pancerzu chodzi i we zbroi, Nam ślubna szata, lecz nie dziś, przystoi.
Tak się hodują konie na budziaku, Jako my się tu pasiemy niebogi, Lecz cierpieć musim co przyniósł los srogi.
Gdy na świat wyjrzysz, nie ujrzysz giermaku Ni polskich strojów, same tylko pludry, Niechaj z Polaki nie chodzą na udry.
Chodzić że było Polakom w pakłaku, Nie w aksamicie; o pięknaż to cnota, Podła o sobie myśl i mierność złota.
Byłeś potrawą grubemu cepaku A dziś nam z ciebie wyborne potrawy, O dziwne szczęścia odmiennego sprawy!
Właśnie jak w wodę wrzuconemu raku, Tak temu co ma za obronę Boga,
pancerzu chodzi i we zbroi, Nam ślubna szata, lecz nie dziś, przystoi.
Tak się hodują konie na budziaku, Jako my się tu pasiemy niebogi, Lecz cierpieć musim co przyniosł los srogi.
Gdy na świat wyjrzysz, nie ujrzysz giermaku Ni polskich strojow, same tylko pludry, Niechaj z Polaki nie chodzą na udry.
Chodzić że było Polakom w pakłaku, Nie w aksamicie; o pięknaż to cnota, Podła o sobie myśl i mierność złota.
Byłeś potrawą grubemu cepaku A dziś nam z ciebie wyborne potrawy, O dziwne szczęścia odmiennego sprawy!
Właśnie jak w wodę wrzuconemu raku, Tak temu co ma za obronę Boga,
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 365
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
władzy i jego staraniu, Jak nieomylnej głowie w widzialnym kościele, Wątpliwe artykuły on roztrzyga śmiele, Nieomylnym wyrokiem przytomności Ducha Świętego, w Piśmie o tym wszakże rzecz nie głucha - Niż w cieleśniku jednym Lutrze, niż w Kalwinie Piątnowanym, zborzyszcze które z lekka zginie. Czart opętał te głowy, przeciw sobie uczą, Na udry z sobą idą, przeciw sobie huczą. Dąbrowski co wżdy uczysz? Śpicie luterani? Patrzcie co u nas broi Szwan i jego pani! W Raju dusznym czytajcie męskim, a najdziecie, Iż może być zbawione bez chrztu małe dziecię. Aza to nie jest kalwin? Szwana by potrzeba Chrzcić dębowym olejkiem, chrzest to piękny
władzy i jego staraniu, Jak nieomylnej głowie w widzialnym kościele, Wątpliwe artykuły on rostrzyga śmiele, Nieomylnym wyrokiem przytomności Ducha Świętego, w Piśmie o tym wszakże rzecz nie głucha - Niż w cieleśniku jednym Lutrze, niż w Kalwinie Piątnowanym, zborzyszcze które z lekka zginie. Czart opętał te głowy, przeciw sobie uczą, Na udry z sobą idą, przeciw sobie huczą. Dąbrowski co wżdy uczysz? Śpicie luterani? Patrzcie co u nas broi Szwan i jego pani! W Raju dusznym czytajcie męskim, a najdziecie, Iż może być zbawione bez chrztu małe dziecię. Aza to nie jest kalwin? Szwana by potrzeba Chrzcić dębowym olejkiem, chrzest to piękny
Skrót tekstu: TajRadKontr
Strona: 277
Tytuł:
Tajemna rada
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Drukarnia Jezuicka
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pisma religijne, satyry
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1624
Data wydania (nie wcześniej niż):
1624
Data wydania (nie później niż):
1624
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Kontrreformacyjna satyra obyczajowa w Polsce XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Zbigniew Nowak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Gdańskie Towarzystwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1968
uczysz? Śpicie luterani? Patrzcie co u nas broi Szwan i jego pani! W Raju dusznym czytajcie męskim, a najdziecie, Iż może być zbawione bez chrztu małe dziecię. Aza to nie jest kalwin? Szwana by potrzeba Chrzcić dębowym olejkiem, chrzest to piękny z nieba! Wysmarować mu boki, by nie szedł na udry, I pomacać mu pulsów, ażby spadły pludry. Inaczej wżdy naucza konfusyja szachska, I gdzie nie zwykła władać kalwinowska laska. Pastuch Momus kowiński w Tezesach wylicza Więcej tego - zaprawdę zasłużyłeś bicza. Jak w zasieku porządek, tak u nas jest w wierze, Co kapelusz to wiara - takie jest przymierze.
uczysz? Śpicie luterani? Patrzcie co u nas broi Szwan i jego pani! W Raju dusznym czytajcie męskim, a najdziecie, Iż może być zbawione bez chrztu małe dziecię. Aza to nie jest kalwin? Szwana by potrzeba Chrzcić dębowym olejkiem, chrzest to piękny z nieba! Wysmarować mu boki, by nie szedł na udry, I pomacać mu pulsów, ażby spadły pludry. Inaczej wżdy naucza konfusyja szachska, I gdzie nie zwykła władać kalwinowska laska. Pastuch Momus kowiński w Tezesach wylicza Więcej tego - zaprawdę zasłużyłeś bicza. Jak w zasieku porządek, tak u nas jest w wierze, Co kapelusz to wiara - takie jest przymierze.
Skrót tekstu: TajRadKontr
Strona: 277
Tytuł:
Tajemna rada
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Drukarnia Jezuicka
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pisma religijne, satyry
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1624
Data wydania (nie wcześniej niż):
1624
Data wydania (nie później niż):
1624
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Kontrreformacyjna satyra obyczajowa w Polsce XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Zbigniew Nowak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Gdańskie Towarzystwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1968
że mdłej natury/ By nawiętszej statury: Nikogo nie ubije/ Ledwie wiatrem nie żyje. Niemiec. Fraszki.
Niemiec pyszny i hardy/ Wyskakuje galardy Robi pancerze zbroje/ Rad widzi krwawe boje. Piostolety stychuje/ Szyszak/ zbroje/ szmelcuje. Wszak pola nie dostoi/ Bo się polaka boi. Więc z Polakiem na udry/ A wszy pełniuchne pludry. Odjąć się im nie może/ Bieda twoja nie boże: Z taką wielką gromadą/ Nic tu sztychem ni zdradą. Wszakże w pierwszym podkaniu/ Pojmasz co w ubraniu: Niewymorzysz ich głodem/ Bo tam się stamtąd rodem. A tak się pilno rodzą/ Trzeci dzień wnęki wodzą.
że mdłey nátury/ By nawiętszey státury: Nikogo nie vbiie/ Ledwie wiátrem nie żyie. Niemiec. Frászki.
Niemiec pyszny y hárdy/ Wyskákuie gálárdy Robi páncerze zbroie/ Rad widźi krwáwe boie. Piostolety stychuie/ Szyszak/ zbroie/ szmelcuie. Wszák polá nie dostoi/ Bo się polaká boi. Więc z Polakiem ná vdry/ A wszy pełniuchne pludry. Odiąć się im nie może/ Biedá twoiá nie boże: Z táką wielką gromádą/ Nic tu sztychem ni zdrádą. Wszákże w pierwszym podkániu/ Poimasz co w vbrániu: Niewymorzysz ich głodem/ Bo tám się ztámtąd rodem. A ták się pilno rodzą/ Trzeći dźień wnęki wodzą.
Skrót tekstu: FraszSow
Strona: B4
Tytuł:
Fraszki Sowiźrzała nowego
Autor:
Jan z Kijan
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
ratunek z neba. Tyś naszego nadzieja wielki, Broń ofiecki od tego wilki. Kiedy go ty nie będziesz bronił, Pefnie się wiara twój złomil. Spuść na niego wielkie niemocy, Nekaj piją we dne i w nocy, Nech szaleją jak się popiją, A nekaj się sami wybiją. I Witemberg z nami na udry, Kędy wyszą święty twój pludry. Kasz nam wydać pludry twojego, Nie kcem korągief mieć inszego. Jeśli bęben z skóry Żyszkowej Straszny był nieprzyjacielofi, Tfój femorali robi cuda, Nie wyploszy marnego luda? Przez Katrynki żoneczki twego, Przez twe pludry zbyt opuchłego, Prosem was, abyś go ratofal, Pędziem wasić parzo
ratunek z neba. Tyś naszego nadzieja wielki, Broń ofiecki od tego wilki. Kiedy go ty nie będziesz bronił, Pefnie sie wiara twój zlomil. Spuść na niego wielkie niemocy, Nekaj piją we dne i w nocy, Nech szaleją jak sie popiją, A nekaj sie sami wybiją. I Witemberg z nami na udry, Kędy wyszą święty twój pludry. Kasz nam wydać pludry twojego, Nie kcem korągief mieć inszego. Jeśli bęben z skóry Żyszkowej Straszny był nieprzyjacielofi, Tfój femorali robi cuda, Ne wyploszy marnego luda? Przez Katrynki żoneczki twego, Przez twe pludry zbyt opuchłego, Prosem was, abyś go ratofal, Pędziem wasić parzo
Skrót tekstu: HabLisKontr
Strona: 344
Tytuł:
List o Lisowczykach
Autor:
Nikiel Habspert
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pisma religijne, satyry
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Kontrreformacyjna satyra obyczajowa w Polsce XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Zbigniew Nowak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Gdańskie Towarzystwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1968
(sam) czci od nich co przedniejsze mają. Za nie pomni co mię raz od diabła potkało, Gdy mi się w Witembergu raz go wygnać chciało? Aże do zakrystii drzwi wyrąbywano, A mnie ledwie na poły żywego zastano. Lepiej by powiedziały o tym moje pludry, Co za zysk otrzymały za te z diabłem udry. Tegoż za ten egzorcyzm i on godzien zysku, Niech go zje ksiądz Samuel z pieprzem na półmisku. Lecz jakom sam zrozumiał, z Matysa waszego, Niestatecznie używa wyklinania tego. Jeżeli kalwinowi kumem się być przyda, Przy saskim dziecku, aż mój klątwy się swej wstyda. Atoli choć to diabły złymi nazywają
(sam) czci od nich co przedniejsze mają. Za nie pomni co mię raz od diabła potkało, Gdy mi się w Witembergu raz go wygnać chciało? Aże do zakrystyi drzwi wyrąbywano, A mnie ledwie na poły żywego zastano. Lepiej by powiedziały o tym moje pludry, Co za zysk otrzymały za te z diabłem udry. Tegoż za ten egzorcyzm i on godzien zysku, Niech go zje ksiądz Samuel z pieprzem na półmisku. Lecz jakom sam zrozumiał, z Matysa waszego, Niestatecznie używa wyklinania tego. Jeżeli kalwinowi kumem się być przyda, Przy saskim dziecku, aż mój klątwy się swej wstyda. Atoli choć to diabły złymi nazywają
Skrót tekstu: ChądzJRelKontr
Strona: 301
Tytuł:
Relacja
Autor:
Jan Chądzyński
Drukarnia:
Drukarnia Jezuicka
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pisma religijne, satyry
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Kontrreformacyjna satyra obyczajowa w Polsce XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Zbigniew Nowak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Gdańskie Towarzystwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1968
. Im kto starszy/ tym powinien być mędrszy. Jako się wół dorwie trawy/ Kiedy przestać niewie sprawy. Galenus. Terent. 30
Jedno rydel a motyka/ ta ich rozerwać może. Hunc nisi mors adimet mihi nemo. Jakby mu noż w serce wraził. Jakby go gomołką przestrzelił. Idą z sobą na udry. Jaje dzisiejsze/ chleb wczorajszy/ cielę sześć niedzielne/ a wino łońskie nalepsze. Ouum vnius horae, panis vnius dies, vitulus vnius mensis, vinum vnius anni, optima. Im kto uczeńsz/ tym bywa nadętszy. Ścientia[...] inflat. Ieś mały/ nie bądź zuchwały. Jednemu nazbyt/ a drugiemu nic.
. Im kto stárszy/ tym powinien być mędrszy. Iáko się woł dorwie trawy/ Kiedy przestáć niewie spráwy. Galenus. Terent. 30
Iedno rydel á motyká/ tá ich rozerwáć może. Hunc nisi mors adimet mihi nemo. Iákby mu noż w serce wráźił. Iákby go gomołką przestrzelił. Idą z sobą ná vdry. Iáie dźiśieysze/ chleb wczoráyszy/ ćielę sześć niedźielne/ á wino łońskie nalepsze. Ouum vnius horae, panis vnius dies, vitulus vnius mensis, vinum vnius anni, optima. Im kto vcżeńsz/ tym bywa nádętszy. Scientia[...] inflat. Ieś máły/ nie bądź zuchwáły. Iednemu názbyt/ á drugiemu nic.
Skrót tekstu: RysProv
Strona: C2v
Tytuł:
Proverbium polonicorum
Autor:
Salomon Rysiński
Drukarnia:
Piotr Blastus Kmita
Miejsce wydania:
Lubcz
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przysłowia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1618
Data wydania (nie wcześniej niż):
1618
Data wydania (nie później niż):
1618
/ prosząc o kaźń srogą. Potuszyła/ i głową kinąwszy chędogą/ Ociężałych okwitem zniwem/ ról ruszyła/ I nie miłosierna kaźń na niego zmyśliła. BYle komu litości/ za tak złym dowodem/ Nie zdał się godzien/ ciężkim trybować go głodem. Z którym iże się samej wręcz zewrzeć nie godzi/ (Gdyż na udry/ jak żywo/ z głodem Ceres chodzi) Z nagornych Bogini jednę/ w posługę wprawila/ Oreadę; do której tęrzecz uczyniła. Jest w ostatnich Tatarskich stronach/ miejsce lodne/ Sioło płone/ nie smaczne/ w zboża/ w drzewa głodne: Ma swoje/ tamże drżączka/ glód nawet niesyty. Temuż rozkaż
/ prosząc o kaźń srogą. Potuszyłá/ y głową kinąwszy chędogą/ Oćiężáłych okwitem zniwem/ rol ruszyłá/ Y nie miłośierna kaźń ná niego zmyśliłá. BYle komu litośći/ zá ták złym dowodem/ Nie zdał się godźien/ ćiężkim trybowáć go głodem. Z ktorym iże się sámey wręcz zewrzeć nie godźi/ (Gdyż ná vdry/ iak żywo/ z głodem Ceres chodźi) Z nagornych Bogini iednę/ w posługę wpráwilá/ Oreádę; do ktorey tęrzecz vczyniłá. Iest w ostátnich Tátárskich stronách/ mieysce lodne/ Sioło płone/ nie smáczne/ w zbożá/ w drzewá głodne: Ma swoie/ támze drżąćzka/ glod náwet niesyty. Temuż roskaż
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 213
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
,
którego starowieczne dochowały skarby rzymskiej wiary potomkom bez fałszu, bez farby. A ty jako wżdy oślep tej bronisz nauki, którą świeże podały niemieckie wam druki,
dalekie, wierz mi, świętej od pradziadów wiary, a patrz, z jednej jaszczurki jaki gad bez miary. Kto nie wie, że żonaty mnich naprzód na udry namówił wieść spór głupi z Rzymem saskie pludry?
Tymże pochopem Łysy piekielnymi czary omamił i uwiódł precz z Kościoła Szwanczary. A kto drugie policzy, różne sobą wtręty, Zwingle, Bucery, Jony, Melanchtony, Brenty!
Acz już błędnych nie sypią wszyscy kopców dalej, jedno jako wkradli się, gdy pasterze spali
,
którego starowieczne dochowały skarby rzymskiej wiary potomkom bez fałszu, bez farby. A ty jako wżdy oślep tej bronisz nauki, którą świeże podały niemieckie wam druki,
dalekie, wierz mi, świętej od pradziadów wiary, a patrz, z jednej jaszczórki jaki gad bez miary. Kto nie wie, że żonaty mnich naprzód na udry namówił wieść spór głupi z Rzymem saskie pludry?
Tymże pochopem Łysy piekielnymi czary omamił i uwiódł precz z Kościoła Szwanczary. A kto drugie policzy, różne sobą wtręty, Zwingle, Bucery, Jony, Melanchtony, Brenty!
Acz już błędnych nie sypią wszyscy kopców daléj, jedno jako wkradli się, gdy pasterze spali
Skrót tekstu: MiasKZbiór
Strona: 262
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Kacper Miaskowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia, fraszki i epigramaty
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Alina Nowicka-Jeżowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1995
, nieboże pęcaku!
Tak się hodują konie na Budziaku, Jako my się tu pasiemy niebogi, Lecz przyjdzie cierpieć, co przyniósł los srogi. Oj, nuże, nuże, nieboże pęcaku!
Gdy na świat wejrzysz, nie ujrzysz, giermaku, Ni polskich strojów, tylko same pludry; Niech z Polakami nie chodzą na udry! Oj, nuże, nuże, nieboże pęcaku!
Chodzić że było Polakom w pakłaku, Nie w aksamicie! O, pięknaż to cnota: Podła o sobie myśl i mierność złota! Oj, nuże, nuże, nieboże pęcaku!
To twoja była potrawa, cepaku, A dziś nam z niego subtelne potrawy.
, nieboże pęcaku!
Tak się hodują konie na Budziaku, Jako my się tu pasiemy niebogi, Lecz przyjdzie cierpieć, co przyniósł los srogi. Oj, nuże, nuże, nieboże pęcaku!
Gdy na świat wejrzysz, nie ujrzysz, giermaku, Ni polskich strojów, tylko same pludry; Niech z Polakami nie chodzą na udry! Oj, nuże, nuże, nieboże pęcaku!
Chodzić że było Polakom w pakłaku, Nie w aksamicie! O, pięknaż to cnota: Podła o sobie myśl i mierność złota! Oj, nuże, nuże, nieboże pęcaku!
To twoja była potrawa, cepaku, A dziś nam z niego subtelne potrawy.
Skrót tekstu: MorszZWybór
Strona: 61
Tytuł:
Wybór wierszy
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1658 a 1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1658
Data wydania (nie później niż):
1680
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1975