O Ołownych górach pod Sławkowcami, Chranowem, Nowegórą, świadczy Kromer Weber. O fodynach siarki pod Swoszowicami: w Chakłowieckich lasach. O koperwasie pod Bieczem, Sączem. Pod Tatrami o antymonium saletrze, świadczą Lipski w praktycznych obserwancjach: Vormius, Kromer. Znajdują się także różne farby: Jako to Rubryka pod Babią górą. Ugier ciemny i jasny pod Zakrocimem. Pod miasteczkiem Skała różne się znajdują marmury rozmaitego fladru. Także w górach Dębnik niedaleko Czerni marmury, Szwedzkie przechodzą, z których Ołtarze, Nadgrobki osobliwie w Krakowie widzieć. W tymże Województwie znajduje się Góra Dziwna nazwana, różnych minerałów, i ziół osobliwszych pełna. Na której między innemi jest
O Ołownych gorách pod Sławkowcami, Chranowem, Nowegorą, świadczy Kromer Weber. O fodynach siarki pod Swoszowicami: w Chakłowieckich lasach. O koperwasie pod Bieczem, Sączem. Pod Tátrami o antymonium saletrze, świádczą Lipski w praktycznych obserwancyach: Vormius, Kromer. Znayduią się tákże rożne farby: Iáko to Rubryka pod Babią gorą. Ugier ciemny y iásny pod Zakrocimem. Pod miásteczkiem Skała rożne się znayduią marmury rozmaitego fladru. Tákże w gorach Dębnik niedaleko Czerni marmury, Szwedzkie przechodzą, z ktorych Ołtarze, Nádgrobki osobliwie w Krakowie widzieć. W tymże Woiewodztwie znayduie się Gorá Dziwna nazwana, rożnych mineráłow, y zioł osobliwszych pełná. Ná ktorey między innemi iest
Skrót tekstu: BystrzInfGeogr
Strona: H3
Tytuł:
Informacja geograficzna
Autor:
Wojciech Bystrzonowski
Drukarnia:
Drukarnia lubelska Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1743
Data wydania (nie później niż):
1743
śmierć była uczciwa, Nic nie dba, lubo późna, lubo jest skwapliwa: Ja mniemam, żeście są ci, coście przedtem byli, Ci, którzyście mię zawżdy zwycięzcą czynili”.
XVI.
To wyrzekłszy, zwarł konia i biegł z wielkiem gniewem Na króla z Algijeru z pochylonem drzewem; I wojewoda Ugier właśnie w tejże chwili I Nam równo z cesarzem do niego skoczyli. W tenże czas i Awokon tuż i z Oliwierem, Awin i mężny Otton z cnem Berlingijerem, Wszyscy do Rodomonta konie rozpuścili I w piersi go i w boki drzewy uderzyli.
XVII.
Ale już kiedykolwiek bojom pokój dajmy I o śmierci
śmierć była uczciwa, Nic nie dba, lubo późna, lubo jest skwapliwa: Ja mniemam, żeście są ci, coście przedtem byli, Ci, którzyście mię zawżdy zwycięzcą czynili”.
XVI.
To wyrzekłszy, zwarł konia i biegł z wielkiem gniewem Na króla z Algijeru z pochylonem drzewem; I wojewoda Ugier właśnie w tejże chwili I Nam równo z cesarzem do niego skoczyli. W tenże czas i Awokon tuż i z Oliwierem, Awin i mężny Otton z cnem Berlingijerem, Wszyscy do Rodomonta konie rozpuścili I w piersi go i w boki drzewy uderzyli.
XVII.
Ale już kiedykolwiek bojom pokój dajmy I o śmierci
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 5
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
.
Tonie ich, gdy most strzymać nie mógł, w rzece wiele; Niejeden Ikarowe skrzydła przy swem ciele Mieć życzy, aby lotem śmierci uniknęli, Którą na oko i w przód i po zad widzieli. Prócz Ugiera, markieza z Wiednia budownego, Znaczniejszy pojmani wszyscy do jednego; Oliwier ledwo uszedł z ręką obrażoną, Ugier się także wrócił z głową rozwaloną.
XXXIII.
I by beł, jako Rynald, jako Orland śmiały, Brandymarte opuścił cesarza wspaniały, Żywo pewnie nie wszedłby do Paryża swego Z porazu i pogromu tak niefortunnego. To, co mógł, czynił dosyć rycerz odważony, Długo furią oną nie beł przestraszony; Potem ustąpił
.
Tonie ich, gdy most strzymać nie mógł, w rzece wiele; Niejeden Ikarowe skrzydła przy swem ciele Mieć życzy, aby lotem śmierci uniknęli, Którą na oko i w przód i po zad widzieli. Prócz Ugiera, markieza z Wiednia budownego, Znaczniejszy poimani wszyscy do jednego; Oliwier ledwo uszedł z ręką obrażoną, Ugier się także wrócił z głową rozwaloną.
XXXIII.
I by beł, jako Rynald, jako Orland śmiały, Brandymarte opuścił cesarza wspaniały, Żywo pewnie nie wszedłby do Paryża swego Z porazu i pogromu tak niefortunnego. To, co mógł, czynił dosyć rycerz odważony, Długo furyą oną nie beł przestraszony; Potem ustąpił
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 328
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905