swą brzydką wprowadzi łożnicę, W nieczyste łoże, Broń mię, mój Boże! Albo w ciemnicy gdzie zamurowaną I już na wieczne więzienie skazaną Ach nieszczęśliwą Zagrzebie żywą. A mąż mój drogi, mąż mój utrapiony Abo gdzieś srogim mieczem położony Lubo zimany Dźwiga kajdany. Na toć go srogie fata wynosiły, Żeby go były ciężej uderzyły, By był wzniesiony Gorzej stłuczony. Na to do miejsca pomogły takiego, By był od zdrajcę chlebojedźce swego Niepostrzeżony Na kark strącony. Nieszczęsna coro, tyś pochodnią była, Któraś ojczyznę w popiół obróciła; Dla twej przyczyny Poszła w perzyny. Po cię niezbedni goście przyjechali, Gdy cię za żonę srogiemu żądali Nie człowiekowi
swą brzydką wprowadzi łożnicę, W nieczyste łoże, Broń mię, moj Boże! Albo w ciemnicy gdzie zamurowaną I już na wieczne więzienie skazaną Ach nieszczęśliwą Zagrzebie żywą. A mąż moj drogi, mąż moj utrapiony Abo gdzieś srogim mieczem położony Lubo zimany Dźwiga kajdany. Na toć go srogie fata wynosiły, Żeby go były ciężej uderzyły, By był wzniesiony Gorzej stłuczony. Na to do miejsca pomogły takiego, By był od zdrajcę chlebojedźce swego Niepostrzeżony Na kark strącony. Nieszczęsna coro, tyś pochodnią była, Ktoraś ojczyznę w popioł obrociła; Dla twej przyczyny Poszła w perzyny. Po cię niezbedni goście przyjechali, Gdy cię za żonę srogiemu żądali Nie człowiekowi
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 435
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
. oddając z-ręku swoich Pańskich do ręku moich bonis avibus, szczęść Boże/ bonam avem, Klejnot nadroższy i nieoszacowany Rzeczypospolitej. Powiadają że kiedyś Deucalion i Pyrrha Królowie Tesalscy podnosząc z ziemie kamienie i rzucając przez głowę naród ludzki rozkrzewili. Wysławia miedzy przednimi galanteriami stary świat Memnona statuę, która kamienna skoro promienie słońca w-nie uderzyły/ wesoły i wdzięczny odgłos dawała. Już to nie uczonych Bajo-Pisarzów koncipt/ ale rzecz sama dnia dzisiejszego/ kiedy WKM. z-pomocą i spolną ręką Najaśniejszej Królowej Jej Mści Paniej Mojej Miłościwej Pirrhy i Promotorki mojej/ z prostego kamienia człeka/ ex ligno Mercurium wyrabiać raczysz. Kiedy za rozświeceniem nagłym nie
. oddáiąc z-ręku swoich Pánskich do ręku moich bonis avibus, szczęść Boże/ bonam avem, Kleynot nadroszszy i nieoszacowány Rzeczypospolitey. Powiadáią że kiedyś Deucalion i Pyrrha Krolowie Tesalscy podnosząc z źiemie kamienie i rzucáiąc przez głowę narod ludzki roskrzewili. Wysławia miedzy przednimi galanteryami stary świát Memnoná statuę, ktora kámienna skoro promienie słońca w-nie uderzyły/ wesoły i wdźięczny odgłos dawałá. Iuż to nie uczonych Baio-Pisárzow koncipt/ ale rzecz sama dnia dźisieyszego/ kiedy WKM. z-pomocą i spolną ręką Náiaśnieyszey Krolowey Iey Mśći Paniey Moiey Miłościwey Pirrhy i Promotorki moiey/ z prostego kamieniá człeká/ ex ligno Mercurium wyrabiać raczysz. Kiedy zá rozświeceniem nagłym nie
Skrót tekstu: PisMów_II
Strona: 23
Tytuł:
Mówca polski, t. 2
Autor:
Jan Pisarski
Drukarnia:
Drukarnia Kolegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
retoryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1676
Data wydania (nie wcześniej niż):
1676
Data wydania (nie później niż):
1676
ziemi. Niemniej mężnie Lurkani z mieczem się uwija, Siecze, rąbie, obala i na śmierć zabija.
LXVI.
Ale nie wierzcie, aby bój między polami Mniejszy beł, niż nad rzeką z nieprzyjaciołami; Nie mniemajcie, aby te wojska próżnowały, Co pod sprawą książęcia z Linkastru zostały. Te na hufce hiszpańskie mężnie uderzyły I chwilę równe sobie obie stronie były, Bo i jeźni i pieszy i sami wodzowie Z obu stron dali sobie jednako po głowie.
LXVII.
Oldrat, książę z Glocestry, naprzód poszedł śmiały I książę z Eboraku, Fieramunt wspaniały, Więc cne książę z Klarence, Henryk zawołany, Więc grabia z Warwecjej, Rykardus nazwany
ziemi. Niemniej mężnie Lurkani z mieczem się uwija, Siecze, rąbie, obala i na śmierć zabija.
LXVI.
Ale nie wierzcie, aby bój między polami Mniejszy beł, niż nad rzeką z nieprzyjaciołami; Nie mniemajcie, aby te wojska próżnowały, Co pod sprawą książęcia z Linkastru zostały. Te na hufce hiszpańskie mężnie uderzyły I chwilę równe sobie obie stronie były, Bo i jeźni i pieszy i sami wodzowie Z obu stron dali sobie jednako po głowie.
LXVII.
Oldrat, książę z Glocestry, naprzód poszedł śmiały I książę z Eboraku, Fieramunt wspaniały, Więc cne książe z Klarence, Henryk zawołany, Więc grabia z Warwecyej, Rykardus nazwany
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 374
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
27 Listopada rzeka Newa stanęła;
1762:
441. 28 Maja.
Wybuchanie Wezuwiusza w Maju, 7 Września słyszane niby z dział strzelania: Dym jednak tylko bez płomieni wypadał.
Na wyspach Ischia i Casamicciola trzęsienie ziemi Kościół obaliło, i wiele budynków zepsowało.
13 Lutego W Dyksmude pioruny w wiele domów i w kościół jeden uderzyły dzwonnice nadpsowały: tegoż dnia w Walencij jeden z piorunów dzwonnice zapalił, drugi 6 ludzi ratujących śmiertelnie ranił.
W Alepie, i Aleksandretta morowe powietrze większą część ludzi wymiotło, rozciągnęło się do Adana, do Smyrny, do Natolij, Romelij, i pod sam Adrianopol:
W Lipcu, w Ynsprucku od stopionych
27 Listopada rzeka Newa staneła;
1762:
441. 28 Maja.
Wybuchanie Wezuwiusza w Maiu, 7 Września słyszane niby z dział strzelania: Dym iednak tylko bez płomieni wypadał.
Na wyspach Ischia y Casamicciola trzęsienie ziemi Kościoł obaliło, y wiele budynkow zepsowało.
13 Lutego W Dixmude pioruny w wiele domow y w kościoł ieden uderzyły dzwonnice nadpsowały: tegoż dnia w Walenciy ieden z piorunow dzwonnice zapalił, drugi 6 ludzi ratuiących śmiertelnie ranił.
W Alepie, y Alexandretta morowe powietrze większą część ludzi wymiotło, rozciągnęło się do Adana, do Smyrny, do Natoliy, Romeliy, y pod sam Adryanopol:
W Lipcu, w Ynsprucku od stopionych
Skrót tekstu: BohJProg_II
Strona: 227
Tytuł:
Prognostyk Zły czy Dobry Komety Roku 1769 y 1770
Autor:
Jan Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki, traktaty
Tematyka:
astronomia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1770
Data wydania (nie wcześniej niż):
1770
Data wydania (nie później niż):
1770
nie mam stołecznego Miasta Krakowa niebem nazwać; z którego jako z gór niebieskich/ wszelakie influry poszły na wszytkę Koronę/ i Wielkie Księstwo Litewskie? Ma swoje Słońce/ ma Księżyc/ i gwiazdy niebo. Wiara ś. Katolicka Rzymska/ prawdziwe słońce jest; ta nikędy foremniej/ ani jaśniej stanęła/ gdy ćmy były niedawno uderzyły po wszytkiej Polsce/ jako w Krakowie. Mądrość ta księżycem jest; nocne chmury głupstwa/ które się przy młodzi wieszają/ rozbijai ta sobie gniazdo w Krakowie postanowiła. Gwiazdy świętych pamięci i Kości są/ których Kościoły Krakowskie pełne. Są i święte Zakony/ Dominika/ franciszka/ Ignacego/ Teressy/ Świętych: nad
nie mam stołecznego Miástá Krákowá niebem názwáć; z którego iáko z gor niebieskich/ wszelákie influry poszły ná wszytkę Koronę/ y Wielkie Kśięstwo Litewskie? Má swoie Słońce/ ma Kśiężyc/ y gwiazdy niebo. Wiárá ś. Kátholicka Rzymska/ prawdźiwe słońce iest; tá nikędy foremniey/ áni iásniey stánęłá/ gdy ćmy były niedawno vderzyły po wszytkiey Polszcze/ iáko w Krákowie. Mądrość tá kśiężycem iest; nocne chmury głupstwá/ ktore się przy młodźi wieszáią/ rozbiiay tá sobie gniazdo w Krákowie postánowiłá. Gwiazdy świętych pámięći y Kośći są/ ktorych Kośćioły Krákowskie pełne. Są y święte Zakony/ Dominiká/ fránćiszká/ Ignácego/ Teressy/ Swiętych: nád
Skrót tekstu: BirkOboz
Strona: 41
Tytuł:
Kazania obozowe o Bogarodzicy
Autor:
Fabian Birkowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
zwycięstwo uprosiły/ wiatry w oczy nieprzyjacielskie/ pioruny gęste na szkapy/ na same ich łby: Tu ufce Chrześcijańskie były przeciwko Poganinowi: ufce Bogu miłe/ skryło im niebo/ i gwiazdy; jako niegdy ufcom Izraelskim przeciwko Sisarze/ którego niebo samo pogromiło: Dano bitwę z nieba Sisarze, gwiazdy stanąwszy w szeregach swoich, uderzyły w Pogany. Chciałeś wstąpić na wysokość obłoków/ i być podobnym Nawyzszemu. Prostaku Osmanie/ nie twoje to dzieło po obłokach skakać; przyjdzie ten/ który cię już osądził wedle dusze/ który karety swoje na obłokach zatoczył/ i ukaże się miedzy nimi/ gdy sądzić wszytkich będzie/ i wedle dusze/ i wedle
zwyćięstwo vprośiły/ wiátry w oczy nieprzyiáćielskie/ pioruny gęste ná szkápy/ ná sáme ich łby: Tu vfce Chrześćiáńskie były przećiwko Pogáninowi: vfce Bogu miłe/ skryło im niebo/ y gwiazdy; iáko niegdy vfcom Izráelskim przećiwko Sisárze/ ktorego niebo sámo pogromiło: Dano bitwę z niebá Sisarze, gwiazdy stánąwszy w szeregách swoich, vderzyły w Pogány. Chćiałeś wstąpić ná wysokość obłokow/ y być podobnym Nawyzszemu. Prostaku Osmanie/ nie twoie to dźieło po obłokách skákáć; przyidźie ten/ ktory ćię iuż osądźił wedle dusze/ ktory kárety swoie ná obłokách zátoczył/ y vkaże się miedzy nimi/ gdy sądźić wszytkich będźie/ y wedle dusze/ y wedle
Skrót tekstu: BirkOboz
Strona: 44
Tytuł:
Kazania obozowe o Bogarodzicy
Autor:
Fabian Birkowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
na śmierć dysponował. Już byłem naówczas winien czerw, zł 90. Testament napisałem, tylko długi swoje wyrażając, bo nie miałem czym dysponować. Nic mi tak żal nie było, jak ojca mego w takich zostawić kłopotach prawnych przy wielu adwersarzach, a gdy przyjąłem Przenajświętszy Sakrament, poty na mnie wielkie uderzyły, przesiliła się choroba i począłem do zdrowia przychodzić.
Tymczasem Łopaciński musiał jechać do Mińska, zostałem się tedy w gmachu pałacowym tylko z jednym wyrostkiem Kuszelewiczem i masztalerzem, który był i kucharzem moim. Ale znowu odpadłem z małej i śmiesznej przyczyny. Jak zacząłem chodzić i sam byłem w pokoju,
na śmierć dysponował. Już byłem naówczas winien czerw, zł 90. Testament napisałem, tylko długi swoje wyrażając, bo nie miałem czym dysponować. Nic mi tak żal nie było, jak ojca mego w takich zostawić kłopotach prawnych przy wielu adwersarzach, a gdy przyjąłem Przenajświętszy Sakrament, poty na mnie wielkie uderzyły, przesiliła się choroba i począłem do zdrowia przychodzić.
Tymczasem Łopaciński musiał jechać do Mińska, zostałem się tedy w gmachu pałacowym tylko z jednym wyrostkiem Kuszelewiczem i masztalerzem, który był i kucharzem moim. Ale znowu odpadłem z małej i śmiesznej przyczyny. Jak zacząłem chodzić i sam byłem w pokoju,
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 184
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
Septem: pod Nerdlingę wojska tak Cesarskie jako Nieprzyjacielskie ściągnąwszy/ cały dzień niemal harcami potężnie się ścierały. Dnia siódmego Septem: Nieprzyjaciel ze wszytką swą potęgą w pole wojsko wywiódłszy/ górę Cesarskiemu Wojsku przyłegłą ubiec usiłował/ czego niedokazawszy/ harcami znowu Cesarskich zabawiał: aż około dziewiąty godziny przed południem/ wojska oboje o się uderzyły. Nieprzyjaciel naprzód natarł/ ale tak szczęśliwie P. Bóg Cesarskiemu wojsku/ i przywodzcom onego Królowi Czeskiemu i Infanti Hispaniae pobłogosławił/ że zwycięstwo z nieprzyjaciół do południa zupełne przy nich stanęło. Padło na placu Nieprzyjacielskich dziesięć tysięcy. Dział 70. Chorągwi 150. nad to wozy i wszytkie impedimenta Cesarzcy zabrali. Wejmarczyk postrzelony (
Septem: pod Nerdlingę woyská ták Cesárskie iáko Nieprzyiaćielskie śćiągnąwszy/ cáły dźień niemal hárcámi potężnie się śćieráły. Dniá śiodmego Septem: Nieprzyiaćiel ze wszytką swą potęgą w pole woysko wywiodszy/ gorę Cesárskiemu Woysku przyłegłą vbiedz vśiłował/ czego niedokazawszy/ hárcámi znowu Cesárskich zábawiał: áż około dźiewiąty godźiny przed południem/ woyská oboie o się vderzyły. Nieprzyiaćiel naprzod nátárł/ ále ták szczęśliwie P. Bog Cesárskiemu woysku/ y przywodzcom onego Krolowi Czeskiemu y Infanti Hispaniae pobłogosłáwił/ że zwyćięstwo z nieprzyiaćioł do południá zupełne przy nich stánęło. Pádło ná plácu Nieprzyiaćielskich dźieśięć tyśięcy. Dźiał 70. Chorągwi 150. nád to wozy y wszytkie impedimenta Cesárzcy zábráli. Weymárczyk postrzelony (
Skrót tekstu: WiadCes
Strona: A
Tytuł:
Pewna wiadomość o Szczęśliwym Zwycięstwie Cesarza Jego Mści w Niemcech pod Nerdlinga
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Drukarnia wdowy po Janie Rossowskim
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
wiadomości prasowe i druki ulotne
Gatunek:
relacje
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1634
Data wydania (nie wcześniej niż):
1634
Data wydania (nie później niż):
1634
lamentabantur. Luc: 23.
IDą wprzód/ idą pozad tłuszcze niezliczone/ Idą też orszakiem swym białegłowy one: Które/ aż z Galilejej/ prace nie litując Szły za Panem/ naukę zbawienną przyjmując. Do tych Hierozolimskie wmieszały się Panie/ Które w tąż/ słysząc onych smętne narzekanie: Mimo to Weroniki przykładem wzruszone Uderzyły w lamenty/ w sobie rozrzewnione. Litość je przyrodzona: a postać mizerna Fizonomiej Pańskiej: i niemiłosierna Złość zuchwałych siepaczów do tego przywiodła: I serca ostrorzewną żałością przebodła. Idą tedy płaczliwe/ serdecznie wzdychając/ Którą ich intencją nie tajną Pan mając: To jest że go płakały z przyrodzonej skruchy/ Ale żeby był Chrystus
lamentabantur. Luc: 23.
IDą wprzod/ idą pozad tłuszcze niezliczone/ Idą też orszakiem swym białegłowy one: Ktore/ áż z Galileiey/ prace nie lituiąc Szły zá Pánem/ náukę zbáwienną przyimuiąc. Do tych Hierozolimskie wmieszały się Pánie/ Ktore w tąż/ słysząc onych smętne nárzekánie: Mimo to Weroniki przykłádem wzruszone Vderzyły w lámenty/ w sobie rozrzewnione. Litość ie przyrodzona: á postáć mizerna Phizonomiey Páńskiey: y niemiłośierna Złość zuchwáłych śiepaczow do tego przywiodłá: I sercá ostrorzewną żałośćią przebodłá. Idą tedy płáczliwe/ serdecznie wzdycháiąc/ Ktorą ich intencyą nie táyną Pan máiąc: To iest że go płákały z przyrodzoney skruchy/ Ale żeby był Chrystus
Skrót tekstu: RożAPam
Strona: 66.
Tytuł:
Pamiątka krwawej ofiary Pana Zbawiciela Naszego Jezusa Chrystusa
Autor:
Abraham Rożniatowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610
boku! wiatr już dziurą wieje! Deska wypadła — a woda się leje! Bywajcie co w skok, prze Bóg, i ratujcie! Nad sobą wszyscy sami się zmiłujcie! Nie próżno wołam, co prędzej bywajcie, A. jakokolwiek okręt załatajcie!” O! jakoż te nas słowa przeraziły! Prawie przez serce wszystkim uderzyły. Śmierć już nam tylko sama w oczach tkwiała, A groby wszytkim straszne malowała, Żałobne wożąc w chude konie kary I gęste suknem przykrywając mary; Kosa nad karkiem każdego wisiała, A dusza z członków drżąc już wyniść chciała. Wrzaski, wołania i krzyki powstały I białegłowy z lamentem wołały Dzień i godzinę drogi przeklinając,
boku! wiatr już dziurą wieje! Deska wypadła — a woda się leje! Bywajcie co w skok, prze Bóg, i ratujcie! Nad sobą wszyscy sami się zmiłujcie! Nie próżno wołam, co prędzej bywajcie, A. jakokolwiek okręt załatajcie!” O! jakoż te nas słowa przeraziły! Prawie przez serce wszystkim uderzyły. Śmierć już nam tylko sama w oczach tkwiała, A groby wszytkim straszne malowała, Żałobne wożąc w chude konie kary I gęste suknem przykrywając mary; Kosa nad karkiem każdego wisiała, A dusza z członków drżąc już wyniść chciała. Wrzaski, wołania i krzyki powstały I białegłowy z lamentem wołały Dzień i godzinę drogi przeklinając,
Skrót tekstu: BorzNaw
Strona: 137
Tytuł:
Morska nawigacyja do Lubeka
Autor:
Marcin Borzymowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1662
Data wydania (nie wcześniej niż):
1662
Data wydania (nie później niż):
1662
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Morskie
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971