końcowi, Że mało w ręce nie wpadł nieprzyjacielowi; I jedno, że nabożne prośby ukoiły Nieba, które obfite wody wypuściły, Jużby beło upadło od szable pogańskiej I Francjej i Rzeszy imię chrześcijańskiej.
LXX.
Na pobożne modlitwy cesarza starego Od Twórce dżdże obfite nagle najwyższego Spuszczone gasić ogniów zajętych pomogły, Których siły człowiecze ugasić nie mogły. Mądry, kto się w przygodzie do nieba ucieka: Od niego najpewniejszej pomocy niech czeka. Jakoż cesarz Bogu to tylko przypisował, Że go tak w wielkiej trwodze on sam poratował.
LXXI.
Tem czasem grabia Orland na przykrej pościeli Myśl swą na różne części rozrywa i dzieli; Tam i sam ją obraca
końcowi, Że mało w ręce nie wpadł nieprzyjacielowi; I jedno, że nabożne prośby ukoiły Nieba, które obfite wody wypuściły, Jużby beło upadło od szable pogańskiej I Francyej i Rzeszy imię chrześcijańskiej.
LXX.
Na pobożne modlitwy cesarza starego Od Twórce dżdże obfite nagle najwyższego Spuszczone gasić ogniów zajętych pomogły, Których siły człowiecze ugasić nie mogły. Mądry, kto się w przygodzie do nieba ucieka: Od niego najpewniejszej pomocy niech czeka. Jakoż cesarz Bogu to tylko przypisował, Że go tak w wielkiej trwodze on sam poratował.
LXXI.
Tem czasem grabia Orland na przykrej pościeli Myśl swą na różne części rozrywa i dzieli; Tam i sam ją obraca
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 165
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
było zaś ustawiczne, ale na przemiany powracało.
1132 V 1133
217 Dwie: jedna nader znaczna, i straszna, i druga mniejsza ukazała się na początku
218 Października.
1133 w Sierpniu trzęsienie prawie powszechne w Anglii.
1137 susza we Francyj. Wszystkie studnie i źrzodła wyschły: przez dwie lecie wybuchały ognie podziemne, których ugasić nie można było.
1138 dziewiąte wybuchanie Wezuwiusza.
1139 dziesiąte Wezuwiusza wybuchanie.
1141
219.
1142 w Grudniu trzy trzęsienia ziemi jednego dnia w Lincoln w Anglii.
1143 trzęsienie ziemi w Rzymie.
1145
220
1146
trzęsienie ziemi prawie w całej Europie lecz nie wszędzie. równie gwałtowne. W Moguncyj było 15 trzęsienia ziemi.
1159
było zaś ustawiczne, ale na przemiany powracało.
1132 V 1133
217 Dwie: iedna nader znaczna, y straszna, y druga mnieysza ukazała się na początku
218 Października.
1133 w Sierpniu trzęsienie prawie powszechne w Anglii.
1137 susza we Francyi. Wszystkie studnie y źrzodła wyschły: przez dwie lecie wybuchały ognie podziemne, których ugasić nie można było.
1138 dziewiąte wybuchanie Wezuwiusza.
1139 dziesiąte Wezuwiusza wybuchanie.
1141
219.
1142 w Grudniu trzy trzęsienia ziemi iednego dnia w Lincoln w Anglii.
1143 trzęsienie ziemi w Rzymie.
1145
220
1146
trzęsienie ziemi prawie w całey Europie lecz nie wszędzie. równie gwałtowne. W Moguncyi było 15 trzęsienia ziemi.
1159
Skrót tekstu: BohJProg_II
Strona: 51
Tytuł:
Prognostyk Zły czy Dobry Komety Roku 1769 y 1770
Autor:
Jan Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki, traktaty
Tematyka:
astronomia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1770
Data wydania (nie wcześniej niż):
1770
Data wydania (nie później niż):
1770
w trawie kryją się, drugie szukając napoju na dachy nawet niższych chałup znajdują sposób dogramolania się. Gdy deszcz spadnie z trawy wyłażą, po polach, dachach otrzeźwione skaczą, i tak dają okazją sądzenia, iż z zdeszczem spadły: podczas padającego deszczu widziałem znaczny przeciąg ziemi okryty szczurami, które z przyległych spichrzów pragnienie ugasić szukały. Deszcz ryb.
Morze wylawszy , albo bałwany daleko za brzegi wyrzucając, gdy do koryta swego powraca, ryby na ziemi osuszonej zostawuje. Częstokroć też wiatr burzliwy ze dna morskiego wypadający, mniejsze ryby porywa, i daleko na ziemię zanosi. Ze są wiatry podziemne, i podwodne, wiemy z doświadczenia.
We Szwecij
w trawie kryią się, drugie szukaiąc napoiu na dachy nawet niższych chałup znayduią sposob dogramolania się. Gdy descz spadnie z trawy wyłażą, po polach, dachach otrzeźwione skaczą, y tak daią okazyą sądzenia, iż z zdeszczem spadły: podczas padaiącego desczu widziałem znaczny przeciąg ziemi okryty sczurami, ktore z przyległych spichrzow pragnienie ugasić szukały. Deszcz ryb.
Morze wylawszy , albo bałwany daleko za brzegi wyrzucaiąc, gdy do koryta swego powraca, ryby na ziemi osuszoney zostawuie. Częstokroć też wiatr burzliwy ze dna morskiego wypadający, mnieysze ryby porywa, y daleko na ziemię zanosi. Ze są wiatry podziemne, y podwodne, wiemy z doświadczenia.
We Szweciy
Skrót tekstu: BohJProg_II
Strona: 254
Tytuł:
Prognostyk Zły czy Dobry Komety Roku 1769 y 1770
Autor:
Jan Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki, traktaty
Tematyka:
astronomia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1770
Data wydania (nie wcześniej niż):
1770
Data wydania (nie później niż):
1770
. Dist. 2 c. IX.
Raz tedy więc (pojmijmy to, proszę) mieć doszłe sejmy i znowu nie móc ich się doczekać, i rwać je dalej, jest to cale jedno, co wylanie rzeki lub stawu na grunta i pola raz zastanowić tamą, drugi raz samę tęż tamę przerwać, raz ogień ugasić, drugi raz gaszenia zaniedbać, raz się z śmiertelnego paroksyzmu uleczyć, drugi raz wszystkie w ciężkiej chorobie ratowania się sposoby porzucić, raz psujące się domu fundamenta poprawić, drugi raz w swojej zaniechać je ruinie. Nie tak
królestwa, nie tak rzplte stoją, ale w swych czasach pilnością i ustawicznością rady, a zawsze kończącej
. Dist. 2 c. IX.
Raz tedy więc (pojmijmy to, proszę) mieć doszłe sejmy i znowu nie móc ich się doczekać, i rwać je dalej, jest to cale jedno, co wylanie rzeki lub stawu na grunta i pola raz zastanowić tamą, drugi raz samę tęż tamę przerwać, raz ogień ugasić, drugi raz gaszenia zaniedbać, raz się z śmiertelnego paroksyzmu uleczyć, drugi raz wszystkie w ciężkiej chorobie ratowania się sposoby porzucić, raz psujące się domu fundamenta poprawić, drugi raz w swojej zaniechać je ruinie. Nie tak
królestwa, nie tak rzplte stoją, ale w swych czasach pilnością i ustawicznością rady, a zawsze kończącej
Skrót tekstu: KonSSpos
Strona: 114
Tytuł:
O skutecznym rad sposobie
Autor:
Stanisław Konarski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1760 a 1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1760
Data wydania (nie później niż):
1763
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma wybrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Juliusz Nowak-Dłużewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
to. Owa nikt w-tym nie winien, i wszytkim nic za to. Warszawska Elekcia. WOJNY DOMOWEJ PIERWSZEJ Propozycja jej.
O czym gdy się mieszali kogoby takiego Stworzyć tym to Hetmanem? na Wiśniowieckiego Głosy padły żarliwe. On i dawno gdyby Objął te Prowincją, mógł był bez poechyby. Pożar ten wprzód ugasić, niż go wiatr pojmał. leźli w-garści tak małej, za Dnieprem wytrzymał Impet pierwszy, i Wołyń zasłonił sam sobą; Czego Rosołowiecka dosyć znaczną probą. O! już Reimentować już mu tedy było! Ale co być, i tera z to być jego dzieło Własne musi? i drudzy choć na Tury wsiedą
to. Owa nikt w-tym nie winien, i wszytkim nic za to. Warszawska Elekcia. WOYNY DOMOWEY PIERWSZEY Propozycja iey.
O czym gdy sie mieszáli kogoby takiego Stworzyć tym to Hetmánem? ná Wiśniowieckiego Głosy padły żarliwe. On i dawno gdyby Obiął te Prowincyą, mogł był bez poechyby. Pożar ten wprzod ugasić, niż go wiátr poimał. leźli w-garśći tak małey, zá Dnieprem wytrzymał Impet pierwszy, i Wołyń zasłonił sam sobą; Czego Rosołowiecka dosyć znaczną probą. O! iuż Reimentować iuż mu tedy było! Ale co bydź, i tera z to bydź iego dźieło Własne muśi? i drudzy choć ná Thury wsiedą
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 38
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
ognia dymem oczy rozumu dobrodziejce swej zaćmiwszy/ w samo władnej władze swej niewolą pospołu z sąsiady zawieść ją mogła. Lecz głupiemu przedsięwzięciu onej Ojców błogosławionych poważność prędko zabiegła/ którzy aby w swych granicach trwała/ jeśli Chrystusa Pana nawyższej głowy członkiem i mianować się i być pragnie/ rozkazali/ ona jednak rożarzonego w sobie hardości płomienia ugasić nie mogąc/ którym już i wysoko i szeroko pałała/ a ile co dzień mu butnej materii dodając/ w tak wielką nadętość przyszła/ iż ognia swego płomieniem Ewanielskiego węgla światłość pożrzeć/ a tym wszystek ziemie okrąg zapalić i pod się podbić/ pilnie się starała. Lecz nie mogąc/ jako mówią/ Przeciw słońca z
ogniá dymem ocży rozumu dobrodźieyce swey zácmiwszy/ w sámo władney władze swey niewolą pospołu z sąśiády záwieść ią mogłá. Lecż głupiemu przedśięwźięćiu oney Oycow błogosłáwionych poważność prętko zábiegłá/ ktorzy áby w swych gránicách trwáłá/ ieśli Chrystusá Páná nawyższey głowy cżłonkiem y miánowáć się y być prágnie/ rozkazáli/ oná iednák rożarzone^o^ w sobie hárdośći płomieniá vgáśić nie mogąc/ ktorym iuż y wysoko y szeroko páłáłá/ á ile co dźień mu butney máteriey dodáiąc/ w ták wielką nádętosć przyszłá/ iż ogniá swego płomieniem Ewánielskiego węgla świátłość pożrzeć/ á tym wszystek źiemie okrąg zápalić y pod śię podbić/ pilnie się stáráłá. Lecż nie mogąc/ iáko mowią/ Przećiw słońcá z
Skrót tekstu: SmotLam
Strona: 87v
Tytuł:
Threnos, to iest lament [...] wschodniej Cerkwi
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610
do Rzymian uszedł, i tu Ogień ten z inwentował, którym Rzymianie Saracenów palili Okręty. Jestto taka kompozycja dziwna tego OGNIA, że od wody się zajmuje, do wszelkiej Ignie i chwyta się materyj, miedź, kamienie trawiący. Ten sam wieloraki jest, jeden który olejem, drugi który octem tylko, trżeci który niczym ugasić nie da się INGOR Król Ruski Konstantynopol obległ był w wielkiej liczbie Okrętów za Romana Greckiego Cesarza; ale ten Monarcha Grecki, Greckiego zażył kunsztu, tojest OGNIA owego, nim Ingóra popalił Okręty, Teste Segeberto Roku 936.
VIVES u Jonstona cudowne o OGNIU wspomina Historie, że Grób znaleziono, w którym Świeca paliła się lat
do Rzymian uszedł, y tu OGIEN ten z inwentowáł, ktorym Rzymianie Saracenow palili Okręty. Iestto taka kompozycya dziwna tego OGNIA, że od wody się zaymuie, do wszelkiey Ignie y chwyta się materyi, miedź, kamienie trawiący. Ten sam wieloraki iest, ieden ktory oleiem, drugi ktory octem tylko, trżeci ktory niczym ugasić nie da się INGOR Krol Ruski Konstantynopol obległ był w wielkiey liczbie Okrętow za Romana Greckiego Cesarza; ale ten Monarcha Grecki, Greckiego zażył kunsztu, toiest OGNIA owego, nim Ingora popalił Okręty, Teste Segeberto Roku 936.
VIVES u Ionstona cudowne o OGNIU wspominá Historye, że Grob znaleziono, w ktorym Swieca paliła się lat
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 540
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
gdzie jest Collegium Soc; IESU. Mur tu byli Tatarowie zepsuli, na którym rzeka była płynąca i ludzi zalała 3. kroć sto tysięcy, teraz zreparowany. W tym Kraju, signanter koło Miasta Changre w rzece Chang, poławia się ryba podobna do krokodyla, wrzeszczy jak dziecię małe, tłustość z niej zapaliwszy, trudno ugasić. O JAPONII Osobliwości przydane.
Oprócz danej relacyj o tym Imperium w Części II. Aten, te przydaję scienda. Kraj ten cały jest na Wyspach, w zboże, i złoto, aurę zdrową, obfitujących. Czasów dawnych temi wyspami rządził DajRA, rząd Duchowny i Świecki trzymający, ale od lat 186. Domowe wojny
gdzie iest Collegium Soc; IESU. Mur tu byli Tatarowie zepsuli, na którym rzeka była płynąca y ludzi zalałá 3. kroć sto tysięcy, teraz zreparowany. W tym Kraiu, signanter koło Miasta Changre w rzece Chang, poławia się ryba podobna do krokodyla, wrzesczy iak dziecie małe, tłustość z niey zapáliwszy, trudno ugasić. O IAPONII Osobliwości przydane.
Oprócz daney relacyi o tym Imperium w Części II. Aten, te przydaię scienda. Kray ten cały iest na Wyspach, w zboże, y złoto, aurę zdrową, obfituiących. Czasów dawnych temi wyspami rządził DAIRA, rząd Duchowny y Swiecki trzymaiący, ale od lat 186. Domowe woyny
Skrót tekstu: ChmielAteny_IV
Strona: 538
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 4
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1756
Data wydania (nie później niż):
1756
dzielności ognia, która się wywiera na drzewo palące się w otwartym powietrzu, lecz ziemia przykrywająca piec sprawuje, że Węglarz powodować może ogniem tak, jakby mu się podobało, i że go może zatrzymać, gdy zechce. Widzieliśmy że go sprowadził z jednej strony pieca w drugą (Fig. 5); jeżeli chce ugasić go i w tej stronie, a nowe poczyni w innej stronie, natychmiast woli jego stanie się zadosyć. Lecz żebyśmy mogli tak prowadzić ogień po różnych częściach pieca, potrzebny jest koniecznie jakośmy już powiedzieli we srzodku żar wielki; przeto jak tylko się zostawiła z początku otworzystość p. p. (Fig. 4
dzielnosci ognia, ktora się wywiera na drzewo palące się w otwartym powietrzu, lecz ziemia przykrywaiąca piec sprawuie, że Węglarz powodować może ogniem tak, iakby mu sie podobało, i że go może zatrzymać, gdy zechce. Widzieliśmy że go sprowadził z iedney strony pieca w drugą (Fig. 5); ieżeli chce ugasić go i w tey stronie, á nowe poczyni w inney stronie, natychmiast woli iego stanie się zadosyć. Lecz żebysmy mogli tak prowadzić ogień po rożnych częsciach pieca, potrzebny iest koniecznie iakośmy iuż powiedzieli we srzodku żar wielki; przeto iak tylko sie zostawiła z początku otworzystość p. p. (Fig. 4
Skrót tekstu: DuhMałSpos
Strona: 26
Tytuł:
Sposób robienia węglów czyli sztuka węglarska
Autor:
Henri-Louis Duhamel Du Monceau
Tłumacz:
Jacek Małachowski
Drukarnia:
Michał Gröll
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1769
Data wydania (nie wcześniej niż):
1769
Data wydania (nie później niż):
1769
na tym Rzpltej, siła IKMci, siła senatowi, siła WM. samemu, a wszytko zgoła wszytkim należy. Więc aby się to publice tu w senacie działo dla wielu przyczyn IKM. potrzebno być baczy, którego ta wola jest. A ja zaś imieniem senatu proszę, abyś WM. to, czym się samym ugasić może, objaśnić raczył«. IMP. Wojewoda zatem: »Dziwno mi temu, że te rzeczy, o które mię WM. pytacie, i wiadomość ich, tak jaśnie wyrażona w pismach moich stężyckich, nie dosyć WMciom czynią, których lubo za moją deklaracją, jakiby tu sąd albo zeznanie być mogło, ja
na tym Rzpltej, siła JKMci, siła senatowi, siła WM. samemu, a wszytko zgoła wszytkim należy. Więc aby się to publice tu w senacie działo dla wielu przyczyn JKM. potrzebno być baczy, którego ta wola jest. A ja zaś imieniem senatu proszę, abyś WM. to, czym się samym ugasić może, objaśnić raczył«. JMP. Wojewoda zatem: »Dziwno mi temu, że te rzeczy, o które mię WM. pytacie, i wiadomość ich, tak jaśnie wyrażona w pismach moich stężyckich, nie dosyć WMciom czynią, których lubo za moją deklaracyą, jakiby tu sąd albo zeznanie być mogło, ja
Skrót tekstu: OpisDostCz_III
Strona: 169
Tytuł:
Opisanie prawdziwe i dostateczne rozwiedzienia rokoszu pod Janowcem
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1606
Data wydania (nie wcześniej niż):
1606
Data wydania (nie później niż):
1606
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918