rodzaj żmij, u Łacinników niby vipara, to jest żywiem rodząca, czyli vi pariens, to jest gwałtem rodząca rze- O Weżach i gadzinach Historia naturalna.
czona. Według Z. Bazylego ma spółkę swoję z węgorzem, kszykaniem go z wody wybawiwszy. A jeśliby z swoim rodzajem łączyła się, z zbytniej lubieżności łeb ugryza samcowi. We trzech dniach jajca swe płodem napełnia, co dnia po jednemu rodzi, a urodzi ich wszystkich na dwadzieścioro dzieci. Ostatnie są najfatalniejsze dla matki, bo z impacjencyj dla prędszego wyścia na świat, z brzucha wygryzają się matki, i ją zabijają. Plinius l. 10. c. 62. Ze wszystkich
rodzay żmiy, u Łacinnikow niby vipara, to iest żywiem rodząca, czyli vi pariens, to iest gwałtem rodząca rze- O Weżach y gadzinach Historya naturalna.
czona. Według S. Bazylego ma społkę swoię z węgorzem, kszykaniem go z wody wybawiwszy. A ieśliby z swoim rodzaiem łączyła się, z zbytniey lubieżności łeb ugryza samcowi. We trzech dniach iayca swe płodem napełnia, co dnia po iednemu rodzi, á urodzi ich wszystkich na dwadzieścioro dzieci. Ostatnie są nayfatalnieysze dla matki, bo z impacyencyi dla prętszego wyścia na swiat, z brzucha wygryzaią się matki, y ią zabiiaią. Plinius l. 10. c. 62. Ze wszystkich
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 316
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
; Kryształowym wątpliwe brody spiął pokostem I bystre rzeki szklanym poujmował mostem. Biały śnieg jako z woru na ten się świat kida, Bo się słońca z uboczy nic a nic nie wstyda; Lecz skoro oszedzieje, skoro mrozem spierzchnie, W rozliczne glance iskrzy swe lilie wierzchnie. Zima CZĘŚĆ WTÓRA
Więc komu przyszła wojna głowy nie ugryza, Delikacko na płytkich saneczkach się śliza. Świszczą smyczki z daleka gościńcem utartem A dropiaty, jak rarog, leci pod lampartem. Kto myśliwy, po śniegu zwierza z charty tropi, Nasz starzec przy kominie grzanki w piwie topi A co raz pisanego nachylając garca, Już syty tego świata, czeka z gołą marca; Nie
; Krzyształowym wątpliwe brody spiął pokostem I bystre rzeki szklanym poujmował mostem. Biały śnieg jako z woru na ten się świat kida, Bo się słońca z uboczy nic a nic nie wstyda; Lecz skoro oszedzieje, skoro mrozem spierzchnie, W rozliczne glance iskrzy swe lilie wierzchnie. Zima CZĘŚĆ WTÓRA
Więc komu przyszła wojna głowy nie ugryza, Delikacko na płytkich saneczkach się śliza. Świszczą smyczki z daleka gościńcem utartem A dropiaty, jak rarog, leci pod lampartem. Kto myśliwy, po śniegu zwierza z charty tropi, Nasz starzec przy kominie grzanki w piwie topi A co raz pisanego nachylając garca, Już syty tego świata, czeka z gołą marca; Nie
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 59
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924