tobą/ kto z sobą przebyć nie pożądał do kresu nieskończonej szczęśliwości. O tym w wielkiej Cerkwi odprawowaniu/ gdy już po Stichirach powiedziano Wieleb: Ojcu Helizeuszowi Pletenieckiemu Archumandrycie Pieczarskiemu/ skoczył prędko Ociec jako skory Jeleń do zdroju/ do słuchania górnych muzikantów/ słodkich głosów/ miłych mutem/ wdzięcznych pieni/ które zwykły człowieka wielce ucieszać/ baj o zdrowie czasem przyprawować, jako czytam/ że Saul gdy go czart dręczył Dawidowa Arsą bywał uwolniony od niego; przypadnie do drzwi/ zawarte zastanie/ i ostatnie głosów kończących się usłysz finały/ potym szum wielki; przyzowie paraecclesiarcha/ ten Cerkiew otworzy/ świce niebieskim ogniem i ręką zaśweicone znajdzie/ zapachu górnego Jeruzalimu
tobą/ kto z sobą przebyć nie pożądał do kresu nieskończoney szczęsliwośći. O tym w wielkiey Cerkwi odpráwowániu/ gdy iuż po Stichirách powiedziano Wieleb: Oycu Helizeuszowi Pletenieckiemu Archumándrycie Pieczárskiemu/ skoczył prędko Oćiec iáko skory Ieleń do zdroiu/ do słuchánia gornych muzikántow/ słodkich głosow/ miłych mutem/ wdźięcznych pieni/ ktore zwykły człowieká wielce vćieszáć/ báy o zdrowie czásem przypráwowáć, iáko czytam/ żę Saul gdy go czárt dręczył Dáwidowa Arsą bywał vwolniony od niego; przypádnie do drzwi/ záwárte zástánie/ y ostátnie głosow kończących się vsłysz finały/ potym szum wielki; przyzowie páráecclesiárchá/ ten Cerkiew otworzy/ świce niebieskim ogniem y ręką záśweicone znaydźie/ zapáchu gornego Ieruzalimu
Skrót tekstu: KalCuda
Strona: 139.
Tytuł:
Teratourgema lubo cuda
Autor:
Atanazy Kalnofojski
Drukarnia:
Drukarnia Kijowopieczerska
Miejsce wydania:
Kijów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
.
W tył głowy krzywiącą się gdy twarz Bóg prostuje. Patrzcie jak dziatki Ociec swe miły piastuje. WInnica/ było kiedyś dobre Miasto/ i teraz jeszcze Sądy się tam odprawują. W tym Białagłowa/ imieniem Teodora Lutiana Kusznierza małżonka/ spłodziwszy potomstwo płci białogłowskiej/ imieniem Agapią/ z onej kilka lat od narodzenia dobrze zdrowej ucieszała się; potym gdy wpadła w taką chorobę/ iż się jej zawsze twarz w tył głowy obracając wywracała/ i krzywiła; nędzna matka smęciła się: ta zaś mało nie na każdy dzień straszna i dziwna choroba odnawiała się/ wszystkich tej tragaediej spectatorów wielmi ustraszała/ a rodziców żalem/ i utrapieniem nieznosnym karmiła. Z tych
.
W tył głowy krzywiącą się gdy twarz Bog prostuie. Pátrzćie iák dźiatki Oćiec swe miły piástuie. WInnicá/ było kiedyś dobre Miásto/ y teraz ieszcze Sądy się tám odpráwuią. W tym Białagłowá/ imieniem Theodorá Lutianá Kusznierzá małżonká/ spłodźiwszy potomstwo płći białogłowskiey/ imieniem Agápią/ z oney kilká lat od národzenia dobrze zdrowey vćieszáłá się; potym gdy wpádłá w táką chorobę/ iż się iey záwsze twarz w tył głowy obrácáiąc wywracáłá/ y krzywiłá; nędzna mátká smęćiłá się: tá záś máło nie ná káżdy dźień strászna y dźiwna chorobá odnawiáłá się/ wszystkich tey trágaediey spectatorow wielmi vstraszáłá/ á rodzicow żalem/ y vtrapieniẽ nieznosnỹ karmiłá. Z tych
Skrót tekstu: KalCuda
Strona: 144
Tytuł:
Teratourgema lubo cuda
Autor:
Atanazy Kalnofojski
Drukarnia:
Drukarnia Kijowopieczerska
Miejsce wydania:
Kijów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
Czy gniewem/ dla występku zadanego sobie/ Popędliwie ku niebu wzniosła ręce obie: I patrząc na słoneczne światła/ słowy tymi Rzecz wszczęła: Przez tę jasność promieńmi łskniącymi Znaczną/ która nas widzi i słyszy/ Ja tobie Synu przysięgam; A miej to za pewną sobie: L Ześ ty z tego/ które świat uciesza bez końca/ Z tego/ na które patrzysz/ zrodzony jest Słońca. A jeśli ja zmyśloną rzecz powiadam jaką/ Niechaj pomstę na sobie odnoszę wszelaką. M Niech mi się ono nie da widzieć. Niech koniecznie Ten dzień ostatni oczom naszym będzie wiecznie. Nie długać praca będzie na cię to zaiste/ Poznać kiedy będziesz
Czy gniewem/ dla występku zádánego sobie/ Popędliwie ku niebu wzniosłá ręce obie: Y pátrząc ná słoneczne świátłá/ słowy tymi Rzecz wszczęłá: Przez tę iásność promieńmi łskniącymi Znáczną/ ktora nas widźi y słyszy/ Ia tobie Synu przyśięgam; A miey to zá pewną sobie: L Ześ ty z tego/ ktore świát vćiesza bez końca/ Z tego/ ná ktore pátrzysz/ zrodzony iest Słońcá. A iesli ia zmyśloną rzecz powiadam iaką/ Niechay pomstę ná sobie odnoszę wszeláką. M Niech mi się ono nie da widźieć. Niech koniecznie Ten dźień ostátni oczom nászym będźie wiecznie. Nie długać praca będźie ná ćię to záiste/ Poznáć kiedy będźiesz
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 46
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
proszę, abyś mnie w tym upewniła. I I przez głowę męża jej Meropowę. Bo Klimene miawszy Faetonta z Apollinem, małżeństwem potym była przyłączona Meropowi. K I przez Małżeństwa sióstr jego. To jest Meropowych sióstr, w których się też kochała Klimene. Przemian Owidyuszowych L Ześ ty z tego/ które świat uciesza bez końca/ urodzony słońca. Upewnia Klimene swoją przysięgą Epafa, że jego ojcem było Słońce, o którym powiedziało się, że świat uciesz bez końca, bo po wszystkie wieki ucieszać będzie rzeczy żywiące na świecie, i ciepłem swoim, i światłością, póki jedno świat słać będzie. M Niech mi się ono nie da
proszę, ábyś mnie w tym vpewniłá. I Y przez głowę mężá iey Meropowę. Bo Klimene miawszy Pháetontá z Apollinem, małżeństwem potym byłá przyłączona Meropowi. K Y przez Małżeństwá siostr iego. To iest Meropowych śiostr, w ktorych się też kocháłá Klimene. Przemian Owidyuszowych L Ześ ty z tego/ ktore świát vćiesza bez końcá/ vrodzony słońcá. Vpewnia Klimene swoią przyśięgą Epapha, że iego oycem było Słońce, o ktorym powiedźiáło się, że świát vćiesz bez końcá, bo po wszystkie wieki vćieszáć będźie rzeczy żywiące ná świećie, y ćiepłem swoim, y światłośćią, poki iedno świát słać będźie. M Niech mi się ono nie da
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 46
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
sióstr jego. To jest Meropowych sióstr, w których się też kochała Klimene. Przemian Owidyuszowych L Ześ ty z tego/ które świat uciesza bez końca/ urodzony słońca. Upewnia Klimene swoją przysięgą Epafa, że jego ojcem było Słońce, o którym powiedziało się, że świat uciesz bez końca, bo po wszystkie wieki ucieszać będzie rzeczy żywiące na świecie, i ciepłem swoim, i światłością, póki jedno świat słać będzie. M Niech mi się ono nie da widzieć/ niech koniecznie Ten dzień ostatni oczom moim będzie wiecznie. Pierwej przysięgą, tu zaś klątwę do siebie obróconą, upewnia Klimene Epafa, że był synem Słońca. N Pałace ojczyste
siostr iego. To iest Meropowych śiostr, w ktorych się też kocháłá Klimene. Przemian Owidyuszowych L Ześ ty z tego/ ktore świát vćiesza bez końcá/ vrodzony słońcá. Vpewnia Klimene swoią przyśięgą Epapha, że iego oycem było Słońce, o ktorym powiedźiáło się, że świát vćiesz bez końcá, bo po wszystkie wieki vćieszáć będźie rzeczy żywiące ná świećie, y ćiepłem swoim, y światłośćią, poki iedno świát słać będźie. M Niech mi się ono nie da widźieć/ niech koniecznie Ten dźień ostátni oczom moim będźie wiecznie. Pierwey przyśięgą, tu záś klątwę do śiebie obroconą, vpewnia Klimene Epaphá, że był synem Słońcá. N Páłace oyczyste
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 46
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
Oto czujna poranna zorza otwiera szarłatne wrota. Otwieranie szarłatnych wrot, i sieni pełnorożych, przypisuje Poeta Zorzy porannej: dla tego, że nie tylko złocistą jasnością chmury i obłoki na wschodniej stronie będąc, farbuje; ale tez szarłatną, i rozaną rumianością, one, i wschodnią część nieba zdobi, a tym sposobem barzo uciesza oczy ludzkie. Tt Gwaizdy/ które niemałymi gromadami jutrzenka zbiera. To zbieranie, i uprzątanie gwiazd, słusznie Poeta przypisuje jutrzence. Bo ponieważ przed Słońcem niedaleko chodzi, tedy prowadzi zsobą roźwiecenie od promieni Słonecznych opodalnych na niebo, dla którego gwiazdy mniejsze gasną: bo zawżdy za przytomnością światła większego, mniejsze ustępować musi.
Oto czuyna poránna zorzá otwiera szárłatne wrotá. Otwieránie szárłatnych wrot, y śieni pełnorożych, przypisuie Poeta Zorzy poránney: dla tego, że nie tylko złoćistą iasnośćią chmury y obłoki ná wschodniey stronie będąc, farbuie; ále tez szarłatną, y rozáną rumianością, one, y wschodnią część nieba zdobi, a tym sposobem bárzo vćiesza oczy ludzkie. Tt Gwaizdy/ ktore niemáłymi gromádámi iutrzenká zbiera. To zbieránie, y vprzątánie gwiazd, słusznie Poetá przypisuie iutrzence. Bo ponieważ przed Słońcem niedáleko chodźi, tedy prowádźi zsobą roźwiecenie od promieni Słonecznych opodalnych ná niebo, dla ktorego gwiazdy mnieysze gásną: bo záwżdy zá przytomnośćią światłá większego, mnieysze vstępowáć muśi.
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 55
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
osobą, Ja także swoją, sama dwa uczyńmy z sobą. A lubo Bóg obiecał śmierć mnie, lubo tobie, Lubo obiema, dosyć na jednej żałobie W jednym domu; ostatnie nie osierocajmy Rodów naszych i płaczu w nich nie przyczyniajmy. Ci, co żywi zostaną, niech za żony mają Te panny i rodzinę miłą ucieszają Raczej, niżby martwymi mieli leżeć w ziemi. Wielki swar trzeba gasić szkodami małemi”. To rzekł, a mowom jego bogowie nie dali Iść wniwecz. Wnetże starszy bracia plac działali, Zrzucając zbroje z ramion i kładąc na trawie. Linces z Kastorem oba ku marsowej sprawie W pośrodek wystąpili, oszczepy stalone W
osobą, Ja także swoją, sama dwa uczyńmy z sobą. A lubo Bóg obiecał śmierć mnie, lubo tobie, Lubo obiema, dosyć na jednej żałobie W jednym domu; ostatnie nie osierocajmy Rodów naszych i płaczu w nich nie przyczyniajmy. Ci, co żywi zostaną, niech za żony mają Te panny i rodzinę miłą ucieszają Raczej, niżby martwymi mieli leżeć w ziemi. Wielki swar trzeba gasić szkodami małemi”. To rzekł, a mowom jego bogowie nie dali Iść wniwecz. Wnetże starszy bracia plac działali, Zrzucając zbroje z ramion i kładąc na trawie. Linces z Kastorem oba ku marsowej sprawie W pośrodek wystąpili, oszczepy stalone W
Skrót tekstu: SzymSiel
Strona: 54
Tytuł:
Sielanki
Autor:
Szymon Szymonowic
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Sielanki i pozostałe wiersze polskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1964
aż naramiona zapuszczają/ i olejkiem terebintowym albo jałowcowym napuszczają/ żeby większe rosły/ w ręcę księgę trzymają/ w której pieśni wszeteczne językiem Arabskim i Perskim są napisane/ i te pieśni śpiewają i na cymbałach grają jedni/ a drudzy tancują/ i od Turków zato podarunki biorą/ bo się temi pieśniami Turcy wielce ucieszają/ drudzy się tym imieniem derwizij turlachi nazywają/ którzy taką wolność mają/ że cudze żony jawnie gdzie kolwiek przed oczyma ludzkiemi gwałcą/ odzienie turlachów jest z skory owczej albo koziej po kolana krótkie/ ramiona są przykryte skorą niedźwiedzą włosami do góry obróconą/ której paznokcie na piersiach wiszą/ nogi są nagie/ głowa ogolona wszystka
áż náramiona zapuszczáią/ y oleykiem terebintowym álbo iałowcowym nápuszczáią/ żeby większe rosły/ w ręcę xięgę trzymáią/ w ktorey pieśńi wszeteczne ięzykiem Arábskim y Perskim są napisáne/ y te pieśni śpiewáią y na cymbáłach gráią iedni/ á drudzy táncuią/ y od Turkow záto podarunki biorą/ bo śie temi pieśńiámi Turcy wielce vćieszáią/ drudzy śie tym imieniem derwizij turlachi názywáią/ ktorzy táką wolność máią/ że cudze żony iawnie gdźie kolwiek przed oczyma ludzkiemi gwáłcą/ odzienie turláchow iest z skory owczey álbo koziey po kolaná krotkie/ ramiona są przykryte skorą niedźwiedzą włosámi do gory obroconą/ ktorey paznokćie na pierśiach wiszą/ nogi są nágie/ głowa ogolona wszystka
Skrót tekstu: GalAlk
Strona: 44
Tytuł:
Alkoran Machometów
Autor:
Joannicjusz Galatowski
Drukarnia:
Łazarz Baranowicz
Miejsce wydania:
Czernihów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1683
Data wydania (nie wcześniej niż):
1683
Data wydania (nie później niż):
1683
także wieprzów/ kurów/ i inszych takich zwierząt/ przyprowadzonych tam przez naszych ludzi/ i zinąd jest dosyć. Jadąc z Portugaliej do Indii/ nie łacno tej wyspy znaleźć; ale tym którzy się zwracają/ jest po drodze: a ci też po kilku dni zostają tam zdrowi z chorób/ i barzo się po nędzy ucieszają: łowią zwierze/ ptastwo/ ryby: opatrują się wodą/ drwami/ owocami/ i wszelkimi potrzebami. Ku zachodowi jej/ pokazują się marynarzom na wodzie/ jakby znaki jakie/ wyspy rzeczone Mignaues/ Z. Marie, Trinitatis: a trochę wyższej owa/ Ascensionis, którą znalazł Tristanus Accugna, wracając się z Indii
tákże wieprzow/ kurow/ y inszych tákich źwierząt/ przyprowádzonych tám przez nászych ludźi/ y zinąd iest dosyć. Iádąc z Portogálliey do Indiey/ nie łácno tey wyspy ználeść; ále tym ktorzy się zwracáią/ iest po drodze: á ći też po kilku dni zostáią tám zdrowi z chorob/ y bárzo się po nędzy vćieszáią: łowią źwierze/ ptástwo/ ryby: opátruią się wodą/ drwámi/ owocámi/ y wszelkimi potrzebámi. Ku zachodowi iey/ pokázuią się márinarzom ná wodźie/ iákby znáki iákie/ wyspy rzeczone Mignáues/ S. Mariae, Trinitatis: á trochę wyższey owá/ Ascensionis, ktorą ználasł Tristanus Accugna, wrácáiąc się z Indiey
Skrót tekstu: BotŁęczRel_II
Strona: 54
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. II
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Drukarnia:
Mikołaj Lob
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609