Że w pół gniewu wściekłego dzieci swych pilnuje.
VIII.
Klorydan, który widzi, że go nie ratuje, I który chce z niem umrzeć, sposoby najduje, Aby mógł niejednego z nieprzyjaciół pożyć, Niżby mu przyszło żywot samemu położyć; I między gałęziami strzałę do cięciwy Pierzystą przyłożywszy, łuk wyciąga krzywy I tak ugadza w czoło jednemu Szotowi, Że nieżywy wypada z siodła ku dołowi.
IX.
Wszyscy się inszy zatem tam i sam mięszają I w tę stronę, skąd strzała przypadła, patrzają. On tem czasem drugi bełt pchnie, aby jednego Zabiwszy, podle niego obalił drugiego. Ten drugi, kiedy tego i owego pytał, Kto
Że w pół gniewu wściekłego dzieci swych pilnuje.
VIII.
Klorydan, który widzi, że go nie ratuje, I który chce z niem umrzeć, sposoby najduje, Aby mógł niejednego z nieprzyjaciół pożyć, Niżby mu przyszło żywot samemu położyć; I między gałęziami strzałę do cięciwy Pierzystą przyłożywszy, łuk wyciąga krzywy I tak ugadza w czoło jednemu Szotowi, Że nieżywy wypada z siodła ku dołowi.
IX.
Wszyscy się inszy zatem tam i sam mięszają I w tę stronę, skąd strzała przypadła, patrzają. On tem czasem drugi bełt pchnie, aby jednego Zabiwszy, podle niego obalił drugiego. Ten drugi, kiedy tego i owego pytał, Kto
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 87
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
spada w zysku Powszechnym o to ujmują się swarem Ani Dekretów chcą mieć w pomiewisku Które, co słusznosc, to dać kazą darem A co odjęto wrócić; insze czyny Mieć nie powinny żadnej mieszaniny XC. Z wolą Senatu, nie wszytko się zgadza Odpowie Anton; co się teraz dzieje, Zaczym i wtedy na to nie ugadza Strzymać istotnie te wasze nadzieje. O zabój był swar, ze go oswobadza Na ten czas Dekret; nie o przeszłe dzieje Których ze wtedy nic nie odmieniono Nie już tym samym wszytkie utwierdzono XCI. Ani wtym respekt zabitego miany Ale ze w ten czas tak potrzeba było Żeby tym kształtem gmin był ugłaskany Słusznosc zaś każe,
spada w zysku Powszechnym ó to uymuią się swarem Ańi Dekretow chcą miec w pomiewisku Ktore, co słusznosc, to dac kazą darem A co odięto wrocić; insze czyny Mieć nie powinny zadney mieszaniny XC. Z wolą Senatu, nie wszytko się zgadza Odpowie Anton; co się teraz dzieie, Zacżym y wtedy na to nie ugadza Strzymać istotnie te wasze nadzieie. O zaboy był swar, ze go oswobadza Na ten czas Dekret; nie ó przeszłe dzieie Ktorych ze wtedy nic nie odmieniono Nie iuz tym samym wszytkie utwierdzono XCI. Ańi wtym respekt zabitego miany Ale ze w ten czas tak potrzeba było Zeby tym kształtem gmin był ugłaskany Słusznosc zaś każe,
Skrót tekstu: ChrośKon
Strona: 78
Tytuł:
Pharsaliej... kontynuacja
Autor:
Wojciech Stanisław Chrościński
Drukarnia:
Klasztor Oliwski
Miejsce wydania:
Oliwa
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1693
Data wydania (nie wcześniej niż):
1693
Data wydania (nie później niż):
1693
żądali. Bo czekać tęskno czasem w takich okazjach. Kto się dowiedział a żył/ że już uproszono Po nim Vacans, rad nie rad musiał więc zażywać I Mithridaticum i Driakwie po ranu/ Lub praeserwatyw jakich. Diabeł wierz komu. Lepsze jest chwała Bogu/ niżeli dali Bóg Tak każdy z tych rozumie i na to ugadza. To tak szły Vakancje. Trzeba tedy Królom I nie porywczo dawać/ i wiedzieć komu dać. Snadniej się z lekka przeirzeć jako w Vacancij/ Tak w tym co o nią prosi/ a nie czekać tego/ Żeby nawet i przysłał/ kiedy zasłużony. Bo taką rzeczą byłby ten lepszy/ kto pierwszy.
żądali. Bo czekáć teskno czásem w takich okazyách. Kto się dowiedźiał a żył/ że iusz vproszono Po nim Vacans, rad nie rad musiał więc záżywáć Y Mithridaticum y Dryakwie po ranu/ Lub praeserwatyw iákich. Dyabeł wierz komu. Lepsze iest chwała Bogu/ niżeli dali Bog Ták kożdy z tych rozumie y ná to vgádza. To ták szły Vakancye. Trzebá tedy Krolom Y nie porywczo dawáć/ y wiedźieć komu dáć. Snadniey się z lekká przeirzeć iáko w Vacancij/ Ták w tym co o nię prośi/ á nie czekáć tego/ Żeby náwet y przysłał/ kiedy zasłużony. Bo táką rzeczą byłby ten lepszy/ kto pierwszy.
Skrót tekstu: OpalKSat1650
Strona: 75
Tytuł:
Satyry albo przestrogi do naprawy rządu i obyczajów w Polszcze
Autor:
Krzysztof Opaliński
Miejsce wydania:
Amsterdam
Region:
zagranica
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650