szlacheckiej ćwiczenie Było większe? W którymeś ozdobny obłoku, Rum on więc do pańskiego czynił sobie boku. Skąd jako majestatu zastęp i ozdoba, Tak wybór geniuszów i co żywszych próba Pochodziła dowcipów, i jako ich siła Na nogi promocja twoja postawiła! Nie jednemu na samo tylko wspamiętanie Twej dobroci, serdeczna z oczu łza ukanie.
Ale jeszcze nie tak w dwór i jego wlepiony Twarz wielekroć nieszczerą, żeby z chęci onej, Którą w nim ku ojczyźnie miłość poduszczała, Gdyby zdrowia i samej krwie potrzebowała, Miał co złożyć, bo tylkoż gruchnęła pod owę Do Prus ekspedycja napaść Gustawowę, Zaraz w tak niebezpiecznym razie nie mieszkając, A przykład
szlacheckiej ćwiczenie Było większe? W którymeś ozdobny obłoku, Rum on więc do pańskiego czynił sobie boku. Zkąd jako majestatu zastęp i ozdoba, Tak wybór geniuszów i co żywszych próba Pochodziła dowcipów, i jako ich siła Na nogi promocya twoja postawiła! Nie jednemu na samo tylko wspamiętanie Twej dobroci, serdeczna z oczu łza ukanie.
Ale jeszcze nie tak w dwór i jego wlepiony Twarz wielekroć nieszczerą, żeby z chęci onej, Którą w nim ku ojczyznie miłość poduszczała, Gdyby zdrowia i samej krwie potrzebowała, Miał co złożyć, bo tylkoż gruchnęła pod owę Do Prus expedycya napaść Gustawowę, Zaraz w tak niebezpiecznym razie nie mieszkając, A przykład
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 116
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
swych nie zna osnowy i wątku. On spadać na świat rozkazuje rosie, Deszcze i gromy trzyma jako w trżosie, Którym gdy górne otworży kanały, W momencie zleją krąg ziemski cały. Do ich na niskie granice wytoku, Z lekkiego przybrał zasłonę obłoku, Ze choć w subtelnym dyszą kawecanie Nad rozkaz, jedna kropla nie ukanie. Jeżeli zechce chmur poruszyć złotu, Lub w podobieństwo, zażyć ich, namiotu, I grzmotom każe z swym się ozwać blaskiem, Okryje morże, z wodą, z gruntem, z piaskiem. Albowiem przez te lud swój sądzi znaki, I posiłek mu daje wieloraki, Wdłoni swej Księżyc, z Słońce zakrywa
swych nie zna osnowy i wątku. On spadáć ná świát rozkazuie rosie, Deszcze i gromy trzyma iáko w trżosie, Ktorym gdy gorne otworży kanały, W momenćie zleią krąg źiemski cáły. Do ich ná niskie granice wytoku, Z lekkiego przybrał zasłonę obłoku, Ze choć w subtelnym dyszą kawecánie Nád roskaz, iedna kropla nie ukánie. Ieżeli zechce chmur poruszyć zlotu, Lub w podobieństwo, zażyć ich, námiotu, I grżmotom każe z swym się ozwać blaskiem, Okryie morże, z wodą, z gruntem, z piaskiem. Albowiem przez te lud swoy sądźi znáki, I pośiłek mu dáie wieloráki, Wdłoni swey Xiężyć, s Słońce zakrywa
Skrót tekstu: ChrośJob
Strona: 141
Tytuł:
Job cierpiący
Autor:
Wojciech Stanisław Chrościński
Drukarnia:
Drukarnia Ojców Scholarum Piarum
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1705
Data wydania (nie wcześniej niż):
1705
Data wydania (nie później niż):
1705
złotopromienny/ Woczach łudzkich wab niezmienny/ I zapach/ jaki więc bywa/ Gdy swym Hymett cukrem wspływa. Smak niebieskim Ambroziom Rówien/ gdy wiec Amazjom Jowiszowym/ w złote czary Ganimed pieni Nectary. Nie tak wdzięcznie swą rozpuszcza Wonią balsam/ gdy się spuszcza Z drzew obfitych na Libanie/ A ten w złotą czasz ukanie. Nie tak perły/ które wstają Z ros niebieskich/ swój wdzięk dają/ I pozór na liliowym Listku/ w Sadzie Hesperowym. Ty głowy luby morderco Księgi Trzecie. Dworzanek I. Gawińskiego/
Tęsknic/ i żalów pożerco/ Gdy z swym darem knam przyśpieszysz/ Tysiąc smutnych zgraj ucieszysz. Ani Lutnie/ ani
złotopromienny/ Woczách łudzkich wab niezmienny/ I zápách/ iáki więc bywa/ Gdy swym Hymett cukrem wspływa. Smák niebieskim Ambroziom Rowien/ gdy wiec Amázyom Iowiszowym/ w złote czáry Gánimed pieni Nectáry. Nie ták wdźięcznie swą rospusczá Wonią bálsam/ gdy się spuscza Z drzew obfitych ná Libanie/ A ten w złotą czász vkanie. Nie ták perły/ ktore wstaią Z ros niebieskich/ swoy wdźięk dáią/ I pozor ná liliowym Listku/ w Sádźie Hesperowym. Ty głowy luby morderco Księgi Trzećie. Dworzánek I. Gawinskiego/
Tesknic/ y żalow pożerco/ Gdy z swym darem knam przyśpieszysz/ Tyśiąc smutnych zgray vćieszysz. Ani Lutnie/ ani
Skrót tekstu: GawDworz
Strona: 81
Tytuł:
Dworzanki albo epigramata polskie
Autor:
Jan Gawiński
Drukarnia:
Balcer Smieszkowicz
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1664
Data wydania (nie wcześniej niż):
1664
Data wydania (nie później niż):
1664