, rozumiem, twojemu Szczęściu i złoto, i drogie kamienie Zajrzeć już będą, że w tej będziesz cenie.
Ty z ziemskich swoje przeniesiesz siedlisko Różańców, lub tam, gdzieś się czołgał nisko A w najpiękniejszym spoczniesz czele, z wielu Kwiatków nsypierwszy sam, uprzedzicielu.
A ja w przydatku afekt ukorzony Przydam i dar ten ukraszę niepłony, Tak mając, iże przy chęci bogatej Maleńkie dary Bogu idą w płaty.
Więc i o Panno! Ziemi, niebios kwiecie Najukochańszy! Ta poczta niechże Cię Mała ma ujmie. Wszak niemylnie tuszę Dar mały wielkie błaga animusze. PSZCZOŁY AD APES BARBERISTAS
Cives Hymetti, gratus Atice lepos... (Lib
, rozumiem, twojemu Szczęściu i złoto, i drogie kamienie Zajrzeć już będą, że w tej będziesz cenie.
Ty z ziemskich swoje przeniesiesz siedlisko Różańców, lub tam, gdzieś się czołgał nisko A w najpiękniejszym spoczniesz czele, z wielu Kwiatków nsjpierwszy sam, uprzedzicielu.
A ja w przydatku afekt ukorzony Przydam i dar ten ukraszę niepłony, Tak mając, iże przy chęci bogatej Maleńkie dary Bogu idą w płaty.
Więc i o Panno! Ziemi, niebios kwiecie Najukochańszy! Ta poczta niechże Cię Mała ma ujmie. Wszak niemylnie tuszę Dar mały wielkie błaga animusze. PSZCZOŁY AD APES BARBERISTAS
Cives Hymetti, gratus Atticae lepos... (Lib
Skrót tekstu: SarbGawWierBar_I
Strona: 458
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Maciej Kazimierz Sarbiewski
Tłumacz:
Jan Gawiński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1640
Data wydania (nie wcześniej niż):
1640
Data wydania (nie później niż):
1640
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
białego arabina grzbieta, Jako między gwiazdami iskrzy się kometa, W barwistym złotogłowie pod żurawią wiechą; Bonczuk nad nim z miesiącem, ottomańską cechą. Dwanaście tylko było tysięcy janczarów, Prócz piechot Gaborego i dwu hospodarów; Janczarowie WOJNA CHOCIMSKA
Na dwadzieścia-ć pieniądze spełna z skarbu dano, Ale to, co miało być na ośm, ukraszono. Wszędy pełno nierządu, gdzie nie masz dozoru! Każdy kradnie, kto może, każdy tka do woru, Ale i u nas, pojrzy, kto-li tymi czasy Pańskiej bez interesu podejmie się kasy? Każdy tam pragnie służyć, kędy okrom myta, Choć co ukradnie, nikt się o to go nie spyta
białego arabina grzbieta, Jako między gwiazdami iskrzy się kometa, W barwistym złotogłowie pod żurawią wiechą; Bonczuk nad nim z miesiącem, ottomańską cechą. Dwanaście tylko było tysięcy janczarów, Prócz piechot Gaborego i dwu hospodarów; Janczarowie WOJNA CHOCIMSKA
Na dwadzieścia-ć pieniądze spełna z skarbu dano, Ale to, co miało być na ośm, ukraszono. Wszędy pełno nierządu, gdzie nie masz dozoru! Każdy kradnie, kto może, każdy tka do woru, Ale i u nas, pojźry, kto-li tymi czasy Pańskiej bez interesu podejmie się kasy? Każdy tam pragnie służyć, kędy okrom myta, Choć co ukradnie, nikt się o to go nie spyta
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 118
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
powtóre: Co kochaną Matce Córę Zle uwodzisz. Co w Macochy/ Co w Ojca gniew rzucasz płochy. Mnie pod Wiency oliwnemi/ Z uciechami pokoj swemi/ Niech nawiedza/ nie bez Lutni/ Z kąd swą radość mają smutni. A ja mylne tancu koło Niech wybiegam/ i wesoło Sokiem wdzięcznego liquoru Twarz ukraszę do pozoru. A gdy Dianna na Niebie Będzie żegnać Noc od siebie/ Niech spać idę/ i w mej głowie/ Słodkie sny śnią Morfeowie. Księgi Wtóre.
Do Filipa momota. KAsiu masz rzec. Więc wołasz Ka ka siu siu moja: – Uszy i nos uraża Bracie mowa twoja.
Dziewosłąb. CHcesz Przyjaciela
powtore: Co kocháną Mátce Corę Zle uwodzisz. Co w Mácochy/ Co w Oycá gniew rzucasz płochy. Mnie pod Wiency oliwnemi/ Z vćiechámi pokoy swemi/ Niech náwiedza/ nie bez Lutni/ Z kąd swą rádość máią smutni. A ia mylne tancu koło Niech wybiegam/ y wesoło Sokiem wdźięcznego liquoru Twarz vkraszę do pozoru. A gdy Dyánná ná Niebie Będźie żegnáć Noc od śiebie/ Niech spáć idę/ y w mey głowie/ Słodkie sny śnią Morpheowie. Kśięgi Wtore.
Do Philipá momotá. KAśiu masz rzec. Więc wołasz Ka ká śiu śiu moiá: – Vszy y nos vraża Bráćie mowá twoiá.
Dźiewosłąb. CHcesz Przyiáćielá
Skrót tekstu: GawDworz
Strona: 66
Tytuł:
Dworzanki albo epigramata polskie
Autor:
Jan Gawiński
Drukarnia:
Balcer Smieszkowicz
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1664
Data wydania (nie wcześniej niż):
1664
Data wydania (nie później niż):
1664