Placu sobie fortuny, i pańskiego oka Na się nie zaciągają? Tu jako z wysoka Patrzy Faro egipska, jaki skąd wiatr wieje, I co po Ukrainach tutejszych się dzieje. Tu wszystkich bezpieczeństwo, tu prawa, tu sądy, I najwyższe tak zacnej prowincje rządy. Gdzie w niezgody publiczne i głosy niesforne, Komu więc ukołysać myśli w drugich górne, I lekki ku pańskiemu skłonić honorowi, Jako temu należy w Polsce Neptunowi? Lecz niech nikt nie rozumie, żećby albo nowa W domu twoim, albo ta fortuna gotowa Spadła z nieba. Dobrześ jej pomógł i ty swemi Przy godności przymioty nieporównanemi. Tak że trudno rozeznać, kto od kogo
Placu sobie fortuny, i pańskiego oka Na się nie zaciągają? Tu jako z wysoka Patrzy Faro egiptska, jaki zkąd wiatr wieje, I co po Ukrainach tutejszych się dzieje. Tu wszystkich bezpieczeństwo, tu prawa, tu sądy, I najwyższe tak zacnej prowincye rządy. Gdzie w niezgody publiczne i głosy niesforne, Komu więc ukołysać myśli w drugich górne, I lekki ku pańskiemu skłonić honorowi, Jako temu należy w Polsce Neptunowi? Lecz niech nikt nie rozumie, żećby albo nowa W domu twoim, albo ta fortuna gotowa Spadła z nieba. Dobrześ jej pomógł i ty swemi Przy godności przymioty nieporównanemi. Tak że trudno rozeznać, kto od kogo
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 128
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
prędko tobie, Aż do ludzkiej zazdrości, która z swej natury Na salty te wysokie tocząc wżrok ponury, Depraedicatio pokoju i twarzy dzisiejszej. Jugillatio obyczajna panów ekonomów. Efekt jego. Pański ku niemu afket. Zazdrość i Frons.
Niebu łaje samemu. Jednak jako i tę, Przez swoję tam przytomną w uściech swych Chatyrę Ukołysać umiałeś, że zasnęła mile: A coś słyszał w tej drodze o niechętnych tyle, Zastałeś przyjacioły; i tylko poznali, Zaraz twoich grzeczności się rozmiłowali. Czem sejmik on burzliwy zaraz uśmierzywszy, I kiedyż ku wdzięczności pańskiej nakłoniwszy, Ażeś posłem i znowu na koronny główny. Gdzie w miłości
prędko tobie, Aż do ludzkiej zazdrości, która z swej natury Na salty te wysokie tocząc wżrok ponury, Depraedicatio pokoju i twarzy dzisiejszej. Jugillatio obyczajna panów ekonomów. Effekt jego. Pański ku niemu affket. Zazdrość i Frons.
Niebu łaje samemu. Jednak jako i tę, Przez swoję tam przytomną w uściech swych Chatyrę Ukołysać umiałeś, że zasnęła mile: A coś słyszał w tej drodze o niechętnych tyle, Zastałeś przyjacioły; i tylko poznali, Zaraz twoich grzeczności się rozmiłowali. Czem sejmik on burzliwy zaraz uśmierzywszy, I kiedyż ku wdzięczności pańskiej nakłoniwszy, Ażeś posłem i znowu na koronny główny. Gdzie w miłości
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 131
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
sam podeśli, Pretkością niesłychaną mury okurzywszy; Ale nie mniej i ziemią bywali szczęśliwszy. Nadewszystko z-Ossmanem, gdy nam w wszytko Czoła I przed mur wytrzymali. Wiele by około Tego mówić. Co pierwsza była za przyczyna Teraz ich rebelii? Czyli? (która wina Gminu jest przyrodzona) że się nigdy w sobie Ukołysać nie może, ani o sposobie, Ani wie o baczeniu: ani go już w sfore Nie podobna pociągnąć, kiedy weźmie góre. a co dzień do odmiany, i czego nowego Skłonny zawsze? Czyli też wadzi nam co swego? Ze kiedyśmy względem ich Ekscessów i bródni, (Lubo to sprawiedliwie byli tego godni
sam podeśli, Pretkośćią niesłychaną mury okurzywszy; Ale nie mniey i źiemią bywali szczęśliwszy. Nádewszystko z-Ossmanem, gdy nam w wszytko Czoła I przed mur wytrzymali. Wiele by około Tego mowić. Co pierwsza była zá przyczyna Teraz ich rebelliey? Czyli? (ktora winá Gminu iest przyrodzoná) że sie nigdy w sobie Ukołysać nie może, áni o sposobie, Ani wie o baczeniu: áni go iuż w sfore Nie podobna poćiągnąć, kiedy weźmie gore. a co dzień do odmiany, i czego nowego Skłonny zawsze? Czyli tesz wadzi nam co swego? Ze kiedyśmy wzgledem ich Excessow i brodni, (Lubo to sprawiedliwie byli tego godni
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 4
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
z domu wyposażyć. On człowiek podziękowawszy za to/ rzekł do innych/ którzy się byli na to usadzili: Niewiedziałem/ pry/ że tak szczodrobliwym Panem jest Karol: już wam żadną miarą tej sprawy nie dopomogę. Wiele jest sposobów u mądrego do uchylenia się przed złym. Podczas i najwiętszego nieprzyjaciela/ może ukołysać dobrocią.
Tenże gdy przez cztery godziny słuchał dysputacij w Pradze w Kolegium/ a niektórzy mu z dwornych/ steskniwszy sobie/ mówili: że już czas iść do wieczerzy; tak im powiedział: Mnie jeszcze nie czas: bo i ta dysputacia ludzi uczonych/ stoi mi za wieczerzą. Ludzie co dworskiej polewki pilnują/
z domu wyposáżyć. On cżłowiek podźiękowawszy zá to/ rzekł do innych/ ktorzy się byli ná to vsádźili: Niewiedźiałem/ pry/ że ták szcżodrobliwym Pánem iest Károl: iuz wam żadną miárą tey spráwy nie dopomogę. Wiele iest sposobow v mądrego do vchylenia się przed złym. Podcżás y naywiętszego nieprzyiaćielá/ może vkołysáć dobroćią.
Tenże gdy przez cżtery godźiny słuchał disputáciy w Prádze w Collegium/ á niektorzy mu z dwornych/ steskniwszy sobie/ mowili: że iuż cżás iść do wiecżerzy; ták im powiedźiał: Mnie ieszcże nie cżás: bo y tá disputácia ludźi vcżonych/ stoi mi zá wiecżerzą. Ludźie co dworskiey polewki pilnuią/
Skrót tekstu: BudnyBPow
Strona: 126
Tytuł:
Krotkich a wezłowatych powieści [...] księgi IIII
Autor:
Bieniasz Budny
Drukarnia:
Piotr Blastus Kmita
Miejsce wydania:
Lubcz
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
filozofia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
się doktor i bab kupa kręci, Ten lekarstwy, te szepty dźwigając jej zdrowie, Czynią, co każdy według swej nauki powie. Bo w tej hipokondriej species już jawnej Była epilepsjej znać z przyczyny dawnej Natenczas z recydywą. By nie ratowały Jej z szkarłatem przyprawnem insze kordiały, Jużeż Lachezis z pewnem naglądała targiem Mając ją ukołysać śmiertelnym letargiem. I takci się zaś zwlokła blada jako z blechu, Śmierci ledwie nie potkła nie bez swegoż grzechu.
Gość niemniej dziwuje się, czego-li czekają Tak — i że mu szpalerów nierychło oddają Darownych: »Czyć je zaraz do skarbca schowano, Pijanej darowizny żeby nie wspomniono? Co jeśli
się doktor i bab kupa kręci, Ten lekarstwy, te szepty dźwigając jej zdrowie, Czynią, co kożdy według swej nauki powie. Bo w tej hipokondryej species już jawnej Była epilepsyej znać z przyczyny dawnej Natenczas z recydywą. By nie ratowały Jej z szkarłatem przyprawnem insze kordyały, Jużeż Lachezis z pewnem naglądała targiem Mając ją ukołysać śmiertelnym letargiem. I takci się zaś zwlokła blada jako z blechu, Śmierci ledwie nie potkła nie bez swegoż grzechu.
Gość niemniej dziwuje sie, czego-li czekają Tak — i że mu szpalerow nierychło oddają Darownych: »Czyć je zaraz do skarbca schowano, Pijanej darowizny żeby nie wspomniono? Co jeśli
Skrót tekstu: KorczWiz
Strona: 51
Tytuł:
Wizerunk złocistej przyjaźnią zdrady
Autor:
Adam Korczyński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1698
Data wydania (nie wcześniej niż):
1698
Data wydania (nie później niż):
1698
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak, Stefan Saski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1949