w wielkiej nasz Kraków zostaje estymie. Pytam o okazją, dosyć widzę miałką: „Rano — rzecze — po mieście chodząc Włoch z gorzałką, Woła: Di Cracovia aquavita bona, Choć co wiedzieć, gdzie z lagru we Włoszech palona.” To nas nie mogą z czego poczciwszego chwalić, Prócz gorzałki, że dobrze umiemy ją palić? Dopieroż by do chwały okazją mieli, Gdyby pijąc gorzałkę Polaków widzieli. 154 (P). PAN BÓG DO GOTOWEGO MŁODY ŻEBRAK
„Młodo żebrać, młodoś się, bracie, począł krzywić, Wieręć się trudno będzie na starość pożywić. Ogoliwszy te kudły, mógłbyś walić dęby.”
w wielkiej nasz Kraków zostaje estymie. Pytam o okazyją, dosyć widzę miałką: „Rano — rzecze — po mieście chodząc Włoch z gorzałką, Woła: Di Cracovia aquavita bona, Choć co wiedzieć, gdzie z lagru we Włoszech palona.” To nas nie mogą z czego poczciwszego chwalić, Prócz gorzałki, że dobrze umiemy ją palić? Dopieroż by do chwały okazyją mieli, Gdyby pijąc gorzałkę Polaków widzieli. 154 (P). PAN BÓG DO GOTOWEGO MŁODY ŻEBRAK
„Młodo żebrać, młodoś się, bracie, począł krzywić, Wieręć się trudno będzie na starość pożywić. Ogoliwszy te kudły, mógłbyś walić dęby.”
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 74
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
/ na Lament/ i natego Kleryka? i tak kłamstwa te/ bluźnierstwa/ błędy i Herezje ukazono nam dowodnie/ żeśmy z naszej strony nic na to i podziś dzień nie odpowiedzieli: anismy też mogli. Bo trudno było przeciwo ościeniowi wierzgać. My więcej jako się z samego doświadczenia wiedzieć daje/ nieumiemy nic/ tylko zagabnąć: a zagabnąć niepoważną jaką/ jaka się wsprawach zbawiennych zachowywać zwykła/ materią/ ale lżeniem/ łajaniem/ sromoceniem/ uszczypowaniem/ fałszami/ kłamstwy/ potwarzą/ błędami/ bluźnierstwy/ Herezjami/ złym na koniec wykładem i wywrotami świadectw pisma Bożego i pism Ojców SS. wymazowaniem tego z ksiąg Cerkiewnych
/ ná Láment/ y nátego Kleryká? y ták kłamstwá te/ bluznierstwá/ błędy y Haerezye vkazono nam dowodnie/ żesmy z nászey strony nic ná to y podźiś dźień nie odpowiedźieli: ánismy też mogli. Bo trudno było przećiwo ościeniowi wierzgáć. My więcey iáko sie z sámego doświádcżenia wiedźieć dáie/ nieumiemy nic/ tylko zágábnąć: á zágábnąć niepoważną iáką/ iáka sie wspráwách zbáwiennych zachowywáć zwykłá/ máterią/ ále lżeniem/ łáiániem/ sromoceniem/ vszcżypowániem/ fałszámi/ kłamstwy/ potwarzą/ błędámi/ bluznierstwy/ Hęrezyámi/ złym ná koniec wykłádem y wywrotámi świádectw pismá Bożego y pism Oycow SS. wymázowániem tego z kśiąg Cerkiewnych
Skrót tekstu: SmotApol
Strona: 88
Tytuł:
Apologia peregrinacjej do Krajów Wschodnich
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Dermań
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1628
Data wydania (nie wcześniej niż):
1628
Data wydania (nie później niż):
1628
, wziąć każę od stołu. Nie mają czary miejsca z poczciwymi społu.” A gospodarz: „Wytrwajcie, panie podstarości! Wziąwszy czarę, czymże bym uczęstował gości? Alboście się logiki nie uczyli w szkole, Że insze czary w gusłach, a insze na stole?” „Tak ci nic nie umiemy — odpowiem — pókiśmy Trzeźwi; podpiwszy, zaraz będą sylogizmy. Ja przecie, jeśli czary palić, prawu galę I tę, mój luby bracie, za twe zdrowie palę. Bogdajżeś zdrów czarował!” Ale też i cżary, I wszytkie rzeczy nasze potrzebują miary. 473. ŻONA KOCHANEGO MĘŻA PASEM WIĄŻE NA ŚWIĘTY
, wziąć każę od stołu. Nie mają czary miejsca z poczciwymi społu.” A gospodarz: „Wytrwajcie, panie podstarości! Wziąwszy czarę, czymże bym uczęstował gości? Alboście się logiki nie uczyli w szkole, Że insze czary w gusłach, a insze na stole?” „Tak ci nic nie umiemy — odpowiem — pókiśmy Trzeźwi; podpiwszy, zaraz będą sylogizmy. Ja przecie, jeśli czary palić, prawu galę I tę, mój luby bracie, za twe zdrowie palę. Bogdajżeś zdrów czarował!” Ale też i cżary, I wszytkie rzeczy nasze potrzebują miary. 473. ŻONA KOCHANEGO MĘŻA PASEM WIĄŻE NA ŚWIĘTY
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 394
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
schylać i wy artaceńskie Mury, bojażnią będziecie się chwiały, I morza wszystkie będą hołdowały. Próżno przypadkom przyszłym zabiegamy I przeszłych wieków dzieła wspominamy, Jeżeli dawnych spraw nie powtarzamy, Ani żelaza z pochew dobywamy. Jeśli kopie, puklerze pad ławą, Mało to, jeśli języka stać sławą Samego chcemy, jeśli sejmy składać Tylko umiemy a nie bronią władać. Więc przy jesiennym daremno kominie O zbitym sobie prawim Tatarzynie. Darmo wspominać wojnę Retusowę, Tudzież wyprawę sławić Jowiszowę, Jeśli się sami do szabel nie mamy. Które nie swemi krew zdobi farbami Nieprzyjacielska, lecz złoto szmelcuje, A pas rycerski diament haftuje; Łańcuchy złote wdzięcznie się mięszają, Drogie czapragi
schylać i wy artaceńskie Mury, bojażnią będziecie się chwiały, I morza wszystkie będą hołdowały. Próżno przypadkom przyszłym zabiegamy I przeszłych wieków dzieła wspominamy, Jeżeli dawnych spraw nie powtarzamy, Ani żelaza z pochew dobywamy. Jeśli kopie, puklerze pad ławą, Mało to, jeśli języka stać sławą Samego chcemy, jeśli sejmy składać Tylko umiemy a nie bronią władać. Więc przy jesiennym daremno kominie O zbitym sobie prawim Tatarzynie. Darmo wspominać wojnę Retusowę, Tudzież wyprawę sławić Jowiszowę, Jeśli się sami do szabel nie mamy. Które nie swemi krew zdobi farbami Nieprzyjacielska, lecz złoto szmelcuje, A pas rycerski dyament haftuje; Łańcuchy złote wdzięcznie się mięszają, Drogie czapragi
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 159
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
stateczności i Cierpliwości/ czego wżadnych księgach nieznajdziecie. W Trzeci musicie się uczyć jako byście mogli/ to wszystko czegoście się nauczyli tu pożytkowi swemu Zażywać; I tego ich tak nauczywszy/ mówił do nich: Gdy was kto spyta/ czego się Uczycie? i co już Umiecie? tedy mówcie: nic nieumiemy/ nic nie jesteśmy/ zniczego się niechlubiemy/ spytają was dalej/ cy jesteście Magistrami albo Doktorami? Żadną miarą Zakami jesteśmy będziemy aż do Grobu. und Parabeln. XII. Podobieństwo. O Złotej Koronie Umiejętności.
Gdy Salomon odprawiwszy Ofiarę zasną i obaczył wesnie jednę Drabinę; nagorze tej Drabiny były trzy śliczne Korony/
statecżności y Cierpliwości/ czego wżadnych księgách nieznaydziecie. W Trzeci musicie się ucżyć iáko byście mogli/ to wszystko czegoście się náuczyli tu pożytkowi swemu Záżywáć; I tego ych ták náucżywszy/ mowił do nich: Gdy was kto spyta/ czego się Uczycie? y co iuz Umiecie? tedy mowcie: nic nieumiemy/ nic nie iestesmy/ zniczego sie niechlubiemy/ spytáią was dáley/ cy iestescie Magistrami álbo Doktorámi? Zadną miarą Zakámi iestesmy będziemy áż do Grobu. und Parabeln. XII. Podobienstwo. O Złotey Koronie Umieietności.
Gdy Sálomon odpráwiwszy Ofiárę zásną y obaczył wesnie iednę Drabinę; nagorze tey Drábiny były trzy śliczne Korony/
Skrót tekstu: MalczInstGleich
Strona: 19
Tytuł:
Nova et methodica institutio [...] Gleichnus
Autor:
Stanisław Jan Malczowski
Drukarnia:
G.M. Nöller
Miejsce wydania:
Ryga
Region:
Inflanty
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1696
głowy miecz nie siecze. Pokora wszędy podlezie.
Takim bądź, za jakiego chcesz być miany.
Wszak i to nie łakomego, Co włożył do Skarby swego.
Zawsze jest czego się uczyć.
Mam się jak groch przy drodze, kto się nie leni to go rwie.
Dobra sprawa, na ostatek wygrawa.
Tak wiele umiemy, jak wiele na pamięc powiemy.
Kto leniwo je, leniwo robi.
Pociągnij się sam za nos.
Przypadki przejrzane, lepsze niż niespodziane.
Średne szczęście nalepsze.
Czas prędko uchodzi, a my sczasem.
Za czasem wszytko się mieni.
Czas wszystko trawi.
Lekarstwo czasy potrzebuje, Im dłużej trwa lepiej ratuje.
Cnota
głowy miecz nie śiecze. Pokora wszędy podleźie.
Takim bądź, za jakiego chcesz być miany.
Wszak y to nie łakomego, Co włożył do Skarby swego.
Zawsze jest czego śię uczyć.
Mam śię jak groch przy drodze, kto śię nie leni to go rwie.
Dobra sprawa, na ostatek wygrawa.
Tak wiele umiemy, jak wiele na pamięc powiemy.
Kto leniwo je, leniwo robi.
Poćiągniy śię sam za nos.
Przypadki przeyrzane, lepsze niż niespodziane.
Srzedne szczęśćie nalepsze.
Czas prętko uchodzi, a my zczasem.
Za czasem wszytko śię mieni.
Czas wszystko trawi.
Lekarstwo czasy potrzebuje, Im dłużey trwa lepiey ratuje.
Cnota
Skrót tekstu: FlorTriling
Strona: 174
Tytuł:
Flores Trilingues
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Johannes Zacharias Stollius
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przysłowia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1702
Data wydania (nie wcześniej niż):
1702
Data wydania (nie później niż):
1702
eśmy się wsyscy ześli — idźmyz teraz, przywitajmy Pana.
BARTOS A słuchajcie: jak tam przyjdziem, upadnijcież zaraz na kolana, A potym wasemi Cołami grzesnemi Bijcie przed Panem.
SYMEK Ucyniemy tak, jak mówis, miły Bartos, tylko cię prosiemy, Chciejze ty być oratorem od nas wsytkich, bo my nie umiemy, Jak by go tam witać. Ty umies, boś cytać Ucył się w skole. BARTOS
Mniejsa o to, tylko idźmy, nie bawmy się! Tędy, bracia, droga.
WAŁEK Tam to pono, Bartos, idziem, gdzie się blyscy jasność ona sroga.
BARTOS Tam, bracia, idziemy. Wkrótce
eśmy się wsyscy ześli — idźmyz teraz, przywitajmy Pana.
BARTOS A słuchajcie: jak tam przyjdziem, upadnijcież zaraz na kolana, A potym wasemi Cołami grzesnemi Bijcie przed Panem.
SYMEK Ucyniemy tak, jak mówis, miły Bartos, tylko cię prosiemy, Chciejze ty być oratorem od nas wsytkich, bo my nie umiemy, Jak by go tam witać. Ty umies, boś cytać Ucył się w skole. BARTOS
Mniejsa o to, tylko idźmy, nie bawmy się! Tędy, bracia, droga.
WAŁEK Tam to pono, Bartos, idziem, gdzie się blyscy jasność ona sroga.
BARTOS Tam, bracia, idziemy. Wkrótce
Skrót tekstu: RozPasOkoń
Strona: 312
Tytuł:
Rozmowa pasterzów
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
jasełka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1750
Data wydania (nie wcześniej niż):
1750
Data wydania (nie później niż):
1750
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Staropolskie pastorałki dramatyczne: antologia
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Okoń
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1989
Panowie/ tacy i słudzy/ Jakowi my rąk wkładacze/ takowi i ci którzy rąk wkładanie od nas przyjmują. A jeśliże my pod cieniem niedbalstwa drzemiem/ a oni prze lenistwo i posnęli/ jeśli my światłością słoneczną będąc/ mgłą nieumiejętności pociemnieli/ tak iż niektórzy z nas i swego własnego języka pism dobrze czytać nie umiemy: światłość Księżyca jaka będzie? ponieważ nasza świałość i w nich i w powierzonej im rozumnej trzodzie świecić się miała? gdzież nie mrok/ gdzie nie ciemność? Dla której wielkie wielu błędy/ wielkie pogorszenia/ wielkie i niepohamowane od Cerkwie Bożej odszczepieństwa urosły/ gdzie bowiem z nich jeden Kaznodzieja/ ktroby swoim zwykłym Duchownym
Pánowie/ tácy y słudzy/ Iákowi my rąk wkłádácże/ tákowi y ći ktorzy rąk wkłádánie od nas przyimuią. A ieśliże my pod ćieniem niedbálstwá drzemiem/ á oni prze lenistwo y posnęli/ iesli my świátłośćią słonecżną będąc/ mgłą nieumieiętnośći poćiemnieli/ ták iż niektorzy z nas y swego własnego ięzyká pism dobrze cżytáć nie vmiemy: świátłość Kśiężycá iáka będźie? ponieważ nászá świáłość y w nich y w powierzoney im rozumney trzodźie świećić się miáłá? gdźież nie mrok/ gdźie nie ćiemność? Dla ktorey wielkie wielu błędy/ wielkie pogorszenia/ wielkie y niepohámowáne od Cerkwie Bożey odszcżepieństwá vrosły/ gdźie bowiem z nich ieden Káznodźieiá/ ktroby swoim zwykłym Duchownym
Skrót tekstu: SmotLam
Strona: 26
Tytuł:
Threnos, to iest lament [...] wschodniej Cerkwi
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610
bo nie handlując Cła by nie płacił, a zabiegłoby się wszysztkim deprawacjom Skarb krzywdzącym.
Sól, ta w inszych Państwach najznaczniejsżą jest porcją wszystkich dochodów; lubo nigdzie nie masz tantum beneficium jako u nas; żupy nasze solne, jest to prawdziwie według Ewangeli thesaurus absconditus, poniewaź tak żakopany, że przez nasze niedbalstwo nie umiemy go sobie appretiare, luboby mógł zastąmpić wielką część podatków, które ubogie poddaństwo płaci; ale na to osobliwej trzeba Ekonimij. Naprzód Rzeczpospolita providendo jakom ziczył na sustentacją królewską, powinnaby żupy solne przyłączyć ad suum Dominium, i do prowentów generalnych skarbu; a potym, żeby się nie godziło wprowadzać soli cudzoziemskiej do
bo nie handluiąc Cła by nie płáćił, á zabiegłoby się wszysztkim deprawácyom Skarb krzywdzącym.
Sol, ta w inszych Państwach nayznacznieysźą iest porcyą wszystkich dochodow; lubo nigdźie nie masz tantum beneficium iako u nas; źuppy nasze solne, iest to prawdźiwie według Ewangelij thesaurus absconditus, poniewaź tak źakopany, źe przez nasze niedbalstwo nie umiemy go sobie appretiare, luboby mogł zástąmpić wielką część podatkow, ktore ubogie poddáństwo płáći; ale na to osobliwey trzeba Ekonimij. Naprzod Rzeczpospolita providendo iakom źyczył na sustentacyą krolewską, powinnaby źuppy solne przyłączyć ad suum Dominium, y do prowentow generalnych skárbu; á potym, źeby się nie godźiło wprowadzać soli cudzoźiemskiey do
Skrót tekstu: LeszczStGłos
Strona: 127
Tytuł:
Głos wolny wolność ubezpieczający
Autor:
Stanisław Leszczyński
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1733
Data wydania (nie wcześniej niż):
1733
Data wydania (nie później niż):
1733
sobą. Nie masz cnotliwych i bogobojnych, jednakowo i w obyczajach taksować ich potrzeba. Nie mamy statecznej i doskonałej życia swojego formy, do której byśmy się sami i następcy nasi uczciwie i należycie stosować mogli. Tysiączne manijery różność w nas lada jakich obyczajów porobiły, a jako się nie uczymy żyć regularnie, tak nie umiemy doskonale, tylko nagannie i nieprzyzwoicie. Statku w niwczym nie mamy tak dalece, że przez tydzień nie widziawszy dobrze znajomego człowieka, trudno go rozeznać, dopieroż pojąć i naśladować, tak go przypadkowa przetworzy i przeformuje manijera, która znowu w następującym miesiącu, kwartale i roku, a często w godzinach samych w
sobą. Nie masz cnotliwych i bogobojnych, jednakowo i w obyczajach taksować ich potrzeba. Nie mamy statecznej i doskonałej życia swojego formy, do której byśmy się sami i następcy nasi uczciwie i należycie stosować mogli. Tysiączne manijery różność w nas lada jakich obyczajów porobiły, a jako się nie uczymy żyć regularnie, tak nie umiemy doskonale, tylko nagannie i nieprzyzwoicie. Statku w niwczym nie mamy tak dalece, że przez tydzień nie widziawszy dobrze znajomego człowieka, trudno go rozeznać, dopieroż pojąć i naśladować, tak go przypadkowa przetworzy i przeformuje manijera, która znowu w następującym miesiącu, kwartale i roku, a często w godzinach samych w
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 237
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962