Jeśli się komu zdarzy dojźreć słońca, Niechaj wygląda odtąd życia końca: Dziś się urodzisz, dziś śmierć wie o tobie; Myślże o grobie.
Ale, co mówię! Tak jest jadowita, Że się przed światem jeszcze o nas pyta: Nie zna dziecięcia matka utrapiona, Namaca ona.
A jeśli się też komu udobrucha I nie wydziera zaraz z ciała ducha, Ustawnie grozi i do człeka zmierza. Któż jej dowierza!
Nigdy żadnego nie ma w ludziach braku, A kto jej tylko zastąpi na szlaku, Tak białągłowę, jak mężczyznę marnie Pod ziemię garnie.
Tak tnie w kolebce, jako i na koniu; Weźmie śród miasta, jak
Jeśli się komu zdarzy dojźreć słońca, Niechaj wygląda odtąd życia końca: Dziś się urodzisz, dziś śmierć wie o tobie; Myślże o grobie.
Ale, co mówię! Tak jest jadowita, Że się przed światem jeszcze o nas pyta: Nie zna dziecięcia matka utrapiona, Namaca ona.
A jeśli się też komu udobrucha I nie wydziera zaraz z ciała ducha, Ustawnie grozi i do człeka zmierza. Któż jej dowierza!
Nigdy żadnego nie ma w ludziach braku, A kto jej tylko zastąpi na szlaku, Tak białągłowę, jak mężczyznę marnie Pod ziemię garnie.
Tak tnie w kolebce, jako i na koniu; Weźmie śród miasta, jak
Skrót tekstu: PotPieśRKuk_I
Strona: 467
Tytuł:
Pieśni różne
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1669 a 1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1680
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, Więc jako w nich, tak w czesie, trzeba patrzyć braku: Miałliby kto czym gorszym tę godzinę trawić, Ze złego obierając, lepiej nimi bawić, Byle rzeczy godniejszych nie ukrzywdzać w czesie; Tamto najmniej zysku, to wielką szkodę niesie. Dyspozycyjej trzeba, chceli ich kto słuchać, Afekty uspokoić, serce udobruchać. I jeść taki nie może, choć krzepnie, choć stydnie, Sturbowanym żołądkiem; dopieroż te brydnie Odpadają od myśli, jako groch od ściany, Kto ich słucha lub czyta, sam poturbowany. Do poduszki, jeśli się układszy na łoże, Wiersze mogą posłużyć, człek usnąć nie może, Jeśli, mówię,
, Więc jako w nich, tak w czesie, trzeba patrzyć braku: Miałliby kto czym gorszym tę godzinę trawić, Ze złego obierając, lepiej nimi bawić, Byle rzeczy godniejszych nie ukrzywdzać w czesie; Tamto najmniej zysku, to wielką szkodę niesie. Dyspozycyjej trzeba, chceli ich kto słuchać, Afekty uspokoić, serce udobruchać. I jeść taki nie może, choć krzepnie, choć stydnie, Sturbowanym żołądkiem; dopieroż te brydnie Odpadają od myśli, jako groch od ściany, Kto ich słucha lub czyta, sam poturbowany. Do poduszki, jeśli się układszy na łoże, Wiersze mogą posłużyć, człek usnąć nie może, Jeśli, mówię,
Skrót tekstu: PotFrasz5Kuk_III
Strona: 352
Tytuł:
Ogroda nie wyplewionego część piąta
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1688 a 1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
mówi moja warga. Niech się przeciw mnie sroży i nabaży, Jeźli mię w prawie zakonnym przeważy, Bo cóż za ufność Hypokryty bywa, Jeźli postawką zmyślną się pokrywa? I powierzchownym odziany płaszczykiem Świętym się czyni będąc niezbożnikiem. Co łakomemu po cudzej łoktuszy? Jeżeli go BÓG zabije na duszy? Ani się na głos jego udobrucha? Ani wołania jego nie wysłucha? Choć pod czas ścisku i dolegliwości Wzdychać do jego będziełaskawości. Z rąk Wszechmocnego, nie dozna ratunku, Nie pocieszy go BÓG w jego frasunku, Więc jaką prawdą i światłością żyję Wam ją ogłoszę; i nic nie zakryję. Lubo to samo doskonale znacie, Jak w zakonności obchodzić się
mowi moiá warga. Niech się przećiw mnie sroży i nabaży, Ieźli mię w práwie zakonnym przeważy, Bo coż zá ufność Hypokryty bywa, Ieźli postawką zmyślną się pokrywa? I powierzchownym odźiány płaszczykiem Swiętym się czyni będąc niezbożnikiem. Co łakomemu po cudzey łoktuszy? Ieżeli go BOG zabije ná duszy? Ani się ná głos iego udobrucha? Ani wołania iego nie wysłucha? Choć pod czás śćisku i dolegliwośći Wzdycháć do iego będźiełaskáwośći. Z rąk Wszechmocnego, nie dozna rátunku, Nie poćieszy go BOG w iego frásunku, Więc iáką práwdą i świátłośćią żyię Wam ią ogłoszę; i nic nie zákryię. Lubo to sámo doskonale znaćie, Iák w zakonnośći obchodźić się
Skrót tekstu: ChrośJob
Strona: 98
Tytuł:
Job cierpiący
Autor:
Wojciech Stanisław Chrościński
Drukarnia:
Drukarnia Ojców Scholarum Piarum
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1705
Data wydania (nie wcześniej niż):
1705
Data wydania (nie później niż):
1705
człek bestijmi władał, I tak dowcipnie zrżądził zmysły nasze, Iż mieć na loty cugle możem ptasze. W ciężkich obrotach zostawając zatem, Płakać przed Boskim będą Majestatem Poczciwi ludzie na sercu i duszy, A on się nic ich łzami nie poruszy. Nie, żeby niechciał cnotliwych wysłuchać, Albo się na ich żal nieudobruchać, Ale brzydzący pysznych sobie grzechy, Nędznym w dalszy czas przewłóczy pociechy, Żeby, gdy dobrym owi cisną karki, Złością swą prędzej dopełnili miarki. Albo gdy prawych ujrżą w lepszym bycie Cud widząc; twarde odmienili życie. Za czym niepróżno BÓG nadstawi ucha, Choć nie da, chociaż zaraz nie wysłucha, Bo mu
człek bestyimi władał, I tak dowćipnie zrżądźił zmysły násze, Iż mieć ná loty cugle możem ptásze. W ćiężkich obrotách zostawáiąc zátem, Płakáć przed Boskim będą Maiestátem Poczćiwi ludźie ná sercu i duszy, A on się nic ich łzámi nie poruszy. Nie, żeby niechćiał cnotliwych wysłucháć, Albo się ná ich żal nieudobrucháć, Ale brżydzący pysznych sobie grzechy, Nędznym w dalszy czás przewłoczy poćiechy, Zeby, gdy dobrym owi ćisną karki, Złośćią swą prędzey dopełnili miarki. Albo gdy práwych uyrżą w lepszym byćie Cud widząc; twarde odmienili żyćie. Zá czym nieprożno BOG nadstáwi uchá, Choć nie da, choćiaż záraz nie wysłucha, Bo mu
Skrót tekstu: ChrośJob
Strona: 135
Tytuł:
Job cierpiący
Autor:
Wojciech Stanisław Chrościński
Drukarnia:
Drukarnia Ojców Scholarum Piarum
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1705
Data wydania (nie wcześniej niż):
1705
Data wydania (nie później niż):
1705
, Zginę! jeźli śmiertelnej bryły z niej nie zwali. Ach zgrzeszyłem! o jak mnie zbójca ogołocił Ze wszelkich ozdób, tylko własną nagość wrócił. Z którą wstyd przyjść przed Pańskie i czyste Oblicze, Cnoty, mnie porzuciły, same grzechy licze. Miłosierny BÓG chociasz rozgniewany, słuchał Przeprosin Dawidowych, w net się udobruchał. Przepuścił przez Proroka wiecznej kary smutek, Lecz w doczesnej wypełnić chce swej woli skutek. Dla tego, że tak wieląm DAWID dał zgorszenia, Nieprzyjaciołom Boskim do złego rzeczenia Imieniowi wielkiemu, Wszechmocnej Istocie, Niech zato pokutuje w smutku, w czoła pocie.
Ze ma upodobanie w pierworódnym Synu, Z Betsabei zrodzonym,
, Zginę! ieźli śmiertelney bryły z niey nie zwali. Ach zgrzeszyłem! o iak mnie zboyca ogołocił Ze wszelkich ozdob, tylko własną nagość wrocił. Z ktorą wstyd przyiść przed Pańskie y czyste Oblicze, Cnoty, mnie porzuciły, same grzechy licze. Miłosierny BOG chociasż rozgniewany, słuchał Przeprosin Dawidowych, w net się udobruchał. Przepuścił przez Proroka wieczney kary smutek, Lecz w doczesney wypełnić chce swey woli skutek. Dla tego, że tak wieląm DAWID dał zgorszenia, Nieprzyiaciołom Boskim do złego rzeczenia Imięniowi wielkiemu, Wszechmocney Istocie, Niech zato pokutuie w smutku, w czoła pocie.
Ze ma upodobanie w pierworodnym Synu, Z Betsabei zrodzonym,
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 106
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
, Podź mój Zefirze, niech ci podziękuję, Wiele dam, gdy twe usta pocałuję. Dwóch rzeczy Księżna nudząc sobą czeka, Ocknienia ze snu, swojego kochanka, Na opóźnione momenta narzeka, Mówiąc: Ej przecięć ta miłość Tyranka, ADOLF śpi długo, Zefir mnie niesłucha, Kiedyż się w złości swojej udobrucha. Dalej nie mogąc z cierpieć czasu zwłoki, Raźno powstanie Bogini z morawy, Pokiż mnie będą martwiły wyroki, Choćbym występek popełniła sławy, Trząsne ADOLFEM, niechaj się obudzi, Mną wspaczne szczęście nie miota, nie łudzi. Gdy blisko przyjdzie, Ręce pogotowiu Ma, na ściśnienie, powitanie swego KsIĄZĘCIA; widzi,
, Podź moy Zefirze, niech ći podziękuię, Wiele dam, gdy twe usta pocáłuię. Dwoch rzeczy Xiężna nudząc sobą czeka, Ocknienia ze snu, swoiego kochánka, Na opoźnione momenta nárzeka, Mowiąc: Ey przecięć ta miłość Tyránka, ADOLF śpi długo, Zefir mnie niesłucha, Kiedyż się w złości swoiey udobrucha. Dáley nie mogąc z cierpieć czasu zwłoki, Raźno powstánie Bogini z morawy, Pokiż mnie będą mártwiły wyroki, Choćbym występek popełniła słáwy, Trząsne ADOLFEM, niechay się obudzi, Mną wspaczne szczęście nie miota, nie łudzi. Gdy blisko przyidzie, Ręce pogotowiu Ma, ná ściśnienie, powitanie swego XIĄZĘCIA; widzi,
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 87
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
śmierć wegnać, gdy żwawie I w grobie go na dobrej prześladuje sławie. Ten był gniew Hipponaksów na malarza w Sparcie, Że go dla wzgardy szpetnie maluje na karcie; Rzucił się nań poeta zajątrzonym piórem, Aż Bubalus z rozpaczy zawiązał krew sznurem. Szkoda w nos leżącemu niedźwiedziowi dmuchać, Bo go łacniej rozdrażnić niźli udobruchać. I mnie proszę zaniechać, bo dosyć waszeci Żywot, nie masz co pisać, nieszlachetny szpeci. 304 (P). NIE WIDZIMY DO SIEBIE, CO W INSZYCH KARZEMY
Kiedy w czym przepisując wyrostek mój zmyli, Jako zawsze, tak mu dziś łaję, aż po chwili, I sam źle popisawszy, swoję rękę
śmierć wegnać, gdy żwawie I w grobie go na dobrej prześladuje sławie. Ten był gniew Hipponaksów na malarza w Sparcie, Że go dla wzgardy szpetnie maluje na karcie; Rzucił się nań poeta zajątrzonym piórem, Aż Bubalus z rozpaczy zawiązał krew sznurem. Szkoda w nos leżącemu niedźwiedziowi dmuchać, Bo go łacniej rozdrażnić niźli udobruchać. I mnie proszę zaniechać, bo dosyć waszeci Żywot, nie masz co pisać, nieszlachetny szpeci. 304 (P). NIE WIDZIMY DO SIEBIE, CO W INSZYCH KARZEMY
Kiedy w czym przepisując wyrostek mój zmyli, Jako zawsze, tak mu dziś łaję, aż po chwili, I sam źle popisawszy, swoję rękę
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 372
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987