Jakoż, przenocowawszy w tym mieście, dnia 13 Aprilis znów in Sabaudiam wpadliśmy. Pokarm za mil 12 (górnych, ponieważ te, większe niż włoskie, czynią dwie jednę niemiecką), w miasteczku Avigliana. Nocleg zaś w austerii Bussoleno mil 6, już się tu Montes Alpes do przejeżdżania zaczynają.
Dnia 14. Ujechawszy milę polska miedzy górami, poczęlichmy na jednę górę jechać, której wysokość mil 5 polskich. Wszytka w pół skalista, a w pół śnieżna, to jest śniegiem przykryta. Na którą milę ujechawszy, jest wieś Novalesa
i austeria. Kędychmy, obiad zjadszy, musieli jedni brać muły, a drudzy najmować
Jakoż, przenocowawszy w tym mieście, dnia 13 Aprilis znów in Sabaudiam wpadliśmy. Pokarm za mil 12 (górnych, ponieważ te, większe niż włoskie, czynią dwie jednę niemiecką), w miasteczku Avigliana. Nocleg zaś w austeriej Bussoleno mil 6, już się tu Montes Alpes do przejeżdżania zaczynają.
Dnia 14. Ujechawszy milę polska miedzy górami, poczęlichmy na jednę górę jechać, której wysokość mil 5 polskich. Wszytka w pół skalista, a w pół śnieżna, to jest śniegiem przykryta. Na którą milę ujechawszy, jest wieś Novalesa
i austeria. Kędychmy, obiad zjadszy, musieli jedni brać muły, a drudzy najmować
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 275
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
. Nocleg zaś w austerii Bussoleno mil 6, już się tu Montes Alpes do przejeżdżania zaczynają.
Dnia 14. Ujechawszy milę polska miedzy górami, poczęlichmy na jednę górę jechać, której wysokość mil 5 polskich. Wszytka w pół skalista, a w pół śnieżna, to jest śniegiem przykryta. Na którą milę ujechawszy, jest wieś Novalesa
i austeria. Kędychmy, obiad zjadszy, musieli jedni brać muły, a drudzy najmować krzesła, w których chłopi nieśli na górę, ponieważ na koniech jechać niepodobna dla przykrości góry i skały barzo śliskiej, i wąskiej dróżki (lubo tameczne konie nadzwyczaj do skał przywykłe). Na tę górę jechali
. Nocleg zaś w austeriej Bussoleno mil 6, już się tu Montes Alpes do przejeżdżania zaczynają.
Dnia 14. Ujechawszy milę polska miedzy górami, poczęlichmy na jednę górę jechać, której wysokość mil 5 polskich. Wszytka w pół skalista, a w pół śnieżna, to jest śniegiem przykryta. Na którą milę ujechawszy, jest wieś Novalesa
i austeria. Kędychmy, obiad zjadszy, musieli jedni brać muły, a drudzy najmować krzesła, w których chłopi nieśli na górę, ponieważ na koniech jechać niepodobna dla przykrości góry i skały barzo śliskiej, i wąskiej dróżki (lubo tameczne konie nadzwyczaj do skał przywykłe). Na tę górę jechali
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 275
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
, na górze, na pięknym położeniu miejsca; zomek też jeszcze na górze wyższej, tak iż supereminet nad miastem; kościołów pod dziesiątek.
Już tu wszytko zwyczaj i mowa francuska, po włosku cale nikt nie rozumie; w austeriach barzo politycznie i dostatnie traktują.
Dnia tedy 17 Aprilis, milkę lekka ujechawszy od noclegu, kończy się Sabaudia, a zaczyna już Francja.
Skończywszy tedy peregrynacją Silesjej, Bohemiej, Imperii, Bawariej, Szwicjej, Tyrolu, włoskiej, nieco hiszpańskiej ziemie, Sabaudiej zacznę czynić diariusz peregrynacjej szczęśliwie francuskiej, angielskiej, nieco szockiej, holanderskiej ziemie, jakoż zacznę szczęśliwie. Diariusz czyniony we Francjej
, na górze, na pięknym położeniu miejsca; zomek też jeszcze na górze wyższej, tak iż supereminet nad miastem; kościołów pod dziesiątek.
Już tu wszytko zwyczaj i mowa francuska, po włosku cale nicht nie rozumie; w austeriach barzo politycznie i dostatnie traktują.
Dnia tedy 17 Aprilis, milkę lekką ujechawszy od noclegu, kończy się Sabaudia, a zaczyna już Francja.
Skończywszy tedy peregrynacją Silesjej, Bohemiej, Imperii, Bawariej, Szwicjej, Tyrolu, włoskiej, nieco hiszpańskiej ziemie, Sabaudiej zacznę czynić diariusz peregrynacjej szczęśliwie francuskiej, angielskiej, nieco szockiej, holanderskiej ziemie, jakoż zacznę szczęśliwie. Diariusz czyniony we Francjej
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 277
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
barzo mało które po piąciu piątr mają, a najniższy in quattuor contignationes extenditur, et quoad aspectum wesołe barzo.
Dnia 25 Aprilis. Rano barką z Lyonu ruszyłem się już do Paryża. Skąd 10 dni jazdy, a mil sto rachują, ponieważ się barką na wodzie, sine remora, pospieszyć może. Ujechawszy tedy mil 3, ponieważ się nie rano z Lyonu ruszyło, pokarmowaliśmy w mieście nad samą rzeką, na wesołym pagórku leżącym, Trevouks nazwanym; nocleg zaś w mieście Momerlo, mil 3.
Dnia 26. Pokarm za mil 5 w mieście Maҫon, także nad samą tą rzeką leżącym, niemałym, ale jednak nie barzo
barzo mało które po piąciu piątr mają, a najniższy in quattuor contignationes extenditur, et quoad aspectum wesołe barzo.
Dnia 25 Aprilis. Rano barką z Lyonu ruszyłem się już do Paryża. Skąd 10 dni jazdy, a mil sto rachują, ponieważ się barką na wodzie, sine remora, pospieszyć może. Ujechawszy tedy mil 3, ponieważ się nie rano z Lyonu ruszyło, pokarmowaliśmy w mieście nad samą rzeką, na wesołym pagórku leżącym, Trevoux nazwanym; nocleg zaś w mieście Momerlo, mil 3.
Dnia 26. Pokarm za mil 5 w mieście Maҫon, także nad samą tą rzeką leżącym, niemałym, ale jednak nie barzo
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 283
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
tak ja na roczkach kowieńskich więcej tej sprawy nie popierałem ani z nim, ani z Dołnarowiczem — i tak skwapliwym postępkiem tego aresztu utraciłem sprawę dobrą, lubobym podobno na gołym niewiele ugonił.
Powracałem już do Stokliszek sankami z Kowna, jednym koniem w dyszelku, który że mi się zdawał przyleniwym, ujechawszy trzy mile do Rumszyszek, puściłem się wieczorem na dalszy nocleg i kazałem przeprząc konia skorego masztalerskiego, którego gdy na wybojach jeszcze niedobrze śniegiem przykrytych sanki w zadnie trąciły nogi, zbiegał się ze mną. Niósł mię w przepaść prawie z góry, wpół drogi od karczmy wajgowskiej. Ja widząc, że mię w wąwozie
tak ja na roczkach kowieńskich więcej tej sprawy nie popierałem ani z nim, ani z Dołnarowiczem — i tak skwapliwym postępkiem tego aresztu utraciłem sprawę dobrą, lubobym podobno na gołym niewiele ugonił.
Powracałem już do Stokliszek sankami z Kowna, jednym koniem w dyszelku, który że mi się zdawał przyleniwym, ujechawszy trzy mile do Rumszyszek, puściłem się wieczorem na dalszy nocleg i kazałem przeprząc konia skorego masztalerskiego, którego gdy na wybojach jeszcze niedobrze śniegiem przykrytych sanki w zadnie trąciły nogi, zbiegał się ze mną. Niósł mię w przepaść prawie z góry, wpół drogi od karczmy wajgowskiej. Ja widząc, że mię w wąwozie
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 112
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
.
Owidowe Jezioro, tak rzeczone od Nazona Owidyusza sławnego Rymotworcy z Rzymu Dekretem Augusta Cesarza pro Libro amorum, czyli za inne obiekcje, aż tu wygnanego; gdzie Librum Tristium, i de Ponto napisał; a przytym sobie na kamieniu Nagrobek: który tam Curiositate ductus Roku 1581: z innemi Szlachtą sześć dni drogi ujechawszy od Dniepru, sławny Poeta i Historyk Wojnowski, znalazł, koło zrzodła, na jednym zielonym padole przy Greckich granicach, gdzie, quondam jakiegoś miasta, czyli wsi rudera pokazają się; I ochędożywszy go z trawy i obrostu, czytał cum admiratione w te słowa:
Hic situs est Vates, quem Divi Caesaris ira Augusti,
.
Owidowe Iezioro, tak rzeczone od Názoná Owidyusza sławnego Rymotworcy z Rzymu Dekretem Augusta Cesarza pro Libro amorum, czyli zá inne obiekcye, aż tu wygnánego; gdźie Librum Tristium, y de Ponto napisał; á przytym sobie ná kamieniu Nágrobek: ktory tam Curiositate ductus Roku 1581: z innemi Szlachtą sześć dni drogi uiechawszy od Dniepru, sławny Pòéta y Historyk Woynowski, ználazł, koło zrzodła, ná iednym zielonym padole przy Greckich gránicach, gdźie, quondam iakiegoś miasta, czyli wsi rudera pokazáią się; Y ochędożywszy go z tráwy y obrostu, czytał cum admiratione w te słowá:
Hic situs est Vates, quem Divi Caesaris ira Augusti,
Skrót tekstu: ChmielAteny_II
Strona: 326
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 2
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1746
Data wydania (nie wcześniej niż):
1746
Data wydania (nie później niż):
1746
; która się długim ciągnie traktem, w dzień dla gorąca i piekących piasków, w nocy dla okrutnych bestii nie dostępna, dla tego mil 50. uszedłszy, człeka tam nie obaczysz. Przecież tam Geografów ciekawość Królestwa Borno i 7. dociekła Prowincyj, Wielki tu defectus wody, tak dalece, że dni 8. ujechawszy żadnego nie obaczysz źrzodła: choć kopano studnie, tedy słonej dokopano się wody. Kupcy tedy jadąc z Królestwa Fec, albo Fesy do Tombuto Miasta w Nigrytanii, albo z Tremizen do Kajru, oprócz Wielbłądów, najuczonych towarami, prowadzą drugie z wodą, której jeżeli im niestanie, owe luźne wielblądy zabijają po jednemu,
; ktorá się długim ciągnie tráktem, w dzień dla gorąca y piekących piaskow, w nocy dla okrutnych bestyi nie dostępná, dla tego mil 50. uszedłszy, człeka tam nie obaczysz. Przeciesz tam Geografow ciekawość Krolestwá Borno y 7. dociekłá Prowincyi, Wielki tu defectus wody, ták dalece, że dni 8. uiechawszy żadnego nie obaczysz źrzodła: choć kopáno studnie, tedy słoney dokopáno się wody. Kupcy tedy iadąc z Krolestwá Fetz, albo Fesy do Tombuto Miasta w Nigrytanii, albo z Tremizen do Kayru, oprocz Wielbłądow, náiuczonych towárami, prowádzą drugie z wodą, ktorey ieżeli im niestanie, owe luźne wielblądy zábiiaią po iednemu,
Skrót tekstu: ChmielAteny_II
Strona: 631
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 2
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1746
Data wydania (nie wcześniej niż):
1746
Data wydania (nie później niż):
1746
data dozorcy studni ofiarowana, to prawo łamie zawsze. AFRYKA. O Egipskim Królestwie.
PiramIDY EgipSKIE opisałem między Cudami Świata, titulo: Wiek siwy czynił dziwy. Tu resztę przydaję o nich sciendorum. Zabierają w Memphisie, aliàs starym Kairze Piramidy miejsca na mil 4. swemi obalinami. Od Piramid 5. mil Polskich ujechawszy, przy ostatnich częściach starożytnego Memphis Miasta leżą dwie Statuj Ludzkie, z jednostajnego kamienia, wysokie na 20. łokci, Faraona któregoś Egipskiego Króla i żony jego; które czyli wichrami; czyli od nieprzyjaciół obalone w piaskach walają się. Jest wielu zdanie, ze niektóre Piramidy Żydzi murowali, będąc w Egipskiej niewoli,
datá dozorcy studni ofiarowána, to práwo łamie záwsze. AFRYKA. O Egypskim Krolestwie.
PYRAMIDY EGYPSKIE opisałem między Cudami Swiata, titulo: Wiek siwy czynił dźiwy. Tu resztę przydaię o nich sciendorum. Zábieráią w Memphisie, aliàs stárym Kairze Pyrámidy mieysca ná mil 4. swemi obálinami. Od Pyrámid 5. mil Polskich uiechawszy, przy ostátnich częściach stárożytnego Memphis Miasta leżą dwie Statuy Ludzkie, z iednostáynego kamienia, wysokie ná 20. łokci, Faráona ktoregoś Egypskiego Krola y żony iego; ktore czyli wichrámi; czyli od nieprzyiácioł obalone w piaskách wálaią się. Iest wielu zdánie, ze niektore Pyrámidy Zydźi murowali, będąc w Egypskiey niewoli,
Skrót tekstu: ChmielAteny_II
Strona: 655
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 2
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1746
Data wydania (nie wcześniej niż):
1746
Data wydania (nie później niż):
1746
jest zwyczaj strzelać podczas Jutrzniej Resurrectionis Domini, dopiero się reflektowali że właśnie tam jest Harruzen i już poznali owe tameczne lądy i port. Postrzegli się już w którym są miejscu. Dopieroż oddawszy się P. Bogu kiedy to poczniemy wszyscy robić az ziobro na ziobro zachodziło, już prosto ku owemu strzelaniu. A wtym nie ujechawszy ledwie z milę od owych Okrętów skoro Oswitło a na morzu mila tak się to widzi jak naziemi kilkoro stajan Postrzegli nas kiedy to suną za nami sześcią parek kiedy my tez poczniemy chyrzego zaciągać gonili nas ze-dwie mili a postrzekłszy że jak ten szczerze prawie co chce uciec jako i ten co chce dogonić a podobno
iest zwyczay strzelać podczas Iutrzniey Resurrectionis Domini, dopiero się reflektowali że własnie tam iest Harruzęn y iuż poznali owe tameczne lądy y port. Postrzegli się iuż w ktorym są mieyscu. Dopieroz oddawszy się P. Bogu kiedy to pocznięmy wszyscy robić az ziobro na ziobro zachodziło, iuz prosto ku owemu strzelaniu. A wtym nie uiechawszy ledwie z milę od owych Okrętow skoro Oswitło a na morzu mila tak się to widzi iak nazięmi kilkoro staian Postrzegli nas kiedy to suną za nami szescią parek kiedy my tez pocznięmy chyrzego zaciągać gonili nas ze-dwie mili a postrzekłszy że iak tęn szczerze prawie co chce uciec iako y tęn co chce dogonić a podobno
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 66v
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
Trucelman wedle umowy znami i kontraktu/ stąd wracając się sam do Jeruzalem/ zostawił nam Kalina mniejszego za przewodnika.
Dnia 10 Wrześ: jechaliśmy z tego pola/ równinami wielkimi/ mając po prawej stronie morze wielkie/ po lewej ziemię Z. a przed nami ku Południowi leżała pustynia sroga/ nasza własna droga. Ujechawszy milę od Gazery/ stanęlismy u jednej wioski nazwanej lebhem po Arabsku/ dla chorych/ którzy śpieszyć nie mogli/ a rozbiwszy namioty/ bieżelismy i tam i sam drewek szukać dla ognia i warzenia/ gdyż tu w tym kraju nie masz lasów/ okromsuchych krzów/ któreśmy i skorzeniem wyrywali. Jest tu studnia wielka
Trutzelman wedle umowy známi y kontráktu/ stąd wrácáiąc sie sam do Ieruzálem/ zostáwił nám Káliná mnieyszego zá przewodniká.
Dniá 10 Wrześ: iecháliśmy z tego polá/ rowninámi wielkimi/ máiąc po práwey stronie morze wielkie/ po lewey źiemię S. á przed námi ku Południowi leżáłá pustyniá sroga/ nászá własna drogá. Uiechawszy milę od Gázery/ stánęlismy u iedney wioski názwáney lebhem po Arábsku/ dlá chorych/ ktorzy śpieszyć nie mogli/ á rozbiwszy namioty/ bieżelismy y tám y sám drewek szukáć dla ogniá y wárzenia/ gdyż tu w tym kráiu nie mász lásow/ okromsuchych krzow/ ktoresmy y skorzeniem wyrywáli. Iest tu studniá wielka
Skrót tekstu: BreyWargPereg
Strona: 10
Tytuł:
Peregrynacja arabska albo do grobu św. Katarzyny
Autor:
Bernhard Breydenbach
Tłumacz:
Andrzej Wargocki
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży
Tematyka:
geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610