ojczyźnie synów. A ono poganin Cygan, Wołoszyn wpada i prędki Tatarzyn Jak szarańcza, pustosząc, z gruntu wywracając Liche wioseczki nasze, a w nich lud ścinając. A my, jak omamieni, patrząc nie widziemy, Że stąd co rok, to barziej i z inąd giniemy. I mniemamy, żeśmy już pokój udziałali,
Gdyśmy tak wiele praw na sejmiech popisali O rządzie żołnierskim, o wolnościach szlacheckich, O urzędach koronnych, o kupiach niemieckich, O sosiech od przekupni i pewności granic. A ono, jak mawiacie, wszystko stoi za nic, Kiedy po dziś dzień nie masz w tym egzekucyjej I pomno już nie przyjdzie do swej
ojczyźnie synów. A ono poganin Cygan, Wołoszyn wpada i prędki Tatarzyn Jak szarańcza, pustosząc, z gruntu wywracając Liche wioseczki nasze, a w nich lud ścinając. A my, jak omamieni, patrząc nie widziemy, Że stąd co rok, to barziej i z inąd giniemy. I mniemamy, żeśmy już pokój udziałali,
Gdyśmy tak wiele praw na sejmiech popisali O rządzie żołnierskim, o wolnościach szlacheckich, O urzędach koronnych, o kupiach niemieckich, O sosiech od przekupni i pewności granic. A ono, jak mawiacie, wszystko stoi za nic, Kiedy po dziś dzień nie masz w tym egzekucyjej I pomno już nie przyjdzie do swej
Skrót tekstu: StarVotBar_I
Strona: 306
Tytuł:
Votum o naprawie Rzeczypospolitej
Autor:
Szymon Starowolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1625
Data wydania (nie wcześniej niż):
1625
Data wydania (nie później niż):
1625
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
, jeno, abyśmy tych rzeczy dostali, których pragniemy.
SKŁAD PIERWSZY.
Gdy Ceres wracając się od idejskiej matki Do swej pustej doliny, gdzie mocne łopatki Ciężka góra etnejska depce olbrzymowi, Gromem postrzelonemu w bok Enceladowi, Nie zastała swej drogiej dziewki ulubionej, Niedostępnej dolinie od niej powierzonej: Skoro piersiom i twarzy krzywdę udziałała I złotemu włosowi, dwie sośnie wyrwała.
II.
Tem, gdy w ogniu Wulkana były zapalone, Dała moc, że nie mogły nigdy być zgaszone, Które na wozie w ręku po jednej trzymając I zaprzężone lotne smoki poganiając, Po górach, po równinach, po wodach jechała I w lesiech jej i w polach i
, jeno, abyśmy tych rzeczy dostali, których pragniemy.
SKŁAD PIERWSZY.
Gdy Ceres wracając się od idejskiej matki Do swej pustej doliny, gdzie mocne łopatki Ciężka góra etnejska depce olbrzymowi, Gromem postrzelonemu w bok Enceladowi, Nie zastała swej drogiej dziewki ulubionej, Niedostępnej dolinie od niej powierzonej: Skoro piersiom i twarzy krzywdę udziałała I złotemu włosowi, dwie sośnie wyrwała.
II.
Tem, gdy w ogniu Wulkana były zapalone, Dała moc, że nie mogły nigdy być zgaszone, Które na wozie w ręku po jednej trzymając I zaprzężone lotne smoki poganiając, Po górach, po równinach, po wodach jechała I w lesiech jej i w polach i
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 248
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
czas mógł zdobyć na obłoki/ Które było nad ziemię wyprowadzić trzeba: Ani mogły i deszczów mieć do spuszczenia z nieba. Zagrzmiawszy jednak/ puścił prawicą od ucha Dobrze wymierny piorun/ którym koł/ i ducha L Poganiacza pozbawił oraz: zaczym swymi Uskromił zaraz ognie ogniami srogimi. Konie z strachu przypadszy/ w zad skok udziałały/ Z szyj śli zbywszy/ porwanych leców odbieżały. Na jednym miejscu uzdy/ na drugim złamana Oś leży/ od mocnego dyszla oderwana. W tej stronie spice się z koł porozmiatywały/ W tej tylko znaki woza zbitego zostały. Tamże gdy świetne włosy już Faetontowi Płomień opalał/ leci prosto ku dołowi: I długim przez
czás mogł zdobydź ná obłoki/ Ktore było nád źiemię wyprowádźić trzebá: Ani mogły y deszczow mieć do spuszczenia z niebá. Zágrzmiawszy iednák/ puśćił práwicą od vchá Dobrze wymierny piorun/ ktorym koł/ y duchá L Pogániáczá pozbáwił oraz: záczym swymi Vskromił záraz ognie ogniámi srogimi. Konie z stráchu przypadszy/ w zad skok vdźiałáły/ Z szyi śli zbywszy/ porwánych lecow odbieżáły. Ná iednym mieyscu vzdy/ ná drugim złamána Oś leży/ od mocnego dyszlá oderwána. W tey stronie spice się z koł porozmiátywáły/ W tey tylko znáki wozá zbitego zostáły. Támże gdy świetne włosy iuż Pháetontowi Płomień opalał/ leći prosto ku dołowi: Y długim przez
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 70
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
Także względem sejmiku poselskiego brzeskiego, na którym Fleming, podskarbi wielki lit., był przepędzony, eksplikowałem się, żem na nim nie był, i gdybym był, starałbym się odwrócić te nieszczęście. Dowodziłem, że Fleming, jak jest choleryk, tak przez swoje impeta sam sobie te nieszczęście udziałał.
Na resztę Poniatowski, kasztelan krakowski, kazał mi być nazajutrz u księcia kanclerza, a tymczasem miał intercedere za mną do tegoż księcia kanclerza. Podziękowałem za tę łaskę i byłem nazajutrz u księcia kanclerza, który oświadczywszy mi swoją niby redintegracją łaski, obiecał więcej nas procederem prawnym nie prosekwować, co zaś do
Także względem sejmiku poselskiego brzeskiego, na którym Fleming, podskarbi wielki lit., był przepędzony, eksplikowałem się, żem na nim nie był, i gdybym był, starałbym się odwrócić te nieszczęście. Dowodziłem, że Fleming, jak jest choleryk, tak przez swoje impeta sam sobie te nieszczęście udziałał.
Na resztę Poniatowski, kasztelan krakowski, kazał mi być nazajutrz u księcia kanclerza, a tymczasem miał intercedere za mną do tegoż księcia kanclerza. Podziękowałem za tę łaskę i byłem nazajutrz u księcia kanclerza, który oświadczywszy mi swoją niby redintegracją łaski, obiecał więcej nas procederem prawnym nie prosekwować, co zaś do
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 730
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
gdy ich rozgrzeszają. Przed kim ergo katownia spowiedź i kto katem? Niechaj osądzi każdy, co jest prawdzie bratem. II
Trzej są kaci w Poznaniu, a dwa godni tego, Żeby trzeci nad nimi użeł prawa swego. Cny Janiczku (do ciebie mam rzecz) weźmi pałasz, Wysiekaj się z nimi, ujrzysz co udziałasz. Wysieką się przed tobą obadwa nogami, I pomkną kędy indzi co wskok z tłomoczkami. Pierzchnie checel pikarski, pierzchnie i luterski, A ty będziesz miał sławę jak człowiek rycerski. Ciebie tu trzeba, nie tych co dusze mordują, Proszę, niech ręku twoich trochę pokosztują. 3. de Konf. Carnific. NA
gdy ich rozgrzeszają. Przed kim ergo katownia spowiedź i kto katem? Niechaj osądzi każdy, co jest prawdzie bratem. II
Trzej są kaci w Poznaniu, a dwa godni tego, Żeby trzeci nad nimi użeł prawa swego. Cny Janiczku (do ciebie mam rzecz) weźmi pałasz, Wysiekaj się z nimi, ujrzysz co udziałasz. Wysieką się przed tobą obadwa nogami, I pomkną kędy indzi co wskok z tłomoczkami. Pierzchnie checel pikarski, pierzchnie i luterski, A ty będziesz miał sławę jak człowiek rycerski. Ciebie tu trzeba, nie tych co dusze mordują, Proszę, niech ręku twoich trochę pokosztują. 3. de Conf. Carnific. NA
Skrót tekstu: RamMKolKontr
Strona: 265
Tytuł:
Kolenda
Autor:
Mikołaj Aleksander Ramułt
Drukarnia:
Jan Wolrab
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pisma religijne, satyry
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1613
Data wydania (nie wcześniej niż):
1613
Data wydania (nie później niż):
1613
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Kontrreformacyjna satyra obyczajowa w Polsce XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Zbigniew Nowak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Gdańskie Towarzystwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1968
Co mówisz? Musiałeś jej nie widzieć w tym czasie, Gdy suknią z aksamitem, gdy podwijkę na się Cienką, gdy pas szeroki weźmie z zanklem złotym. Perot Gdy ona sześć dziesiątków lat ma - a cóż po tym? Widziałem, gdy i zmarski z lica wymuskała, I z siwych włosów czarną głowę udziałała, A przedsię baba babą. Aż mi jej żal bywa: Naśmieszniejsza, gdy owo sobą pochutnywa, Gdy się otrząsa, właśnie by mucha z ukropu. Acz się ja nie mniej muszę dziwować i chłopu: Czym się to pęta, co w tym za smak upatruje? Kto tak czyni, świat sobie (mówią)
Co mówisz? Musiałeś jej nie widzieć w tym czasie, Gdy suknią z aksamitem, gdy podwijkę na się Cienką, gdy pas szeroki weźmie z zanklem złotym. Perot Gdy ona sześć dziesiątków lat ma - a cóż po tym? Widziałem, gdy i zmarski z lica wymuskała, I z siwych włosów czarną głowę udziałała, A przedsię baba babą. Aż mi jej żal bywa: Naśmieszniejsza, gdy owo sobą pochutnywa, Gdy się otrząsa, właśnie by mucha z ukropu. Acz się ja nie mniej muszę dziwować i chłopu: Czym się to pęta, co w tym za smak upatruje? Kto tak czyni, świat sobie (mówią)
Skrót tekstu: SzymSiel
Strona: 36
Tytuł:
Sielanki
Autor:
Szymon Szymonowic
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Sielanki i pozostałe wiersze polskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1964
, oba w leciech rówieśnicy, Oba dobrzy na fletniach, dobrzy na skrzypicy I pieśni nauczeni składać, także śpiewać, Także dobrzy zaczynać, dobrzy i opiewać. Tityr żółto zarastał, Dametę włos siwy Przyprószył, acz wiekiem był nie barzo leciwy; Atoli harda Neta trafić w to umiała, Że go wzgardą przed czasem siwym udziałała. Oba tedy pod bukiem wysokim siedzieli, A zwykłymi pieśniami zabawiać się mieli; A mnie, gdym od złych wiatrów i od nagłej rudy Ochraniał sadowinę, kozieł kędyś z trzódy Obłąkał się i gdy go przez całe zaranie Szukam śledząc, z trafunku przypadłem tam na nie. Krzykną: ,,Sam do nas,
, oba w leciech rówieśnicy, Oba dobrzy na fletniach, dobrzy na skrzypicy I pieśni nauczeni składać, także śpiewać, Także dobrzy zaczynać, dobrzy i opiewać. Tityr żółto zarastał, Dametę włos siwy Przyprószył, acz wiekiem był nie barzo leciwy; Atoli harda Neta trafić w to umiała, Że go wzgardą przed czasem siwym udziałała. Oba tedy pod bukiem wysokim siedzieli, A zwykłymi pieśniami zabawiać się mieli; A mnie, gdym od złych wiatrów i od nagłej rudy Ochraniał sadowinę, kozieł kędyś z trzódy Obłąkał się i gdy go przez całe zaranie Szukam śledząc, z trafunku przypadłem tam na nie. Krzykną: ,,Sam do nas,
Skrót tekstu: SzymSiel
Strona: 40
Tytuł:
Sielanki
Autor:
Szymon Szymonowic
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Sielanki i pozostałe wiersze polskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1964
jeszcze mięki, I czekania dalekie, i zwłoki przez dzięki Wątliły w niej otuchy i wolne nadzieje, Bo miłość za jeden dzień dosyć osiwieje. Nie tak śnieg, gdy mu słońce na wiosnę dogrzywa, Prędko taje i w wodny strumień się rozpływa, Jako ona w szalonym umyśle tajała. Na koniec sercu swemu dosyć udziałała. Nazwała to małżeństwem. Czego nie czyniły Insze nimfy, gdy jej tę skwapliwość ganiły? Przynamniej aby była lat tych doczekała, Gdyby go prawym mężem zwać się nie sromała, Ale rychlej by drzewa, rychlej twarde skały Zdrowej porady, zdrowych namów usłuchały Niżli miłość! Łacniej być mogą hamowane Szalone koła z przykrej góry rozbieżane
jeszcze mięki, I czekania dalekie, i zwłoki przez dzięki Wątliły w niej otuchy i wolne nadzieje, Bo miłość za jeden dzień dosyć osiwieje. Nie tak śnieg, gdy mu słońce na wiosnę dogrzywa, Prędko taje i w wodny strumień się rozpływa, Jako ona w szalonym umyśle tajała. Na koniec sercu swemu dosyć udziałała. Nazwała to małżeństwem. Czego nie czyniły Insze nimfy, gdy jej tę skwapliwość ganiły? Przynamniej aby była lat tych doczekała, Gdyby go prawym mężem zwać się nie sromała, Ale rychlej by drzewa, rychlej twarde skały Zdrowej porady, zdrowych namów usłuchały Niżli miłość! Łacniej być mogą hamowane Szalone koła z przykrej góry rozbieżane
Skrót tekstu: SzymSiel
Strona: 94
Tytuł:
Sielanki
Autor:
Szymon Szymonowic
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Sielanki i pozostałe wiersze polskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1964
Soboń Zufała Erifila mijając mię wczora Cisnęła na mię jabłkiem, skąd mi głowa chora. Tęsknica na mię bije, szum przelata uszy, Spać nie mogę, lice mi blednie, a mdło duszy. Symich I mnie w tańcu Testylis przydeptała nogę, Od tego czasu wszystek jakoby niemogę. Jeśli mi to na pośmiech tylko udziałała, Bodaj krzemienie gryzła, w pokrzywach sypiała. Soboń Kupido, co ogniste rzucasz w serca strzałki! Przed laty nimfy rady słuchały piszczałki. Dziś pytają, co kto ma. Snadź i Wenus daje Zwać się złotą. Prze Boga, złe to obyczaje! Symich Faunie! I tyś swych czasów siadał miedzy bogi,
Soboń Zufała Erifila mijając mię wczora Cisnęła na mię jabłkiem, skąd mi głowa chora. Tęsknica na mię bije, szum przelata uszy, Spać nie mogę, lice mi blednie, a mdło duszy. Symich I mnie w tańcu Testylis przydeptała nogę, Od tego czasu wszystek jakoby niemogę. Jeśli mi to na pośmiech tylko udziałała, Bodaj krzemienie gryzła, w pokrzywach sypiała. Soboń Kupido, co ogniste rzucasz w serca strzałki! Przed laty nimfy rady słuchały piszczałki. Dziś pytają, co kto ma. Snadź i Wenus daje Zwać się złotą. Prze Boga, złe to obyczaje! Symich Faunie! I tyś swych czasów siadał miedzy bogi,
Skrót tekstu: SzymSiel
Strona: 152
Tytuł:
Sielanki
Autor:
Szymon Szymonowic
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Sielanki i pozostałe wiersze polskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1964
był! Awo teraz, kto potężniejszy, ten bezpieczniejszy; awo tak dobrze to Rzpita miła ugruntowała była, że każdy pięknym porządkiem ją mógł się słusznie ukontentować, bo sam Bóg mu grunt założył. Pan chrześcijański, duchowna rada przy świeckiej, do boku pańskiego przydana do obrony kościoła Bożego i Rzpltej, zelo pietatis dobro moje udziałała. Wsławił ją prędko, wzniowszy dobre klejnoty Polsce, dwu św. patronów polskich: św. Wojciecha i św. Stanisława, synów koronnych, piersiami matki Rzpltej wychowanych; fecit constare regnum ex principe, senatorio et equestri ordine, rozkazał superioribus oboedientiam, paribus concordiam, inferioribus institiam, podał świątobliwy trybunał dla doskonałej sprawiedliwości,
był! Awo teraz, kto potężniejszy, ten bezpieczniejszy; awo tak dobrze to Rzpita miła ugruntowała była, że każdy pięknym porządkiem ją mógł się słusznie ukontentować, bo sam Bóg mu grunt założył. Pan chrześcijański, duchowna rada przy świeckiej, do boku pańskiego przydana do obrony kościoła Bożego i Rzpltej, zelo pietatis dobro moje udziałała. Wsławił ją prędko, wzniowszy dobre klejnoty Polszcze, dwu św. patronów polskich: św. Wojciecha i św. Stanisława, synów koronnych, piersiami matki Rzpltej wychowanych; fecit constare regnum ex principe, senatorio et equestri ordine, rozkazał superioribus oboedientiam, paribus concordiam, inferioribus institiam, podał świątobliwy trybunał dla doskonałej sprawiedliwości,
Skrót tekstu: RozSynCz_II
Strona: 140
Tytuł:
Rozmowa synów z matką
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
dialogi, pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1607
Data wydania (nie wcześniej niż):
1607
Data wydania (nie później niż):
1607
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918