grzeczny wielce Spód tej Towarzysz Roty Wziął kurę na widelce/ Znak dając swej ochoty.
Wdowa ze błazen zgadła Chce go spracy wypuścić Wtym kura pod stół spadła/ On/ nie chcąc rąk utłuścić.
Uchodzi Rycerz w nogi Trafunku zartem zbywa Mając u nóg ostrogi Oraz obrus porywa.
Ci się śmieją nieźmiernie Tak grzecznej Tragaedyjej Ów uciekając[...] Na vale Kompanijej. Gdy się tak ci Rycerze Grzeczny/ piszą kobiecie Powie im Wdowa szczerze Godniście czci w Prewecie. Księgi Trzecie. Pieśń XXX. EPITALAMIVM I. Mci Panu SAMBOROWI MŁOSZOWSKIEMV na Akt Weselny w upominku posłane.
OPuść Cypr/ spiesz się do nas Wenero Bogini Bo sam twa bytność więcej ochoty przyczyni.
grzeczny wielce Zpod tey Towárzysz Roty Wziął kurę ná widelce/ Znák dáiąc swey ochoty.
Wdowá ze błazen zgádłá Chce go spracy wypuśćić Wtym kurá pod stoł spádłá/ On/ nie chcąc rąk vtłuśćić.
Vchodźi Rycerz w nogi Tráfunku zártem zbywa Máiąc v nog ostrogi Oraz obrus porywa.
Ci się śmieią nieźmiernie Ták grzeczney Trágaediiey Ow vćiekáiąc[...] Ná vale Kompániey. Gdy się ták ći Rycerze Grżeczny/ piszą kobiećie Powie im Wdowá szczerze Godniśćie czći w Prewećie. Kśięgi Trzećie. PIESN XXX. EPITHALAMIVM I. Mći Pánu SAMBOROWI MŁOSZOWSKIEMV ná Akt Weselny w vpominku posłáne.
OPuść Cypr/ spiesz się do nas Wenero Bogini Bo sám twa bytność więcey ochoty przyczyni.
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 206
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
saepior z Innocentym XI et cum Joanne Sobieski Rege Pol. korespondencja; języki wszystkie umiała. Kościół św. Justyny oo. benedyktynów dość wspaniały, w ołtarzach pięknych malowania osobliwe. Ogród gdzie są osobliwe zioła, jako to: antypacją i sympacją z człowiekiem mające, bo jedne do człowieka rąk skłaniają się, drugie umykają niby uciekając. W Padwie półtora dnia bawiłem się, wyjechałem stamtąd.
10^go^ Septembris. Do Moncelze mil półtrzecia. Do Ravigo mil 3: tu granica Wenetów z papieżem.
11^go^. Do Ferrary mil 4: miasto papieskie dość wielkie, forteca bardzo dobra i ostrożność w niem jest. Do Sampierino mil 3: droga wysadzona
saepior z Innocentym XI et cum Joanne Sobieski Rege Pol. korrespondencya; języki wszystkie umiała. Kościół św. Justyny oo. benedyktynów dość wspaniały, w ołtarzach pięknych malowania osobliwe. Ogród gdzie są osobliwe zioła, jako to: antypatyą i sympatyą z człowiekiem mające, bo jedne do człowieka rąk skłaniają się, drugie umykają niby uciekając. W Padwie półtora dnia bawiłem się, wyjechałem ztamtąd.
10^go^ Septembris. Do Moncelze mil półtrzecia. Do Ravigo mil 3: tu granica Wenetów z papieżem.
11^go^. Do Ferrary mil 4: miasto papiezkie dość wielkie, forteca bardzo dobra i ostrożność w niem jest. Do Sampierino mil 3: droga wysadzona
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 84
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
są saskie wojska i litewskie, poszedł osobą swoją na nich. Most na Bugu pod Okuninem zrobił, którego nieprzyjaciel nie przeszkadzał robić antagonista sas. Nocą tedy szedł, przeprawiwszy się za sasami uchodzącemi i Litwą 1^go^ Maii dopadł ich na Pułtowsku samym, zaraz wartę wyciął, wpadł w miasto, sasów napędził na most, którzy uciekając załamali się w rzekę z mostem. Feltmarschal Sztenhau uciekł, Bożena i Sempolda generałów ranionych żywcem wzięto. Sasów żywcem sześćset wzięto, drugie tyle trupem położono, oprócz potopionych. Wozy, konie, bagaże, prowianty zabrano. Za uciekającemi regimentami dalej król prosecutus. Litwa zwyczajnym trybem uciekła, której pod komendą ip. Pocieja strażnika
są saskie wojska i litewskie, poszedł osobą swoją na nich. Most na Bugu pod Okuninem zrobił, którego nieprzyjaciel nie przeszkadzał robić antagonista sas. Nocą tedy szedł, przeprawiwszy się za sasami uchodzącemi i Litwą 1^go^ Maii dopadł ich na Pułtowsku samym, zaraz wartę wyciął, wpadł w miasto, sasów napędził na most, którzy uciekając załamali się w rzekę z mostem. Feltmarschal Sztenhau uciekł, Bozena i Sempolda generałów ranionych żywcem wzięto. Sasów żywcem sześćset wzięto, drugie tyle trupem położono, oprócz potopionych. Wozy, konie, bagaże, prowianty zabrano. Za uciekającemi regimentami daléj król prosecutus. Litwa zwyczajnym trybem uciekła, któréj pod komendą jp. Pocieja strażnika
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 220
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
o milę stojąc gdy podemknął się dla dania królowi batalii, obaczywszy król następujące wojsko szwedzkie in fugam se dedit; najpierwej polskie chorągwie uciekły, potem Augustus bojąc się angustiam z sasami umknął. Na moście jednak bito, strzelano i sieczono ich, bo były wołoskie chorągwie z Rynszeldtem pod komendą p. Grudzińskiego kasztelanica rogozińskiego i tonęło uciekając nie mało; armat sztuk cztery zabrali. Tandem szedłby w tropy przez most Rynszeldt, ale odcięli trzy szkuty pod mostem za sobą i tak uczynili tamę ochocie szwedzkiej.
16 Martii wielką klęskę król polski miał w ludziach i splendorach przez pożar północny w Piotrowinie, gdzie cudowny jakiś ogień razem stodoły opanował tak, iż niepodobna
o milę stojąc gdy podemknął się dla dania królowi batalii, obaczywszy król następujące wojsko szwedzkie in fugam se dedit; najpierwéj polskie chorągwie uciekły, potém Augustus bojąc się angustiam z sasami umknął. Na moście jednak bito, strzelano i sieczono ich, bo były wołoskie chorągwie z Rynszeldtem pod komendą p. Grudzińskiego kasztelanica rogozińskiego i tonęło uciekając nie mało; armat sztuk cztery zabrali. Tandem szedłby w tropy przez most Rynszeldt, ale odcięli trzy szkuty pod mostem za sobą i tak uczynili tamę ochocie szwedzkiej.
16 Martii wielką klęskę król polski miał w ludziach i splendorach przez pożar północny w Piotrowinie, gdzie cudowny jakiś ogień razem stodoły opanował tak, iż niepodobna
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 228
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
turcy postrzegłszy następujące, oraz odwagę tak tej kawalerii przy resztę 9,000 cesarskiej piechoty, którzy najwięcej gołemi dokazywali pałaszami, wziąwszy między sobą piechotę, tak mocno onych atakowali, że nareszcie nie mogąc wytrzymać, gdy uciekać poczęli, utraciwszy na tymże placu kilkanaście tysięcy wojska konnego, a porzuciwszy piechotę janczarów i wezyra samego, sami uciekając, gdy janczarowie postępować na sukurs poczęli, oni bywszy confusi, widząc już i wojsko mocniejsze w jaździe cesarskiej, janczarów sami tak zmieszali, że żadną miarą do dobrego ognia przyjść nie mogli, którzy janczarowie nie wydawszy raz należytego ognia, rzucając broń uciekać poczęli, widząc siebie pozostałych i porzuconych odjazdy. A tak Palfiemu i
turcy postrzegłszy następujące, oraz odwagę tak téj kawaleryi przy resztę 9,000 cesarskiéj piechoty, którzy najwięcéj gołemi dokazywali pałaszami, wziąwszy między sobą piechotę, tak mocno onych atakowali, że nareszcie nie mogąc wytrzymać, gdy uciekać poczęli, utraciwszy na tymże placu kilkanaście tysięcy wojska konnego, a porzuciwszy piechotę janczarów i wezyra samego, sami uciekając, gdy janczarowie postępować na sukurs poczęli, oni bywszy confusi, widząc już i wojsko mocniejsze w jaździe cesarskiéj, janczarów sami tak zmieszali, że żadną miarą do dobrego ognia przyjść nie mogli, którzy janczarowie nie wydawszy raz należytego ognia, rzucając broń uciekać poczęli, widząc siebie pozostałych i porzuconych odjazdy. A tak Palfiemu i
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 380
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
? 93 (P). MIZERNA LUDZKA OSTROŻNOŚĆ
W księgi i gdzie najcieśniej lezą muchy głupie Przed zimnem; siłaż się ich tam gniecie na kupie. Człek przed powszechną trwogą kryjący się w lesie, Co miał wziąć nieprzyjaciel, złodziejowi niesie. Śmiać się i żalić przyjdzie ostrożności człeczej: W garło lezie nieszczęściu, uciekając w rzeczy. Wszędy na nas śmierć, wszędy stawia samołówkę: Ogon dźwignie, schowawszy kuropatwa główkę. Ja przecie, niźli w mieście i w zawartych murach, Wolę się kryć z niewczasem po lasach, po górach. Komuż się jednej muchy gonić chce po świecie? Na kupie ich lada kto podybawszy gniecie. Choć
? 93 (P). MIZERNA LUDZKA OSTROŻNOŚĆ
W księgi i gdzie najcieśniej lezą muchy głupie Przed zimnem; siłaż się ich tam gniecie na kupie. Człek przed powszechną trwogą kryjący się w lesie, Co miał wziąć nieprzyjaciel, złodziejowi niesie. Śmiać się i żalić przyjdzie ostrożności człeczej: W garło lezie nieszczęściu, uciekając w rzeczy. Wszędy na nas śmierć, wszędy stawia samołówkę: Ogon dźwignie, schowawszy kuropatwa główkę. Ja przecie, niźli w mieście i w zawartych murach, Wolę się kryć z niewczasem po lasach, po górach. Komuż się jednej muchy gonić chce po świecie? Na kupie ich leda kto podybawszy gniecie. Choć
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 48
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
m już dalej niż milę z wojskiem za nim następował, zaniechawszy swego przy taborze fortelu, widząc, że ku przeprawie zmierzał, na której snadnie mógł być gromiony, puściłem za nim dziesięć chorągwi, które mając za sobą dobre posiłki, mężnie się stawiły. Ale nieprzyjaciel nieczyniąc odwrotu, sromotnie więcej niż drugą milę uciekając, w Dniestr nie bez wielkiej w swoich szkody wpędzony, i zajuszonym chorągwiom oprzeć się niemogąc, nie oparł się aż w pół milę za rzeką, które dla dalekich posiłków, strzelbą rażąc w sprawie stanąwszy nic nieustąpili. Nieczekając armaty ani taboru, kazałem konnemu wojsku następować, kilka wprzód z P.
m iuż daley niż milę z woyskiem za nim następował, zaniechawszy swego przy taborze fortelu, widząc, że ku przeprawie zmierzał, na którey snadnie mógł być gromiony, puściłem za nim dziesięć chorągwi, które mając za sobą dobre posiłki, mężnie się stawiły. Ale nieprzyjaciel nieczyniąc odwrotu, sromotnie więcej niż drugą milę uciekając, w Dniestr nie bez wielkiej w swoich szkody wpędzony, i zaiuszonym chorągwiom oprzeć się niemogąc, nie oparł się aż w pół milę za rzeką, które dla dalekich posiłkow, strzelbą rażąc w sprawie stanąwszy nic nieustąpili. Nieczekając armaty ani taboru, kazałem konnemu woysku następować, kilka wprzód z P.
Skrót tekstu: KoniecSListy
Strona: 259
Tytuł:
Listy Stanisława Koniecpolskiego Hetmana
Autor:
Stanisław Koniecpolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1672
Data wydania (nie wcześniej niż):
1672
Data wydania (nie później niż):
1672
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
rad nierad teraz wyznać muszę, Że we dwójnasób mam zranioną duszę I że okrom dawnego Płomienia cierpię nowy z odjechania twego.
Myli się bardzo, jak to widzę jaśnie, Kto twierdzi, że przez rozjazd miłość gaśnie, Bo mię tym bardziej pali Słońce me, im się dalej ode mnie oddali.
Jak więc Tatarzyn, uciekając z bitwy I tuż za karkiem swym czując gonitwy, Nie mniej bywa szkodliwy, Kiedy za sobą strzałę wypuści z cięciwy,
Tak ty, dziewczyno, luboś tył podała, Mnieś jednak ranę serdeczną zadała; A takeś wymierzyła, Że chociaż uciekając, przez serceś raniła.
Wierę, niemała na panienkę wada
rad nierad teraz wyznać muszę, Że we dwójnasób mam zranioną duszę I że okrom dawnego Płomienia cierpię nowy z odjechania twego.
Myli się bardzo, jak to widzę jaśnie, Kto twierdzi, że przez rozjazd miłość gaśnie, Bo mię tym bardziej pali Słońce me, im się dalej ode mnie oddali.
Jak więc Tatarzyn, uciekając z bitwy I tuż za karkiem swym czując gonitwy, Nie mniej bywa szkodliwy, Kiedy za sobą strzałę wypuści z cięciwy,
Tak ty, dziewczyno, luboś tył podała, Mnieś jednak ranę serdeczną zadała; A takeś wymierzyła, Że chociaż uciekając, przez serceś raniła.
Wierę, niemała na panienkę wada
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 26
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
, im się dalej ode mnie oddali.
Jak więc Tatarzyn, uciekając z bitwy I tuż za karkiem swym czując gonitwy, Nie mniej bywa szkodliwy, Kiedy za sobą strzałę wypuści z cięciwy,
Tak ty, dziewczyno, luboś tył podała, Mnieś jednak ranę serdeczną zadała; A takeś wymierzyła, Że chociaż uciekając, przez serceś raniła.
Wierę, niemała na panienkę wada, Że w niej pogańska znajduje się zdrada; Obróć jeno twarz swoję: Byle się z przodku potkać, przegrać się nie boję. POWRÓT
Jako żeglarz, zwiedziawszy nieprzebyte morze I przewiedziawszy siła nawalności, sporze Gdy się już z dalekiego powraca więc biegu, Cieszy
, im się dalej ode mnie oddali.
Jak więc Tatarzyn, uciekając z bitwy I tuż za karkiem swym czując gonitwy, Nie mniej bywa szkodliwy, Kiedy za sobą strzałę wypuści z cięciwy,
Tak ty, dziewczyno, luboś tył podała, Mnieś jednak ranę serdeczną zadała; A takeś wymierzyła, Że chociaż uciekając, przez serceś raniła.
Wierę, niemała na panienkę wada, Że w niej pogańska znajduje się zdrada; Obróć jeno twarz swoję: Byle się z przodku potkać, przegrać się nie boję. POWRÓT
Jako żeglarz, zwiedziawszy nieprzebyte morze I przewiedziawszy siła nawalności, sporze Gdy się już z dalekiego powraca więc biegu, Cieszy
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 26
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
śpiewał, w te pochlebiał tony:
„Nimfo, skało, kamieniu, Postój przy tym strumieniu, A odpocząwszy sobie, Słuchaj, jak każda rzecz mówi o tobie.
Ptaszkowie swe języki Wprawując w różne krzyki Tak sobie powiadają: Nieba przedniejszej piękności nie mają.
Ten potoczek, co płynie Kwapiąc się po dolinie, Brzeg uciekając kruszy, Bojąc się z twoich oczu nagłej suszy.
Samo owieczek stado, Chociaż się pasie rado, Swej zapomina strawy I woli twój wzrok niż tłuste murawy,”
Ona na pieśń nie dbała, Owszem, dalej bieżała, Za czym on rozgniewany Takie jej śpiewał w odmianę nagany:
„Dokąd, sroga, uciekasz?
śpiewał, w te pochlebiał tony:
„Nimfo, skało, kamieniu, Postój przy tym strumieniu, A odpocząwszy sobie, Słuchaj, jak każda rzecz mówi o tobie.
Ptaszkowie swe języki Wprawując w różne krzyki Tak sobie powiadają: Nieba przedniejszej piękności nie mają.
Ten potoczek, co płynie Kwapiąc się po dolinie, Brzeg uciekając kruszy, Bojąc się z twoich oczu nagłej suszy.
Samo owieczek stado, Chociaż się pasie rado, Swej zapomina strawy I woli twój wzrok niż tłuste murawy,”
Ona na pieśń nie dbała, Owszem, dalej bieżała, Za czym on rozgniewany Takie jej śpiewał w odmianę nagany:
„Dokąd, sroga, uciekasz?
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 350
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971