iże zginie I niepewnej się zlęknie Śmierci. Leć jak się ochynie Potym w razach ni stęknie. Jako Puszkarz gdy rychtuje Działo; lub strzałą mierzy Strzelec. Zrazu się frasuje Cieszy gdy wcel uderzy. Wprzedsięwziętym mym zamyślę Toż się i zemną dzieje. Ze choć sekret taję ściśle Przecię coś wieści sieje. Iże próżne me ukłony I zawody daremnie Zem już cale jest wzgardzony Zięcia mieć niechcą zemnie. Ze mi Fata nieprzejrzały Ze niemasz woli Bożej/ Czyj ze na to choć dojrzały Rozum się nie zatrwoży? Leć ja z szczęściem w pierwszej probie Tak postąpię statecznie/ Ze vieżdżać mu na sobie Nigdy niedam bezpiecznie. Nie strwożę się
iże zginie Y niepewney się zlęknie Smierci. Leć iák się ochynie Potym w rázách ni stęknie. Iáko Puszkarz gdy rychtuie Dźiáło; lub strzáłą mierzy Strzelec. Zrázu się frasuie Cieszy gdy wcel vderzy. Wprzedsięwźiętym mym zamyślę Toż się y zemną dźieie. Ze choć sekret táię śćiśle Przećię coś wieśći śieie. Iże prożne me vkłony Y záwody dáremnie Zem iuż cále iest wzgárdzony Zięćiá mieć niechcą zemnie. Ze mi Fatá nieprzeyrzáły Ze niemász woli Bożey/ Czyi ze ná to choć doyrzáły Rozum się nie zátrwoży? Leć ia z szczęśćiem w pierwszey probie Ták postąpię státecznie/ Ze vieżdżáć mu na sobie Nigdy niedam beśpiecznie. Nie ztrwożę się
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 156
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
). DO PANA WOJNY
Wnidę na pokój pański, aż ktoś stoi z Litwy. Pytam: pan Wojna; a jam niegotów do bitwy. Bies to, myślę, nie pokój, kiedy Wojna na niem. Patrzę nań, ociągam się jeszcze z powitaniem, Aż on do mnie z służbami i z ukłonem niskiem. Bodajże cię Walanty i z twoim przezwiskiem! 81 (D). BIAŁOGŁOWA DO ORZECHU
Trzymając dziewka wieniec orzechowy w dłoni, Pląsze, a parobek się morduje koło niej. Jeśli go nie dostaniesz, nie zawodź daremnie Dziewosłęba, bo żony nie będziesz miał ze mnie. Prawdziwe podobieństwo dziewki do orzecha. Tych
). DO PANA WOJNY
Wnidę na pokój pański, aż ktoś stoi z Litwy. Pytam: pan Wojna; a jam niegotów do bitwy. Bies to, myślę, nie pokój, kiedy Wojna na niem. Patrzę nań, ociągam się jeszcze z powitaniem, Aż on do mnie z służbami i z ukłonem niskiem. Bodajże cię Walanty i z twoim przezwiskiem! 81 (D). BIAŁOGŁOWA DO ORZECHU
Trzymając dziewka wieniec orzechowy w dłoni, Pląsze, a parobek się morduje koło niej. Jeśli go nie dostaniesz, nie zawodź daremnie Dziewosłęba, bo żony nie będziesz miał ze mnie. Prawdziwe podobieństwo dziewki do orzecha. Tych
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 43
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
głowy koroną. 680. Do wielmożnej Imci paniej Anny ze Bnina Mleczkowej, Mielnickiej i Łosickiej starościnej in gratiam tegoż Andrzeja Lubienieckiego komposicji tegoż Zbyg. Morsztyna
.
Iż mi samemu trudno swą osobą, O zacna pani, stawić się przed tobą, Niski swój i już laty nachylony A tobie z dawnych czasów zniewolony Posyłam ukłon, z serca uprzejmego Życząc ci szczyrze wszytkiego dobrego I o to prosząc wszech zastępów Pana, Na grzeszne coraz upadam kolana, Życząc, abyć wiek kwitnął a płynęły Twe lata długo, żeby cię szczęściły Nieba, żeby twe cnoty osobliwe Żyły w pamięci ludzkiej a prawdziwe Usta żeby je poty ogłaszały, Póki się będą zorze
głowy koroną. 680. Do wielmożnej Imci paniej Anny ze Bnina Mleczkowej, Mielnickiej i Łosickiej starościnej in gratiam tegoż Andrzeja Lubienieckiego kompositiej tegoż Zbyg. Morstyna
.
Iż mi samemu trudno swą osobą, O zacna pani, stawić się przed tobą, Nizki swoj i już laty nachylony A tobie z dawnych czasow zniewolony Posyłam ukłon, z serca uprzejmego Życząc ci szczyrze wszytkiego dobrego I o to prosząc wszech zastępow Pana, Na grzeszne coraz upadam kolana, Życząc, abyć wiek kwitnął a płynęły Twe lata długo, żeby cię szczęściły Nieba, żeby twe cnoty osobliwe Żyły w pamięci ludzkiej a prawdziwe Usta żeby je poty ogłaszały, Poki się będą zorze
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 394
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
Skąd na pierwoci dziecinnego świata Ten który poległ od własnego brata, Modlił się twórcy swojemu i w dary Przynosił z chęcią palone ofiary. Trwa i po dziśdzień w tym nałogu świętym Tenże czyn boży, lecz wiele przeklętym Błędem zwiedzionych. Najbardziej szkarady Błądzi poganin, co bogów gromady Chwali szalony, nawet lada czemu Winny oddaje ukłon wszechmocnemu. Nie wie o piekle, nie wie i o niebie I o żywocie drugim po pogrzebie. Błądzi bezbożnie bisurmanin brzydki, Choć mocą posiadł sjońskie przybytki. Woli w sprosnego swego zwodziciela Niż w prawdziwego wierzyć zbawiciela A najplugawsze cielesne lubości Kładzie za koniec wszytkich szczęśliwości, Przez które ciału powabne zakony Jakie pociągnął ludzi miliony
W
Zkąd na pierwoci dziecinnego świata Ten ktory poległ od własnego brata, Modlił się tworcy swojemu i w dary Przynosił z chęcią palone ofiary. Trwa i po dziśdzień w tym nałogu świętym Tenże czyn boży, lecz wiele przeklętym Błędem zwiedzionych. Najbardziej szkarady Błądzi poganin, co bogow gromady Chwali szalony, nawet lada czemu Winny oddaje ukłon wszechmocnemu. Nie wie o piekle, nie wie i o niebie I o żywocie drugim po pogrzebie. Błądzi bezbożnie bisurmanin brzydki, Choć mocą posiadł syońskie przybytki. Woli w sprosnego swego zwodziciela Niż w prawdziwego wierzyć zbawiciela A najplugawsze cielesne lubości Kładzie za koniec wszytkich szczęśliwości, Przez ktore ciału powabne zakony Jakie pociągnął ludzi milliony
W
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 400
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
wi — dełek rozbierać; Skąd kiedy w taniec poskoczysz, Pewnie się rześko zato — nie powstydzisz. Nie mierzi cię gość życzliwy, A mąż patrząc dobrze ży — je z tobą; Zwłaszcza gdy kto nieubogi, Wyjednasz mężowi ro — czną intratę. Nawet przed chudym pachołkiem Nie pysznaś z swoim nado — bnym ukłonem. Więc to dziwna, że cię chwalą, A gdzie indziej takie pa — nie kanonizują. DO ZOSIE
Tak twierdzisz, Zosiu, że kto je szczwanego Zająca, gładkim jest do dnia siódmego; Jeśli kto bywa gładkim z tej przyczyny, Znać, żeś nie jadła nigdy tej zwierzyny. O MARKU
Nie dziwuj,
wi — dełek rozbierać; Skąd kiedy w taniec poskoczysz, Pewnie się rześko zato — nie powstydzisz. Nie mierzi cię gość życzliwy, A mąż patrząc dobrze ży — je z tobą; Zwłaszcza gdy kto nieubogi, Wyjednasz mężowi ro — czną intratę. Nawet przed chudym pachołkiem Nie pysznaś z swoim nado — bnym ukłonem. Więc to dziwna, że cię chwalą, A gdzie indziej takie pa — nie kanonizują. DO ZOSIE
Tak twierdzisz, Zosiu, że kto je szczwanego Zająca, gładkim jest do dnia siódmego; Jeśli kto bywa gładkim z tej przyczyny, Znać, żeś nie jadła nigdy tej zwierzyny. O MARKU
Nie dziwuj,
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 57
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
i jeszcze, kto taki, nie pytam,
Aż „na dwór jegomości” jakiegoś przeczytam. Wnetem się uspokoił w swojej wątpliwości: Ja będę stał w chałupie, na dwór jegomości! 297. GORE BABA
Z towarzyszem do wdowy niesłychanie szpetnej Wstąpię, jadąc z obozu, siedmiodziesiątletnej. Ledwie się jej przy niskim zaleci ukłonie, Zaraz jawnym miłości ogniem baba spłonie, Że go nie zje oczyma; młody był i hoży: To go kolanem trąci, to rękę położy. Wina noszą; mrok padał, kiedy chłopiec wdowin, Zapomniawszy z komina wyjąć wprzód grochowin, Złoży ogień; imą się; pocznie pani chorzeć Od strachu: czy nowinaż
i jeszcze, kto taki, nie pytam,
Aż „na dwór jegomości” jakiegoś przeczytam. Wnetem się uspokoił w swojej wątpliwości: Ja będę stał w chałupie, na dwór jegomości! 297. GORE BABA
Z towarzyszem do wdowy niesłychanie szpetnej Wstąpię, jadąc z obozu, siedmiodziesiątletnej. Ledwie się jej przy niskim zaleci ukłonie, Zaraz jawnym miłości ogniem baba spłonie, Że go nie zje oczyma; młody był i hoży: To go kolanem trąci, to rękę położy. Wina noszą; mrok padał, kiedy chłopiec wdowin, Zapomniawszy z komina wyjąć wprzód grochowin, Złoży ogień; imą się; pocznie pani chorzeć Od strachu: czy nowinaż
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 318
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
krew ludzka, z-Bogiem się z-powinowaciła, musieli też już na nas respektować: Naturam nostram quam priús despexerant, postquam hanc super se assumptam conspiciunt, prostratam sibi, videre pertimescunt. Patrzcie, wysokie powinowactwo, Dom dźwigniony, jako to pokory uczy, animusze kroci, nie dadzą się kłaniać wyniesionym, których upokorzonych, ukłony odbierali. Otoż zaspiewali Aniołowie: Bogu chwała, z-wami pokoj; Ad pacem nostram redeunt Angeli mir między wami, i nami, mir i pokoj, Pax hominibus. Tak to z-powinowacenie, niebieskiej, i ziemskiej familyj pokoj przyniosło. 9. DO MEGO PRZEDŚIĘWŹIĘĆIA, zaspiewali pokoj wam Aniołowie, bo sprawiedliwość
krew ludzka, z-Bogiem się z-powinowáćiłá, muśieli też iuż ná nas respektowáć: Naturam nostram quam priús despexerant, postquam hanc super se assumptam conspiciunt, prostratam sibi, videre pertimescunt. Pátrzćie, wysokie powinowáctwo, Dom dźwigniony, iáko to pokory vczy, ánimusze kroći, nie dádzą się kłániáć wynieśionym, ktorych vpokorzonych, vkłony odbieráli. Otoż záspiewáli Aniołowie: Bogu chwałá, z-wámi pokoy; Ad pacem nostram redeunt Angeli mir między wámi, i námi, mir i pokoy, Pax hominibus. Ták to z-powinowácenie, niebieskiey, i źiemskiey fámilyi pokoy przyniosło. 9. DO MEGO PRZEDŚIĘWŹIĘĆIA, záspiewáli pokoy wam Aniołowie, bo spráwiedliwość
Skrót tekstu: MłodzKaz
Strona: 12
Tytuł:
Kazania i homilie
Autor:
Tomasz Młodzianowski
Drukarnia:
Collegium Poznańskiego Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
im i nogi, na cóż? vt eos ad seruiendum inuitaret, aby ich był do służby swojej zachęcił. Bo coć to za Pan, któremu się poddani kłaniać niechcą? Vt eos ad seruiendum inuitaret: i tak, trzech cnot będzie potrzeba, rąk do wojny, serca do zamiłowania Pana, nogi do ukłonu jemu. Ewangelia jednak dzisiejsza nie wspomina nóg, snać przeto, że grzesznikom nie potrzeba nóg Pana JEZUSOWYCH pokazywać, sami się oni do nich domyślą, do rąk i serca nie śmieją, do nóg się garną. Oby tak Panie było. W-czym się też i pokora Pańska pokazuje, jakoby niechciał, aby
im i nogi, ná coż? vt eos ad seruiendum inuitaret, áby ich był do służby swoiey záchęćił. Bo coć to zá Pan, ktoremu się poddáni kłániáć niechcą? Vt eos ad seruiendum inuitaret: i ták, trzech cnot będźie potrzebá, rąk do woyny, sercá do zámiłowánia Páná, nogi do vkłonu iemu. Ewángelyia iednák dźiśieysza nie wspomina nog, snać przeto, że grzesznikom nie potrzebá nog Páná IEZUSOWYCH pokázywáć, sámi się oni do nich domyślą, do rąk y sercá nie śmieią, do nog się gárną. Oby ták Pánie było. W-czym się też i pokorá Páńska pokázuie, iákoby niechćiał, áby
Skrót tekstu: MłodzKaz
Strona: 28
Tytuł:
Kazania i homilie
Autor:
Tomasz Młodzianowski
Drukarnia:
Collegium Poznańskiego Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
ten Bałwan pójdzie za ciebie na wojnę, czyć rady doda, Bałwan by najzłotszy przedcię on Bałwan. Ale długoż też ten Bałwan złoty trwać będzie, długoż mu się też kłaniać będą? I wnet nie obaczycie mię. Złoty Nabuchodonozorze prędkoś zbeztyjał. Cum bestiis ferisq̃ erit habitatio tua: oddając teraz ukłony i kadzidła, a wnet będziesz się sianem kontentował. Faenum ut bos comedes. dziś Majestat twój w-Babilonie pozorny, wnet znikniesz. Wszystko to wyraża Augustyn Z. kłaniając się światu jako kochankowi Nabuchodonozora, ladaco to, Inanis gloria hujus seculi, niesmakuj sobie tego szczęścia. Fallax est suavitas. napracowałeś się
ten Báłwan poydźie zá ćiebie ná woynę, czyć rády doda, Bałwan by nayzłotszy przedćię on Báłwan. Ale długoż też ten Báłwan złoty trwáć będźie, długoż mu się też kłániać będą? I wnet nie obaczyćie mię. Złoty Nábuchodonozorze prętkoś zbestyiał. Cum bestiis ferisq̃ erit habitatio tua: oddáiąc teraz vkłony i kádzidłá, á wnet będźiesz się śiánem kontentował. Faenum ut bos comedes. dźiś Máiestat twoy w-Bábilonie pozorny, wnet znikniesz. Wszystko to wyraża Augustyn S. kłániáiąc się świátu iako kochankowi Nábuchodonozorá, ládaco to, Inanis gloria hujus seculi, niesmakuy sobie tego szczęśćia. Fallax est suavitas. náprácowałeś się
Skrót tekstu: MłodzKaz
Strona: 71
Tytuł:
Kazania i homilie
Autor:
Tomasz Młodzianowski
Drukarnia:
Collegium Poznańskiego Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
aż tam jaki taki rzecze: Statuam auream quam erexisti non adoramus. Panu jako Panu, Cześć, ale dalej nic, ale temu którego wyniósł temu się nie kłaniamy. Quem erexisti non adoramus. dawniejszyśmy my u dworu, na usługach Nabuchodonorowych. Non adoramus! Pewieneś był słupie, za wolą i łaską Nabuchodonozora ukłonów, omyli cię to, oto Artykuł stanął. Non adoramus kłaniać się mu nie będziemy, choć na cię tak wiele złota łożono. Ufajże tu szczęściu, ufaj zawodom ludzkim! 4. WTÓRY KUNSZT POLITYKI. Zwadzą się dworscy między sobą, Babilończycy z-Izraelczykami, Obywatele z-przychodniami, aż tu musi to
áż tám iáki táki rzecze: Statuam auream quam erexisti non adoramus. Panu iáko Panu, Cześć, ále daley nic, ále tęmu ktorego wyniosł tęmu się nie kłániamy. Quem erexisti non adoramus. dawnieyszyśmy my u dworu, ná usługach Nábuchodonorowych. Non adoramus! Pewieneś był słupie, zá wolą i łáską Nábuchodonozorá ukłonow, omyli ćię to, oto Artykuł stanął. Non adoramus kłániáć się mu nie będźiemy, choć ná ćię ták wiele złotá łożono. Vfayże tu szczęśćiu, ufay zawodom ludzkim! 4. WTORY KUNSZT POLITYKI. Zwádzą się dworscy między sobą, Bábilończycy z-Izráelczykámi, Obywátele z-przychodniámi, áż tu muśi to
Skrót tekstu: MłodzKaz
Strona: 73
Tytuł:
Kazania i homilie
Autor:
Tomasz Młodzianowski
Drukarnia:
Collegium Poznańskiego Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681