albowiem zbytek choć w rzeczy z istoty dobrej szkodliwym przez zbyt częste powtarzanie stać się musi. Jako to nie raz każdemu widzieć się zdarzyło.
Korzystam ja chętnie z tej łatwej recepty Doktora Sydenhama, gdy zaś zabawy lub interesa nie pozwalają mi tej miłej rekreacyj, mam natychmiast sporządzony umyślnie w gabinecie moim dzwon drewniany bez serca, ująwszy więc oburącz sznur na którym jest przywiązany, dzwonię w cihości poty, póki się nie zmorduję. Są tacy, którym przepisali dla eksertacyj Doktorowie, aby wziąwszy w obydwie ręce spore kije albo palcaty odprawowali sami z sobą pojedynek, agitacja takowa ma być osobliwie piersiom bardzo pomocna, przeto iż junktury i członki wzmacnia, jeżeli więc
albowiem zbytek choć w rzeczy z istoty dobrey szkodliwym przez zbyt cżęste powtarzanie stać się musi. Jako to nie raz każdemu widzieć się zdarzyło.
Korzystam ia chętnie z tey łatwey recepty Doktora Sydenhama, gdy zaś zabawy lub interessa nie pozwalaią mi tey miłey rekreacyi, mam natychmiast sporządzony umyślnie w gabinecie moim dzwon drewniany bez serca, uiąwszy więc oburącz sznur na ktorym iest przywiązany, dzwonię w cihości poty, poki się nie zmorduię. Są tacy, ktorym przepisali dla exertacyi Doktorowie, aby wziąwszy w obydwie ręce spore kiie albo palcaty odprawowali sami z sobą poiedynek, agitacya takowa ma bydź osobliwie piersiom bardzo pomocna, przeto iż iunktury y członki wzmacnia, ieżeli więc
Skrót tekstu: Monitor
Strona: 128
Tytuł:
Monitor na Rok Pański 1772
Autor:
Ignacy Krasicki
Drukarnia:
Wawrzyniec Mitzler de Kolof
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1772
Data wydania (nie wcześniej niż):
1772
Data wydania (nie później niż):
1772
poszła na mary. Ale jeśli je częściej będziesz kładł na nosze, Co raz biorąc, po chwili zrównasz stare grosze. 280 (F). NA DŁUGI NOS
Prawdę czy bajkę piszą, tego nie wiem, wierę, Że sobie sam swym nosem bocian da krysterę. Nie trzeba ptaka szukać. Ten pan starogojec, Ująwszy jądro w zęby, i nos włoży w stolec. Nierad z nim obok siadam, bo dopiero z kiszki Wywleczony, aż do dna nos kładzie w kieliszki. 281 (F). DO OFICJALISTÓW ZAMKU KRAKOWSKIEGO
Bywszy wczora, widziałem, na krakowskim Zamku, Próżny bróg od samego wierzchu do odziamku. Nie u nas
poszła na mary. Ale jeśli je częściej będziesz kładł na nosze, Co raz biorąc, po chwili zrównasz stare grosze. 280 (F). NA DŁUGI NOS
Prawdę czy bajkę piszą, tego nie wiem, wierę, Że sobie sam swym nosem bocian da krysterę. Nie trzeba ptaka szukać. Ten pan starogoiec, Ująwszy jądro w zęby, i nos włoży w stolec. Nierad z nim obok siadam, bo dopiero z kiszki Wywleczony, aż do dna nos kładzie w kieliszki. 281 (F). DO OFICJALISTÓW ZAMKU KRAKOWSKIEGO
Bywszy wczora, widziałem, na krakowskim Zamku, Próżny bróg od samego wierzchu do odziamku. Nie u nas
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 123
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
. 399 (N). NIEPEWNY PACJENT
Szlachcic jeden podgórski, nie będę go mienił, Zapadł barzo na zdrowiu, skoro się ożenił. Więc żeby z niego nie był na starość kaleka, Radzi mu doktor zażyć niewieściego mleka, Żeby krew na wątrobie zepsowaną goił. Przyjmie mu żona mamkę; tę gdy często doił, Ująwszy cycek w gębę, nie jako zwykł z młodu, Mleka jej frant do piersi napądza ze spodu. „Kiegoż diabła robicie — zdybawszy go na niej — Ssać ci to ją potrzeba, nie tłuc — rzecze pani — Niewczymci małpa miąższa.” A ten: „Wielkie cuda: Gdy bąki dmie
. 399 (N). NIEPEWNY PACJENT
Szlachcic jeden podgórski, nie będę go mienił, Zapadł barzo na zdrowiu, skoro się ożenił. Więc żeby z niego nie był na starość kaleka, Radzi mu doktor zażyć niewieściego mleka, Żeby krew na wątrobie zepsowaną goił. Przyjmie mu żona mamkę; tę gdy często doił, Ująwszy cycek w gębę, nie jako zwykł z młodu, Mleka jej frant do piersi napądza ze spodu. „Kiegoż diabła robicie — zdybawszy go na niej — Ssać ci to ją potrzeba, nie tłuc — rzecze pani — Niewczymci małpa miąższa.” A ten: „Wielkie cuda: Gdy bąki dmie
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 171
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
. Naprzód księdza na łańcuch biorą, jak na wędę; Lecz go wziąwszy zębami wilk za rewerendę: Stój, księże, niech się wszytko dzieje wedle trybu; Kto wszedł pierwszy, ostatnim ma wychodzić z szybu. Musi ksiądz czekać, choć mu nie czekana, dudzie Puściwszy cug; i tego, za suknią przy udzie Ująwszy, wilk zatrzyma, bo tak sobie myśli, Że jego tu odejdą, gdyby inszy wyszli. Więc kiedy się zawodzą darmo razów kilka,
Przyszło naprzód wyciągać z owej studnie wilka; I z owym, baraniną obetkanym, brzuchem, Zadziergnąwszy za szyję, windują łańcuchem. Podnosi za nim w górę ksiądz i duda oczy,
. Naprzód księdza na łańcuch biorą, jak na wędę; Lecz go wziąwszy zębami wilk za rewerendę: Stój, księże, niech się wszytko dzieje wedle trybu; Kto wszedł pierwszy, ostatnim ma wychodzić z szybu. Musi ksiądz czekać, choć mu nie czekana, dudzie Puściwszy cug; i tego, za suknią przy udzie Ująwszy, wilk zatrzyma, bo tak sobie myśli, Że jego tu odejdą, gdyby inszy wyszli. Więc kiedy się zawodzą darmo razów kilka,
Przyszło naprzód wyciągać z owej studnie wilka; I z owym, baraniną obetkanym, brzuchem, Zadziergnąwszy za szyję, windują łańcuchem. Podnosi za nim w górę ksiądz i duda oczy,
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 223
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
. Potrzebie nagłej wygadzając, gdy Cyrkla mieć nie możesz, użyj tych dwóch sposobów na wystawienie Węgielnice. Wystawienia Węgielnice doskonałej. ARkusz papieru nie rozpostarty złam in quarto, to jest: nie otwierając połarkuszów, przełam grzbiet arkusza; aby połowica grzbieta, z drugą połowicą równo stanęły na stole, albo na inszej równinie: i ująwszy je w palce ręki lewej, kartę złoż na stole nie puszczając jej z palców, a palce trzymające kartę, przystaw do kraju stołu. Toż ręką prawą dołam zagięcia obydwóch połrkuszów: będziesz miał doskonałą Węgielnicę, nad którą żaden rzemieślnik nie wystawi doskonalszej. o Instrumentach prostych.
ZŁoż w trianguł WHD, według
. Potrzebie nagłey wygadzáiąc, gdy Cyrklá mieć nie możesz, vżyy tych dwoch sposobow ná wystáwięnie Węgielnice. Wystáwięnia Węgielnice doskonáłey. ARkusz pápieru nie rozpostárty złam in quarto, to iest: nie otwieráiąc połárkuszow, przełam grzbiet árkuszá; áby połowicá grzbietá, z drugą połowicą rowno stánęły ná stole, álbo ná inszey rowninie: y viąwszy ie w pálce ręki lewey, kártę złoż ná stole nie puszczáiąc iey z pálcow, á pálce trzymáiące kártę, przystaw do kráiu stołu. Toż ręką práwą dołam zágięćia obudwoch połrkuszow: będźiesz miał doskonáłą Węgielnicę, nád ktorą żaden rzemieślnik nie wystáwi doskonálszey. o Instrumentách prostych.
ZŁoż w tryánguł WHD, według
Skrót tekstu: SolGeom_II
Strona: 2
Tytuł:
Geometra polski cz. 2
Autor:
Stanisław Solski
Drukarnia:
Jerzy i Mikołaj Schedlowie
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
matematyka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1684
Data wydania (nie wcześniej niż):
1684
Data wydania (nie później niż):
1684
dali?” — złożywszy w kupę pięści obie. Trąci go ów: „Milcz — rzecze — potem powiem tobie.” Toż go wódką zabawić rozkazawszy żenie, Do aptek po konfekty śle i po korzenie, A sam parę kapłonów kupiwszy na rynku, Każe przynieść trzy garce małmazyjej z szynku. Potem go po obiedzie ująwszy na stronę, Pyta o namienioną złota gruzłę onę. Tu chłop: „Nie mam ci go ja ani mi się śniło O nim, tyłkom was spytał, gdyby się trafiło.” A złotnik oszukany, dawszy mu trzy grosze: „Idź z Bogiem, nie powiedaj, żeś mię odrwił, proszę.”
dali?” — złożywszy w kupę pięści obie. Trąci go ów: „Milcz — rzecze — potem powiem tobie.” Toż go wódką zabawić rozkazawszy żenie, Do aptek po konfekty śle i po korzenie, A sam parę kapłonów kupiwszy na rynku, Każe przynieść trzy garce małmazyjej z szynku. Potem go po obiedzie ująwszy na stronę, Pyta o namienioną złota gruzłę onę. Tu chłop: „Nie mam ci go ja ani mi się śniło O nim, tyłkom was spytał, gdyby się trafiło.” A złotnik oszukany, dawszy mu trzy grosze: „Idź z Bogiem, nie powiedaj, żeś mię odrwił, proszę.”
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 250
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, Jemu kapela nieprzerwanym tonem Świętych aniołów śpiewa milionem. Zacne słuchaczów katolickich grono! Wiedzcie, że to wam kwoli uczyniono. Wszytko nam kwoli dobroć boska zniosła. Każdy z nas ciało swojego ma osła (Ale nie swego, bo każdy zwyczajnie Musi go odwieść do powszechnej stajnie): Tego nam osieść i zachełznać trzeba, Ująwszy mu dziś, przez sześć niedziel, chleba; Niechaj nie buja, nie wierzga, nie skacze, Nim go za tydzień znarowią kołacze. Ty triumfujesz, a my biedni płaczem, Gdy nas poganin przysiodłał haraczem! Sprośny Mahomet, na swych baśni wole, Już nie w Europę, lecz wjechał w Podole. W wieczną
, Jemu kapela nieprzerwanym tonem Świętych aniołów śpiewa milijonem. Zacne słuchaczów katolickich grono! Wiedzcie, że to wam kwoli uczyniono. Wszytko nam kwoli dobroć boska zniosła. Każdy z nas ciało swojego ma osła (Ale nie swego, bo każdy zwyczajnie Musi go odwieść do powszechnej stajnie): Tego nam osieść i zachełznać trzeba, Ująwszy mu dziś, przez sześć niedziel, chleba; Niechaj nie buja, nie wierzga, nie skacze, Nim go za tydzień znarowią kołacze. Ty tryumfujesz, a my biedni płaczem, Gdy nas poganin przysiodłał haraczem! Sprośny Mahomet, na swych baśni wole, Już nie w Europę, lecz wjechał w Podole. W wieczną
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 386
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
a swoję Ewangelią rozgłaszać, a zali tam życzliwszych, wierniejszych, barziej kochających znajdzie. I wy niedobrzeście wyprorokowali. Et non videbitis umrze on, zagrzebie się w-grobowcu, i w-Klasztorze śmierci. In monumenti claustris abscondor: tam go Bóg wsławi, stamtąd wyniknie, i na nowej stolicy, nieprzyjacielów swoich ująwszy zasiądzie. I pogrzebieni nie jako zmartwych wstawają. 8. MODICUM. Nie trzeba w-tłumaczeniu tych słów przepominać szkoły. Wiecie Filozofowie, Teologowie, i inni mądrzy, że to trudna dowieść implicãtiam contradictionis, dowieść, że to rzecz jest niepodobna. Zawziął się na trudną naukę najwyższy Magister i Profesor Chrystus począł implikancyj
á swoię Ewángelyią rozgłaszáć, á zali tám życzliwszych, wiernieyszych, bárziey kocháiących znaydźie. I wy niedobrześćie wyprorokowáli. Et non videbitis vmrze on, zágrzebie się w-grobowcu, i w-Klasztorze śmierći. In monumenti claustris abscondor: tam go Bog wsławi, ztámtąd wyniknie, i ná nowey stolicy, nieprzyiaćielow swoich uiąwszy záśiądźie. I pogrzebieni nie iáko zmartwych wstawáią. 8. MODICUM. Nie trzebá w-tłumáczeniu tych słow przepomináć szkoły. Wiećie Filozofowie, Teologowie, i inni mądrzy, że to trudna dowieść implicãtiam contradictionis, dowieść, że to rzecz iest niepodobna. Záwźiął się ná trudną náukę naywyższy Mágister i Professor Christus począł implikáncyi
Skrót tekstu: MłodzKaz
Strona: 90
Tytuł:
Kazania i homilie
Autor:
Tomasz Młodzianowski
Drukarnia:
Collegium Poznańskiego Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
starszy przynajmniej godziną, Siędzie pierwej. Więcże już przenosi i stanem Nakielskim posadzony świeżo kasztelanem. On także w niderlandzkie posłany narody, Żeby świątobliwemi wyprawił swój młody Wiek Muzami, i razem pod umbrą prywaty, Widział tamże przedziwne światu aparaty Wojenne i imprezy. Aż on pokinąwszy Swą Minerwę, i za broń ostrą się ująwszy, Od pulpita do bębnów, od pióra do piki, Stanął między ogromnie Marsowemi szyki: Gdzie, zwyczajem narodu, nie wprzód kawalerem, Aż i pieszym żołdatem i oficjerem Pod wielkiego znakami wojował Spinole. W której czego za czasem nauczył się szkole Oświadczył się ojczyźnie w pruskiej świeżej onej, Gdy ze swych Wielkopolan pułkiem wyprawiony
starszy przynajmniej godziną, Siędzie pierwej. Więcże już przenosi i stanem Nakielskim posadzony świeżo kasztelanem. On także w niderlandzkie posłany narody, Żeby świątobliwemi wyprawił swój młody Wiek Muzami, i razem pod umbrą prywaty, Widział tamże przedziwne światu aparaty Wojenne i imprezy. Aż on pokinąwszy Swą Minerwę, i za broń ostrą się ująwszy, Od pulpita do bębnów, od pióra do piki, Stanął między ogromnie Marsowemi szyki: Gdzie, zwyczajem narodu, nie wprzód kawalerem, Aż i pieszym żołdatem i oficyerem Pod wielkiego znakami wojował Spinole. W której czego za czasem nauczył się szkole Oświadczył się ojczyznie w pruskiej świeżej onej, Gdy ze swych Wielkopolan pułkiem wyprawiony
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 134
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
i do naszych krajów zachodzi, sądzę za rzecz potrzebną, opisać i naturę jej, i sposoby, których wschodnie kraje na jej wygubienie używają.
Powiadają (mówi Pliniusz Lib: XI. c . 29) iż w Indiach Szarańcza długa jest na trzy stopy, a ususzona miasto sznorów i powrozów służy. Węża za gardło ująwszy zabija. Wszystko zjada, i drzwi nawet domów jak szcury przegryza. W Persij znajdują się na trzy cale długie a na pół cala grube.
Prorok Joel Prorok Joel przyrównywa je do wojska jezdnego na spustoszenie, i podbicie kraju wybiegającego, któremu nic się oprzeć , i nic wytrzymać nie może. Jakoż w lataniu żolnierską karność
y do naszych krajow zachodzi, sądzę za rzecz potrzebną, opisać y naturę iey, y sposoby, ktorych wschodnie kraie na iey wygubienie używaią.
Powiadaią (mowi Pliniusz Lib: XI. c . 29) iż w Indyach Szarańcza długa iest na trzy stopy, á ususzona miasto sznorow y powrozow sluży. Węża za gardło uiąwszy zabiia. Wszystko ziada, y drzwi nawet domow iak szcury przegryza. W Persiy znayduią się na trzy cale długie á na puł cala grube.
Prorok Joel Prorok Joel przyrownywa ie do woyska iezdnego na spustoszenie, y podbicie kraju wybiegaiącego, ktoremu nic się oprzeć , y nic wytrzymać nie może. Jakoż w lataniu żolnierską karność
Skrót tekstu: BohJProg_II
Strona: 177
Tytuł:
Prognostyk Zły czy Dobry Komety Roku 1769 y 1770
Autor:
Jan Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki, traktaty
Tematyka:
astronomia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1770
Data wydania (nie wcześniej niż):
1770
Data wydania (nie później niż):
1770