siej na talerzu, toż na brudnym trzopie. On powiedał, że w barszczu, niesie kość w ukropie Parobek, co wymiatał gnój od cieląt z grodze: Nie pożywiłaby się mysz, tak pies ogłodze; W tym coś, aleć chleb przecie na stole podobno Kładą, bowiem ośrodka od skórki osobno. Chcę ukroić — jakbym też nóż gwałtem pchał w zgrzebie. O nieszczęsny, cicho sam rzekę sobie, chlebie! Toż onę skopowinę, ledwo w pół przewarzy Kucharka, niesie na stół, czy w czerni, czy w szarzy; Ale i mnie wywodząc w pole, i me oczy, Gospodarz mnie na rosół uprasza ochoczy.
siej na talerzu, toż na brudnym trzopie. On powiedał, że w barszczu, niesie kość w ukropie Parobek, co wymiatał gnój od cieląt z grodze: Nie pożywiłaby się mysz, tak pies ogłodze; W tym coś, aleć chleb przecie na stole podobno Kładą, bowiem ośrodka od skórki osobno. Chcę ukroić — jakbym też nóż gwałtem pchał w zgrzebie. O nieszczęsny, cicho sam rzekę sobie, chlebie! Toż onę skopowinę, ledwo w pół przewarzy Kucharka, niesie na stół, czy w czerni, czy w szarzy; Ale i mnie wywodząc w pole, i me oczy, Gospodarz mnie na rosół uprasza ochoczy.
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 280
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
To ja dziś w Polsce piszę, coś ty pisał w Rzymie. Patrzże się, bo przy pierwszym wiara pisorymie. 212. SKÓRZANE PIENIĄDZE
Znowu nam się, Polacy, wiek przywrócił, w który Nie ze spiże pieniądze, ale bito z skóry. Niedawno sąsiedzi się powadziwszy moi, Na taler skóry jeden drugiemu ukroi. Skoro przyszło do próby, choć raz stemplem trąci, Ledwie, oprócz balwierza, stanął na dziesiąci. I dziś, kto nie ma srebra, niech nadstawi grzbieta; Takim kształtem go dojdzie skórzana moneta. Tobie franca, a darmo, tak czoło postrzyka, Żeby nie wybrał skóry na boratyńczyka. Ba, diabła
To ja dziś w Polszczę piszę, coś ty pisał w Rzymie. Patrzże się, bo przy pierwszym wiara pisorymie. 212. SKÓRZANE PIENIĄDZE
Znowu nam się, Polacy, wiek przywrócił, w który Nie ze spiże pieniądze, ale bito z skóry. Niedawno sąsiedzi się powadziwszy moi, Na taler skóry jeden drugiemu ukroi. Skoro przyszło do próby, choć raz stemplem trąci, Ledwie, oprócz balwierza, stanął na dziesiąci. I dziś, kto nie ma srebra, niech nadstawi grzbieta; Takim kształtem go dojdzie skórzana moneta. Tobie franca, a darmo, tak czoło postrzyka, Żeby nie wybrał skóry na boratyńczyka. Ba, diabła
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 289
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, nie żeby jej potrzebowali.
L.
Co raz sroższe, co raz trwa straszliwsze potkanie, Bojaźń i strach zejmuje na samo patrzanie. Ferat siecze i sztychy zadawa śmiertelne, Skąpych cięcia nie czyni, ale wszytkie pełne. I Orland mężny niemniej, gdzie zatnie po zbroi, Rwie, dziurawi, a czasem sztukę jej ukroi. Nikt ich zgoła nie widzi okrom Angeliki, Co niewidoma, widzi swoje miłośniki.
LI.
Bo przedtem król cyrkaski, tusząc i mniemając, Że niedaleko przed niem biegła, uciekając, Skoro wszedł pan z Anglantu z Feratem w bój srogi, Puścił się i pobieżał rączo do tej drogi, W którą, jako rozumiał
, nie żeby jej potrzebowali.
L.
Co raz sroższe, co raz trwa straszliwsze potkanie, Bojaźń i strach zejmuje na samo patrzanie. Ferat siecze i sztychy zadawa śmiertelne, Skąpych cięcia nie czyni, ale wszytkie pełne. I Orland mężny niemniej, gdzie zatnie po zbroi, Rwie, dziurawi, a czasem sztukę jej ukroi. Nikt ich zgoła nie widzi okrom Angeliki, Co niewidoma, widzi swoje miłośniki.
LI.
Bo przedtem król cyrkaski, tusząc i mniemając, Że niedaleko przed niem biegła, uciekając, Skoro wszedł pan z Anglantu z Feratem w bój srogi, Puścił się i pobieżał rączo do tej drogi, W którą, jako rozumiał
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 261
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
zwodzi, Nikt-ci do mnie nie chodzi, Wszakżem jeszcze nie spała, Do pierzyny-m gadała.
Krótkoś mi ją krajała, Wszytko ze mnie spadała, Dla tej wąskiej pierzyny Najadłam sią kurczyny.
Tylko jest we dwie pole I pierze przez nie kole; Nieszczęście w takim puchu Drapało mię po brzuchu.
Ukrój mi ty takową, Co mnie okryje z głową. To mi się będzie darzyć, Nie będę się z nią swarzyć.
Ale to te pierdoły, Co to wpółtory poły Ani siebie, ni nogi Mogę okryć, dość trwogi. 9. Pieśń VI.
W onym pięknym ogródeczku, Moja śliczna Zosienieczku,
Kiedyś
zwodzi, Nikt-ci do mnie nie chodzi, Wszakżem jeszcze nie spała, Do pierzyny-m gadała.
Krótkoś mi ją krajała, Wszytko ze mnie spadała, Dla tej wązkiej pierzyny Najadłam sią kurczyny.
Tylko jest we dwie pole I pierze przez nie kole; Nieszczęście w takim puchu Drapało mię po brzuchu.
Ukrój mi ty takową, Co mnie okryje z głową. To mi się będzie darzyć, Nie będę się z nią swarzyć.
Ale to te pierdoły, Co to wpółtory poły Ani siebie, ni nogi Mogę okryć, dość trwogi. 9. Pieśń VI.
W onym pięknym ogródeczku, Moja śliczna Zosienieczku,
Kiedyś
Skrót tekstu: WychWieś
Strona: 12
Tytuł:
Kiermasz wieśniacki
Autor:
Jan z Wychylówki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
dialogi, fraszki i epigramaty, pieśni
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1618
Data wydania (nie wcześniej niż):
1618
Data wydania (nie później niż):
1618
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Teodor Wierzbowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
K. Kowalewski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1902
, w lecie trawy, w zimie obróczku i sianka pięknego potrzeba. Aby czarownice krowom nie odbierały mleka, lubczyku, orliku, biedrzyńcu, trybule, wrzodowego ziela, majeranu polnego, poświęciwszy dawać im podczas dojenia, przez takież ziela cedzić mleko, garki parzyć, przyczyniwszy pokrzyw i naw rotku. Item wziąć podpuszczki, ukroić skibkę, wymie tym nasmarować, także i trochą masłem i po kawałku podawać krowom. Dobra rzecz od czarów w rogi zawiertywać ziela namienione supra i poświęcone. Item Agnus DEI, Grana Z. Joanny, Grana z Paschału, wosk z gromnicy święconej, Palmy etc. Pomaga do wiele dawania mleka pokrzywa z chwastem dawana przy
, w lecie trawy, w zimie obroczku y sianka pięknego potrzeba. Aby czarownice krowom nie odbierały mleka, lubczyku, orliku, biedrzyńcu, trybule, wrzodowego ziela, maieranu polnego, poświęciwszy dawać im podczas doienia, przez takież ziela cedzić mleko, garki parzyć, przyczyniwszy pokrzyw y naw rotku. Item wziąć podpuszczki, ukroić skibkę, wymie tym násmarować, także y trochą masłem y po kawałku podawać krowom. Dobra rzecz od czarow w rogi zawiertywać ziela namienione supra y poświęcone. Item Agnus DEI, Grana S. Ioanny, Grana z Paschału, wosk z gromnicy swięconey, Palmy etc. Pomaga do wiele dawania mleka pokrzywa z chwastem dawana przy
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 404
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
duszę nieśmiertelnej od Boga stworzonej/ złożonej. Wspomnij na to/ żemci ja nie rzekł; aby te tam cale złe/ albo owe cale dobre były; ale obojętne. Dobre zaś albo złe/ ile podpadają pod rozumne albo nierozumne zażywanie; jako żelazo/ miecz/ albo noż jaki/ którym się i zarznąć i chleba ukroić/ to jest dobrze/ i zle sobie uczynić możesz. Pomnij potrzecie i na to/ żeć to słodycz albo przykrość: są przypadłościami takiemi/ które istoty rzeczy nie mienią/ złą albo dobrą nie czynią jeżeli sama w sobie taką nie jest. Azaż trucizna słodko ocukrowana nie jest postaremu trucizną, i złą zdrowiu
duszę nieśmiertelney od Bogá stworzoney/ złożoney. Wspomniy na to/ żemći iá nie rzekł; áby te tám cále złe/ álbo owe cale dobre były; ále oboiętne. Dobre záś álbo złe/ ile podpádáią pod rozumne álbo nierozumne záżywánie; iáko żelázo/ miecz/ álbo noż iáki/ ktorym się i zárznąć i chlebá ukroić/ to iest dobrze/ i zle sobie uczynić możesz. Pomniy potrzećie i ná to/ żeć to słodycz álbo przykrość: są przypádłośćiami tákiemi/ ktore istoty rzeczy nie mienią/ złą álbo dobrą nie czynią ieżeli samá w sobie táką nie iest. Azasz trućizná słodko ocukrowána nie iest postáremu trućizną, i złą zdrowiu
Skrót tekstu: SekrWyj
Strona: 43
Tytuł:
Sekret wyjawiony
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Drukarnia Colegii Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1689
Data wydania (nie wcześniej niż):
1689
Data wydania (nie później niż):
1689
o czasy skażone/ Za takiemi zbytkami marnie żawiedzione. Jakoż nie ma karać Bóg takiego szaleństwa/ Z którego wszędy płyną sprosne wszeteczeństwa? Niechaj Pan dziś przystrzyże włosów choć na palec: Patrzajże alić intro nasz buczny zuchwalec. Ledwo dziesiątek włosów dałnałbie zostawić/ Chlubiąć się stąd aby miał co dobrego sprawić. Da sobie Pan ukroić szatę za kolańa/ A nasz do samej ziemie już celuje Pana. Pan nosi u szaty swej kołnierz na pół łokcia/ Zdwu łoket jeszcze mały nanaszego nokcia. Owo zbytecznym strojem znać wszytkie narody/ Prześliście o Placy/ nie bez wielkiej szkody. Mija drugi Wioskę swą w wytartym bławacie/ Wierę lepiej w niej
o czásy skáżone/ Zá tákiemi zbytkámi márnie żáwiedźione. Iakosz nie ma kárać Bog tákiego szaleńśtwá/ Z ktorego wszędy płyną sprosne wszeteczeńśtwá? Niechay Pan dźiś przystrzyże włosow choć ná pálec: Pátrzáyże álić intro nász buczny zuchwálec. Ledwo dźieśiątek włosow dałnáłbie zostáwić/ Chlubiąć sie stąd áby miał co dobrego spráwić. Da sobie Pan vkroić szátę zá koláńá/ A nász do sámey źiemie iusz celuie Pána. Pan nośi v szaty swey kołnierz ná puł łokćia/ Zdwu łoket iescze máły nánászego nokćiá. Owo zbytecznym stroiem znać wszytkie narody/ Prześliśćie o Placy/ nie bez wielkiey szkody. Miia drugi Wioskę swą w wytártym błáwáćie/ Wierę lepiey w niey
Skrót tekstu: WitkWol
Strona: F
Tytuł:
Złota wolność koronna
Autor:
Stanisław Witkowski
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
że jej szło o własną skórę, Poszła jak oparzona, nie wzglądając wzgórę. Tak czasem chce obłudny zwieść słowy dobrego, Rozumiejąc, że psich sztuk nie postrzega jego; A ów znając, uda to, że na nich przestaje, Słowa jednak za słowa, dar za dar oddaje. XXXI. Co się upiecze, ukrój! PTASZNIK I SKOWRONEK.
Ptasznik, na jednym miejscu sieci rozciągając, A na drugim sidełka cienkie zastawiając, Pilnował swych korzyści. A wtenczas na śliwie Skowronek siedząc, w sprawy jego wzglądał chciwie.
Rzekł potym do ptasznika: „Widzę, że z ochotą Coś pracujesz, lecz nie wiem, jaką się robotą Bawisz?
że jej szło o własną skórę, Poszła jak oparzona, nie wzglądając wzgórę. Tak czasem chce obłudny zwieść słowy dobrego, Rozumiejąc, że psich sztuk nie postrzega jego; A ów znając, uda to, że na nich przestaje, Słowa jednak za słowa, dar za dar oddaje. XXXI. Co się upiecze, ukrój! PTASZNIK I SKOWRONEK.
Ptasznik, na jednym miejscu sieci rozciągając, A na drugim sidełka cienkie zastawiając, Pilnował swych korzyści. A wtenczas na śliwie Skowronek siedząc, w sprawy jego wzglądał chciwie.
Rzekł potym do ptasznika: „Widzę, że z ochotą Coś pracujesz, lecz nie wiem, jaką się robotą Bawisz?
Skrót tekstu: VerdBłażSet
Strona: 33
Tytuł:
Setnik przypowieści uciesznych
Autor:
Giovanni Mario Verdizzotti
Tłumacz:
Marcin Błażewski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Wilhelm Bruchnalski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1897
stąd mieszczany wykurzysz, Rzemieślniki rozżeniesz, kupcom się dostanie, A za czasem pospólstwa w tym mieście nie zstanie”. Tak pan łakomy, chociaż myśli czasem o tym, Jakby mógł mieć pożytek z poddanych na potym, Drze ich przecię, acz się stąd szkody znacznej boi, Mając dosyć, że co się upiecze, ukroi. XXXII. Głupiego mowa: nie mniemiałem. O SSZCZURKACH.
Widząc krzywdy ustawne, które odnosili Szczurcy od kota, na to sejm sobie złożyli, Jakoby, naradziwszy obronę statecznie, Mogli wieść przed kotami żywot swój bezpiecznie.
Wtym swe zdanie wprzód starszy w kole powiedzieli, Z których jeden, co go to za mądrego
stąd mieszczany wykurzysz, Rzemieśniki rozżeniesz, kupcom się dostanie, A za czasem pospólstwa w tym mieście nie zstanie”. Tak pan łakomy, chociaż myśli czasem o tym, Jakby mógł mieć pożytek z poddanych na potym, Drze ich przecię, acz się stąd szkody znacznej boi, Mając dosyć, że co się upiecze, ukroi. XXXII. Głupiego mowa: nie mniemiałem. O SSZCZURKACH.
Widząc krzywdy ustawne, które odnosili Szczurcy od kota, na to sejm sobie złożyli, Jakoby, naradziwszy obronę statecznie, Mogli wieść przed kotami żywot swój bezpiecznie.
Wtym swe zdanie wprzód starszy w kole powiedzieli, Z których jeden, co go to za mądrego
Skrót tekstu: VerdBłażSet
Strona: 33
Tytuł:
Setnik przypowieści uciesznych
Autor:
Giovanni Mario Verdizzotti
Tłumacz:
Marcin Błażewski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Wilhelm Bruchnalski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1897
żeć to grono jeszcze nie dojźdrzało”. Tak kiedy się drugiemu czasem nie powiedzie, Lub na co był zaciągnął, tego nie dowiedzie, Gardzi onym, choć go to dość długo suszyło, Mówiąc: „Nie miałem czego pragnąć, - łyczkoć było!” LXII. Nie każdy to zje, co sobie ukroi. KRUK I LISZKA.
Kruk ukradł małdrzyk świeży, liszka to ujźrzała, Zaczym w las, gdzie kruk leciał, w też tropy bieżała. Który gdy siadł na dębie, tuż pod nim stanęła, A chwalić i wysławiać zaraz go poczęła,
Mówiąc: „Jakomci żywa, ptaka tak ślicznego Nie widała; ja wierzę
żeć to grono jeszcze nie dojźdrzało”. Tak kiedy się drugiemu czasem nie powiedzie, Lub na co był zaciągnął, tego nie dowiedzie, Gardzi onym, choć go to dość długo suszyło, Mówiąc: „Nie miałem czego pragnąć, - łyczkoć było!” LXII. Nie każdy to zje, co sobie ukroi. KRUK I LISZKA.
Kruk ukradł małdrzyk świeży, liszka to ujźrzała, Zaczym w las, gdzie kruk leciał, w też tropy bieżała. Który gdy siadł na dębie, tuż pod nim stanęła, A chwalić i wysławiać zaraz go poczęła,
Mówiąc: „Jakomci żywa, ptaka tak ślicznego Nie widała; ja wierzę
Skrót tekstu: VerdBłażSet
Strona: 59
Tytuł:
Setnik przypowieści uciesznych
Autor:
Giovanni Mario Verdizzotti
Tłumacz:
Marcin Błażewski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Wilhelm Bruchnalski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1897