jakie w domu cuda broi,
I w skrzynce, i w spiżarni nic się nie ostoi. Czeladź porozganiała i on sam pod strachem, Że ma porozumienie pewne, wiedząc, z gachem. „Ojcowskiej jeszcze prace chowałem kęs złota; Nie dałać mi ani jeść, ani spać niecnota, To uprosić, to ukraść chcąc, ustawicznie mię Turbowała, żem musiał zakopać go w ziemię. Jeszcze noszę połowę, w tym (z zanadrza) pęku Oszytego (dobywszy, ukaże mu w ręku); Byle tu człowiek chleba nie żebrząc mógł dożyć, Przyjdzie się dać fortunie w moc, a i te włożyć Do drugich. Na jej
jakie w domu cuda broi,
I w skrzynce, i w spiżarni nic się nie ostoi. Czeladź porozganiała i on sam pod strachem, Że ma porozumienie pewne, wiedząc, z gachem. „Ojcowskiej jeszcze prace chowałem kęs złota; Nie dałać mi ani jeść, ani spać niecnota, To uprosić, to ukraść chcąc, ustawicznie mię Turbowała, żem musiał zakopać go w ziemię. Jeszcze noszę połowę, w tym (z zanadrza) pęku Oszytego (dobywszy, ukaże mu w ręku); Byle tu człowiek chleba nie żebrząc mógł dożyć, Przyjdzie się dać fortunie w moc, a i te włożyć Do drugich. Na jej
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 342
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
zeznała, iż po wzięciu rozumu służyła u lanowej Piwnicznej pod Barany, potym nigdzie nie służyła; potym się bawiła przy słodowniku Marcinie imięniem i Zofiy małżonkach, którzy mieszkają za Wislną ulicą na gruncie IM. P. Tarła, i byłam przy nich przez rok, chodziłam po wsiach i kędym mogła co ukraść, jako to z chust białych, tom do nich nosiła, a oni mi za to jeść dawali, i tylkom do nich na noc chodziła sypiać, tu w Krakowie nie pomnię, żebym kędy tylko co u Strzelca na Sw. lana ulicy, Sebastiana imięniem, ukradłam była spodniczkę czerwoną szajową i
zeznała, iż po wzięciu rozumu służyła u lanowey Piwniczney pod Barany, potym nigdzie nie służyła; potym się bawiła przy słodowniku Marcinie imięnięm y Zofiy małżonkach, ktorzy mieszkaią za Wislną ulicą na gruncie IM. P. Tarła, y byłam przy nich przez rok, chodziłam po wsiach y kędym mogła co ukraść, iako to z chust białych, tom do nich nosiła, a oni mi za to ieść dawali, y tylkom do nich na noc chodziła sypiać, tu w Krakowie nie pomnię, żebym kędy tylko co u Strzelca na Sw. lana ulicy, Sebastyana imięniem, ukradłam była spodniczkę czerwoną szaiową y
Skrót tekstu: KsKrowUl_2
Strona: 642
Tytuł:
Księgi gromadzkie wsi Krowodrza, cz. 2
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Krowodrza
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
księgi sądowe
Tematyka:
sprawy sądowe
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1698 a 1699
Data wydania (nie wcześniej niż):
1698
Data wydania (nie później niż):
1699
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Księgi sądowe wiejskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bolesław Ulanowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1921
wierna chora wykraść, że tak rzekę, zdrowie od Chrystusa. Cóż czyni? z-tyłu się z-krada: Furto fidei summam rapuit de fimbriae summitate uirtutem: kradzieżą wiary zdrowie z-kraju Szaty Pańskiej zakroiła, i znowu Solam salutis viam mulier, curam vt furatetur, inuenit. to się jej zdało być uzdrowienie, ukraść zdrowie. 8. Upatruje jeszcze Optatus zwyczaj białogłowski: prędzej się białagłowa dolegliwości swojej białejgłowie zwierzy, mężczyzny się wystrzega. Widziała tak wiele mężczyzn za Panem idących, przeto z-tyłu przyszła, aby nie widzieli po co, czemu, jaką intencją? Widzi Lekarza, widzi i lud: Choroba jej prosić kazała, wstyd
wierna chora wykráść, że ták rzekę, zdrowie od Chrystusá. Coż czyni? z-tyłu się z-krada: Furto fidei summam rapuit de fimbriae summitate uirtutem: kradźieżą wiáry zdrowie z-kráiu Száty Páńskiey zákroiłá, i znowu Solam salutis viam mulier, curam vt furatetur, inuenit. to się iey zdáło bydź vzdrowienie, vkráść zdrowie. 8. Upátruie ieszcze Optatus zwyczay białogłowski: prędzey się białagłowá dolegliwośći swoiey białeygłowie zwierzy, mężczyzny się wystrzega. Widźiáłá ták wiele mężczyzn zá Pánem idących, przeto z-tyłu przyszłá, áby nie widźieli po co, czemu, iáką intencyą? Widźi Lekárzá, widźi i lud: Chorobá iey prośić kazáłá, wstyd
Skrót tekstu: MłodzKaz
Strona: 18
Tytuł:
Kazania i homilie
Autor:
Tomasz Młodzianowski
Drukarnia:
Collegium Poznańskiego Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
dziwem Cudzym wrzeciono zabawne przędziwem. Takiej podobno na pasma kądzieli Albo na szteczki twój krężel nie dzieli, I tej, i tego pewnie nie ubędzie, Choć też kto przy nim z niej sobie uprzędzie. Chwalemy sztukę, godna małmazji, Która w łożnicy jest bez zelozji, Byle subtelnie, nie podawszy szlaku, Wolno i ukraść, wolno urwać smaku. Wżdyć to nie Rodał, jest Rodzaju księga, Stary na niego Zakon nie przysięga; Młodych wersyja powiada, przystoi Pomoc słabemu, kiedy w Piśmie stoi. Prawo naturze dała polityka, Szanować, głaskać i omamić bzdyka, A młodszych, którzy dogadzają modzie, Podać się sztucznie chęciom i
dziwem Cudzym wrzeciono zabawne przędziwem. Takiej podobno na pasma kądzieli Albo na szteczki twój krężel nie dzieli, I tej, i tego pewnie nie ubędzie, Choć też kto przy nim z niej sobie uprzędzie. Chwalemy sztukę, godna małmazyi, Która w łożnicy jest bez zelozyi, Byle subtelnie, nie podawszy szlaku, Wolno i ukraść, wolno urwać smaku. Wzdyć to nie Rodał, jest Rodzaju księga, Stary na niego Zakon nie przysięga; Młodych wersyja powiada, przystoi Pomoc słabemu, kiedy w Piśmie stoi. Prawo naturze dała polityka, Szanować, głaskać i omamić bzdyka, A młodszych, którzy dogadzają modzie, Podać się sztucznie chęciom i
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 220
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
z Obrazu męczonego Chrystusowego przez żydów w Berucu, wiele się dostalo Chrześcijanom.
24. Sindon albo Prześcieradło w któreuwiniony był Chrystus Pan do pogrzebu, znajdowało się nazprzód w Kamberium; albo w Szamberu w Sabaudii, które Małgorzata Karna z Królów Jerozolimskich idąca, wziąwszy z Cypru, po wziętym Carogrodzie tu złożyła. Złodzieje chcieli je ukraść i podzielić się, ale jednemu ręka pokrzywiona, drugiemu co chciał wyobrażenie zmyć Chrystusowe, ślepota przypadła. Anna Cypryiska chciała go wziąć z Kamberium, muł niechciał z nim postąpić; więc darowała Książętom Sabaudii, teraźniejszym Królom Sardyńskim: a ci przenieśli do miasta Taurinum vulgo Turin w Księstwie Piemont: gdzie w Katedralnym złożone Kościele
z Obrazu męcżonego Chrystusowego przez żydow w Berucu, wiele się dostalo Chrześcianòm.
24. Sindon albo Prześcieradło w ktoreuwiniony był Chrystus Pan do pogrzebu, znaydowało się nazprzod w Kamberium; albo w Szamberu w Sabaudii, ktore Małgorzata Karna z Krolow Ierozolimskich idąca, wziąwszy z Cypru, po wziętym Carogrodzie tu złożyła. Złodzieie chcieli ie ukraść y podzielić się, ale iednemu ręka pokrzywiona, drugiemu co chciał wyobrażenie zmyć Chrystusowe, ślepota przypadła. Anna Cypryiska chciała go wziąć z Kamberium, muł niechciał z nim postąpić; więc darowała Xiążętom Sabaudii, teraznieyszym Krolòm Sardyńskim: á ci przenieśli do miasta Taurinum vulgo Turin w Xięstwie Piemont: gdzie w Katedralnym złożone Kościele
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 112
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
siedzi na kamieniu/ rzekł: To tu kamień na kamieniu siedzi. Kiedy więc bywał niemocny/ a przyjaciele ciesząc go mówili/ aby się nie bał/ gdyż to od Boga jest: odpowiedział: Dla tego się tym więcej boję/ ponieważ to od Boga jest. Jednej nocy gdy mu złodziej mieszek z pieniędzmi chciał ukraść/ a w tym przecuciwszy/ i obaczywszy że to o pieniądze idzie/ rzekł mu: Weźmi nieboże weźmi/ abyśma oba tym lepiej spała. Pytan był/ dla czegoby się ludzi wiarował? Odpowiedział: Złych się przeto wiaruję/ dla ich złych uczynków/ a dobrych/ iż ze złemi obcują. Gdy go pytano
śiedźi ná kámieniu/ rzekł: To tu kámień ná kámieniu śiedźi. Kiedy więc bywał niemocny/ á przyiaćiele ćiesząc go mowili/ áby się nie bał/ gdyż to od Bogá iest: odpowiedźiał: Dla tego się tym więcey boię/ ponieważ to od Bogá iest. Iedney nocy gdy mu złodźiey mieszek z pieniądzmi chćiał vkráść/ á w tym przecućiwszy/ y obacżywszy że to o pieniądze idźie/ rzekł mu: Weźmi nieboże weźmi/ ábysmá obá tym lepiey spáłá. Pytan był/ dla cżegoby się ludźi wiárował? Odpowiedźiał: Złych się przeto wiáruię/ dla ich złych vcżynkow/ á dobrych/ iż ze złemi obcuią. Gdy go pytano
Skrót tekstu: BudnyBPow
Strona: 43
Tytuł:
Krotkich a wezłowatych powieści [...] księgi IIII
Autor:
Bieniasz Budny
Drukarnia:
Piotr Blastus Kmita
Miejsce wydania:
Lubcz
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
filozofia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
co weń wszedszy usty, Przez przyrodzone nazad wraca się upusty, Lecz co od serca do ust, z ust na wiatr wychodzi: Mowy pełne zgorszenia, to człowieka smrodzi. 139 (P). PSA I KSIĄŻKĘ UKRASC NIE MASZ SKRUPUŁU
Szlachcic młody, dostatni i dobrego domu Słychał, że może książkę i psa ukraść komu Bez grzechu, bez skrupułu, że to ujdzie w żarty; Zaczem kradał i książki, i wyżły, i charty. Trafiło się, że będąc u biskupa potem, Wziął brewijarz kamieńmi oprawny i złotem; Lecz kiedy zaraz szydło wykolę się z woru, W żart obraca i najmniej nie tracąc humoru, Że
co weń wszedszy usty, Przez przyrodzone nazad wraca się upusty, Lecz co od serca do ust, z ust na wiatr wychodzi: Mowy pełne zgorszenia, to człowieka smrodzi. 139 (P). PSA I KSIĄŻKĘ UKRASC NIE MASZ SKRUPUŁU
Szlachcic młody, dostatni i dobrego domu Słychał, że może książkę i psa ukraść komu Bez grzechu, bez skrupułu, że to ujdzie w żarty; Zaczem kradał i książki, i wyżły, i charty. Trafiło się, że będąc u biskupa potem, Wziął brewijarz kamieńmi oprawny i złotem; Lecz kiedy zaraz szydło wykolę się z woru, W żart obraca i najmniej nie tracąc humoru, Że
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 596
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
czem kradał i książki, i wyżły, i charty. Trafiło się, że będąc u biskupa potem, Wziął brewijarz kamieńmi oprawny i złotem; Lecz kiedy zaraz szydło wykolę się z woru, W żart obraca i najmniej nie tracąc humoru, Że się w tym wedle starej przypowieści sprawi, Bo: „Psa i książkę ukraść nie masz wstydu” — prawi. Toż skoro we psiej skórze brewijarz mu kupią: „Weźmcież tę, panie bracie, a dajcie biskupią. O kompakturę chodzi, mniejsza rzecz o karty; I obróż czasem droższa bywa niźli charty.” 140. MARSZAŁEK SEJMIKOWY
Zsiadszy z wozu, posyłam chłopca do kościoła, Jeśli już
czem kradał i książki, i wyżły, i charty. Trafiło się, że będąc u biskupa potem, Wziął brewijarz kamieńmi oprawny i złotem; Lecz kiedy zaraz szydło wykolę się z woru, W żart obraca i najmniej nie tracąc humoru, Że się w tym wedle starej przypowieści sprawi, Bo: „Psa i książkę ukraść nie masz wstydu” — prawi. Toż skoro we psiej skórze brewijarz mu kupią: „Weźmcież tę, panie bracie, a dajcie biskupią. O kompakturę chodzi, mniejsza rzecz o karty; I obróż czasem droższa bywa niźli charty.” 140. MARSZAŁEK SEJMIKOWY
Zsiadszy z wozu, posyłam chłopca do kościoła, Jeśli już
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 597
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
; ale bodajbym tak umarł, jakom w pokoju za panowania jego siedział i w takim pokoju dziatek swych odumarł. A ktobykolwiek z rakuskich panów przez praktykę koronę naszę wziąć chciał, znają przykład, co się stało Maksymilianowi. Ato publice był obrany od dobrej części ludzi w Koronie i potężny; a przez praktykę ukraść Koronę polską, ato ja temu nie rozumiem. Co podobno gorzejby się stało takim, niżli tym, co przez wojnę. Już tedy wiedząc, możemy temu zabieżeć; nie gubmy się sami, ale bądźmy zawsze ostrożni, gotowi i mamy już ato i wiślickie akta na to gotowe. Wracam się tedy i
; ale bodajbym tak umarł, jakom w pokoju za panowania jego siedział i w takim pokoju dziatek swych odumarł. A ktobykolwiek z rakuskich panów przez praktykę koronę naszę wziąć chciał, znają przykład, co się stało Maksymilianowi. Ato publice był obrany od dobrej części ludzi w Koronie i potężny; a przez praktykę ukraść Koronę polską, ato ja temu nie rozumiem. Co podobno gorzejby się stało takim, niżli tym, co przez wojnę. Już tedy wiedząc, możemy temu zabieżeć; nie gubmy się sami, ale bądźmy zawsze ostrożni, gotowi i mamy już ato i wiślickie akta na to gotowe. Wracam się tedy i
Skrót tekstu: BazylAntidotCz_III
Strona: 274
Tytuł:
Na skrypt, co sejm gani Catilina jakiś, który skrypt nazwany Bazyliszek, antidotum spokojnego szlachcica i prawdziwej wolności pragnącego
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Koło
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1607
Data wydania (nie wcześniej niż):
1607
Data wydania (nie później niż):
1607
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
in vim dotis imp. wojewodzie sieradzkiemu kilkanaście wiosek w trakcie piotrkowskim i sto tysięcy zł, które ma mu wyliczyć imp. wojewoda sandomirski na przyszły ś. Michał. W tenże dzień młodzian imp. wojewody sandomirskiego przemówiwszy się z kolegą swoim, któremu że zadał tenże kolega, jakoby rządzik i sobolę czapkę miał mu ukraść, idąc do swego pana pałacu w samej bramie pchnął się szablą tak dobrze, że z niego wszystkie stercora wyszły i na miejscu umarł, po śmierci wielkiego smrodu w tymże pałacu narobił; miał szablę prostą z obu stron ostrą i tak mu dokuczyła, że na wylot go przebiła, kiedy ją jeszcze o mur wsparł
in vim dotis jmp. wojewodzie sieradzkiemu kilkanaście wiosek w trakcie piotrkowskim i sto tysięcy zł, które ma mu wyliczyć jmp. wojewoda sędomirski na przyszły ś. Michał. W tenże dzień młodzian jmp. wojewody sędomirskiego przemówiwszy się z kolegą swoim, któremu że zadał tenże kolega, jakoby rządzik i sobolę czapkę miał mu ukraść, idąc do swego pana pałacu w samej bramie pchnął się szablą tak dobrze, że z niego wszystkie stercora wyszły i na miejscu umarł, po śmierci wielkiego smrodu w tymże pałacu narobił; miał szablę prostą z obu stron ostrą i tak mu dokuczyła, że na wylot go przebiła, kiedy ją jeszcze o mur wsparł
Skrót tekstu: SarPam
Strona: 46
Tytuł:
Pamiętnik z czasów Jana Sobieskiego
Autor:
Kazimierz Sarnecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1690 a 1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1690
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Woliński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1958