rymy twoje. Nie twej to głowy rozum głosić wielkie dzieła, Które wiecznej pamięci sława poświęciła. Niechaj się nad tym znoją mózgi nauczone Wiekiem i doświadczeniem większym zalecone. A ty o czym twe rymy mają brzmieć na potym. Dowiesz się wnetże. To rzekł a wtym bełtem złotym Z łuczku mię prawie w samo serce ugodziwszy, Leciał wskok, na powietrze skrzydełki się wzbiwszy. A mnie z tego postrzału w też tropy ból nowy Ogarnął i niezwykłe na sercu okowy. I głęboka tęsknica niewypowiedziana, Żalem, troską, kłopotem ciężkim przeplatana. Tylko że te afekty dziwnym kołem chodzą, To mię w płomienie wdają, to mię same chłodzą. I
rymy twoje. Nie twej to głowy rozum głosić wielkie dzieła, Ktore wiecznej pamięci sława poświęciła. Niechaj się nad tym znoją mozgi nauczone Wiekiem i doświadczeniem większym zalecone. A ty o czym twe rymy mają brzmieć na potym. Dowiesz się wnetże. To rzekł a wtym bełtem złotym Z łuczku mię prawie w samo serce ugodziwszy, Leciał wskok, na powietrze skrzydełki się wzbiwszy. A mnie z tego postrzału w też tropy bol nowy Ogarnął i niezwykłe na sercu okowy. I głęboka tęsknica niewypowiedziana, Żalem, troską, kłopotem ciężkim przeplatana. Tylko że te afekty dziwnym kołem chodzą, To mię w płomienie wdają, to mię same chłodzą. I
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 222
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
blachy spina, A czasem go po sztukach z obu stron ucina. Ale je Oryl zbiera i lepi i jeszcze Mocniejszy jest, przytknąwszy każdą na swe miejsce. By go beł na tysiąc sztuk zdrapał Astolf śmiały, Widział, że się uzdrawiał i zostawał cały.
LXXXIII.
Nakoniec jeden spuścił na niego raz tęgi, Ugodziwszy go w szyję właśnie między kręgi, I głowę mu od ciała z hełmem oddzieliwszy, Skoczył z konia, Oryla pewnie nie leniwszy, I za krwawe ją włosy na ziemi porwawszy I chyżo potem konia swojego osiadszy, Bieżał z nią w pełnem biegu przeciwko Nilowi, Odejmując ją sposób naleźć Orylowi.
LXXXIV.
Nie postrzegł tego
blachy spina, A czasem go po sztukach z obu stron ucina. Ale je Oryl zbiera i lepi i jeszcze Mocniejszy jest, przytknąwszy każdą na swe miejsce. By go beł na tysiąc sztuk zdrapał Astolf śmiały, Widział, że się uzdrawiał i zostawał cały.
LXXXIII.
Nakoniec jeden spuścił na niego raz tęgi, Ugodziwszy go w szyję właśnie między kręgi, I głowę mu od ciała z hełmem oddzieliwszy, Skoczył z konia, Oryla pewnie nie leniwszy, I za krwawe ją włosy na ziemi porwawszy I chyżo potem konia swojego osiadszy, Bieżał z nią w pełnem biegu przeciwko Nilowi, Odejmując ją sposób naleść Orylowi.
LXXXIV.
Nie postrzegł tego
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 351
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
galery: gdzie byłMustafa rodem Neapolitańczyk/ który niewiedziałco się działo/ bo Galera nakryta była: rozumiał tylko/ że to jaki rozruch miedzy więźniami/ co nie nowina miedzy niemi. Obaczywszy jednak/ iż bieży ku niemu Marek z towarzystwem swym/ porwał dwie szabli chcąc się bronić: lecz mężny Marek zekrwawiony i ranny będąc/ ugodziwszy Mustafę miedzy ziobra/ zabił/ i w morze wrzucił. Tym czasem Turcy poobcinali powrozy u przykrycia/ aby przykryli/ i pokłoli więźniów; ci zaś za rozkazaniem Marka/ zwinęli wskok płócienne przykrycie/ a mając już broni spotrzebę/ bili się mężnie z Turkami/ z których jednych pozabijawszy/ drugich do morza wpędzili. Na
galery: gdźie byłMustáfá rodem Neapolitáńczyk/ ktory niewiedźiałco się dźiało/ bo Galerá nákrytá byłá: rozumiał tylko/ że to iáki rozruch miedzy więźniámi/ co nie nowiná miedzy niemi. Obaczywszy iednák/ iż bieży ku niemu Márek z towárzystwem swym/ porwał dwie szábli chcąc się bronić: lecz mężny Márek zekrwáwiony y ránny będąc/ vgodźiwszy Mustáffę miedzy źiobrá/ zábił/ y w morze wrzućił. Tym czásem Turcy poobcináli powrozy v przykryćia/ áby przykryli/ y pokłoli więźniow; ći záś zá roskazániem Márká/ zwinęli wskok płoćienne przykryćie/ á máiąc iuż broni zpotrzebę/ bili się mężnie z Turkámi/ z ktorych iednych pozábiiawszy/ drugich do morzá wpędźili. Ná
Skrót tekstu: OpisGal
Strona: A3
Tytuł:
Opisanie krótkie zdobycia galery przedniejszej aleksandryjskiej
Autor:
Marco Marnaviti
Tłumacz:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
wiadomości prasowe i druki ulotne
Gatunek:
relacje
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1628
Data wydania (nie wcześniej niż):
1628
Data wydania (nie później niż):
1628
: Na pojedynek Saula króla wywoływał. Abo (pry) jeśli się król zemną czynić boi/ Niech kogo na swe miejsce pośle sam we zbroi. Śmiały Dawid/ wezbrał się na onę poczwarę/ W niezwyciężonym Bogu położywszy wiarę/ Szedł serdecznie: podobnych z tego to strumienia Pięć kamyków przebrawszy. Tamże/ w róg ciemienia Ugodziwszy bluźniercę; pierwszym go obalił/ I jegoż własnym mieczem hardy łeb odwalił. Zwyciężył: I cześć Bogu/ i sławę ludowi Jego wrócił/ a hańbę nieprzyjacielowi. Pięć kamyków/ pięć Pańskich ran figurowały: A sam osobę Pańską nosił/ Dawid śmiały. Jeszcze i w on czas/ tenże/ przed własnym uchodząc
: Ná poiedynek Saulá krolá wywoływał. Abo (pry) iesli się krol zemną czynić boi/ Niech kogo ná swe mieysce pośle sám we zbroi. Smiáły Dawid/ wezbrał się ná onę poczwárę/ W niezwyćiężonym Bogu położywszy wiárę/ Szedł serdecznie: podobnych z tego to strumieniá Pięć kámykow przebrawszy. Támże/ w rog ćiemieniá Vgodźiwszy bluźniercę; pierwszym go obálił/ I iegoż własnym mieczem hárdy łeb odwálił. Zwyćiężył: I cześć Bogu/ y sławę ludowi Iego wroćił/ á háńbę nieprzyiáćielowi. Pięć kámykow/ pięć Páńskich ran figurowáły: A sam osobę Páńską nośił/ Dawid śmiáły. Ieszcze y w on czás/ tenże/ przed własnym vchodząc
Skrót tekstu: RożAPam
Strona: 5.
Tytuł:
Pamiątka krwawej ofiary Pana Zbawiciela Naszego Jezusa Chrystusa
Autor:
Abraham Rożniatowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610
, Albo żelazną załapić osęką, Jako na lądzie przeważają ręką. CCV. Ale i liczbą przewyzszał okrętów Kasjusz tamtych, zaczym na ich sztuki, Wszędzie miał dosyć odporu i wstrętów, Bo choć na czoło uderzały tłuki, Potężniej zaraz zrażano natrętów; Ze cofać przyszło wzad i bez nauki, Nad to, o większe ugodziwszy sztaby Mniejszemi; musiał raz być Grecki słaby. CCVI, Z Rzymskiej zaś strony chociaż bez zacieczy, Walniejsze Nawy gdzie tylko uderzą, Wszędzie niechybny szwank ludzi kaleczy, Spojenia puszczą, boki się rozpierzą; Aż trzy Rodyiskie wkoło opasieczy Rzymianin; niżli drugie wszyk się zbierzą, I jako były zbrojnych pełne ludzi,
, Albo żelazną załapić osęką, Iako na lądzie przeważaią ręką. CCV. Ale y liczbą przewyzszał okrętow Kassyusz tamtych, zaczym na ich sztuki, Wszędzie miał dosyc odporu y wstrętow, Bo choć na czoło uderzały tłuki, Potęzniey zaraz zrażano natrętow; Ze cofać przyszło wzad y bez nauki, Nad to, ó większe ugodziwszy sztaby Mnieyszemi; musiał raz bydz Grecki słaby. CCVI, Z Rzymskiey zas strony chociaz bez zacieczy, Walnieysze Nawy gdzie tylko uderzą, Wszędzie niechybny szwank ludzi kaleczy, Spoienia pusżczą, boki się rozpierzą; Asz trzy Rhodyiskie wkoło opasieczy Rzymianin; niżli drugie wszyk się zbierzą, I iako były zbroynych pełne ludzi,
Skrót tekstu: ChrośKon
Strona: 211
Tytuł:
Pharsaliej... kontynuacja
Autor:
Wojciech Stanisław Chrościński
Drukarnia:
Klasztor Oliwski
Miejsce wydania:
Oliwa
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1693
Data wydania (nie wcześniej niż):
1693
Data wydania (nie później niż):
1693