, zacna Melito.
Stąd jeśli jest gładkość w cenie, Grzeczność, mądrość, urodzenie, Kochać muszę i bodaj mię zabito, Jeśli cię nie kocham, Melito. PIEŚŃ
Kiedy męki mej ślicznej Zosi Powiadam, tak się w pychę wznosi, Że mię tylko piosnką zbywa; Gdy jej mówię, serce mdleje, Frantówka na umór się śmieje I zaraz mi tak zaśpiewa: Tara trata trata tera, Trera tera fala lala, Trara tetrara rara, Trarara frara frara.
Na koniec mi się to sprzykrzyło, Mych ogniów i mąk mych ubyło, I widząc, że szydzi ze mnie, Gdy śpiewa dla swej ucieszki, Wyskoczyłem jej bargameszki I zaśpiewał
, zacna Melito.
Stąd jeśli jest gładkość w cenie, Grzeczność, mądrość, urodzenie, Kochać muszę i bodaj mię zabito, Jeśli cię nie kocham, Melito. PIEŚŃ
Kiedy męki mej ślicznej Zosi Powiadam, tak się w pychę wznosi, Że mię tylko piosnką zbywa; Gdy jej mówię, serce mdleje, Frantówka na umór się śmieje I zaraz mi tak zaśpiéwa: Tara trata trata tera, Trera tera fala lala, Trara tetrara rara, Trarara frara frara.
Na koniec mi się to sprzykrzyło, Mych ogniów i mąk mych ubyło, I widząc, że szydzi ze mnie, Gdy śpiewa dla swej ucieszki, Wyskoczyłem jej bargameszki I zaśpiewał
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 298
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
-tym pokoju dobre dni rodziło, I wczasy i rozkoszy, toż nam zawadziło. Owo wszytko, (kiedy się porachujem z-sobą) Dobro nasze w-ieden grób poszło razem z-Tobą, Na to miejsce, lichoty, trwogi, różno blade Biedy, nedzy, choroby, zaboje szkarade, Uciekania, włóczegi, głody do umoru, Jako z płaczorodego wysuły się woru. Bodaj był nie umierał! a jeżliżeś kiedy Ponać miał Libityne, przynajmniej nie tedy Rozkosze jego panowania Część PIERWSZA
Bo gdy się Nieprzyjaciel, (który długo temu Rumorowi nie wierzył, a szcześciu się swemu Do tąd jeszcze dziwował,) sprawił pewnie o tym I Han go posiełkował
-tym pokoiu dobre dni rodźiło, I wczásy y roskoszy, toż nam zawádźiło. Owo wszytko, (kiedy sie porachuiem z-sobą) Dobro nasze w-ieden grob poszło razem z-Tobą, Na to mieysce, lichoty, trwogi, rożno blade Biedy, nedzy, choroby, zaboie szkárade, Ućiekania, włoczegi, głody do umoru, Iako z płaczorodego wysuły sie woru. Boday był nie umierał! á ieżliżeś kiedy Ponać miał Libityne, przynaymniey nie tedy Rozkosze jego panowania CZESC PIERWSZA
Bo gdy sie Nieprzyiaćiel, (ktory długo temu Rumorowi nie wierzył, á szcześćiu sie swemu Do tąd ieszcze dźiwował,) sprawił pewnie o tym I Hán go posiełkował
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 12
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
sądzie Bożym i, póki mi piasku nie nasypią na oczy, nie zabaczę, co mi wyrządzał”.
Aza i to nie hipochondria? Była na kazaniu, gdzie kaznodzieja o małżeństwie kazał w Kanie Galilejskiej i powiedział, ze niewiasta z bokowej kości stworzona. Cóż potym, kiedy ta kość tkwi chłopu w gardle aż do umoru; ale zaś bywa taki mąż, co onę kość jako pies gryzie, wziąwszy miedzy łabuśki. Owa to słysząc, rzecze, ze to „mój małżonek na mię naprawił tego księdza; ale przyjdzieć po kolędzie, zamknę dom przed nim”. I tak uczyniła przeszłej kolędy.
Chciej ze jeno żonkę, a osobliwie wdowę
sądzie Bożym i, póki mi piasku nie nasypią na oczy, nie zabaczę, co mi wyrządzał”.
Aza i to nie hipochondrya? Była na kazaniu, gdzie kaznodzieja o małżeństwie kazał w Kanie Galilejskiej i powiedział, ze niewiasta z bokowej kości stworzona. Cóż potym, kiedy ta kość tkwi chłopu w gardle aż do umoru; ale zaś bywa taki mąż, co onę kość jako pies gryzie, wziąwszy miedzy łabuśki. Owa to słysząc, rzecze, ze to „mój małżonek na mię naprawił tego księdza; ale przyjdzieć po kolędzie, zamknę dom przed nim”. I tak uczyniła przeszłej kolędy.
Chciej ze jeno żonkę, a osobliwie wdowę
Skrót tekstu: MatłBabBad
Strona: 186
Tytuł:
Baba abo stary inwentarz
Autor:
Prokop Matłaszewski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1690
Data wydania (nie wcześniej niż):
1690
Data wydania (nie później niż):
1690
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
I. q. 3. f. 3. Wiele snów rozmaitych mając/ onym mocno wierzą/ pełne afektów i pasyj niepohamowanych/ i co uczuje z opacznego abo niepohamowanego afektu/ to za szczerą prawdę rozumie. Naprzykład/ obie się/ krup/ wapna/ gliny/ miasto cukru/ jest jadowicie gniewliwa/ do umoru niezgodliwa/ zaczym cierpi kordiakę/ abo podobno z tych afektów chorobę: uprzędzie sobie w głowie/ abowięc kto w nie w mówi że to czary: za taką fantazje szuka Egzorcisty takiegosz/ jako i sama blahego rozsądku: pochlebi jej fantazji/ i przyzna że cię czaruje nuż tu po domie kopać/ po pierzynach diabelstwa i
I. q. 3. f. 3. Wiele snow rozmáitych máiąc/ onym mocno wierzą/ pełne affektow y passyi niepohámowánych/ y co vczuie z opácżnego ábo niepohámowánego áffektu/ to zá sczerą prawdę rozumie. Náprzykład/ obie się/ krup/ wapná/ gliny/ miásto cukru/ iest iádowicie gniewliwa/ do vmoru niezgodliwa/ záczym ćierpi kordyakę/ ábo podobno z tych affektow chorobę: vprzędzie sobie w głowie/ abowięc kto w nie w mowi że to czáry: zá táką fántazye szuka Exorćisty tákiegosz/ iáko y samá blahego rozsądku: pochlebi iey fántázyey/ y przyzna że ćię czaruie nuż tu po domie kopać/ po pierzynách diabelstwá y
Skrót tekstu: WisCzar
Strona: 47
Tytuł:
Czarownica powołana
Autor:
Daniel Wisner
Drukarnia:
Wojciech Laktański
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
magia, obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1680
Data wydania (nie później niż):
1680
upada zemdlony: I swym/ i macierzyńskim żalem przebodziony. I więc też nie zapłaczem? i więc kamiennemu Nie damy się poruszyć z miejsca sercu swemu? I więc nie wywiedziemy z tej wnętrznej krynice Zrzodeł na nasze skronie/ przez smętne źrzenice? Płacz Chrześcijańska duszo: dobywaj humoru I krwaworześnej rosy: płacz aż do umoru. Ecclesia Exanimatae.
Tu zmówić 5. Pacierzy i 5. Zdrowych Maryj. Miejsce, skąd Symon Czyreneńczyk pomógł Panu krzyża dźwigać.
Exeuntes autem invenerunt hominem quendam Cyrenaeum nomine Simonem. Matt: 27. Mar: 15.
Co czynić prze Bóg żywy! dopiero tu bramy/ Baszty/ przekopy/ wały ostatnie mijamy.
vpada zemdlony: I swym/ y máćierzyńskim żalem przebodźiony. I więc też nie zápłáczem? y więc kámiennemu Nie damy się poruszyć z mieyscá sercu swemu? I więc nie wywiedźiemy z tey wnętrzney krynice Zrzodeł ná násze skronie/ przez smętne źrzenice? Płácz Chrześćiáńska duszo: dobyway humoru I krwáworześney rosy: płácz áż do vmoru. Ecclesia Exanimatae.
Tu zmowić 5. Paćierzy y 5. Zdrowych Máriy. Mieysce, skąd Symon Czyreneńczyk pomogł Pánu krzyżá dźwigáć.
Exeuntes autem invenerunt hominem quendam Cyrenaeum nomine Simonem. Matt: 27. Mar: 15.
Co czynić prze Bog żywy! dopiero tu bramy/ Bászty/ przekopy/ wáły ostátnie miiamy.
Skrót tekstu: RożAPam
Strona: 68.
Tytuł:
Pamiątka krwawej ofiary Pana Zbawiciela Naszego Jezusa Chrystusa
Autor:
Abraham Rożniatowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610
Hetman Wołoski zajeżdza Imci. Część Druga Pięć Chorągwi Wołochów przodem poszło z Hetmanem swoim. Przeciwnej strony Polaków kilkadziesiąt mijamy. Przeprawa na Prucie.
Tu Wołosza ochoty, dowód pierwszy dała, Kiedy nas gotowością wszelką przywitała. Dosyć było wszystkiego, dla Pana i Dworu, Jeść pić, kto chciał, dostatkiem, mógł i do umoru. A jak tu, tak i dalej, kuchnia nas gotowa Czekała, w tym nie wcześnie, że wszędzie surowa. Wino, miody, mięsiwa, drobiazgi, obroki, I czego było trzeba, było bez odwłoki: Samego czasu brakło; bo w kunaku długiem, Czasem i dziesięć godzin jednym było cugiem Ciągnąć trzeba
Hetman Wołoski zaieżdza Imci. Część Druga Pięć Chorągwi Wołochow przodem poszło z Hetmanem swoim. Przeciwney strony Polakow kilkadziesiąt miiamy. Przeprawa ná Prucie.
Tu Wołosza ochoty, dowod pierwszy dáłá, Kiedy nas gotowością wszelką przywitáłá. Dosyc było wszystkiego, dla Pána y Dworu, Jeść pić, kto chciał, dostátkiem, mogł y do umoru. A iák tu, ták y dáley, kuchnia nas gotowa Czekałá, w tym nie wcześnie, że wszędźie surowa. Wino, miody, mięsiwa, drobiazgi, obroki, I czego było trzeba, było bez odwłoki: Sámego czásu brakło; bo w kunáku długiem, Czásem y dziesięć godźin iednym było cugiem Ciągnąć trzeba
Skrót tekstu: GośPos
Strona: 47
Tytuł:
Poselstwo wielkie [...] Stanisława Chomentowskiego [...] od Augusta II [...] do Achmeta IV
Autor:
Franciszek Gościecki
Drukarnia:
Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1732
Data wydania (nie wcześniej niż):
1732
Data wydania (nie później niż):
1732
XII
Cesarz, Tyburciusz, Dulciusz, Dwór cały; Cesarz: Cóż! wszak on szaleje, Tyburciusz: Prawdziwie, ratuj, trzymaj, cóżci się to dzieje? Cesarz: Wypądź Tyburcjusz: Idź precz Dulciusz: Agaspie! Cesarz: Wyprowadź go z Dworu, Coś mu się w głowę stało, woła do umoru. SCENA XIII,
Dulciusz, Zona jego. Dzieci, Agasp. Dulciusz. CÓż to! Zonę i Dzieci w grubym widzę kirze, Rozumieli żem umarł, jam wchodził w przymierze: Precz mi z oczu te larwy, Agaspie mój miły Coś mi wszystkie zemdlone milczeć każą siły. Agasp. Cóż ci się
XII
Cesarz, Tyburciusz, Dulciusz, Dwor cały; Cesarz: Coż! wszak on szaleie, Tyburciusz: Prawdźiwie, ratuy, trzymay, cożci się to dźieie? Cesarz: Wypądź Tyburcyusz: Idź precz Dulciusz: Agaspie! Cesarz: Wyprowadź go z Dworu, Coś mu się w głowę stało, woła do umoru. SCENA XIII,
Dulciusz, Zona iego. Dźieći, Agasp. Dulciusz. COż to! Zonę y Dźieci w grubym widzę kirze, Rozumieli żem umarł, iam wchodźił w przymierze: Precz mi z oczu te larwy, Agaspie moy miły Coś mi wszystkie zemdlone milczeć każą śiły. Agasp. Coż ći się
Skrót tekstu: RadziwiłłowaFSędzia
Strona: F2
Tytuł:
Sędzia bez rozsądku
Autor:
Franciszka Urszula Radziwiłłowa
Miejsce wydania:
Żółkiew
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
dwiema szczuje, jednym straszy), Zemknie, krzyknąwszy, żeby ów przybywał z drugim; Aż polem, miasto sarny, wilk się ciągnie długim, I nim się ten przekopie przez krzaki, przez doły, Wziąwszy owego charta zajadły zwierz w poły, Choć nań wszyscy: „lalaż go!” wrzeszczą do umoru, Nie oparł się z obłowem, aże dopadł boru. A on skory myśliwiec, nie postrzegszy rowu, O włos karkiem nie płacił niewczesnego łowu. Toż, co żywo, świadomszych do tropu się zgarnie; Przyznają wszyscy jawnie, że kopyta sarnie, Nie znać wilka, choć potok on obchodzą brzegiem, A choćby
dwiema szczuje, jednym straszy), Zemknie, krzyknąwszy, żeby ów przybywał z drugim; Aż polem, miasto sarny, wilk się ciągnie długim, I nim się ten przekopie przez krzaki, przez doły, Wziąwszy owego charta zajadły zwierz w poły, Choć nań wszyscy: „lalaż go!” wrzeszczą do umoru, Nie oparł się z obłowem, aże dopadł boru. A on skory myśliwiec, nie postrzegszy rowu, O włos karkiem nie płacił niewczesnego łowu. Toż, co żywo, świadomszych do tropu się zgarnie; Przyznają wszyscy jawnie, że kopyta sarnie, Nie znać wilka, choć potok on obchodzą brzegiem, A choćby
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 229
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
non recusans quis non gemens exit? Któż nie stęka? któż się nie opiera? by rok jeszcze jeden by dzionek/ by momencik jeden/ byle tylko pożyć. Ale przed tej śmierci Tyraństwem i naniewinniejszy oprzeć się nie może. Niepospolity to jeździec śmierć/ każdego obieżdza/ a nie zsiędzie/ kogo osiodła/ aż do umoru zmorduje. Konno jeździ! nie żart! I kogoż już nie dogoni żartkim końskim biegiem? A osiada nas prędko/ znikomie/ ani się obejzrzeć pozwoli. Jeszcze podczas przed świtem/ to jest przed naszym urodzeniem, którym świat świtac poczyna zaraz w żywocie matki nas trawi. Antequam ad vitam destinati sumus, mortui sumus
non recusans quis non gemens exit? Ktoż nie stęka? ktoż się nie opiera? by rok ieszcze ieden by dźionek/ by momenćik ieden/ byle tylko pożyć. Ale przed tey śmierći Tyráństwem y nániewinnieyszy oprzeć się nie może. Niepospolity to ieźdźiec śmierć/ kożdego obieżdza/ á nie zśiędźie/ kogo ośiodła/ áż do vmoru zmorduie. Konno ieźdźi! nie żárt! Y kogoż iuż nie dogoni żartkim końskim biegiem? A ośiáda nas prętko/ znikomie/ áni się obeyzrzeć pozwoli. Ieszcze podczas przed świtem/ to iest przed nászỹ vrodzeniẽ, ktorỹ świát świtác poczyná záraz w żywoćie mátki nas trawi. Antequam ad vitam destinati sumus, mortui sumus
Skrót tekstu: WojszOr
Strona: 350
Tytuł:
Oratora politycznego [...] część pierwsza pogrzebowa
Autor:
Kazimierz Wojsznarowicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
retoryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1644
Data wydania (nie wcześniej niż):
1644
Data wydania (nie później niż):
1644
Boża, i w domu ochota. Widzieć i wzgórę wywiedzione dwory, i pełne gumna, i płodne obory, ale schłopiałej (odpuść) szlachty więcej, że nie ma orda tak wiele tysięcy. LXXIII. NA ZBÓR ŁYSY W POZNANIU EPIGRAMA
Na perzyny łysego zleciawszy się z boru, płakały czarownice nad nim do umoru, bo widząc tam bez potraw i bez wina stoły, kwieleły, aż wleciały głodne do stodoły. Tymże razem genewskiej zwolennicy fary, nie mając w żalu świeżym i granic, i miary, nawiedzali spalone bożnice swej progi, niżli oba Cyntyjej utonęły rogi. A gdy Echo i tych nam,
Boża, i w domu ochota. Widzieć i wzgórę wywiedzione dwory, i pełne gumna, i płodne obory, ale schłopiałéj (odpuść) szlachty więcéj, że nie ma orda tak wiele tysięcy. LXXIII. NA ZBÓR ŁYSY W POZNANIU EPIGRAMMA
Na perzyny łysego zleciawszy się z boru, płakały czarownice nad nim do umoru, bo widząc tam bez potraw i bez wina stoły, kwieleły, aż wleciały głodne do stodoły. Tymże razem genewskiéj zwolennicy fary, nie mając w żalu świeżym i granic, i miary, nawiedzali spalone bożnice swéj progi, niżli oba Cyntyjej utonęły rogi. A gdy Echo i tych nam,
Skrót tekstu: MiasKZbiór
Strona: 339
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Kacper Miaskowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia, fraszki i epigramaty
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Alina Nowicka-Jeżowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1995