, Wpadszy na konie, za niem skwapliwy pojechał; Wtem przybiegli obadwa tam, gdzie beł ślad pewny Na trawie Sakrypanta i gładkiej królewny.
LVI.
Puścił się Orland w lewo ścieżką ku dolinie, Którą Sakrypant jechał, i biegł po równinie. Ferat ku górom bieżał tam, kędy się zdała Ścieszka, którą królewna świeżo udeptała. Ona wtem zostawiwszy dwu rycerzów w boju, Jechała i trafiła do ciemnego zdroju, Który w swem chłodzie miłe odpoczynki dawał I upragnione często pielgrzymy napawał.
LVII.
Nie myśląc, aby ją tam miał kto zastać w chłodzie, Stanęła przy ciekącej, przejźroczystej wodzie I żadnego przypadku złego, żadnej trwogi/ Nie boi się
, Wpadszy na konie, za niem skwapliwy pojechał; Wtem przybiegli obadwa tam, gdzie beł ślad pewny Na trawie Sakrypanta i gładkiej królewny.
LVI.
Puścił się Orland w lewo ścieszką ku dolinie, Którą Sakrypant jechał, i biegł po równinie. Ferat ku górom bieżał tam, kędy się zdała Ścieszka, którą królewna świeżo udeptała. Ona wtem zostawiwszy dwu rycerzów w boju, Jechała i trafiła do ciemnego zdroju, Który w swem chłodzie miłe odpoczynki dawał I upragnione często pielgrzymy napawał.
LVII.
Nie myśląc, aby ją tam miał kto zastać w chłodzie, Stanęła przy ciekącej, przejźroczystej wodzie I żadnego przypadku złego, żadnej trwogi/ Nie boi się
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 262
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
o ludzie szaleni, czemu gubicie niebo, zatraceni? Zaż niebo zgubić jest stracić widomy świat ten łakomy? Czemu dla krople jadu grzechowego zbywacie dobra nieszacowanego, a nabywacie piekła ognistego, w nim wszego złego? Nie tędy, wiedzcie, gościniec do nieba, inszą koniecznie drogą iść potrzeba: tą, którą święci dobrze udeptali wielcy i mali. Ta nie ma w sobie świata wesołości, lecz jest usłana długich cierniem ości, pełno jest na niej ostrego kamienia do obrażenia.
Wąska jest barzo, hurmem nią nie idą, cisnąć się muszą tak, iż ledwo przejdą, niosąc do nieba wielkie upominki: dobre uczynki. Ci tedy sami nieba dostępują
o ludzie szaleni, czemu gubicie niebo, zatraceni? Zaż niebo zgubić jest stracić widomy świat ten łakomy? Czemu dla krople jadu grzechowego zbywacie dobra nieszacowanego, a nabywacie piekła ognistego, w nim wszego złego? Nie tędy, wiedzcie, gościniec do nieba, inszą koniecznie drogą iść potrzeba: tą, którą święci dobrze udeptali wielcy i mali. Ta nie ma w sobie świata wesołości, lecz jest usłana długich cierniem ości, pełno jest na niej ostrego kamienia do obrażenia.
Wąska jest barzo, hurmem nią nie idą, cisnąć się muszą tak, iż ledwo przéjdą, niosąc do nieba wielkie upominki: dobre uczynki. Ci tedy sami nieba dostępują
Skrót tekstu: BolesEcho
Strona: 121
Tytuł:
Przeraźliwe echo trąby ostatecznej
Autor:
Klemens Bolesławiusz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jacek Sokolski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
może po obiedzie. Gliny też rozumiem dostanie wszędzie/ a częstokroć drew aż nazbyt.
W robieniu cegły te przestrogi. Naprzód nie robić jej tylko gdy już przymroski ustaną/ które jak mokrą cegłę przejmą/ już dobra nie będzie. Potym nie robić tylko z uleżałej gliny/ którą na kupę wozić/ łacniej się da taka udeptać i cegła z niej mocniejsza i twardsza: Trzecia deptać dobrze i rozczyniać kilka razy. Czwarta uważyć tłustość gliny/ i podług niej piasku przymięszać. Piąta. Forma Cegły taka niech będzie/ aby pułłokcia wzdłuż/ w szerz ćwierć/ wzmiąsz pół ćwierci. Szósta: Aby do Pieca jej niekłaść/ aż jako najlepiej przeschnie
może po obiedźie. Gliny też rozumiem dostánie wszędzie/ á częstokroć drew áż názbyt.
W robieniu cegły te przestrogi. Naprzod nie robić iey tylko gdy iuż przymroski vstáną/ ktore iák mokrą cegłę przeymą/ iuż dobra nie będźie. Potym nie robić tylko z vleżáłey gliny/ ktorą ná kupę woźić/ łácniey się da táka vdeptáć y cegłá z niey mocnieysza y twárdsza: Trzećia deptać dobrze y rozczyniáć kilká rázy. Czwarta vważyć tłustość gliny/ y podług niey piasku przymięszáć. Piąta. Formá Cegły táka niech będźie/ áby pułłokciá wzdłusz/ w szerz ćwierć/ wzmiąsz puł ćwierći. Szosta: Aby do Piecá iey niekłáść/ áż iáko naylepiey przeschnie
Skrót tekstu: NaukaBud
Strona: Bv
Tytuł:
Krótka nauka budownicza
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Wdowa i Dziedzice Andrzeja Piotrowczyka
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
architektura, budownictwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1659
Data wydania (nie wcześniej niż):
1659
Data wydania (nie później niż):
1659
a pomyjami rozbijać. Kiedy już poczną dobrze jadać/ i trawić/ przestać tłuczej siać/ a nazbyt gęsto nie zacierać/ dla wydymania: a żeby sytniej im było/ chleba przydrabiać/ bo potym się niewydmie/ bo go strawi: O Ogarach
A mieć je na miejscu osobnym/ w przestronym zawarciu/ żeby nie udeptano/ żeby pies albo nie przekąsił/ albo nie roztrącił/ abo chcąc grać nogą nie zgniotł.
Skoro im będzie ćwierć roku/ że już będzie się umiało umknąć przed złym razem/ puścić je wolno po dworowi/ aż ku pułroczu/ a potym wziąć międy psy/ i między nimi chować aż do wprawy.
Tak jednak
á pomyiámi rozbiiáć. Kiedy iuż pocżną dobrze iádáć/ y trawić/ przestáć tłucżey śiać/ á názbyt gęsto nie záćieráć/ dla wydymánia: á żeby sytniey im było/ chlebá przydrábiáć/ bo potym sie niewydmie/ bo go strawi: O Ogárách
A mieć ie ná mieyscu osobnym/ w przestronym záwárćiu/ żeby nie vdeptano/ żeby pies álbo nie przekąśił/ álbo nie rostrąćił/ ábo chcąc gráć nogą nie zgniotł.
Skoro im będzie ćwierć roku/ że iuż będźie sie vmiáło vmknąć przed złym rázem/ puśćić ie wolno po dworowi/ aż ku pułrocżu/ á potym wźiąć międy psy/ y między nimi chowáć aż do wpráwy.
Ták iednák
Skrót tekstu: OstrorMyśl1618
Strona: 2
Tytuł:
Myślistwo z ogary
Autor:
Jan Ostroróg
Drukarnia:
Bazyli Skalski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
myślistwo, zoologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1618
Data wydania (nie wcześniej niż):
1618
Data wydania (nie później niż):
1618
o takiej drugiej nie słychać. Tobias Iandinus quondam pastor Chocen., u którego to w promptuarzu ręką napisano.
(26) Roku 1521. Pielgrzymi, acz się często z prawdą jako i z ludźmi mijają, jednak czasem do rzeczy powiedzą. Powiedział to jeden, że w Karyncji niedaleko Filaku mrówki tak na kamieniu ścieżkę udepcą jako ludzie na ziemi, i tak głęboko, że on, tymiż ścieżkami idąc, rozumiał, że korytem idzie. Ale też mrówki tak wielkie, co konia z chłopem zjedzą, kiedy na mrowisko trafi, bo koło każdego mrowiska gwałt kości. Tenże powiedział, że w Kampanijej świnie chodzą z rogami, a
o takiej drugiej nie słychać. Tobias Iandinus quondam pastor Chocen., u którego to w promptuarzu ręką napisano.
(26) Roku 1521. Pielgrzymi, acz sie często z prawdą jako i z ludźmi mijają, jednak czasem do rzeczy powiedzą. Powiedział to jeden, że w Karyntyej niedaleko Filaku mrówki tak na kamieniu ścieżkę udepcą jako ludzie na ziemi, i tak głęboko, że on, tymiż ścieżkami idąc, rozumiał, że korytem idzie. Ale też mrówki tak wielkie, co konia z chłopem zjedzą, kiedy na mrowisko trafi, bo koło każdego mrowiska gwałt kości. Tenże powiedział, że w Kampanijej świnie chodzą z rogami, a
Skrót tekstu: SzemTorBad
Strona: 307
Tytuł:
Z nowinami torba kursorska
Autor:
Fryderyk Szembek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1645
Data wydania (nie wcześniej niż):
1645
Data wydania (nie później niż):
1645
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
. Czekam rozkazu, Rządzcy wielkich czynów, Aż słabość w czerstwość wnet się obróciła. Bogdaj pod taką umierać komendą, Gdzie siły z sercem w potrzebie przybędą.
W sam wielki Czwartek, wziąłem Pańskie Ciało, Oraz Starszego mego pozwolenie; Wyszedłem rano nim jeszcze świtało, Czekam na owo czci godne Stworzenie, Ścieszkem udeptał, po nad Jordan chodząc, W przykrym czekaniu, Jej przyjściem czas słodząc. O Boże! jak są długie te godziny, Com je tu strawił, o jak z sobą nudze, To mi najcięższa, że niewiem przyczyny, Czemum nie godzien usłużyć Twej słudze? Jeślim omięszkał termin naznaczony, Zal
. Czekam roskazu, Rządzcy wielkich czynow, Aż słabość w czerstwość wnet się obrociła. Bogday pod taką umierać komendą, Gdzie siły z sercem w potrzebie przybędą.
W sam wielki Czwartek, wziąłem Pańskie Ciało, Oraz Starszego mego pozwolenie; Wyszedłem rano nim ieszcze świtało, Czekam na owo czći godne Stworzenie, Scieszkęm udeptał, po nad Jordan chodząc, W przykrym czekaniu, Jey przyiściem czas słodząc. O Boże! iak są długie te godziny, Com ie tu strawił, o iak z sobą nudze, To mi naycięższa, że niewiem przyczyny, Czemum nie godzien usłużyć Twey słudze? Jeźlim omięszkał termin naznaczony, Zal
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 160
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
Piękna zabawa na strawionym czasie, Gdybyś postawił pilność przy kompasie, Żadna godzina w pracy nie wakuje, Ten szyje buty, ów suknie nicuje. Niektóry rano wstał jak na pańszczyznę, Pracuje głową, co za robociznę Dzisiaj potrzebną zacząć na pożytek Myśli, mózg suszy, w zadumianiu wszytek. Bierze paciorki, sto ścieżek udepce, W rękach pacierze, w ucho diabeł szepce: Tych jeno bracie chwytaj się przekupi, Bierz jako mądry, kiedyć daje głupi. Kontent z konceptu swojego Ministra Chwaląc poradę, że w biegłości bystra. Spieszy z napchanym za pokoje worem, Trząsa z judaszem bliźniego honorem. Powraca wesoł, zyskał na frymarku,
Piękna zábawa ná stráwionym czasie, Gdybyś postawił pilność przy kompasie, Zádna godzina w prácy nie wákuie, Ten szyie buty, ow suknie nicuie. Niektory ráno wstał iák ná pańszczyznę, Prácuie głową, co zá robociznę Dzisiay potrzebną zácząć ná pożytek Myśli, mozg suszy, w zádumianiu wszytek. Bierze paciorki, sto ścieszek udepce, W rękach pácierze, w ucho diabeł szepce: Tych ieno bracie chwytay się przekupi, Bierz iáko mądry, kiedyć daie głupi. Kontent z konceptu swoiego Ministra Chwáląc porádę, że w biegłości bystra. Spieszy z nápchanym zá pokoie worem, Trząsa z judaszem bliźniego honorem. Powráca wesoł, zyskał ná frymarku,
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 363
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
w osobnych naczyniach w letnej Izbie, i na ten czas wzwyż pomienionego ciepła, na zagonach przesadzaja. Podczas susza zwykli Liszki robacy Ziemni młodocianą na zagonach podgryzywać z korzenia rozsadę; i taki Krzaczek każdy będzie jakby nadłąmany, natym go szukać miejscu; bo przy każdym takiego znajdzie krzaczku robaka, znalazszi każdego zabić, abo udeptać trzeba Na zwierzchne liszki, aby kapuścianego niepsowały liścia, starego gniazda wziąć z lasa mrowisko, i między zagony kapusty rozsypać te mrówki, które do szczętu je wygubią. O tychże znowu wyżej w Punkcie 18. W tym też mieć trzeba pilny dozór, gdy na ogrodach Plewiarki plewią aby niedrzymały, a to
w osobnych naczyniách w letney Izbie, y na tęn czás wzwysz pomienionego ćiepłá, ná zagonách przesadzáia. Podczás susza zwykli Liszki robacy Ziemni młodoćiáną ná zagonách podgryzywáć z korzenia rozsádę; y táki Krzaczek káźdy będźie iákby nádłąmány, nátym go szukáć mieyscu; bo przy káżdym tákiego znaydźie krzaczku robaká, ználazsźy káżdego zábić, ábo vdeptáć trzeba Ná zwierzchne liszki, áby kápuśćiánego niepsowáły liśćia, stárego gniazdá wźiąć z lásá mrowisko, y między zagony kápusty rozsypáć te mrowki, ktore do szczętu ie wygubią. O tychże znowu wyżey w Punkćie 18. W tym teź mieć trzebá pilny dozor, gdy ná ogrodách Plewiarki plewią áby niedrzymáły, á to
Skrót tekstu: HaurEk
Strona: 9
Tytuł:
OEkonomika ziemiańska
Autor:
Jakub Kazimierz Haur
Drukarnia:
Krzysztof Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
poradniki
Tematyka:
gospodarstwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675