na czas te obroty, Wszytkobyś stroił zaloty.
Jaskołko swe narzekanie Odłoż na insze zaranie. Twoje pieśni uprzykrzone Urażą uszko pieszczone.
Myszko, o myszko łakoma, Nie skroboc się za zasłoną. A i ty szczurku przeklęty, Nie miej tam sprawy z dziewczęty,
Bo przy nich kotki śpią rady, Tak nie ujdziesz pewnej zwady. I ty złośliwy komorze, Lataj sam sobie po dworze.
Ty chociaż cię tylko nogi A skrzydła, przecięś tak srogi, Że gdy ukąsisz niebogę, Jeszcze zatrąbisz na trwogę.
Pchły, o wy pchły niecnotliwe! Tocieście nielitościwe, Że pono nigdy nie śpicie A i wśród nocy widzicie.
Nie jedne
na czas te obroty, Wszytkobyś stroił zaloty.
Jaskołko swe narzekanie Odłoż na insze zaranie. Twoje pieśni uprzykrzone Urażą uszko pieszczone.
Myszko, o myszko łakoma, Nie skroboc się za zasłoną. A i ty szczurku przeklęty, Nie miej tam sprawy z dziewczęty,
Bo przy nich kotki śpią rady, Tak nie ujdziesz pewnej zwady. I ty złośliwy komorze, Lataj sam sobie po dworze.
Ty chociaż cię tylko nogi A skrzydła, przecięś tak srogi, Że gdy ukąsisz niebogę, Jeszcze zatrąbisz na trwogę.
Pchły, o wy pchły niecnotliwe! Tocieście nielitościwe, Że pono nigdy nie śpicie A i wśrod nocy widzicie.
Nie jedne
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 380
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
: Bronię tej, zawoła; Duże, choć ich dwa tylko, żaden im nie zdoła. Żołądź! Ba i tej bronię. Bracia, ja się kaję. Nie dopuszczam, dograwaj, złe to obyczaje, Kajać się już za drugą: to dwie pierwsze, a ty Wiedz, panie, że już pewnej nie ujdziesz zapłaty. Jeszcze żołądź pod kozyr. Nuż ją. O tać moja. W len jaka jest dawajcie, ba i ta oboja.
Teraz czerwień. Aż trzeci ow: bracie, kozyra. Płaćcież; tak więc wygraje skwapliwy kostyra. Pierwsze kocięta za płot. Nic to, dajcie karty A na kogo inszego schowajcie
: Bronię tej, zawoła; Duże, choć ich dwa tylko, żaden im nie zdoła. Żołądź! Ba i tej bronię. Bracia, ja się kaję. Nie dopuszczam, dograwaj, złe to obyczaje, Kajać się już za drugą: to dwie pierwsze, a ty Wiedz, panie, że już pewnej nie ujdziesz zapłaty. Jeszcze żołądź pod kozyr. Nuż ją. O tać moja. W len jaka jest dawajcie, ba i ta oboja.
Teraz czerwień. Aż trzeci ow: bracie, kozyra. Płaćcież; tak więc wygraje skwapliwy kostyra. Pierwsze kocięta za płot. Nic to, dajcie karty A na kogo inszego schowajcie
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 450
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
-ć serce me służy stale, Pocieszy mą krzywdę i słuszne żale I pokaże-ć to na oko, Żem dla ciebie samej ranny głęboko; Uznasz próbą długą, Żem twoim na wieki sługą. POCAŁOWANIE
Kiedyś mi gęby, śliczna dziewko, dała, Dusza z ust moich w twoje przeleciała; Nie ujdziesz skargi
Na twe śliczne wargi, Że się bawią widomym zabojem; Drugi raz gęby Dawaj jak przez zęby: Smaczna-ć ona, ale się jej bojem.
Przypomnij sobie, że podczas tej sprawy Potok z warg moich przepuścił się krwawy, Co było znakiem, Że nieznacznym szlakiem Serce, gospoda krwie, wzięło rany I chciało szczerze
-ć serce me służy stale, Pocieszy mą krzywdę i słuszne żale I pokaże-ć to na oko, Żem dla ciebie samej ranny głęboko; Uznasz próbą długą, Żem twoim na wieki sługą. POCAŁOWANIE
Kiedyś mi gęby, śliczna dziewko, dała, Dusza z ust moich w twoje przeleciała; Nie ujdziesz skargi
Na twe śliczne wargi, Że się bawią widomym zabojem; Drugi raz gęby Dawaj jak przez zęby: Smaczna-ć ona, ale się jej bojem.
Przypomnij sobie, że podczas tej sprawy Potok z warg moich przepuścił się krwawy, Co było znakiem, Że nieznacznym szlakiem Serce, gospoda krwie, wzięło rany I chciało szczerze
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 288
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
.” Ów też, rozumiejąc, że mnie się tym przysłuży, Pociągnie kęs po piasku swego kija dłużej. 63. DO WOJTKA
Krótkiś, a miąższy, mój Wojtku kochany! Wymaluj, diable, garniec gorzałczany: Łeb goły — własna pokrywka, nos — rura; Odejmie warstat kotlarzom natura. Albo pod stolec ujdziesz miasto cebra: Uciąwszy głowę, nasrać między żebra. 64. BIAŁE KONIE
Grzebać szlachcica, co się starym białym koniem Pieczętował, siła ksiądz dyskurował o niem: Siła cnót, siła białej przypisowa! sierci Przymiotów. Aż nie wyszło i godziny ćwierci, Gdy sześć takich, jakby je sprzągał pojedynkiem. Widzę w rydwanie,
.” Ów też, rozumiejąc, że mnie się tym przysłuży, Pociągnie kęs po piasku swego kija dłużej. 63. DO WOJTKA
Krótkiś, a miąższy, mój Wojtku kochany! Wymaluj, diable, garniec gorzałczany: Łeb goły — własna pokrywka, nos — rura; Odejmie warstat kotlarzom natura. Albo pod stolec ujdziesz miasto cebra: Uciąwszy głowę, nasrać między żebra. 64. BIAŁE KONIE
Grzebać szlachcica, co się starym białym koniem Pieczętował, siła ksiądz dyskurował o niem: Siła cnót, siła białej przypisowa! sierci Przymiotów. Aż nie wyszło i godziny ćwierci, Gdy sześć takich, jakby je sprzągał pojedynkiem. Widzę w rydwanie,
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 230
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
nie ubrał. Ustępuje jednak powolny Pan krnąbrności głupstwa, niechce żeby się nań kwasili, onemu zazdrościli, Velle autem mori, nullam invidia, nullum livorem concipiebat. Ale aby był Pan nienawiści uszedł, powiada że chce umrzeć, a chcieć umrzeć żadnej inwidyj, żadnej zawiści, zrodzić nie może. A zazdroszcząć? ujdziesz zazdrości odwagą by i na śmierć, sam się chciej pogrześć, to zawiść ustanie, Velle autem mori, nullam invidiam, nullum livorem concipiebat. 4. ANIMAM SUAM DAT. Grzegorz Święty przez danie dusze od Chrystusa, nie rozumie śmierci jego ale postanowienie Najświętszego Sakramentu. Uczynił co rozkazał, nie tak panował, aby rzeczą
nie vbrał. Ustępuie iednák powolny Pan krnąbrnośći głupstwá, niechce żeby się nąn kwaśili, onemu zazdrośćili, Velle autem mori, nullam invidia, nullum livorem concipiebat. Ale áby był Pan nienawiśći vszedł, powiáda że chce umrzeć, á chćieć vmrzeć żadney inwidyi, żadney zawiśći, zrodźić nie może. A zazdroszcząć? vydźiesz zazdrośći odwagą by i ná śmierć, sąm się chćiey pogrześć, to zawiść vstánie, Velle autem mori, nullam invidiam, nullum livorem concipiebat. 4. ANIMAM SUAM DAT. Grzegorz Swięty przez dánie dusze od Chrystusá, nie rozumie śmierći iego ále postánowienie Nayświętszego Sákrámentu. Uczynił co rozkazał, nie ták pánował, áby rzeczą
Skrót tekstu: MłodzKaz
Strona: 63
Tytuł:
Kazania i homilie
Autor:
Tomasz Młodzianowski
Drukarnia:
Collegium Poznańskiego Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
obrał. Yindzie zastawili się królowi Kapłani Pańscy/ i rzekli: Nie twój to urząd Ozjaszu a byś palił kadzidło Panu: ale Kapłanów. I tamże niżej: I rozgniewawszy się Ozjasz/ trzymając w ręku kadzielnicę/ groził Kapłanom Pańskim/ i wnet wystąpił trąd na czoło jego przed Kapłany w Domu Bożym. A tak ujdziesz karności/ i nie poniesiesz bicza takiego/ jakowy ten Król cierpiał. Plut: in Pompejo. Ant: deGue[...] 23. Czytaj w Pateryku słowieński. Nicef: lib: 15. c. 24. Metasi: de Sancto Anastasio. Greg: lib: 3. Epist: 36. Psal: 1. v.
obrał. Yindzie zástáwili się krolowi Kápłáni Páńscy/ y rzekli: Nie twoy to vrząd Ozyaszu á byś palił kádzidło Pánu: ále Kápłanow. Y támże niżey: Y rozgniewawszy się Ozyasz/ trzymáiąc w ręku kádźielnicę/ groźił Kápłanom Páńskim/ y wnet wystąpił trąd ná czoło iego przed Kápłany w Domu Bożym. A ták vydźiesz kárnośći/ y nie ponieśiesz biczá tákiego/ iákowy ten Krol ćierpiał. Plut: in Pompeio. Ant: deGue[...] 23. Czytay w Páteriku słowieński. Niceph: lib: 15. c. 24. Metasi: de Sancto Anastasio. Greg: lib: 3. Epist: 36. Psal: 1. v.
Skrót tekstu: KalCuda
Strona: 132 .
Tytuł:
Teratourgema lubo cuda
Autor:
Atanazy Kalnofojski
Drukarnia:
Drukarnia Kijowopieczerska
Miejsce wydania:
Kijów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
grzechy twe używaj/ bieli ta czarności wszelkie/ gdy się wyleje pięknie/ i lubo to jest szósta i ostatnia własność wody/ że jej nie kupują/ (co o pospolitej rozumiej) tą ty kupisz to/ co niczym innym nie kupisz/ i miedzy czterma biadami/ które czart nanosi na mizernego człowieka/ łatwo jednej ujdziesz/ to jest ślepoty/ boć nie dasz się mu zanurzyć w świata tego marności/ i tak obezoczyć/ jako Filisteńczykowie Samosona/ jako Nabuchodonozor Sedechiasza Króla. 2. d. 14. 5. 5. In corde. Traktatu wtórego Luk: R. 7. v. 38. 7. 39. Własność
grzechy twe vżyway/ bieli tá czarnośći wszelkie/ gdy się wyleie pięknie/ y lubo to iest szosta y ostátnia własność wody/ że iey nie kupuią/ (co o pospolitey rozumiey) tą ty kupisz to/ co niczym innym nie kupisz/ y miedzy cztyrmá biádámi/ ktore czárt nánośi ná mizernego człowieká/ łátwo iedney vydźiesz/ to iest ślepoty/ boć nie dasz się mu zánurzyć w świátá tego márnośći/ y ták obezoczyć/ iáko Philisteńczykowie Sámosoná/ iáko Nábuchodonozor Sedechiaszá Krolá. 2. d. 14. 5. 5. In corde. Tráctatu wtorego Luk: R. 7. v. 38. 7. 39. Własność
Skrót tekstu: KalCuda
Strona: 178.
Tytuł:
Teratourgema lubo cuda
Autor:
Atanazy Kalnofojski
Drukarnia:
Drukarnia Kijowopieczerska
Miejsce wydania:
Kijów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
osądzasz. Bo w czym drugiego osądzasz/ samego siebie osądzasz: ponieważ toż czynisz/ który drugiego osądzasz. 2. Lecz wiemy iż sąd Boży jest według prawdy przeciwko tym/ którzy takowe rzeczy czynią. 3. Czy mniemasz o człowiecze/ który osądzasz tych co takowe rzeczy czynią/ a sam je czynisz/ że ty ujdziesz sądu Bożego? 4. Czy bogactwy dobrotliwości jego/ i cierpliwości/ i nieskwapliwości pogardzasz? nie wiedząc iż cię dobrotliwość Boża do pokuty prowadzi? 5. Ale podług zatwardziałości twojej/ i serca nie pokutującego skarbisz sobie samemu gniew na dzień gniewu/ i objawienia sprawiedliwego sądu Bożego. 6. Który odda każdemu podług uczynków jego
osądzasz. Bo w cżym drugiego osądzasz/ sámego siebie osądzasz: ponieważ toż cżynisz/ ktory drugiego osądzasz. 2. Lecż wiemy iż sąd Boży jest według prawdy przećiwko tym/ ktorzy tákowe rzecży cżynią. 3. Cży mniemasz o cżłowiecże/ ktory osądzasz tych co tákowe rzecży cżynią/ á sam je cżynisz/ że ty ujdźiesz sądu Bożego? 4. Cży bogáctwy dobrotliwosći jego/ y ćierpliwosći/ y nieskwápliwosći pogardzasz? nie wiedząc iż ćię dobrotliwosć Boża do pokuty prowadźi? 5. Ale podług zátwárdźiáłosći twojey/ y sercá nie pokutującego skárbisz sobie sámemu gniew ná dźień gniewu/ y objáwienia spráwiedliwego sądu Bożego. 6. Ktory odda káżdemu podług ucżynkow jego
Skrót tekstu: BG_Rz
Strona: 161
Tytuł:
Biblia Gdańska, List do Rzymian
Autor:
św. Paweł
Tłumacz:
Daniel Mikołajewski
Drukarnia:
Andreas Hünefeld
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
Biblia
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1632
Data wydania (nie wcześniej niż):
1632
Data wydania (nie później niż):
1632
rad gra w karty, miewa łeb obdarty.
Chorba ciężka przykrego lekarstwa potrzebuje.
Każdy Poseł jako osieł, co nań włożą, musi nieść.
Nad możność nikogo nie pociągają.
Kiedy przydziesz miedzy wrony, musisz krakać jako ony.
Jedna jaskółka nie czyni lata, nie czyni miasta jedna chata.
Jednym krokiem mili nie ujdziesz.
Jedne lekarstwo nie leczy wszytkich chorób.
Starych trzewików nie wyrzucaj, póki nowych niemasz.
Nie kijem ale pałką. Nie biały chleb ale żemla.
Dwa więcej mogą widzieć niż jeden.
Dwa Kaci w jednym miasteczku się nie pożywią.
Trudność ustapi, gdy chęć przystąpi.
Chcącemu krzywda nie bywa.
Woli człowieczy nie
rad gra w karty, miewa łeb obdarty.
Chorba cięszka przykrego lekarstwa potrzebuje.
Każdy Poseł jako ośieł, co nań włożą, muśi nieść.
Nad możność nikogo nie pociągają.
Kiedy przydziesz miedzy wrony, muśisz krakać jako ony.
Jedna jaskołka nie czyni lata, nie czyni miasta jedna chata.
Jednym krokiem mili nie uydziesz.
Jedne lekarstwo nie leczy wszytkich chorob.
Starych trzewikow nie wyrzucay, poki nowych niemasz.
Nie kijem ale pałką. Nie biały chleb ale żemla.
Dwa więcey moga widzieć niż jeden.
Dwa Kaći w jednym miasteczku śię nie pożywią.
Trudność ustapi, gdy chęć przystąpi.
Chcącemu krzywda nie bywa.
Woli człowieczy nie
Skrót tekstu: FlorTriling
Strona: 188
Tytuł:
Flores Trilingues
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Johannes Zacharias Stollius
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przysłowia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1702
Data wydania (nie wcześniej niż):
1702
Data wydania (nie później niż):
1702
obudwóch potępienia. Do Czytelnika
Rozmowa ta świeckiego męża odmieniła, pustelnikiem z książęcia prędko uczyniła. Mnie, gdym ją tylko słyszał, dodała stałości do znoszenia pokuty i wszelkiej ostrości. Dlategoż tę rozmowę i przed cię przynoszę, pobożny Czytelniku, ty uważ ją, proszę. Pomożeć to w tak wielu okazjach złości, ujdziesz piekła, nabędziesz wiecznej szczęśliwości.
Caro concupiscit adversus spiritum, spiritus adversus carnem; haec enim sibi invicem adversantur.
Ciało wojuje przeciw duchowi, duch zaś przeciwko ciału; te bowiem rzeczy zawsze się sobie sprzeciwiają. S Paulus, Galat. 5,
Et tu, homo, quem fructum expectas in mundo, cuius fructus ruina
obudwóch potępienia. Do Czytelnika
Rozmowa ta świeckiego męża odmieniła, pustelnikiem z książęcia prędko uczyniła. Mnie, gdym ją tylko słyszał, dodała stałości do znoszenia pokuty i wszelkiej ostrości. Dlategoż tę rozmowę i przed cię przynoszę, pobożny Czytelniku, ty uważ ją, proszę. Pomożeć to w tak wielu okazyjach złości, ujdziesz piekła, nabędziesz wiecznej szczęśliwości.
Caro concupiscit adversus spiritum, spiritus adversus carnem; haec enim sibi invicem adversantur.
Ciało wojuje przeciw duchowi, duch zaś przeciwko ciału; te bowiem rzeczy zawsze się sobie sprzeciwiają. S Paulus, Galat. 5,
Et tu, homo, quem fructum expectas in mundo, cuius fructus ruina
Skrót tekstu: BolesEcho
Strona: 21
Tytuł:
Przeraźliwe echo trąby ostatecznej
Autor:
Klemens Bolesławiusz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jacek Sokolski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004