dając ciału; Zazdrość sobie zostawił, i słusznie, bo dla niej, Spadszy z nieba, do piekła zepchnięci szatani. 267 (P). NA TOŻ CZWARTY RAZ RECEPTA NA OCZY ZAZDROŚCIWE
Jeśli komu zazdrością chore oczy płyną, Dobrze by je pomazać Chrystusową śliną, Z której, zmieszawszy z ziemią, skoro maść ulepi, Przezierali na oczy z przyrodzenia ślepi. Cóż, kiedy już ten doktor w niebo wstąpił z maścią. Nie przeto ginąć srogą zazdrości napaścią. Pluń na ziemię i uczyń myślą twoją błoto. Cóż jest świat? co bogactwo? co rozkosz? co złoto? Co sława? co honory i wszytko, co widzą Oczy
dając ciału; Zazdrość sobie zostawił, i słusznie, bo dla niej, Spadszy z nieba, do piekła zepchnięci szatani. 267 (P). NA TOŻ CZWARTY RAZ RECEPTA NA OCZY ZAZDROŚCIWE
Jeśli komu zazdrością chore oczy płyną, Dobrze by je pomazać Chrystusową śliną, Z której, zmieszawszy z ziemią, skoro maść ulepi, Przezierali na oczy z przyrodzenia ślepi. Cóż, kiedy już ten doktor w niebo wstąpił z maścią. Nie przeto ginąć srogą zazdrości napaścią. Pluń na ziemię i uczyń myślą twoją błoto. Cóż jest świat? co bogactwo? co rozkosz? co złoto? Co sława? co honory i wszytko, co widzą Oczy
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 118
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
ć swoję sowę, Neptunus trydent, wyjąwszy ząb średni, Rzymski zaś Janus tylny nos i przedni, Apollo skrzypki i lutenne karty, Rogaty Satyr dał wesołe żarty, Odryzyjski Mars męstwem cię darował, Wulkanus w kuźni łeb ci zahartował (Świadczą to wschody, któreś nim przesklepił), Kupido-ć serce, twarz Bakchus ulepił. Inszym się bogom wiedzieć nie dostało, Kiedyś się rodził, stąd darów tak mało. DO WALKA
Źle mię udano, żem cię przy bankiecie Rogaczem nazwał; kto to udał, plecie. Przysięgam, Wałku, przez Minerwy sowę, Przez ucho Midy, przez szwajcę Marsowę, Przez brzuch Bakchusów, przez Tetydy
ć swoję sowę, Neptunus trydent, wyjąwszy ząb średni, Rzymski zaś Janus tylny nos i przedni, Apollo skrzypki i lutenne karty, Rogaty Satyr dał wesołe żarty, Odryzyjski Mars męstwem cię darował, Wulkanus w kuźni łeb ci zahartował (Świadczą to wschody, któreś nim przesklepił), Kupido-ć serce, twarz Bakchus ulepił. Inszym się bogom wiedzieć nie dostało, Kiedyś się rodził, stąd darów tak mało. DO WALKA
Źle mię udano, żem cię przy bankiecie Rogaczem nazwał; kto to udał, plecie. Przysięgam, Wałku, przez Minerwy sowę, Przez ucho Midy, przez szwajcę Marsowę, Przez brzuch Bakchusów, przez Tetydy
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 39
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
Anni 1628.
Mógłby się kto dziwować czemu Bóg stwórca Nieba i Ziemie będąc od wieków w swojej nieodmiennej trwałości rzeczy inne wszytkie stworzył skłonne do odmienności. Nie potrzeba jednak dziwować się temu. Bo azaż garniec opus manuum figuli pytać się może Zduna swego czemuś mię do posługi wzgardzonej a nie na usługę do stołu Królewskiego ulepił. Cokolwiek jest na Niebie i na Ziemi stworzone Vnius figuli opus sumus a nie ladajakie opus, jeno jeden defekt że w nim odmiana. Co śliczniejszego i doskonalszego in rebus creatis być mogło nad Anioły? Sama ona zacna creatura suae conscia formae magnitudine sua corruit, Creator in creatura reperit gravitatem dla pychy do piekła strącił.
Anni 1628.
MOgłby się kto dźiwowáć czemu Bog stworcá Niebá i Zięmie będąc od wiekow w swoiey nieodmienney trwáłośći rzeczy inne wszytkie stworzył skłonne do odmiennośći. Nie potrzebá iednak dźiwowáć się temu. Bo ázaż gárniec opus manuum figuli pytáć się może Zduná swego czemuś mię do posługi wzgárdzoney á nie na usługę do stołu Krolewskiego ulepił. Cokolwiek iest ná Niebie i ná Ziemi stworzone Vnius figuli opus sumus á nie ládáiákie opus, ieno ieden defekt że w nim odmiáná. Co ślicznieyszego i doskonálszego in rebus creatis być mogło nád Anioły? Sámá oná zacna creatura suae conscia formae magnitudine sua corruit, Creator in creatura reperit gravitatem dla pychy do piekła strąćił.
Skrót tekstu: PisMów_II
Strona: 53
Tytuł:
Mówca polski, t. 2
Autor:
Jan Pisarski
Drukarnia:
Drukarnia Kolegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
retoryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1676
Data wydania (nie wcześniej niż):
1676
Data wydania (nie później niż):
1676
Greckiego Prometia, co waży opatrzność. Bo ten między innymi był barzo mądry i przemyślny. Temu tedy dawni Poganie przypisowali ulepienie pierwszego człowieka z ziemie wodą rozdziałanej, ale nieostrożnie. Bo jeśli Japetus był i z żoną swoją i z potomstwem w on czas na świecie, tedyć to fałsz jest, żeby Prometeus miał pierwszego człowieka ulepić na podobieństwo Bogom. Niektórzy rozumieją że to Prometeusowi przypisano dla tego, iż on nauką swą i mądrością ludzie grube wieku onego przećwiczył, i do ludzkości i obyczajów dobrych sposobił. Tenże był za wieku swego Astronomiej dobrze wiadom, wiedle świadectwa Serujusa. A iż z góry Kaukazu, Orła znaku niebieskiego, i inszych także
Graeckiego Promethia, co waży opatrzność. Bo ten między innymi był bárzo mądry y przemyślny. Temu tedy dawni Pogánie przypisowáli vlepienie pierwszego człowieká z źiemie wodą rozdźiałáney, ále nieostrożnie. Bo iesli Iápetus był y z żoną swoią y z potomstwem w on czás ná świećie, tedyć to fałsz iest, żeby Prometheus miał pierwszego człowieká vlepić ná podobieństwo Bogom. Niektorzy rozumieią że to Prometheusowi przypisano dla tego, iż on náuką swą y mądrośćią ludźie grube wieku onego przećwiczył, y do ludzkośći y obyczáiow dobrych sposobił. Tenże był zá wieku swego Astronomiey dobrze wiádom, wiedle świadectwá Seruiusâ. A iż z gory Kaukázu, Orłá znáku niebieskiego, y inszych tákże
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 7
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
karaniu, które jest winą mojej winy, mąk sowitych przydajesz dla mojej przyczyny, zaczym nie Iksyjońskim (według bajki) kręgiem, lecz się kręcę związana wiecznym świata biegiem, a Ty przykrym swym okiem ani widzisz tego – wejrzy, proszę, a zażyj miłosierdzia swego! V
Wspomnij, proszę, żeś mię z gliny ulepił i w proch mię obrócisz. Job 10
I tak li w niebie małe jest o nas staranie, że się w Ganimedesa zmieści roztruchanie? Czemuż nas przeglądacie swym, bogowie, okiem? Zaraziliście pamięć snadź stygowym stokiem. Zapomniałeś, me Światło, albo przepomnienie chcesz zmyślać, kiedy wątpisz, jeślim Twe
karaniu, które jest winą mojej winy, mąk sowitych przydajesz dla mojej przyczyny, zaczym nie Iksyjońskim (według bajki) kręgiem, lecz się kręcę związana wiecznym świata biegiem, a Ty przykrym swym okiem ani widzisz tego – wejrzy, proszę, a zażyj miłosierdzia swego! V
Wspomnij, proszę, żeś mię z gliny ulepił i w proch mię obrócisz. Job 10
I tak li w niebie małe jest o nas staranie, że się w Ganimedesa zmieści roztruchanie? Czemuż nas przeglądacie swym, bogowie, okiem? Zaraziliście pamięć snadź stygowym stokiem. Zapomniałeś, me Światło, albo przepomnienie chcesz zmyślać, kiedy wątpisz, jeślim Twe
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 41
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
ta eksplikacja non convincit Chrześcijan; bo BÓG nie mógł mówić do Aniołów: Uczyńmy na obraz i podobieństwo nasze, bo Aniołowie nie są jednej z Bogiem Istoty i Wszechmocności, alias BÓG Stwórca i Anioł stworzenie jednoby było. Śmieszna by też to była mowa, żeby Malarz mówił do swego Obrazu Namalujmy, Ganczarz do garka Ulepmy. Snycerz do statuj: Wyrznijmy. Żyd do pieniędzy: Handlujmy. Inni Żydzi mówią, że to Pan BÓG mówił do serca swego. Odpowiedzieć na to że BÓG serca nie ma, bo nie ma ciała. Do siebie też BÓG gadać niemógł, bo tak tylko czynią szaleni, albo dzieci, co Przedwiecznej Mądrości
ta explikacyá non convincit Chrześcian; bo BOG nie mogł mowić do Aniołow: Uczyńmy na obraz y podobieństwo nasze, bo Aniołowie nie są iedney z Bogiem Istoty y Wszechmocności, alias BOG Stworca y Anioł stworzenie iednoby było. Smieszna by też to byłá mowa, żeby Malarz mowił do swego Obrazu Namaluymy, Ganczarz do garka Ulepmy. Snycerz do statuy: Wyrzniymy. Zyd do pieniędzy: Handluymy. Inni Zydzi mowią, że to Pan BOG mowił do serca swego. Odpowiedzieć na to że BOG sercá nie ma, bo nie má ciała. Do siebie też BOG gadáć niemogł, bo tak tylko czynią szaleni, albo dzieci, co Przedwieczney Mądrości
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 1078
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
Turcy Persów, za Apostatów od Wiary, za opuszczonych od BOGA, i bluźnierców imienia Proroka. Wieczna między oboma Sektami nienawisć. incentivum bellorum, klną się zobopolnie. Persowie wzajemhie kontra tela non inermes, odrzucają trzech Doktorów Zakonu Mahometańskiego, Ebbubekiera, Omara, i Osmana: których na weselach swoich z cukru albo ciasta ulepiwszy, stawiają przed miejscem położnicy. Goście je oglądając, z jadem wielkim tłuką, psują, despektują.
Oprócz tych sekt głównych i pryncypalnych, jest cztery. 1. Hanif, mająca locum standi w Turczech, Tatarzech etc. 2. Skasi, której się trzymają, Arabowie. 3. Maliki, obserwowana w Trypolu;
Turcy Persow, za Apostatow od Wiary, za opuszczonych od BOGA, y bluzniercow imienia Proroka. Wieczna między oboma Sektami nienawisć. incentivum bellorum, klną się zobopolnie. Persowie wzaiemhie contra tela non inermes, odrzucaią trzech Doktorow Zakonu Machometańskiego, Ebbubekiera, Omara, y Osmana: ktorych na weselách swoich z cukru albo ciasta ulepiwszy, stawiaią przed mieyscem położnicy. Goście ie oglądaiąc, z iadem wielkim tłuką, psuią, despektuią.
Oprocz tych sekt głownych y pryncypalnych, iest cztery. 1. Hanif, maiąca locum standi w Turczech, Tatarzech etc. 2. Skási, ktorey się trzymaią, Arabowie. 3. Maliki, obserwowana w Trypolu;
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 1107
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
i Protojpu na którymbyś sobie formę mógł ulać nie miał. To sobie tak postąpić możesz. Weźmij gliny jakiejkolwiek/ dobrzeby garnczarskiej. Onę rozprawiwszy gęsto/ z niej sobie samże wyrób albo każ wyrobić wyobrażenie przykładając/ albo ujmujac gliny i grafeczką albo łopateczką przymuskiwając/ tak długo aż będziesz miał prototyp. Ten ulepiwszy/ nasmaruj go oliwą zmieszaną tłustym wieprzowym. Na nim formę tak ulejesz. Weś gipsu warzonego (warzy się zaś tak: w kocieł albo panew wsyp gipsu prostego/ podłoż ogień. Gdy wrzeć pocznie/ mieszaj ustawicznie/ aby się nie przypalił. Skoro po kipieniu/ które się mieszaniem rozgania/ stęchnie i na
i Protoypu ná ktorymbyś sobie formę mogł uláć nie miáł. To sobie ták postąpić możesz. Weźmiy gliny iákieykolwiek/ dobrzeby gárnczarskiey. Onę rospráwiwszy gęsto/ z niey sobie samże wyrob albo każ wyrobić wyobrażenie przykłádáiąc/ álbo uymuiac gliny i grafeczką álbo łopáteczką przymuskiwáiąc/ ták długo áż będziesz miáł prototyp. Ten ulepiwszy/ násmáruy go oliwą zmieszáną tłustym wieprzowym. Na nim formę tak uleiesz. Weś gipsu wárzonego (warzy się záś ták: w koćieł álbo pánew wsyp gipsu prostego/ podłoż ogień. Gdy wrzeć pocznie/ mieszáy ustáwicznie/ áby się nie przypálił. Skoro po kipieniu/ ktore się mieszániem rozganiá/ stęchnie i ná
Skrót tekstu: SekrWyj
Strona: 135
Tytuł:
Sekret wyjawiony
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Drukarnia Colegii Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1689
Data wydania (nie wcześniej niż):
1689
Data wydania (nie później niż):
1689
jużeś się na świat ukazała? Jużeś ożyła? Jużeś z wody wyleciała? Za tobą dni wesołe i wietrzyk powiewa, Za tobą i słoneczko cieplejsze dogrzewa. Narodzi ono tobie muszek niezliczonych, Ty ich będziesz łapała po polach przestronych, Będziesz łapała i do gniazdeczka nosiła, Boś je sobie pod naszą strzechą ulepiła. Soboń Słowiku, mój słowiku, co w tym krzu różanym Od pułnocy mię budzisz swoim głosem ranym! I ty nie z serca śpiewasz, i ciebie coś boli: I ja śpiewam, a rym mój idzie po niewoli. Symich Garlico, ma garlico! I ciebie coś więzi, Że tu siadasz osobno na suchej
jużeś się na świat ukazała? Jużeś ożyła? Jużeś z wody wyleciała? Za tobą dni wesołe i wietrzyk powiewa, Za tobą i słoneczko cieplejsze dogrzewa. Narodzi ono tobie muszek niezliczonych, Ty ich będziesz łapała po polach przestronych, Będziesz łapała i do gniazdeczka nosiła, Boś je sobie pod naszą strzechą ulepiła. Soboń Słowiku, mój słowiku, co w tym krzu różanym Od pułnocy mię budzisz swoim głosem ranym! I ty nie z serca śpiewasz, i ciebie coś boli: I ja śpiewam, a rym mój idzie po niewoli. Symich Garlico, ma garlico! I ciebie coś więzi, Że tu siadasz osobno na suchej
Skrót tekstu: SzymSiel
Strona: 149
Tytuł:
Sielanki
Autor:
Szymon Szymonowic
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Sielanki i pozostałe wiersze polskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1964
pomarli/ pognili/ mortui peccatis, w Chrystusie i z Chrystusem nas ożywił grzechy ohydził/ z serc je naszych przez swą łaskę wyrzucił/ i z owego grubego glęju i i nikczemnet gliny/ pokutnymi łzami utworzonej na wzór i przykład wizerunku naszego Najmilszego Syna swego/ sprawy nasze umiarkował/ postępki ułożył/ nas pięknie utworzył/ ulepił/ vt essemus in ipso nova creatura novumq; figmentum. Przeto koniecznie a nieodmienną wolą na to się usadzić winnismy/ abyśmy zgoła na pierwszą starą obrzydłą fozę przerabiać się nie dopuszczali; żebyśmy carnis renunciantes operibus wyrzuciwszy chęci i zrzuty cielesne/ nigdy na potym vas contumeliae, nie byli. Ale na wzór Boski JEZUsowej
pomárli/ pognili/ mortui peccatis, w Chrystuśie y z Chrystusem nás ożywił grzechy ohydźił/ z serc ie nászych przez swą łáskę wyrzućił/ y z owego grubego glęiu y y ńikczemnet gliny/ pokutnymi łzámi utworzoney ná wzor y przykład wizerunku nászego Náymilszego Syná swego/ spráwy násze umiárkował/ postępki ułożył/ nás pięknie utworzył/ ulepił/ vt essemus in ipso nova creatura novumq; figmentum. Przeto koniecznie á nieodmienną wolą ná to się usádźić winnismy/ ábysmy zgołá ná pierwszą starą obrzydłą fozę przerábiać się nie dopuszczali; żebysmy carnis renunciantes operibus wyrzućiwszy chęći y zrzuty ćielesne/ nigdy ná potym vas contumeliae, nie byli. Ale ná wzor Boski IEZVsowey
Skrót tekstu: BujnDroga
Strona: 428
Tytuł:
Droga do domu
Autor:
Michał Bujnowski
Drukarnia:
Akademia Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688