po kopyto!” VIII 125. PRIMA APRILIS
Śle dama pod pieczęcią żywą w pudełeczku Pchłę kawalijerowi. Gdy sfolgował wieczku,
Wymkła. On też jej w zamian (iż w sąmsiedztwie bliskiem) W sam obiad żywcem parę ptaszków pod półmiskiem Śle w skorupkach jaj kurzych, zasklepionych kształtnie — List do niej z komplementem pisząc dość udatnie: Przy pokłonie za pocztę — prosi o wrąb wolny W puszczy, w której przebywał ów jej zwierz swawolny. 126. OSTATECZNIE „BOŻE PROWADŹ!”
Dobrego synka pan mistrz wiedzie ku drabinie. Obejrzał się na matkę wiedząc, że już zginie. A matka co? — z czego się tam wszyscy rozśmiejem: „
po kopyto!” VIII 125. PRIMA APRILIS
Śle dama pod pieczęcią żywą w pudełeczku Pchłę kawalijerowi. Gdy sfolgował wieczku,
Wymkła. On też jej w zamian (iż w sąmsiedztwie bliskiem) W sam obiad żywcem parę ptaszków pod półmiskiem Śle w skorupkach jaj kurzych, zasklepionych kształtnie — List do niej z komplementem pisząc dość udatnie: Przy pokłonie za pocztę — prosi o wrąb wolny W puszczy, w której przebywał ów jej zwierz swawolny. 126. OSTATECZNIE „BOŻE PROWADŹ!”
Dobrego synka pan mistrz wiedzie ku drabinie. Obejrzał się na matkę wiedząc, że już zginie. A matka co? — z czego się tam wszyscy rozśmiejem: „
Skrót tekstu: KorczFrasz
Strona: 39
Tytuł:
Fraszki
Autor:
Adam Korczyński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1699
Data wydania (nie wcześniej niż):
1699
Data wydania (nie później niż):
1699
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
ich swowolniki. A nas zaś, którzy pragniem zbawienia, niech zbawi Salvator i do nieba, kędy sam jest, wprawi. Cnotliwiej on Cicero to imię przekładał, Który zbawienia dawcę Salvator wykładał. Potem panieństwo ganił, a łotrostwo chwalił, I wiele dusz swą wiarą do piekła nagalił. Więc carnis licentiam w zantuzie zborowym Najudatniej zalecał, bo sam był takowym, Zwłaszcza cudzołożnikiem świętobliwej prawdy, Którą więc ministrowie gwałcą wszędy zawżdy. Upór jego przeciwko, brzydki, kościołowi I przeciw sługom jego i też Chrystusowi, Co wola ludzka myśli, co chce, co jej lubi, To uczył, że to człeka nie psuje, nie gubi. Inszych frantostw
ich swowolniki. A nas zaś, którzy pragniem zbawienia, niech zbawi Salvator i do nieba, kędy sam jest, wprawi. Cnotliwiej on Cicero to imię przekładał, Który zbawienia dawcę Salvator wykładał. Potem panieństwo ganił, a łotrostwo chwalił, I wiele dusz swą wiarą do piekła nagalił. Więc carnis licentiam w zantuzie zborowym Najudatniej zalecał, bo sam był takowym, Zwłaszcza cudzołożnikiem świętobliwej prawdy, Którą więc ministrowie gwałcą wszędy zawżdy. Upór jego przeciwko, brzydki, kościołowi I przeciw sługom jego i też Chrystusowi, Co wola ludzka myśli, co chce, co jej lubi, To uczył, że to człeka nie psuje, nie gubi. Inszych frantostw
Skrót tekstu: ErZrzenAnKontr
Strona: 361
Tytuł:
Anatomia Martynusa Lutra Erazma z Roterdama
Autor:
Erazm z Rotterdamu
Tłumacz:
Jan Zrzenczycki
Drukarnia:
Bazyli Skalski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pisma religijne, satyry
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1619
Data wydania (nie wcześniej niż):
1619
Data wydania (nie później niż):
1619
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Kontrreformacyjna satyra obyczajowa w Polsce XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Zbigniew Nowak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Gdańskie Towarzystwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1968
, bez wszelkiego respektu i względu jako parszywy kondel albo nosaty szkapa zwalał się i zagubił. Trzeba koniecznie tego przez wzgardę z honoru złupić, tamtego przez zazdrość z fortuny obnażyć, owemu przez zawziętość żyły popodcinać, inszemu przez łakomstwo i okrucieństwo ostatni chleba kawałek od gęby i życia sposób odebrać, z wszytkimi pięknie, pozornie i udatnie, z nikim zaś szczyrze i otworzysto postępować, zgoła żyć sobie usilnie i pożytecznie, wszytkim szkodliwie i zdradziecko.
O nieszczęśliwe czasów alternaty, Z przeszłymi w komput iść niegodne laty! A z której że was z ludźmi lunatyki Mamy praktyki? Któreż w przeklętym od Erebu darze Podały nam was sztychem kalendarze, Że z
, bez wszelkiego respektu i względu jako parszywy kondel albo nosaty szkapa zwalał się i zagubił. Trzeba koniecznie tego przez wzgardę z honoru złupić, tamtego przez zazdrość z fortuny obnażyć, owemu przez zawziętość żyły popodcinać, inszemu przez łakomstwo i okrucieństwo ostatni chleba kawałek od gęby i życia sposób odebrać, z wszytkimi pięknie, pozornie i udatnie, z nikim zaś szczyrze i otworzysto postępować, zgoła żyć sobie usilnie i pożytecznie, wszytkim szkodliwie i zdradziecko.
O nieszczęśliwe czasów alternaty, Z przeszłymi w komput iść niegodne laty! A z której że was z ludźmi lunatyki Mamy praktyki? Któreż w przeklętym od Erebu darze Podały nam was sztychem kalendarze, Że z
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 251
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
Praw a Prawami/ Nazwane być nie mogą/ kiedy się z Cnotami Rozłącza: A zaś bez Praw Wolność stać nie może/ Wespół z sobą my chodzimy spolne mamy łoże. Jakoż w ten czas gdyśmy Świat społecznie rządziły/ Pola co dziś Głóg dają nam zboża rodziły. Ofitość w Wieńcu kłosiem śpiewając chodziła CERES udatnie z sirpy Zęńce zawodziła. Zaczym ludziom dni ony Złotym wiekiem były/ Którechmy im w rozkoszy długo prowadziły. Aż skoro nie uważna Pycha się wznieciła/ Skoro jedno zła CHCIWOSCO ludzie omamiła. Ta wielkie rozumienie w ich myśli podała/ Ów ta zaś na Zbior prędki wydzierstwem wsadzała. W ten czas już mnie z
Práw á Práwámi/ Názwáne być nie mogą/ kiedy sie z Cnotámi Rozłącza: A záś bez Praw WOLNOSC stáć nie może/ Wespoł z sobą my chodźimy spolne mamy łoże. Iákosz w ten czás gdyśmy Swiát społecznie rządźiły/ Polá co dzis Głog dáią nam zbożá rodźiły. Ofitość w Wieńcu kłosiem śpiewáiąc chodźiłá CERES vdátnie z śirpy Zęńce záwodźiłá. Záczym ludźiom dni ony Złotym wiekiem były/ Ktorechmy im w roskoszy długo prowádźiły. Aż skoro nie vważna Pychá sie wzniećiłá/ Skoro iedno zła CHCIWOSCO ludźie omamiłá. Tá wielkie rozumienie w ich myśli podáłá/ Ow tá záś ná Zbior prędki wydzierstwem wsadzáłá. W ten czás iuż mnie z
Skrót tekstu: WitkWol
Strona: B3v
Tytuł:
Złota wolność koronna
Autor:
Stanisław Witkowski
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
dorozumiał, Że tu szachów nie uczą grać; Trzeba się tu do konia brać. Dwór J.M. Radziejowskiego, Starosty Łomżyńskiego.
Ustąpiłem wbok ku Wiśle, Aż tu jeden do mnie przyśle, Żebym wstąpił, dwór obaczył, Opisać go nie przebaczył. Widzę pokoje dostatnie, Każda rzecz pięknie, udatnie,
[...] Tak monarchów, jak hetmanów. Malowane wilaneczki, Niemki, Włoszki, Hiszpaneczki. Prospekt na Wisłę, patrz wszędzie, Gdzie chcesz, ujźrzysz w każdym rzędzie Budynki, tak łąki, lasy. Uciesznym był temi czasy! Wracam się, aż Podoskiego Przy drodze dworek; z Boskiego Przejźrzenia ustąpił światu, Z własnej włości
dorozumiał, Że tu szachów nie uczą grać; Trzeba się tu do konia brać. Dwór J.M. Radziejowskiego, Starosty Łomżyńskiego.
Ustąpiłem wbok ku Wiśle, Aż tu jeden do mnie przyśle, Żebym wstąpił, dwór obaczył, Opisać go nie przebaczył. Widzę pokoje dostatnie, Każda rzecz pięknie, udatnie,
[...] Tak monarchów, jak hetmanów. Malowane wilaneczki, Niemki, Włoszki, Hiszpaneczki. Prospekt na Wisłę, patrz wszędzie, Gdzie chcesz, ujźrzysz w każdym rzędzie Budynki, tak łąki, lasy. Uciesznym był temi czasy! Wracam się, aż Podoskiego Przy drodze dworek; z Boskiego Przejźrzenia ustąpił światu, Z własnej włości
Skrót tekstu: JarzGośc
Strona: 62
Tytuł:
Gościniec abo krótkie opisanie Warszawy
Autor:
Adam Jarzębski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne, opisy podróży
Tematyka:
architektura, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1643
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1643
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ignacy Chrzanowski, Władysław Korotyński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo Opieki nad Zabytkami Przeszłości
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1909
, Jako to bowiem żywemi farbami Naturę, tak on własnemi słowami Istotę rzeczy powinien wysadzić, Nigdzie nie uwiąść, nigdzie nie zawadzić. A tak i pędzel i pióro tęż mają Własność, gdy dobrze swą powinność znają. I ten sam może godnie imię nosić Poety, który uczyniwszy dosyć Temu com wspomniał, pisze tak udatnie Ze się na żadnym słówku ani zatnie. Jeźli chce śpiewać miłostki pieszczone. Grzeczne zaloty, ofiary i one Pochlebne pieśni, słowa pełne chęci, Służby, ukłony, którymi więc nęci Młode Dziewczyny, młodzian urodziwy Opowiadając afekt swój prawdziwy, Wzajemne kładąc i biorąc okowy I serce wiążąc w łańcuch coraz nowy: To gdy opiewa
, Jako to bowiem żywemi farbami Naturę, tak on własnemi słowami Istotę rzeczy powinien wysadzić, Nigdzie nie uwiąść, nigdzie nie zawadzić. A tak y pędzel y pioro tęż maią Własność, gdy dobrze swą powinność znaią. Y ten sam może godnie imie nosić Poety, który uczyniwszy dosyć Temu com wspomniał, pisze tak udatnie Ze się ná żadnym słowku ani zatnie. Jeźli chce śpiewać miłostki pieszczone. Grzeczne zaloty, ofiary y one Pochlebne pieśni, słowa pełne chęci, Służby, ukłony, którymi więc nęci Młode Dziewczyny, młodzian urodziwy Opowiadaiąc affekt swoy prawdziwy, Wzaiemne kładąc y biorąc okowy Y serce wiążąc w łańcuch coraz nowy: To gdy opiewa
Skrót tekstu: OpalŁPoeta
Strona: A5v
Tytuł:
Poeta
Autor:
Łukasz Opaliński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1661 a 1662
Data wydania (nie wcześniej niż):
1661
Data wydania (nie później niż):
1662
Tekst uwspółcześniony:
tak
Historia nam zachowała piękną powieść Tyberiusza ktemu służącą. Zawiadowca Kraju tego samego, o którym tu rzecz, to jest Egiptu, włożywszy większy roczny podatek, niżeli przedtym płacono, aby się bardziej podobał Cesarzowi, i posławszy mu większą liczbę złota nad zwyczaj, Tyberiusz, który w pierwiastkach panowania swego, myślił dobrze, a przynajmniej udatnie mówił; tak mu odpowiedzał: ”że jego wola była, aby tylko strzydz jego owieczki, ale nieodzierać. Diod. l. 57. p. 608. ROZDZIAŁ Szósty. O Obfitości Egiptu.
NIe wspomnię tu, tylko niektóre nasiona przyrodzone Egiptowi, i obfitości zboża, które się tam rodzi. Plin.
Historyá nam zachowáła piękną powieść Tyberyusza ktemu służącą. Zawiadowca Kraiu tego samego, o ktorym tu rzecz, to iest Egyptu, włożywszy większy roczny podatek, niżeli przedtym płácono, áby się bardziey podobał Cesarzowi, y posławszy mu większą liczbę złota nad zwyczay, Tyberyusz, ktory w pierwiástkach panowániá swego, myślił dobrze, á przynaymniey udátnie mowił; tak mu odpowiedzał: ”że iego wola byłá, áby tylko strzydz iego owieczki, ale nieodzierać. Diod. l. 57. p. 608. ROZDZIAŁ Szosty. O Obfitośći Egyptu.
NIe wspomnię tu, tylko niektore náśiona przyrodzone Egyptowi, y obfitośći zboża, ktore się tam rodzi. Plin.
Skrót tekstu: RolJabłADziej
Strona: 145
Tytuł:
Dziejopis starożytny Egipcjanów, Kartainców, Assyryjczyków, Babilonców, Medów, Persów, Macedończyków i Greków
Autor:
Charles Rollin
Tłumacz:
Józef Aleksander Jabłonowski
Drukarnia:
Drukarnia Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1743
Data wydania (nie później niż):
1743
/ konie/ oręże/ szaty/ i wszystkie ich dobra bierze. To jest prawa/ iż jeśli zmarły zostawi syny sposobne do wojny; tedy im pozwala dzierżaw ojcowskich: lecz gdy dzieci są małe/ on opatruje mężczyzny aż do lat rycerskich; a białegłowy/ ażby szły za mąż: a żeby się mógł tym udatniej puścić na dobra bogatych/ daje im jakikolwiek rząd abo władzą z opatrzeniem. Przetoż aby nie przyszły przy śmierci w ręce skarbowe; każdy stara się zakryć swe bogactwa/ abo się oddalić ode dworu i z oczu królewskich: dla której przyczyny miasto Fessa barzo odeszło od starej swojej sławy. Trzeciej części, Księgi trzecie.
/ konie/ oręże/ száty/ y wszystkie ich dobrá bierze. To iest prawá/ iż iesli zmárły zostáwi syny sposobne do woyny; tedy im pozwala dźierżaw oycowskich: lecz gdy dźieći są máłe/ on opátruie mężczyzny áż do lat rycerskich; á białegłowy/ áżby szły zá mąż: a żeby się mogł tym vdátniey puśćić ná dobrá bogátych/ dáie im iákikolwiek rząd ábo władzą z opátrzeniem. Przetoż áby nie przyszły przy śmierći w ręce skárbowe; káżdy stára się zákryć swe bogáctwá/ ábo się oddálić ode dworu y z oczu krolewskich: dla ktorey przyczyny miásto Fessá bárzo odeszło od stárey swoiey sławy. Trzećiey częśći, Kśięgi trzećie.
Skrót tekstu: BotŁęczRel_III
Strona: 160
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. III
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Drukarnia:
Mikołaj Lob
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
mają, Turcy w piątek, a żydzi sobotę świącają, To ją masłokiem zowia; kowale momocią, Iglarze zaś kucyją, a rzeźnicy kłocią. Szlachta na trybunalech to sapijencją, A w Sczerzyczu na rokach, w Ećchowie furią. W Warszawie mazowieckim pacierzem ją zowią, A w Bochni kalibłoto; mędrszy rzymską mową Fakundią jakoby udatniej przezwali, Iż prędko w oracją każdego obali. W Proszowicach, piekielnym tażbierkiem dziadowie, A zaś wnętrznym kożuszkiem owi, co w Rzeszowie. Kapłani rożą solis, ale kartownicy Sianem, owi brandwain zaś białoskornicy. Tak dajczman, chcąc rzec vinum, to on fenum zowie, Z tej miary ją też sianem mianują Niemcowie.
mają, Turcy w piątek, a żydzi sobotę świącają, To ją masłokiem zowia; kowale momocią, Iglarze zaś kucyją, a rzeźnicy kłocią. Szlachta na trybunalech to sapijencyą, A w Sczerzyczu na rokach, w Ećchowie furyą. W Warszawie mazowieckim pacierzem ją zowią, A w Bochni kalibłoto; mędrszy rzymską mową Fakundyą jakoby udatniej przezwali, Iż prędko w oracyą każdego obali. W Proszowicach, piekielnym tażbierkiem dziadowie, A zaś wnętrznym kożuszkiem owi, co w Rzeszowie. Kapłani rożą solis, ale kartownicy Sianem, owi brandwain zaś białoskornicy. Tak dajczman, chcąc rzec vinum, to on fenum zowie, Z tej miary ją też sianem mianują Niemcowie.
Skrót tekstu: WodGorzBad
Strona: 2
Tytuł:
Wodka albo gorzałka
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950