przedtym nie miewał: cnoty nad złotogłowy droższe/ jako skromność/ cichość/ roztropność/ które więc za przygodami do człowieka się wnoszą. Dawne przysłowie było u Greków; Vulnerans medebitur: ten co ranił uleczy. Obrażony był jeden oszczepem Achilesowym/ rana się goić niechciała; więc dostano oszczepu/ i żelaza trochę z niego ukruszono/ i ranę tym leczono/ i ule- czono. Bajka to pewnie była; ale to prawda co powiedają/ iż nocumenta documenta; quod nocet docet. A ta nawiętsza/ iż Pan Bóg rozum daje gdy karze: Vexatio dat intellectum. Więc nie tylo choroba/ ale przychodzi drugdy na Pana młodego śmierci strach/ o
przedtym nie miewał: cnoty nád złotogłowy drozsze/ iáko skromność/ ćichość/ rostropność/ które więc zá przygodámi do człowieká się wnoszą. Dawne przysłowie byłó v Grekow; Vulnerans medebitur: ten co ránił vleczy. Obráżony był ieden oszczepem Achilesowym/ ráná się goić niechćiáłá; więc dostano oszczepu/ y żelázá trochę z niego vkruszono/ y ránę tym leczono/ y vle- czono. Bayká to pewnie byłá; ále to prawdá co powiedáią/ iż nocumenta documenta; quod nocet docet. Á tá nawiętsza/ iż Pan Bog rozum dáie gdy karze: Vexatio dat intellectum. Więc nie tylo chorobá/ ále przychodźi drugdy ná Páná młodego śmierći strách/ o
Skrót tekstu: BirkOboz
Strona: 81
Tytuł:
Kazania obozowe o Bogarodzicy
Autor:
Fabian Birkowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
lepiej wiedzą Pustyń tych tu uchody/ i cić dopowiedzą Gdzie się dalej obrócisz. Ty uczynność moję Wdzięcznie przyjmij. Tak w drogę Paskwalina swoję Pójdzie znowuż jedyna/ nikogo nie mając Wodzem więcej/ a i tu/ i owdzie rzucając Oczy błędne po stronach/ skądli się co ruszy/ Lubo chrośnie jaszczurka/ lubo list ukruszy/ Od wiatru kołysany/ wszytko się jej roi/ I wszytkiego/ że sama/ biedna dziewka boi. Aż jakoś o południu w pięknej jednej ciszy/ Niezwyczajną muzykę uszom swym usłyszy Wdzięczną barzo/ i jako w tym się ustanowi/ Przypatrzy się powoli/ że Pasterze owi/ O których jej powiedał starzec być gdzieś blisko
lepiey wiedzą Pustyń tych tu vchody/ y cić dopowiedzą Gdzie się dáley obrocisz. Ty vczynność moię Wdzięcznie przyimiy. Ták w drogę Pásqualina swoię Poydzie znowuż iedyna/ nikogo nie máiąc Wodzem więcey/ á y tu/ y owdzie rzucáiąc Oczy błędne po stronách/ zkądli się co ruszy/ Lubo chrośnie iászczurká/ lubo list vkruszy/ Od wiátru kołysány/ wszytko się iey roi/ Y wszytkiego/ że sámá/ biedna dziewká boi. Aż iakoś o południu w piękney iedney ciszy/ Niezwyczáyną muzykę vszom swym vsłyszy Wdzięczną bárzo/ y iáko w tym się vstánowi/ Przypátrzy się powoli/ że Pásterze owi/ O ktorych iey powiedał stárzec bydź gdzieś blisko
Skrót tekstu: TwarSPas
Strona: 56
Tytuł:
Nadobna Paskwalina
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1701
Data wydania (nie wcześniej niż):
1701
Data wydania (nie później niż):
1701