mogiły Żółkiewski pod Cecorą leci. Lubomirski się przeprawił Deductio Mohiłów CZĘŚĆ TRZECIA
Tamci przy Aleksandrze, Konstantym, Bohdanie Mohiłach, a Żółkiewski już przy Gracyanie. Tu
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 74
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
jeszcze nie znaleziono: północy zaś jest okolony barzo wielą wyspów/ miedzy którymi jest Rotunda/ Vulcanus/ Mater Dei, Barbada/ Caimana/ Triangulus/ wyspy ludzi białych/ Złych ludzi/ Dobrego pokoju/ Crisporum, Matyrum, i insze bez imienia. Od wyspów Papue do Maluku jeżdżą w Maju; bo na ten czas ucichają Zachodnie/ a powiewają Wschodnie wiatry. ArcyPELAG Z. LAZARZA.
PUściwszy się na wielkie morze/ wjeżdża się na ten Pelag/ na którym wyspy rozsadzone są raz gęsto/ drugi raz rzadko: podczas pasmem/ a podczas kołem: jedni same/ a drugie z towarzystwem. Z pierwszych są wyspy Don Alonza Barbudorum (
iescze nie ználeźiono: pułnocny záś iest okolony bárzo wielą wyspow/ miedzy ktorymi iest Rotundá/ Vulcanus/ Mater Dei, Bárbádá/ Cáimáná/ Triángulus/ wyspy ludźi białych/ Złych ludźi/ Dobrego pokoiu/ Crisporum, Matyrum, y insze bez imienia. Od wyspow Pápue do Máluku ieżdżą w Máiu; bo ná ten czás vćicháią Zachodnie/ á powiewáią Wschodnie wiátry. ARCIPELAG S. LAZARZA.
PVśćiwszy się ná wielkie morze/ wieżdża się ná ten Pelag/ ná ktorym wyspy rozsádzone są raz gęsto/ drugi raz rzadko: podczás pásmem/ á podczás kołem: iedny sáme/ á drugie z towárzystwem. Z pierwszych są wyspy Don Alonza Barbudorum (
Skrót tekstu: BotŁęczRel_II
Strona: 24
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. II
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Drukarnia:
Mikołaj Lob
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
ich coby przetrwali 50. lat/ lecz czarni ludzie trwają więcej niż do sta lat. Owi co tam dopiro przybywają/ miewają pewną gorączkę niebezpieczną barzo/ która trwa 20. dni. Puszczają im krew/ nie patrząc miary. Nie bywa tam inszych wiatrów/ tylko Ścirocchi/ Południowe/ Garbini: ale i te ucichają w Grudniu/ w Styczniu/ i w Lutym/ z przetoż te miesiące bywają ciepłe. naznaczniej wieją w Czerwcu/ w Lipcu/ i w Sierpniu. Srodze tam panuje choroba Francuska/ i wrzody. Ziemia tam jest śrzednia miedzy czerwona z żółta/ lipka jak glina/ miękka dla rosy (która tam każdą noc
ich coby przetrwáli 50. lat/ lecz czarni ludźie trwáią więcey niż do stá lat. Owi co tám dopiro przybywáią/ miewáią pewną gorączkę niebespieczną bárzo/ ktora trwa 20. dni. Pusczáią im kreẃ/ nie pátrząc miáry. Nie bywa tám inszych wiátrow/ tylko Scirocchi/ Południowe/ Gárbini: ále y te vćicháią w Grudniu/ w Styczniu/ y w Lutym/ z przetoż te mieśiące bywáią ćiepłe. naznáczniey wieią w Czerwcu/ w Lipcu/ y w Sierpniu. Srodze tám pánuie chorobá Fráncuska/ y wrzody. Ziemiá tám iest śrzednia miedzy czerwoná z żołta/ lipka iák gliná/ miękka dla rosy (ktora tám káżdą noc
Skrót tekstu: BotŁęczRel_II
Strona: 55
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. II
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Drukarnia:
Mikołaj Lob
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609