, gdy się szyki Straszne mieszają, brzmią nieba okrzyki, Świata nie widać, dzień z nocą zrownany, Z piaskiem zmieszany.
Tak rzeki szumią, kiedy z gór spadają, Tak wiatry, kiedy drzewa wywracają, Tak huczy nagłym wichrem poruszone Morze szalone.
Tak niebo trzaska, gdy straszne powodzi Z gradem spadają a piorun ugodzi W zamek wyniosły lub w dąb zastarzały Lub w morskie skały.
W takowym razie, chocieś sławy chciwy, Choć masz dość serca, choć koń natarczywy, Próżno w nim, próżno w inszym tam rynsztunku Szukasz ratunku.
Gdy ci nie będzie sam Bóg łaskawy Nie tylko żadnej nie nabędziesz sławy, Lecz czasem hańby, sam
, gdy się szyki Straszne mieszają, brzmią nieba okrzyki, Świata nie widać, dzień z nocą zrownany, Z piaskiem zmieszany.
Tak rzeki szumią, kiedy z gor spadają, Tak wiatry, kiedy drzewa wywracają, Tak huczy nagłym wichrem poruszone Morze szalone.
Tak niebo trzaska, gdy straszne powodzi Z gradem spadają a piorun ugodzi W zamek wyniosły lub w dąb zastarzały Lub w morskie skały.
W takowym razie, chocieś sławy chciwy, Choć masz dość serca, choć koń natarczywy, Prożno w nim, prożno w inszym tam rynsztunku Szukasz ratunku.
Gdy ci nie będzie sam Bog łaskawy Nie tylko żadnej nie nabędziesz sławy, Lecz czasem hańby, sam
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 343
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
Do strzały, chcąc co rychlej sprawić im wesele: „Wyprawuj, panie młody — rzecze — dziewosłęby!” Cóż po tym, choć trafił w cel, kiedy ów ściął zęby Od śmiertelnego bełtu. Ta została sama, Kawaler niespodziany poszedł do Abrama. Daleko w tymże czesie szczęśliwiej Śmierć gości: Kiedy z łuku ugodzi w nadstarzałe kości Strzałą kupidynową, aż mój zaraz w swaty, Do łóżka miasto trumny i miasto łopaty. 217 (D). ABRYS MIŁOŚCI
Czyj to chłopiec skrzydlaty, rumiany, a biały? Wedle wzrostu ma łuczek; wedle łuczku strzały. Kupido, syn Wenery. Co ta Wenus znaczy I czemu się tak to
Do strzały, chcąc co rychlej sprawić im wesele: „Wyprawuj, panie młody — rzecze — dziewosłęby!” Coż po tym, choć trafił w cel, kiedy ów ściął zęby Od śmiertelnego bełtu. Ta została sama, Kawaler niespodziany poszedł do Abrama. Daleko w tymże czesie szczęśliwiej Śmierć gości: Kiedy z łuku ugodzi w nadstarzałe kości Strzałą kupidynową, aż mój zaraz w swaty, Do łóżka miasto trumny i miasto łopaty. 217 (D). ABRYS MIŁOŚCI
Czyj to chłopiec skrzydlaty, rumiany, a biały? Wedle wzrostu ma łuczek; wedle łuczku strzały. Kupido, syn Wenery. Co ta Wenus znaczy I czemu się tak to
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 290
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
to. Nie skropisz tego święconą wodą.
Kto niechce dać, wnet najdzie wymówkę.
Wiele złego, dwóch na jednego. Nie wskóra jeden przeciw wielom.
Kto służy złaski, u tego bywa mięszek płski. Kto służy złaski, temu miłosierdziem płacą.
Cnota się sczłekiem rodzi, kto jej szuka wnią ugodzi.
Domowego złodzieja trudno się ustrzec.
Dwiema panom razem służyć trudno.
Karanie nie ma być postą, ale złości hamulec.
Nie żaraz Kraków zbudowano.
Przed obiadem taniec nie foremny.
Ile kto ma cierpliwości, tyle mądrości.
Tak wiele skor wołowych, jak cielęcych przychodzi na rynek.
Każdy dudek, ma swój czubek.
to. Nie skropisz tego święconą wodą.
Kto niechce dać, wnet naydzie wymowkę.
Wiele złego, dwuch na jednego. Nie wskora jeden przećiw wielom.
Kto służy złaski, u tego bywa mięszek płski. Kto służy złaski, temu miłośierdziem płacą.
Cnota śię zczłekiem rodźi, kto jey szuka wnią ugodźi.
Domowego złodzieja trudno śię ustrzedz.
Dwiema panom razem służyć trudno.
Karanie nie ma być postą, ale złośći hamulec.
Nie źaraz Krakow zbudowano.
Przed obiadem taniec nie foremny.
Ile kto ma cierpliwośći, tyle mądrośći.
Tak wiele skor wołowych, jak cielęcych przychodźi na rynek.
Każdy dudek, ma swoy czubek.
Skrót tekstu: FlorTriling
Strona: 100
Tytuł:
Flores Trilingues
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Johannes Zacharias Stollius
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przysłowia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1702
Data wydania (nie wcześniej niż):
1702
Data wydania (nie później niż):
1702
. Ano to nie potrzeba/ jedno około strzelice/ aby rowki wychędożone były/ gdzie się Piasek za krada rad. Gdyż Koniowi na nogach należy najwięcej/ tedy ich jako najbarziej strzec masz. Bo gdy my Rok stary wybierzesz i do nowego Podkowę przybijesz. Tedy Koń gdy w skoku/ abo na burku/ abo gdzie ugodzi w kamień/ wnet jako w nowy a blisko wybrany Róg musi Konia podkowa dolec. Zaczym nodze ugodzić chcąc/ musi ziemie nie tęgo chwytać/ i trzepić się/ bezpiecznie niestepując. A tak do najstarszego rogu Kowal Podkowę niech przybija. Lepiej tedy Koniowi na obłamanym rogu trochę postać ażeby wyrósł. Aniżeliby mu za żywe
. Ano to nie potrzeba/ iedno około strzelice/ áby rowki wychędożone były/ gdźie sie Piasek zá krada rad. Gdyż Koniowi ná nogách należy naywięcey/ tedy ich iáko naybárźiey strzedz masz. Bo gdy my Rok stáry wybierzesz y do nowego Podkowę przybiiesz. Tedy Koń gdy w skoku/ ábo na burku/ ábo gdźie vgodźi w kámień/ wnet iako w nowy á blisko wybrány Rog muśi Koniá podkowá dolec. Záczym nodze vgodźić chcąc/ muśi źiemie nie tęgo chwytáć/ y trzepić sie/ bespiecznie niestepuiąc. A tak do naystárszego rogu Kowal Podkowę niech przybiia. Lepiey tedy Koniowi ná obłamánym rogu trochę postać ażeby wyrosł. Aniżeliby mu zá żywe
Skrót tekstu: PienHip
Strona: 25
Tytuł:
Hippika abo sposób poznania chowania i stanowienia koni
Autor:
Krzysztof Pieniążek
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
gospodarstwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1607
Data wydania (nie wcześniej niż):
1607
Data wydania (nie później niż):
1607
nami; Zrzućmy, niechaj nas ludzie nie karmią baśniami!" I tak, gdy bydlę z mostu na głębią wrzucili, Razem z nim razem swego pośmiewiska zbyli.
Nie potrafi w to człowiek, darmo sobie psuje Głowę, darmo się gryzie, darmo się frasuje, Aby się jego sprawy wszystkim podobały, Którym stan nie ugodzi wielki ani mały; Bo różne przyrodzenia różne zmysły mają, Więc się też różnym różne sprawy podobają, Temu to, temu owo, jak kogo zawodzi Chciwość własna, cudza jej niwczym nie ugodzi; A iż różne przymioty przyrodzenie daje Każdemu: słusznie każdy niech na swych przestaje, Wiedząc, że nic nie sprawi
nami; Zrzućmy, niechaj nas ludzie nie karmią baśniami!" I tak, gdy bydlę z mostu na głębią wrzucili, Razem z nim razem swego pośmiewiska zbyli.
Nie potrafi w to człowiek, darmo sobie psuje Głowę, darmo się gryzie, darmo się frasuje, Aby się jego sprawy wszystkim podobały, Którym stan nie ugodzi wielki ani mały; Bo różne przyrodzenia różne zmysły mają, Więc się też różnym różne sprawy podobają, Temu to, temu owo, jak kogo zawodzi Chciwość własna, cudza jej niwczym nie ugodzi; A iż różne przymioty przyrodzenie daje Każdemu: słusznie każdy niech na swych przestaje, Wiedząc, że nic nie sprawi
Skrót tekstu: VerdBłażSet
Strona: 5
Tytuł:
Setnik przypowieści uciesznych
Autor:
Giovanni Mario Verdizzotti
Tłumacz:
Marcin Błażewski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Wilhelm Bruchnalski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1897
sobie psuje Głowę, darmo się gryzie, darmo się frasuje, Aby się jego sprawy wszystkim podobały, Którym stan nie ugodzi wielki ani mały; Bo różne przyrodzenia różne zmysły mają, Więc się też różnym różne sprawy podobają, Temu to, temu owo, jak kogo zawodzi Chciwość własna, cudza jej niwczym nie ugodzi; A iż różne przymioty przyrodzenie daje Każdemu: słusznie każdy niech na swych przestaje, Wiedząc, że nic nie sprawi i sam się uszkodzić Musi, ktoby złym ludziom pragnął w czym dogodzić. A nie dziw, że każdy człek nie jednakim bywa, Abowiem świat, ile głów, tyle mózgów miewa. II.
sobie psuje Głowę, darmo się gryzie, darmo się frasuje, Aby się jego sprawy wszystkim podobały, Którym stan nie ugodzi wielki ani mały; Bo różne przyrodzenia różne zmysły mają, Więc się też różnym różne sprawy podobają, Temu to, temu owo, jak kogo zawodzi Chciwość własna, cudza jej niwczym nie ugodzi; A iż różne przymioty przyrodzenie daje Każdemu: słusznie każdy niech na swych przestaje, Wiedząc, że nic nie sprawi i sam się uszkodzić Musi, ktoby złym ludziom pragnął w czym dogodzić. A nie dziw, że każdy człek nie jednakim bywa, Abowiem świat, ile głów, tyle mózgów miewa. II.
Skrót tekstu: VerdBłażSet
Strona: 5
Tytuł:
Setnik przypowieści uciesznych
Autor:
Giovanni Mario Verdizzotti
Tłumacz:
Marcin Błażewski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Wilhelm Bruchnalski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1897
szanujesz. Ja miewam karmią dobrą, a czasem dwa razy, Nie potykają nigdy mnie takie urazy.
A wżdy, kiedy pan przydzie, nic się nie raduję,
Jeszcze, którąby uciec, dziurę upatruję”. Odpowiedział na to pies: „Nie z waśni przychodzi To panu, choć mię czasem w bok kijem ugodzi, Lecz z miłości, bo uczy, jako mu mam służyć, Aby do polowania mógł mię snadniej użyć. Zaczym jemu uciecha, pożytek zaś idzie Obiema, gdy z obłowem pan do domu przyjdzie. On zje mięso, a mnie zaś kości z stołu poda, Chlebem drugdy dołożę, psu zwierzyny szkoda. Ciebie zaś
szanujesz. Ja miewam karmią dobrą, a czasem dwa razy, Nie potykają nigdy mnie takie urazy.
A wżdy, kiedy pan przydzie, nic się nie raduję,
Jeszcze, którąby uciec, dziurę upatruję”. Odpowiedział na to pies: „Nie z waśni przychodzi To panu, choć mię czasem w bok kijem ugodzi, Lecz z miłości, bo uczy, jako mu mam służyć, Aby do polowania mógł mię snadniej użyć. Zaczym jemu uciecha, pożytek zaś idzie Obiema, gdy z obłowem pan do domu przyjdzie. On zje mięso, a mnie zaś kości z stołu poda, Chlebem drugdy dołożę, psu źwierzyny szkoda. Ciebie zaś
Skrót tekstu: VerdBłażSet
Strona: 43
Tytuł:
Setnik przypowieści uciesznych
Autor:
Giovanni Mario Verdizzotti
Tłumacz:
Marcin Błażewski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Wilhelm Bruchnalski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1897
potuszyć możemy/ że ten pierwszy raz kiedy nam znienacka umrzeć każą umrzeć dobrze potrafiemy. Gdy by komu/ który niegdy łuku i strzały w ręku nie miał/ dano tydzień frysztu/ żeby się łuk ciągnąć tym czasem nauczył/ aby gdy tydzień minie/ w gałkę bliskiej wieży strzałę zawiódł; tym zakładem/ że jeżeli dobrze ugodzi; wakujące bogatego/ bezdzietnego Książęcia dziedzictwo wieczysty prawem obejmie: jeśli zmyli? na wrotach tejże bramy obieszon będzie. Co rozumiesz jako by ten jeżeli nie dla nadziei bogatej Sukcesiej/ pewnie dla bojaźni sromotnej śmierci/ całe dni i nocy z łuku do celu, mierząc trawił/ aby gdy czas naznaczony przyjdzie celu niechybił
potuszyć możemy/ że ten pierwszy raz kiedy nam znienacká umrzeć każą umrzeć dobrze potrafiemy. Gdy by komu/ ktory niegdy łuku y strzały w ręku nie miał/ dano tydźień frysztu/ żeby się łuk ciągnąć tym czasem náuczył/ aby gdy tydźień minie/ w gałkę bliskiey wieży strzałę záwiodł; tym zákładem/ że ieżeli dobrze ugodźi; wákuiące bogátego/ bezdźietnego Xiążęćia dźiedźictwo wieczystý prawem obeymie: ieśli zmyli? ná wrotách teyże bramy obieszon będźie. Co rozumiesz iáko by ten ieżeli nie dlá nádźiei bogátey sukcessiey/ pewnie dlá boiaźni sromotney śmierći/ całe dni y nocy z łuku do celu, mierząc trawił/ áby gdy czas náznáczony przyidźie celu niechybił
Skrót tekstu: BujnDroga
Strona: 123
Tytuł:
Droga do domu
Autor:
Michał Bujnowski
Drukarnia:
Akademia Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Stratagema zawżdy swe wywodzi. Bo gdzie mocą nie może/ tedy przez fortele/ Podchodzi jako może swe nieprzyjaciele. Takim zawżdy fortylem kiedy nań uderzy Sokół z góry: raz jego zasię mu odmierzy. Zasadzi się: a nosa nadstawia swojego Jako włócznie/ na dno uderzenie jego. Na który/ jeśli z razu tęgiego ugodzi/ Tedy sobie sam więcej niż Czapli uszkodzi. No ona za fortylem tym żywa zostaje/ A Sokół na tej nosie sam się więc zabije. Na czas zły dla pokoju/ czasem też uchodzi W lasy wielkie na Wiosnę/ kiedy mu przychodzi Czas lągnieninia: Tam sobie mocno gniażdo wiąże W wierzchu na wielkim drzewie: w
Stratagema záwżdy swe wywodźi. Bo gdźie mocą nie może/ tedy przez fortele/ Podchodźi iáko może swe nieprzyiaćiele. Takim záwżdy fortylem kiedy nań vderzy Sokoł z gory: raz iego záśię mu odmierzy. Zásádźi sie: á nosá nadstáwia swoiego Iáko włocznie/ ná dno vderzenie iego. Ná ktory/ iesli z rázu tęgiego ugodźi/ Tedy sobie sam więcey niż Czápli vszkodźi. No oná zá fortylem tym żywa zostáie/ A Sokoł ná tey nośie sam sie więc zábiie. Ná czás zły dla pokoiu/ czásem też vchodźi W lásy wielkie ná Wiosnę/ kiedy mu przychodźi Czás lągnieninia: Tám sobie mocno gniażdo wiąże W wierzchu ná wielkim drzewie: w
Skrót tekstu: RoźOff
Strona: A3
Tytuł:
Officina ferraria
Autor:
Walenty Roździeński
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
hutnictwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
się uczył bydło gnać na pole. Tylko trochę na nogę, nieborak, napada, Ale przecię postrzeże, kiedy się wilk wskrada.
FAMUŁA Nie trzeba się frasować nama o Matysa: Nie boi się nikogo, ni samego biesa. Wiecie, jak on się śtucznie z wilkami obchodzi, Nie w jednego z ruśnice swojej on ugodzi.
RYCZYWÓŁ A przecię mu poszarpał onegdy dwie krowie.
PALIWODA Bo też marchy nie stały, ot, o swoje zdrowie! Nieraz się on nachodził szukając ich w lesie;
Słyszałem, kiedy łajał: „Czyć to tu bies niesie Te marchy? Bodaj zdechły! By ich wilcy zjedli!” — Oni też
się uczył bydło gnać na pole. Tylko trochę na nogę, nieborak, napada, Ale przecię postrzeże, kiedy się wilk wskrada.
FAMUŁA Nie trzeba się frasować nama o Matysa: Nie boi się nikogo, ni samego biesa. Wiecie, jak on się śtucznie z wilkami obchodzi, Nie w jednego z ruśnice swojej on ugodzi.
RYCZYWÓŁ A przecię mu poszarpał onegdy dwie krowie.
PALIWODA Bo też marchy nie stały, ot, o swoje zdrowie! Nieraz się on nachodził szukając ich w lesie;
Słyszałem, kiedy łajał: „Czyć to tu bies niesie Te marchy? Bodaj zdechły! By ich wilcy zjedli!” — Oni też
Skrót tekstu: DialPańOkoń
Strona: 236
Tytuł:
Dialog o Narodzeniu Pańskim
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
jasełka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1661
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Staropolskie pastorałki dramatyczne: antologia
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Okoń
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1989