Niech moc Twej śmierci, wymowa przyczyny Przed Ojcem Twoim skryje moje winy. A sam, o Jezu, wspomnij, jako-ć było Około zdrowia dusz pracować miło, Jakoś z grzeszniki, którymi się brzydzi Zakon, obcował, choć wołali Żydzi, I jaką łaskę odnosił, kto tyle Miał się do Ciebie i ufał Twej sile. Tyś Magdalenie, chociaż miasta całe Na jej swawolą zdały się być małe, Tyś celnikowi, który grzeszył jawnie I odprawował urząd swój nieprawnie, Tyś i uczniowi, co z poprzysiężeniem Zaprzał się Ciebie przed wtórym zapieniem, I tym, którzy Cię na krzyżu rozbili, Wszytko odpuścił, choć Cię
Niech moc Twej śmierci, wymowa przyczyny Przed Ojcem Twoim skryje moje winy. A sam, o Jezu, wspomnij, jako-ć było Około zdrowia dusz pracować miło, Jakoś z grzeszniki, którymi się brzydzi Zakon, obcował, choć wołali Żydzi, I jaką łaskę odnosił, kto tyle Miał się do Ciebie i ufał Twej sile. Tyś Magdalenie, chociaż miasta całe Na jej swawolą zdały się być małe, Tyś celnikowi, który grzeszył jawnie I odprawował urząd swój nieprawnie, Tyś i uczniowi, co z poprzysiężeniem Zaprzał się Ciebie przed wtórym zapieniem, I tym, którzy Cię na krzyżu rozbili, Wszytko odpuścił, choć Cię
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 226
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
się głową, Koronę niebo podawa gotową. Jako od wojska z drugiej piszą strony, Ten do pokrewnych, ten do wdzięcznej żony, Jako pogubił, na jakie ich razy Przywodził ślepe zdrajca ten Abazy. Nie grad tak gęsty, ani gwiazd tak siła, Jaka moc ognia na nich się waliła. Niechby nie ufał cesarz uwiedziony, Lud to żelazny, lud niezwyciężony. Tak wiele było w Wiśniowcach ochoty, Że posły one przejmą i ramoty, Czem o tureckim sprawieni humorze, Czekamy prędko, co przyniosą zorze. Wielką był częścią, jeśli nie wygranej, Do czasu jednak wojny zatrzymanej, Na piersiach z Turki rodziciel twój tedy; Która
się głową, Koronę niebo podawa gotową. Jako od wojska z drugiej piszą strony, Ten do pokrewnych, ten do wdzięcznej żony, Jako pogubił, na jakie ich razy Przywodził ślepe zdrajca ten Abazy. Nie grad tak gęsty, ani gwiazd tak siła, Jaka moc ognia na nich się waliła. Niechby nie ufał cesarz uwiedziony, Lud to żelazny, lud niezwyciężony. Tak wiele było w Wiśniowcach ochoty, Że posły one przejmą i ramoty, Czem o tureckim sprawieni humorze, Czekamy prędko, co przyniosą zorze. Wielką był częścią, jeżli nie wygranej, Do czasu jednak wojny zatrzymanej, Na piersiach z Turki rodziciel twój tedy; Która
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 57
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
Kon/ nie może wątpić w nim że jest śmiały/ bo żelazo dobyte najstraśniejsze jest. Gdzieby też przyszło kupować/ a chciał doznać dzielności jego/ to jest najpewniejsza wiedzieć/ aby cię oczy okazowaniem nie zawiodły w upodobaniu/ jedno abyś wsiadł sam nań/ abo takiego nalazł/ któremu byś tak ufał jako samemu sobie. Bo udatność snadnie udać każdy może. A już doświadczeniem samego siebie/ snadniej będziesz umiał wszystko rozumieć/ abo przez onego przyjaciela. W bieganiu jeślibyś go uznał/ żeby nieraźno szedł/ abo strzegł się/ niżby cię musiała zstąd obejść niepewność jego/ a chciałbyś pewniej doświadczyć/ tedy
Kon/ nie może wątpić w nim że iest śmiáły/ bo żelázo dobyte naystráśnieysze iest. Gdźieby też przyszło kupowáć/ á chćiał doznáć dźielnośći iego/ to iest naypewnieysza wiedźieć/ aby ćię oczy okázowániem nie záwiodły w vpodobániu/ iedno ábyś wśiadł sam nań/ ábo takiego nálazł/ ktoremu byś ták vfał iáko sámemu sobie. Bo vdátność snádnie vdáć káżdy może. A iuż doświádczeniem sámego śiebie/ snadniey będźiesz vmiał wszystko rozumieć/ abo przez onego przyiaćielá. W biegániu ieślibyś go vznał/ żeby nieráźno szedł/ ábo strzegł sie/ niżby ćie muśiáłá zstąd obyść niepewnosć iego/ á chćiałbyś pewniey doświádczyć/ tedy
Skrót tekstu: PienHip
Strona: 22
Tytuł:
Hippika abo sposób poznania chowania i stanowienia koni
Autor:
Krzysztof Pieniążek
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
gospodarstwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1607
Data wydania (nie wcześniej niż):
1607
Data wydania (nie później niż):
1607
powiedać historią, jak jedne zwiedzione, drugie ukradzione i gwałtem porwane, trzecie od rodziców, alias od matek przedane, a jedną ksiądz pleban dawidgródecki, ukradłszy od rodziców, za czerw, zł 200 przedał. Inne horrenda o nim powiedali, jak swoje z metres dzieci enecabat i z nich jakieś dystylacje czynił. Jak Żydom ufał i myślił do Amsterdamu jechać. Tym tedy metresom klejnoty i droższe rzeczy poodbierano, a w sukniach, jakie miały, potem do krewnych porozwożono. Były oprócz tego na folwarku kadetki, młode dziewczęta pięknych twarzy, różnych kondycji, które brano, a gdy lat dojdą, księciu oddawano. Te także w wielkiej niewygodzie,
powiedać historią, jak jedne zwiedzione, drugie ukradzione i gwałtem porwane, trzecie od rodziców, alias od matek przedane, a jedną ksiądz pleban dawidgródecki, ukradłszy od rodziców, za czerw, zł 200 przedał. Inne horrenda o nim powiedali, jak swoje z metres dzieci enecabat i z nich jakieś dystylacje czynił. Jak Żydom ufał i myślił do Amsterdamu jechać. Tym tedy metresom klejnoty i droższe rzeczy poodbierano, a w sukniach, jakie miały, potem do krewnych porozwożono. Były oprócz tego na folwarku kadetki, młode dziewczęta pięknych twarzy, różnych kondycji, które brano, a gdy lat dojdą, księciu oddawano. Te także w wielkiej niewygodzie,
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 285
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
, to było, żyjmy sobie w dawnej przyjaźni i poufałości. Przyjadę zaraz po Nowym Roku do Wołczyna,
bądźże tam wm. pan u mnie, abyśmy wcześnie ułożyli następujący sejmik deputacki.
Ja, w żadne deklaracje nie wchodząc, kłaniałem się księciu kanclerzowi, dziękując za łaskawsze serce jego, któremu jednak nie ufałem. Chciał książę i więcej ze mną mówić, ale mu dano znać, że książę wojewoda ruski i Fleming podskarbi przyjechali. Poszedł tedy do nich, a ja z Mostowskim, starostą piotrkowskim, wyjechaliśmy z pałacu.
Gdyśmy tedy wyjechali, mówiłem staroście piotrkowskiemu i prosiłem, ażeby księciu kanclerzowi perswadować raczył
, to było, żyjmy sobie w dawnej przyjaźni i poufałości. Przyjadę zaraz po Nowym Roku do Wołczyna,
bądźże tam wm. pan u mnie, abyśmy wcześnie ułożyli następujący sejmik deputacki.
Ja, w żadne deklaracje nie wchodząc, kłaniałem się księciu kanclerzowi, dziękując za łaskawsze serce jego, któremu jednak nie ufałem. Chciał książę i więcej ze mną mówić, ale mu dano znać, że książę wojewoda ruski i Fleming podskarbi przyjechali. Poszedł tedy do nich, a ja z Mostowskim, starostą piotrkowskim, wyjechaliśmy z pałacu.
Gdyśmy tedy wyjechali, mówiłem staroście piotrkowskiemu i prosiłem, ażeby księciu kanclerzowi perswadować raczył
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 462
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
i cokolwiek przepotnieć. Wstawałem potem tak zdrowy i silny, jakbym nigdy żadnej
fatygi nie miał. Czasem też, będąc u Węgierskiego, pułkownika przedniej straży i koniuszego Branickiego, hetmana wielkiego koronnego, wszystkim tam rządzącego, winem starym posilałem się i rozweselałem się, i z miłosierdzia boskiego, w którym zawsze ufałem, nigdy smutkiem obarczony nie byłem.
Trafił się też u nas osobliwy przypadek w stancji naszej. Ciechanowiecki, starosta opeski, rozumiejąc, że jego nie nabite były pistolety, mierzał z jednego pistoletu w samą głowę Bohuszowi, regentowi ziemskiemu wileńskiemu, na łóżku leżącemu i z Ciechanowieckim gadającemu. Wymierzywszy zatem dobrze o cztery
i cokolwiek przepotnieć. Wstawałem potem tak zdrowy i silny, jakbym nigdy żadnej
fatygi nie miał. Czasem też, będąc u Węgierskiego, pułkownika przedniej straży i koniuszego Branickiego, hetmana wielkiego koronnego, wszystkim tam rządzącego, winem starym posilałem się i rozweselałem się, i z miłosierdzia boskiego, w którym zawsze ufałem, nigdy smutkiem obarczony nie byłem.
Trafił się też u nas osobliwy przypadek w stancji naszej. Ciechanowiecki, starosta opeski, rozumiejąc, że jego nie nabite były pistolety, mierzał z jednego pistoletu w samą głowę Bohuszowi, regentowi ziemskiemu wileńskiemu, na łóżku leżącemu i z Ciechanowieckim gadającemu. Wymierzywszy zatem dobrze o cztery
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 739
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
byli wyrwali, iż królewic j. m. jako bliższy niż Betlejem Gabor, dwóch niezgodliwych idzie rozwadzać. Zaczem w onem zamięszaniu babelskiemu niecoś podobnem, co żywo do miasta uciekało, a osobliwie panowie wojacy, w żelaznych basztach, z ciężkiemi muszkietami, których gdy w miasto dla pomienionego podejrzenia (iż nikt nikomu nie ufał) niechcieli wpuścić panowie Opolanie, a owi też szturmem raczej dobywać się do miasta chcieli, aniżeli przed bramą od Polaczków być wysieczeni, takie pomieszanie było błazeństwa z balamuctwem, iż niemniej się sprawie wiadomemu śmiało, jako i im płakało. Wiatry też wtenczas takie się po Opolu włóczyły, aż i niegodne aby tu wspomniane
byli wyrwali, iż królewic j. m. jako bliższy niż Bethlehem Gabor, dwóch niezgodliwych idzie rozwadzać. Zaczem w onem zamięszaniu babelskiemu niecoś podobnem, co żywo do miasta uciekało, a osobliwie panowie wojacy, w żelaznych basztach, z ciężkiemi muszkietami, których gdy w miasto dla pomienionego podejrzenia (iż nikt nikomu nie ufał) niechcieli wpuścić panowie Opolanie, a owi też szturmem raczej dobywać się do miasta chcieli, aniżeli przed bramą od Polaczków być wysieczeni, takie pomięszanie było błazeństwa z balamuctwem, iż niemniej się sprawie wiadomemu śmiało, jako i im płakało. Wiatry też wtenczas takie się po Opolu włóczyły, aż i niegodne aby tu wspomniane
Skrót tekstu: DembPrzew
Strona: 59
Tytuł:
Przewagi elearów polskich
Autor:
Wojciech Dembołęcki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Biblioteki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1859
stateczności, Coby niestruchlał w onej okrutnego Rozterku srogiej nader nawałności, Albo niezwątpił królestwa polskiego O zatrzymaniu zdrowia i całości, Gdy od tak wielu narodów ściśniona Możnych, zdała się już konać Korona?
Kto i nieznając słodko łechcącemu, Nienadstawił był ręki niedźwiadkowi? To jest: obronę obiecującemu Ktoby nieufał był zwłaszcza królowi? I protektora Polski pozornemu Niedopuścił się uwieść tytułowi? Niedając wiary obietnicom onym W paszportach ręką królewską stwierdzonym?
Ale wilk skórą baranka nakryty, Niemógł swej długo taić drapieżności, Niemógł i złości swojej jadowitej, Także wrodzonej kacerzom zjadłości, Pokazał zdradę i umysł pokryty, Gdy na koronne prawa
stateczności, Coby niestruchlał w onej okrutnego Rosterku srogiej nader nawałności, Albo niezwątpił królestwa polskiego O zatrzymaniu zdrowia i całości, Gdy od tak wielu narodów ściśniona Możnych, zdała się już konać Korona?
Kto i nieznając słodko łechcącemu, Nienadstawił był ręki niedźwiadkowi? To jest: obronę obiecującemu Ktoby nieufał był zwłaszcza królowi? I protektora Polski pozornemu Niedopuścił się uwieść tytułowi? Niedając wiary obietnicom onym W paszportach ręką królewską stwierdzonym?
Ale wilk skórą baranka nakryty, Niemógł swej długo taić drapieżności, Niemógł i złości swojej jadowitej, Także wrodzonej kacerzom zjadłości, Pokazał zdradę i umysł pokryty, Gdy na koronne prawa
Skrót tekstu: OdymWŻałKoniec
Strona: 349
Tytuł:
Żałośna postać Korony Polskiej
Autor:
Walenty Odymalski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1659
Data wydania (nie wcześniej niż):
1659
Data wydania (nie później niż):
1659
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
Złote obiecadło. A 1.
Abyś tylko samemu ufał Bogu swemu, Pamiętaj, a nie dufaj człeku śmiertelnemu. W tym nadzieję swą połóż, w tym ugruntuj wiarę. Krom tej wiary na świecie wszytko miej za marę. B. 2.
Bierz się mocno do sławy poczciwej a pilnie Ćwicz się w cnocie, sromoty strzegąc się usilnie. Bo jeśli raz na sławie dobrej
Złote obiecadło. A 1.
Abyś tylko samemu ufał Bogu swemu, Pamiętaj, a nie dufaj człeku śmiertelnemu. W tym nadzieję swą położ, w tym ugruntuj wiarę. Krom tej wiary na świecie wszytko miej za marę. B. 2.
Bierz się mocno do sławy poczciwej a pilnie Ćwicz się w cnocie, sromoty strzegąc się usilnie. Bo jeśli raz na sławie dobrej
Skrót tekstu: ZłObiecWir_II
Strona: 309
Tytuł:
Złote obiecadło
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1601 a 1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1601
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
późrze owoc bydła twego/ i owoc ziemie twojej aż cię zniszczy: i nie zostawić zboża/ moszczu/ ani świeżej Oliwy/ ani stad wołów twoich/ ani trzód owiec twoich/ aż cię wygubi. 52. I oblężę cię we wszystkich bramach twoich/ az upadną mury twe wysokie i obronne/ w którycheś ty ufał po wszystkej ziemi twojej: Oblężę cię we wszystkich bramach twoich/ po wszystkej ziemi twojej/ którą da PAN Bóg twój tobie. Rozd. XXVIII. V. Mojżeszowe. Rozd. XXVIII. 53.
I Będziesz jadł płód żywota twego/ ciało Synów twoich/ i corek twoich/ któreć dał PAN Bóg twój/
poźrze owoc bydłá twego/ y owoc źiemie twojey áż ćię zniszcży: y nie zostáwić zbożá/ moszcżu/ áni świeżey Oliwy/ ani stad wołow twojich/ áni trzod owiec twojich/ áż ćię wygubi. 52. Y oblężę ćię we wszystkich bramách twojich/ áz upádną mury twe wysokie y obronne/ w ktorycheś ty ufał po wszystkey źiemi twojey: Oblężę ćię we wszystkich bramách twojich/ po wszystkey źiemi twojey/ ktorą da PAN Bog twoj tobie. Rozd. XXVIII. V. Mojzeszowe. Rozd. XXVIII. 53.
Y Będźiesz jadł płod żywotá twego/ ćiáło Synow twojich/ y corek twojich/ ktoreć dał PAN Bog twoj/
Skrót tekstu: BG_Pwt
Strona: 215
Tytuł:
Biblia Gdańska, Księga Powtórzonego Prawa
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Daniel Mikołajewski
Drukarnia:
Andreas Hünefeld
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
Biblia
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1632
Data wydania (nie wcześniej niż):
1632
Data wydania (nie później niż):
1632